Statystyka

poniedziałek, 28 stycznia 2013

# 69. Harry.

Trzy dni. Trzy dni, które dzielą mnie od wyjazdu do Holmes Chapel. Wymiana narodowa. Dlaczego nie słoneczna Hiszpania czy pełna śladów starożytnych cywilizacji Grecja, tylko deszczowa Anglia ? Wyśmienicie. W dodatku dwie godziny w samolocie z księżniczką Emilią. Jeśli wytrzymam, to normalnie chyba Nobla dostanę. Ale nic, może akurat zdarzy się coś wspaniałego. No, na pewno. Mnie, [T.I.] vel " pech " .
Dotarliśmy do szkoły w tym nieszczęsnym Holmes Chapel biorącej udział w projekcie. Jaka ulga, że się nie zgubiłam na lotnisku. Ja i piątka innych z Polski. Właśnie w tym jasnobrązowym budynku o wielkich oknach mieliśmy poznać osoby, u których spędzimy najbliższe pięć dni życia. Ciekawe, kto mi się trafi. Nasz opiekun, pan Nowak otworzył przed naszą szóstką wielkie, drewniane drzwi. W holu czekało na nas kilkanaście osób. Starsi i młodsi oraz jakaś kobieta w garsonce i przykrótkiej spódniczce. Zapewne dyrektorka. Podeszła do naszego nauczyciela, przywitała się z nim, a następnie zaczęła nas przydzielać. Emilii przytrafiła się szczupła blondyna o dość obfitych kształtach. Gdybym nie znała Em, powiedziałabym, że to siostry. Więc trafił swój na swego. Wojtek został przydzielony do wysokiego, o głowę przerastającego go chłopaka. Olka miała najbliższe pięć dni spędzić z przeciętniakiem w okularkach a'la Harry Potter. Alka i Michał trafili na jasnowłose bliźniaczki. A ja ? Na środku korytarza, naprzeciw mnie stał On. Dość wysoki chłopak. O przepięknych, kręconych włosach.
- Hej, Harry jestem. A Ty [T.I.], prawda ? - usłyszałam.
- Eee. Tak. Miło Cię poznać, Harry.
- Chodźmy. Pokażę Ci mój dom. Poznasz Pussy i Gemmę, moją siostrę - uśmiechnął się, ukazując śliczne dołeczki. Złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w kierunku granatowego forda, należącego zapewne do jego mamy.
Mieszkał w dość przeciętnym domu. Takim jak większość. Za to ogród to prawdziwa poezja. Pani Anne ( mama Harry'ego ) na pewno włożyła dużo serca, by stworzyć taki raj na ziemi.
Zaprowadzono mnie do " mojego " pokoju, przedstawiono Gemmę i Pussy. K'woli ścisłości ta ostatnia okazała się być śliczną kotką, rasy pers.  Usiadłam na łóżku przygotowując się do snu. Wyjęłam z walizki program na najbliższe kilka dni. Ciekawe, co dla mnie wymyślą ...
Dzień do powrotu. Czy chcę wracać do domu ? Ciężka sprawa. Z jednej strony Gemma to niesamowita dziewczyna, mogłabym się z nią nawet zaprzyjaźnić. A Harry ? Cóż, Hazz to bardzo tajemniczy chłopak. Czasem sypnie żartem, jak asem z rękawa, a czasem stoi jak słup soli nade mną i milczy. Naprawdę ciężko mi powiedzieć, co o tym sądzę.
Lotnisko. Za mną pięć naprawdę świetnie spędzonych dni. Zaraz przyjdzie mi wsiąść do samolotu i zostawić cudownych ludzi tu, na odległej od Polski wyspie. Jest. Emila, Olka, Ala, Michał i Wojtek już szli po schodach na pokład tej latającej maszyny. A ja stałam tam i czekałam. Na Niego, aż podejdzie.  I się pożegna. Ale On stał przede mną, dobre 20, może 25 metrów i nie myślał podejść. Zerknął na mnie smutnymi oczyma i ... odszedł. Koniec. Między nami nic nie było. Nie było chemii, jedynie została historia napisana czasem.


" Mimo tylu pomyłek i tak będę z Tobą ... "

Jestem tchórzem. Nie, nie powiedziałem Jej o tym, co czuję.Nie byłem gotów. Zraniłem. Głównie siebie. Nie  radziłem sobie. Ze wszystkim. Poszedłem do X-Factora. Tak, spełniłem swoje marzenie o karierze muzycznej. Poznałem Nialla, Zayna, Liama i Louisa. Stworzyliśmy band. Muszę Ją odnaleźć. Muszę choć minęły już dwa lata. Po prostu muszę ...

" Under the lights tonight
You turned around
And you stole my heart
With just one look
When I saw your face
I feel in love
It took a minute girl
To steal my heart tonight "

- Wiki, ścisz to badziewie, no ! - moja siostra jak zwykle kochała mnie irytować. Weszłam do jej pokoju, zerknęłam przez ramię i zapytałam :
- Kto to ?
- Oh, to One Direction. Bo oni są z Wielkiej Brytanii, znaczy jeden z Irlandii. No i są świetni. Posłuchaj tylko. To jest Niall, ten Irlandczyk. A to Zayn w połowie Paki ...
- Skończ - przerwałam czternastolatce - wystarczy mi informacji na jeden dzień.
- Dobra, dobra, ale tylko zerknij. Czyż oni nie są słodcy ?
Spojrzałam na zdjęcie. Hmm, całkiem całkiem. Te oczęta ... Ten jeden ma takie jakies znajome. Ah, nieważne.

- [T.I.], chodź tu szybko. Nie uwierzysz ! - moja siostra wręcz wariowała. Pewnie chodziło o ten jej ulubiony zespół. No, ale cóż. Wiktoria jest moją siostrą i wypadałoby zwrócić jej troszkę uwagi.
- Idę. Słucham Cię, moja Ty Directionerko - mieszkanie pod jednym dachem z fanką właśnie takie miało skutki.
- Hazza dodał tweeta. Spójrz tylko :

" [T.I.], pokochałem Cię, gdy miałem 15 lat, czyli dwa lata temu. Popełniłem wówczas jeden z największych błędów w życiu. Tak bardzo chciałbym znów Cię ujrzeć, moja piękności z Polski. Choćby przez moment "

Przyznam, zaszkliły mi się oczy, ale taka jest miłość. Wredna. Okrutna. Zostawia rany na sercu. Jednak nie mamy na to wpływu, niestety.
- Wiki, skarbie. Nic nie poradzę na to, że Twój idol jest smutny, że nie wyszło mu w miłości.
- Wiem. Na początku nie tym się przejęłam. Bo wiesz, ta dziewczyna ma na imię tak samo jak Ty - zaczęła moja młodsza siostra.
- Przecież w Polsce jest dużo osób o takim imieniu. No chyba nie pomyślałaś, że ten ... Czekaj, jak on ma ? O, że ten Harry i ja ... - roześmiałam się.
- Właśnie, że tak. Bo ja dla pewności zajrzałam do Twoich starych zapisków ...
- Cooo ? Kto Ci pozwolił ? - byłam zbulwersowana ciekawością Wiki.
- Oj nie gniewaj się. Wyczytałam stamtąd, że dwa lata temu, czyli gdy Harry nieszczęśliwie się zakochał, byłaś w Anglii na wymianie narodowej.
- Czekaj, czekaj. Chyba nie chcesz powiedzieć, że te bożyszcze nastolatek to Harry Styles z Holmes Chapel ?
- Właśnie chcę - uśmiechnęła się szeroko.
Nogi mi się ugięły. Wasza loczkowata wysokość znany na całym świecie ? Ten zielonooki Harold, który nawet się nie pożegnał pamiętne dwa lata temu ? Niemożliwe, by on czuł coś do mnie, ale ... Kraj i imię się zgadzały. Rok również. Jego ówczesne zachowanie pasowałoby do nieszczęśliwie zakochanego nastolatka. I nagle wszystko powróciło. Ten uśmiech i ... tajemniczość. O mamusiu, on mnie kochał. Pewnie dlatego nawet się nie pożegnał. To go przerosło i sądzę, iż zachowałabym się podobnie.
- Wiktoria, to on - powiedziałam słabym głosem - Ja ... ja muszę go odszukać. Nie chcę, by się zadręczał.
- [T.I.], bo oni jadą w trasę. Pożyczę Ci na bilet, ale musisz jechać.
 Harry Cię potrzebuje.
- Rozumiem, że nie chcesz smutnego Hazzy, ale ... Stanę przed nim i co powiem ? Oto jestem ?
To wszystko mnie przerażało.

Tłum fanek. I ja. Ludzie parli do przodu, a ja stałam pośrodku. Czas dla mnie się zatrzymał. Przypomniały mi się jego urocze dołeczki i elektryzujący głos. Zaczęłam biec. Chciałam przed wszystkim uciec. Chciałam go spotkać, jednakże byłam w kompletnej rozsypce. Biegłam, a ludzie przede mną się rozsuwali. Jak w filmie. Zawiodłam Wiki. Zawiodłam Harry'ego. Biegnąc wpadłam na kogoś na końcu długiego korytarza.
- Przepraszam Cię, spieszę się - rzekł i ruszył dalej.
Jednak w połowie drogi stanął i odwrócił głowę. Przyglądał mi się bardzo uważnie. Harry.
- Nigdy nie zapomniałbym tego uśmiechu. [T.I.] ?
Kiwnęłam potakująco głową. Na twarzy piosenkarza zabłąkał się delikatny uśmiech. Ruszył w moją stronę. Podniósł mnie i zakręcił się wokół własnej osi.
- Wiedziałem, że Cię znajdę. Ale ... ale czy Ty wiesz co ja wyprawiam ? Czy raczej jesteś tu przez przypadek ? - nagle stracił zapał i posmutniał.
- Wiem, Harry. Wszystko wiem. Dlaczego nic mi nie powiedziałeś te dwa lata temu, w Holmes Chapel ?
- Bałem się odmowy. Jednak nie wziąłem pod uwagę scenariusza, w którym tracę Cię na tak długo. [T.I.[, czy Ty mnie chcesz ? Jeśli nie, zrozumiem. Choć będzie mi trudno, gdyż jesteś całym moim życiem. Wiesz, że będę Twoim życiem, Twoim głosem, Twoim powodem, by trwać. Moja miłość, moje serce. Oddycha dla tej chwili w czasie. Odnajdę odpowiednie słowa, które powiem, zanim mnie dzisiaj opuścisz - zacytował.
Moje oczy zrobiły się wilgotne. Dostałam to, o czym zawsze marzyłam. osobę, która zaakceptuje mnie z wszystkimi wadami. Zaakceptuje moją słabość do lodów miętowych, ballad i skarpetek w osiołki. Harry nigdy się nie poddał. Chociaż nie miał na mnie namiarów, szukał mnie. Upór się opłacił. Jestem z nim szczęśliwa.  I wiem, że choćby nie wiem co działo się z Waszym życiem po nocy ZAWSZE przychodzi dzień. Słoneczny dzień wypełniony śmiechem pary zakochanych w sobie nastolatków, którzy nigdy się nie poddali i cały czas wierzyli w spełnienie marzeń.


Ollie, moja kochana Ollie
Jestem niesamowicie zaszczycona tym, że mogę zadedykować Tobie ten imagin. Przepraszam, jeśli to niewypał. Starałam się bardzo, nawet bardzo bardzo. Gdy nie miałam weny, mówiłam do siebie " Musisz dać radę. Musisz, jeśli chcesz być choć w połowie tak dobra jak Ollie " . 
Tak, jesteś boska. Twoje opowiadanie zawsze wywołuje u mnie dreszcze i chcę więcej, a Ty mnie karzesz krótkimi rozdzialikami. 
Czekam na książkę Twojego autorstwa, bo wiem, że takowa pojawi się na półkach w księgarniach całego świata. Ja oczywiście poprosiłabym taką z autografem, ale marzyć to ja sobie mogę :)

Jeszcze raz dziękuję za pokazanie mi prawdziwej sztuki, jaką, bez wątpienia, tworzysz


Dominika ♥


niedziela, 27 stycznia 2013

# 68. Louis


Dzieciństwo to najszczęśliwszy okres w życiu człowieka. Dużo zabawy z rówieśnikami, opieka rodziców. Piaskownica. To najczęstsze miejsce spotkań młodych ludzi. Ośmioletnia dziewczynka siedzi na uboczu i bawi się. Dookoła niej siedzą inne dzieci, ale ona nie zwraca na nie uwagi. Dlaczego siedzi sama? Ponieważ jej rodzice niedawno przeprowadzili się do tej dzielnicy Doncaster i dziewczynka nie ma jeszcze żadnych koleżanek. Niedaleko niej siedzi chłopczyk i dziewczynka w jej wieku. Ona jest zajęta sobą, ale on uważnie przypatruje się nowej koleżance. W pewnym momencie wstał i podszedł do niej. Dziewczynka spojrzała na niego i się uśmiechnęła.
 - Cześć. Jestem Louis - przedstawił się chłopczyk.
 - [T.I].
 - Jak chcesz, to możemy zrobić wielki zamek - zaoferował, klękając na piasek.
 - Dobra.
 Z chwilą pojawienia się chłopaka w czerwonych spodenkach, w białej bluzce w niebieskie paski jej życie zmieniło się o 180 stopni. Miała z kim spędzać czas, z kim się bawić, komu się zwierzać i kogo pocieszać. Jednym słowem, miała przyjaciela. Mieszkali naprawdę blisko siebie, byli sąsiadami. Widywali się każdego dnia. Gdy dorastali, byli tak blisko siebie, że ich rodzice i znajomi widzieli w nich parę. Oczywiście się zeszli. W 2010 roku Lou dostał się do X-Factora. Prosił swoją dziewczyną, aby przeprowadziła się z nim do Londynu, co też bardzo chętnie uczyniła. Pojechali do stolicy Anglii, gdzie miała zacząć się ich przygoda. I już nikt nie pamiętał o małej dziewczynce z piaskownicy, byłej towarzyszce Tomlinsona, która na zawsze zniknęła z jego życia. Ale czy na pewno na zawsze?

* Początek roku 2013 - [T.I] i Lou mają po 21 lat *

 - Kochanie, wstawaj! - zbudziło mnie wołanie mojego chłopaka, wbiegającego do naszej sypialni. Otworzyłam lekko oczy i zobaczyłam skaczącego po łóżku Louisa. Co za dzieciak - pomyślałam, zakopując się z powrotem w kołdrę.
 - O nie, nie, nie! Wstawaj, jesteś już spóźniona. - powiedział Tomlinson.
 - Spóźniona na co? - zapytałam, niezbyt przytomnie.
 - Jak to na co? Masz dzisiaj kolokwium - przypomniał mi, a ja momentalnie się obudziłam. Zerwałam się z łóżka, krzycząc na Louisa dlaczego mnie nie obudził. Wtedy on zaczął się śmiać.
 - Co? - zapytałam, z wściekłością grzebiąc w szafie za jakimiś ciuchami.
 - Żartowałem. Jest dopiero 7. Ale skoro już się obudziłaś, to chodź na śniadanie - Lou pociągnął mnie za rękę i zeszliśmy na dół. W kuchni zastałam smakowicie zastawiony stół i przestałam się opierać.
 - Trzeba było tak od razu - i zabrałam się za jedzenie.
 - Czasem przypominasz mi Nialla - zaśmiał się Loui - Ale ty jesteś ładniejsza - dodał, a ja posłałam mu buziaka.
  Po śniadaniu poszłam jeszcze do siebie przygotować się na uczelnię. Właśnie powtarzałam ostatnie wiadomości, gdy do pokoju wszedł Tommo.
 - Ty znowu się uczysz? - zapytał, wyciągając mi podręcznik z ręki i odkładając go na biurko - Przecież już wszystko umiesz. Teraz ja. Przed tydzień siedziałaś nad książkami, nie dając się nawet przytulić. Stęskniłem się za tobą.
 - Skarbie, przecież tu jestem - odpowiedziałam czule - Jak wrócę, to ci to wynagrodzę, obiecuję - pocałowałam go. Dopiero teraz naprawdę poczułam, jak mi go brakowało, chociaż teoretycznie cały czas był obok mnie. Uświadomiłam sobie również, jak bardzo go kocham i jak bardzo mi na nim zależy. Wychodząc z domu, jeszcze raz pocałowałam narzeczonego. Ale gdybym wiedziała, jak dalej ma się potoczyć moje życie, nigdy bym nie opuszczała ani jego ani naszego wspaniałego mieszkanka.

*Lou*

 Wróciłem do domu wieczorem, ale jej jeszcze nie było. Trochę się zaniepokoiłem, lecz próbowałem to sobie logicznie wytłumaczyć. Przecież mogła pójść gdzieś ze znajomymi uczcić sukces, jaki zapewne dziś odniosła. Postanowiłem trochę poczekać, ale gdy była 3 w nocy, a jej jeszcze nie było zacząłem się denerwować. A jeśli coś jej się stało? Jeśli coś z fankami? Przecież one są nieobliczalne. Niektóre nienawidzą [T.I] i wcale tego nie ukrywają, co mnie bardzo boli. Rano postanowiłem zadzwonić na policję. Obiecali, że zajmą się tą sprawą. Po kilku dniach nieobecności ukochanej zacząłem dostawać pierwsze wiadomości dotyczących jej osoby. Okazało się, że ona nawet nie dotarła na uczelnię, a jej znajomi nie widzieli jej tak długo, jak ja. Policja brała pod uwagę wszystkie możliwości włącznie z ... porwaniem. Zaczęli wszędzie rozsyłać jej zdjęcia, itp. a ja z nerwów nie mogłem sobie znaleźć miejsca. Mijały dni, tygodnie, a ja jeszcze nie straciłem nadziei, mimo że już od długiego czasu nie dowiedziałem się nic nowego. Ale gdzieś musiała być! Nie zapadła się przecież pod ziemię!

* 5 lat później - Louis *

 Czy moje życie się zmieniło? Z pewnością. 2 lata temu do mojego życia wróciła Emilie. Nie widzieliśmy się chyba z 18 lat. Od czasu, gdy poznałem [T.I]. Ciągle o niej myślę. Zastanawiam się gdzie teraz jest, co robi? Gdy nie mogę w nocy zasnąć, leżę, wpatruję się w sufit i wyobrażam ją sobie w pięknym domu z ogrodem, czeka na ganku z dzieckiem na rękach. Czeka na swojego męża, który po chwili wchodzi przez furtkę i wita się ze swoją rodziną. Z rodziną, której ja już nigdy nie będę miał. Owszem, ja i Emilie zamieszkaliśmy razem, nawet tworzymy parę, ale to nie to samo co z [T.I]. Ciągle mam nadzieję, że wróci, czekam na nią.

* [T.I] *

 Nadal jestem w Londynie. Ale po wielu przeprowadzkach. Byłam m.in. we Francji, we Włoszech, nawet w Stanach, ale nie dłużej niż pół roku. Mieszkam w stolicy Anglii. Nie mogłabym się rozstać z tym miastem na zawsze. Mam małe mieszkanko, ale w sam raz dla 2 osób. Tak, gdy mnie ... porwano byłam w ciąży. Nie wiem jakim cudem dziecko przeżyło, ani jak ja się stamtąd wydostałam. Dlatego daję Emmie całą miłość jaką posiadam. Mała ma już 5 latek, rośnie jak na drożdżach. Ma ciemne włosy i niebieskie oczy - po tatusiu. Louis. Ciągle siedzi w mojej głowie. Pytanie : dlaczego do niego nie wróciłam, gdy byłam już wolna? Nie wiem. Wtedy sądziłam, że tak będzie dla wszystkich najlepiej. Ale zawsze po czasie spostrzega się błędy naszych decyzji. Teraz spotyka się z jakąś inną dziewczyną. A najgorsze jest to, że ja ją znam w pełnej krasie. Emilie. Najpierw zniszczyła życie mi, a potem wpieprzyła się w życie Tomlinsona. Nikt nie wie dlaczego nigdy nie zgłosiłam porwania na policję. Bo to właśnie Emilie była jego zleceniodawczynią.
 Z tymi myślami szlam przez półki sklepu spożywczego z obładowanym wózkiem. Obok mnie szła Emm, wkładając do wózka raz po raz różne produkty.
 - Emm, błagam cię. Masz już płatki czekoladowe. Przykro mi, ale musisz wybrać : albo płatki albo ciasteczka - powiedziałam do małej.
 - To i to - odpowiedziała, patrząc na mnie tymi swymi intensywnymi błękitnymi oczkami.
 - No dobrze. Ale to już ostatni raz, jasne? - pocałowałam córeczkę w czoło, a ona wybiegła do przodu. Wołałam za nią, ale to nic nie dało. Zniknęła mi z oczu za jednym z regałów. Ruszyłam w pościg za nią, gdy dobiegł mnie czyjś głos. Głos, który rozpoznałabym wszędzie.
 - Nie możesz tak biegać, jeszcze coś sobie zrobisz. Gdzie twoja mamusia? - zapytał Lou i po chwili zobaczyłam go trzymającego za rękę Emmę. Staliśmy tak na przeciwko siebie i nikt nie wiedział co ma zrobić. Tylko Emm podeszła do mnie i wtuliła się w moje nogi. Louis biegał wzrokiem z niej na mnie i z powrotem na nią. W końcu dotarła do niego prawda. Tak, to córka Louisa Tomlinsona. I moja. Nasza.
 - Chodź ze mną - poprosił Louis i wyciągnął rękę w moją stroną. Nawet sekundy się nie wahałam. Uścisnęłam jego dłoń, a w drugą złapałam rączkę Emmy. Wyszliśmy ze sklepu i nie zauważeni przez nikogo pobiegliśmy do samochodu Loui'ego. Małą posadziłam z tyłu, a sama usiadłam obok kierowcy. Z wahaniem przytuliłam się do Louisa. Chciałam go poczuć. Po tylu latach w końcu miałam okazję. Chłopak objął mnie ramieniem i obiecał, że teraz już wszystko będzie dobrze. Zamknęłam oczy i się rozpłakałam. Na naszej drodze stał jeszcze jeden problem. Miał na imię Emilie.
 Oczywiście, gdy przekroczyliśmy próg domu, pierwsze co zastaliśmy to nasz problem. Jej oczy się powiększyły jakby zobaczyła ducha. Mniej więcej tak było. W końcu spodziewała się mnie już nigdy nie zobaczyć. A tu proszę, niespodzianka.
 - Co ona tu robi? - zapytała Emilie.
 - Ona tutaj zamieszka - odpowiedział jej Louis, co mnie też zaskoczyło.
 - Jak to? Czy ty słyszysz, co mówisz? - zdenerwowała się. - Jak ty to sobie wyobrażasz?!
 - Nie wiem! - krzyknął Louis - Nie wiem, ale kocham ją, przykro mi z tego powodu, ale bardziej od ciebie! Zawsze byłaś dla mnie tylko przyjaciółką, nikim więcej. A [T.I] jest kobietą mojego życia. Nie wiem co będzie dalej, ale na razie ona tu zostaje, czy tego chcesz, czy nie! One obie tu zostają - dodał, patrząc na chowającą się za mną Emmę, po czym pobiegł na górę, zostawiając nas w osłupieniu.

* Louis *


Mam już wszystkiego dosyć. To jest niesprawiedliwe. Dlaczego to zawsze musi spotykać mnie? Nie, nie użalam się nad sobą. Ale prawda jest taka, że gdybym miał wybierać, wybrałbym [T.I]. Ona jest wszystkim. Jasne, przyjaźń jest ważna, ale miłość najważniejsza, c'nie? Już raz zniknęła z mojego życia. Nie pozwolę, aby to się zdarzyło po raz kolejny. No i jest Emma. Moja córka. Przez ten cały czas wyobrażałem sobie, że [T.I] jest gdzieś, gdzie jest szczęśliwa, ma rodzinę. A ta rodzina to ja. Gdy zobaczyłem je w sklepie, miałem ochotę płakać ze szczęścia. Pierwszy raz byłem wdzięczny Emilie, że wysłała mnie na zakupy. Tak, jak obiecałem już wszystko będzie dobrze. Wszystko się ułoży. Musi.
 Jest północ. Leżę i rozmyślam, rzucając się z boku na bok. Nagle słyszę skrzypienie powolnie otwierających się drzwi do mojego pokoju. Pomyślałem, że to Emilie, ale już nie miałem sił, aby jej powiedzieć, żeby sobie poszła. Wdrapała się na łóżko i poczułem przy sobie czyjeś małe ciałko. Odwróciłem się zdziwiony i zobaczyłem przytuloną do mnie Emmę. Patrzyłem na nią rozczulony. Na jej duże  oczy, które jako jedyne były widoczne w ciemności. Nie pytałem o nic. Przykryłem ją, aby było jej ciepło i objąłem ją ramieniem. Po jakimś czasie oboje zasnęliśmy.

* [T.I] *

 Weszłam do pierwszego z brzegu pokoju. To był dla mnie wielki szok. W prawdzie mieszkając w Londynie cały czas byłam narażona na spotkanie Louisa, ale do końca nie wierzyłam, aby to się mogło stać naprawdę. A teraz proszę. Jestem w jego domu, a on sam zapewne śpi ścianę obok. Wykąpałam Emmę i położyłam ją spać. Jednak ja długo nie mogłam zasnąć. Wstałam i podeszłam do okna, aby nie obudzić małej moim wierzganiem. Patrzyłam na nocny krajobraz Londynu, aż zrobiło mi się zimno. Wtedy wróciłam do łóżka i zasnęłam.
 Obudziłam się koło 2 w nocy. I ze zdziwieniem stwierdziłam, że Emmy nie ma. Wstałam i wyszłam z pokoju. Oczywiście weszłam do pierwszego po prawej. Gdy otworzyłam drzwi, zobaczyłam Louisa i Emmę przytulonych do siebie. Zupełnie jakbyśmy byli prawdziwą rodziną - pomyślałam. A dlaczego tak nie miałoby być już zawsze? Podeszłam do nich i delikatnie położyłam się obok.

* Emilie *

 Moje życiowe przekleństwo wróciło. Nie umiem inaczej o niej powiedzieć. Ja byłam pierwsza w życiu Loui'ego, a ona tak bezpardonowo mi go odebrała. Nie zostało mi nic innego, niż zrobienie tego samego. I udało mi się. Na 2 lata. A teraz ona znowu tu jest. Śpi razem z nim. I jeszcze to dziecko. Muszę zniknąć. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, jak powinno być. Louis + [T.I] i Emma = szczęśliwa rodzinka. Beze mnie. Nie robię tego dlaczego, że być może [T.I] wtedy nie pójdzie na policję. Zasłużyłam sobie na to. Nawet nie będę się opierać. Stoję w drzwiach ich sypialni i obserwuję ich twarze. Tak, oni się uśmiechają, ponieważ wiedzą już, że czeka ich długie, szczęśliwe życie.
 - Żegnaj, kochany - szepnęłam i wycofałam się z pokoju, z domu i z cudzego życia.


 ______________________________________________________


Mój dzisiejszy imagin jest trochę inny. Chociaż myślę, że wszystkie moje mają w sobie coś z inności. Chyba jestem nienormalna, ale nie o tym chciałam.
 A tutaj wstawiam wam filmik, na który trafiłam kilka dni temu. Nie mogę przestać się śmiać, chociaż ona/ono ukradła/o mi Louisa ♥ 
 Przepraszam o jeden dzień zwłoki, ale pisałam do Dominiki, aby dodała za mnie. Jednak ona tego nie zrobiła. Wybaczcie ...




Z dedykacją dla Moniki J + kilka zdjęć mojego kochanego Loui'ego










AGNIESZKA

czwartek, 24 stycznia 2013

#67. Niall

 Imagin dedykuję KAROLINIE ZONZEL
Pogrążyć się w smutku ? Zamknąć się w sobie ? Nie dawać ani jednego znaku życia ? Zamknąć się w czterech ścianach ? Nie. Nikt nie powinien tego robić ! Nawet, gdy przeżyjemy śmiertelny wypadek i zostaniemy niepełnosprawni. Stracimy kogoś, kto jest dla nas ważny lub coś innego, co zdarzyło się w naszym życiu z czym nie potrafimy się pogodzić. Życie jest najpiękniejszym darem, jaki można dostać od Boga. Nie powinniśmy zamykać się. Odcinać się od ludzi, od świata. Trzeba czasem dać sobie pomóc. Dać żyć, dać z siebie wszystko. Nie poddawać się ! Nigdy !
Pamiętasz dokładnie ten dzień, w którym przeżyłaś śmiertelny wypadek samochodowy. Straciłaś czucie w nogach. Nie mogłaś nic zrobić. Jedynym wyjściem była operacja i długotrwała rehabilitacja. Po tym wypadku nie chciałaś już żyć. Bez możliwości poruszania się, nie mogłabyś nic robić ? Nie prawda. Miałaś dużo osób, które próbowały ci pomóc. Największym pocieszeniem był dla ciebie Niall. On. Dawał z siebie wszystko, co było w jego mocy. Chciał, abyś znów mogła chodzić ! Kochał cię bardzo ! Nie dawał ci zwątpić w swoje siły !
                                               * Po wypadku*
Leżysz właśnie w sali. W szpitalu. Jest obok ciebie Niall :
- [T.I] jak się czujesz ? - pyta cię próbując cię pocieszyć
- Pytasz się jak ja się czuję ? Czy ty masz pojęcie, co ja przeżyłam ? Nie mam czucia w nogach, nie mogę chodzić. Nic już nie mogę robić ! - odpowiadasz mu
- [T.I] nie patrz na to w ten sposób .Wiem, że na pewno będziesz chodzić ! Uda ci się, jeśli będziesz chodzić na rehabilitację ! - odpowiada Niall
W pewnej chwili lekarz wchodzi do sali. Ma w rękach kilka kartek na podkładce. Wchodzi do sali z uśmiechniętą miną. Lekarz był już stary, siwa broda, włosy i wąsy gościły na jego twarzy. Staruszek wydawał się bardzo miły w porównaniu do ciebie. Byłaś zła na cały świat. Nawet na Niall'a. Straciłaś całą chęć do życia. Nic już nie chciałaś. Nikt nie umiał cię pocieszyć :
- Witaj [T.I] jak się czujesz ? - spytał lekarz
Ty nic nie odpowiedziałaś tylko popatrzyłaś się na ścianę z naburmuszoną miną.
- No dobrze, wiem, że nie chcesz z nikim rozmawiać. Więc od razu przejdźmy do rzeczy. Mam wyniki badań. Jest duża szansa, że znowu będzie mogła pani chodzić ! - mówił lekarz
Niall wydawał się bardzo szczęśliwy. Ty jednak nadal patrzyłaś się w ścianę, cała naburmuszona.
- Niedługo będzie mogła pani wyjść do domu i zacząć rehabilitację ! - powiedział lekarz
- Cudownie ! - krzyknął Niall
Ty nie chciałaś nikogo słuchać. Chciałaś tylko wrócić do domu.
- A kiedy [T.I] będzie mogła zacząć rehabilitację i znów będzie chodzić ? - spytał Niall
- Rehabilitację zacznie się za 2 tygodnie. A żeby chodzić będzie musiała dużo ćwiczyć i być wytrwała. Na pewno to przyniesie efekt. Urazy nie są tak duże jak przewidywaliśmy ! - odpowiedział lekarz
                                              *Tydzień później*
Dziś wracasz do domu, aby za kilka dni móc zacząć rehabilitację. Niall pakuje ci wszystkie twoje rzeczy. Nie chce o niczym zapomnieć. Ty wcale się nie odzywasz. Teraz nigdy nie masz nic do powiedzenia. Niall próbuje cię pocieszać, ale bez skutku :
- [T.I] wszystko już spakowałem, możemy iść ! - powiedział Niall
- Dobrze, jak sobie chcesz ! - odpowiedziałaś mu
Razem wyszliście z sali. Zjechaliście windą po schodach. Z chęcią żegnałaś się ze szpitalem. Wszystko było białe, nie kolorowe. Tłumy ludzi chcących załatwić swoje sprawy. Spieszą się, żeby jak najszybciej się z stamtąd wydostać. Niall zamówił taksówkę i razem pojechaliście do domu. Cały czas patrzyłaś na obraz za oknem, nie patrzyłaś na Niall'a. Po około 30 minutach dojechaliście do domu. Na początek Niall zaniósł cię do domu i położył na sofie. Następnie przyniósł twój wózek i walizki. Zamykając za sobą drzwi od domu, myślał tylko o jednym. Chciał cię zobaczyć uśmiechniętą i radosną. Pełną życia i energii. Taką jaka byłaś przed wypadkiem. Wchodzi do salonu. Jedyne co widzi. To ty, która cała naburmuszona siedzisz na sofie :
- Niall podaj mi pilot ! - krzyknęłaś
Niall podając ci pilot, patrzył się na ciebie jak na zupełnie inną osobę :
- Nie chcesz czegoś do picia lub do jedzenia ? - spytał
- Nie, nie chce ! - odparłaś
Niall nic na to nie powiedział, tylko zostawił cię w salonie i poszedł na górę, aby rozpakować  twoje walizki. Za trzy dni masz zacząć rehabilitację. Niall próbuje rozmawiać z tobą. Często mu się to nie udaje. Nie wie, co ma robić. Nie chcesz jeść ani pić. Siedzisz tylko w pokoju i patrzysz na ściany. Nie mówisz, nie śmiejesz się, nie rozmawiasz. Czujesz w sobie ból. Nie dałabyś rady bez niego. Jedynie on trzyma cię przy życiu. Choć tego nie okazujesz. W nocy zdarza cię płakać. Tłumisz to w sobie. Nikomu o tym nie mówisz.
                                             *Następnego dnia*
Z każdym dniem coraz bardziej chudniesz. Nic nie jesz ani nie pijesz. Siedzisz tylko w pokoju patrząc na ściany, a jak nie na ściany to w okno czasem zerkasz. Niall nie wie co robić. Siedzisz sama w pokoju, jak z resztą zwykle. Niall wyszedł na chwilę do sklepu. Od dłuższego czasu nie wraca. Jest już noc. Jesteś zmęczona i zamierzasz kłaść się spać. W pewnej chwili do pokoju wchodzi Niall. Ma w rękach małą buteleczkę. W tej buteleczce jest płyn do baniek mydlanych. Wchodząc zamyka za sobą drzwi. Bierze niewielką ilość płynu i zaczyna dmuchać przez mały drucik. Ty patrzysz na niego i patrzysz co robi. W minucie cały pokój wypełniony jest kolorowymi bańkami. Unosisz lekko kącik ust, lekko próbując się uśmiechnąć. Niall widzi, że próbujesz się uśmiechnąć, więc szybko skacze na łóżko. Zapomniał zakręcić buteleczki. Spada z łóżka i całą zawartość buteleczki wylewa na swoją koszulkę. Ty zaczynasz się śmiać i patrzysz na leżącego Niall'a na podłodze. On czując się zakłopotany wstaje i kładzie się obok ciebie na łóżko i razem z tobą się śmieje :
- Niall wylałeś wszytko ? Nic dla mnie nie ma ? - spytałaś go
Uśmiechając się do ciebie wkłada rękę pod łóżko i wyciąga kolejną buteleczkę z bańkami. Podając ci je mówi - Proszę ! - Ty odkręcasz buteleczkę i przez mały drucik wypuszczasz bańki. Kochałaś puszczać bańki i patrzeć jak spadają w dół. Rozbijają się upadając na podłogę. Niall nie może uwierzyć w to co widzi. Od dłuższego czasu nie uśmiechania się, ty wreszcie się uśmiechasz. Ty lekko przytulasz się do Niall'a. On robi to samo. W jego ramionach nagle zasypiasz. On obdarowuje cię buziakiem w czoło i także idzie razem z tobą spać.
                                               *Dzień przed rehabilitacją*
Jesteście razem w kuchni. Niall robi ci kawę a ty czekasz siedząc na wózku :
- [T.I] jutro zaczynasz rehabilitację. Cieszysz się ? - pyta cię Niall
- Niall. A co jeśli nie uda się. Jeśli wszystko pójdzie nie tak ? - odpowiadasz mu pytaniem na pytanie
- Jeśli nie spróbujesz to się nie dowiemy ! - odpowiada ci
- Nie wiem, czy chcę w ogóle iść na te rehabilitację ! - mówisz mu
- Co ? Jak to nie chcesz ? - pyta cię
- Nie chce. Wole zostać w domu. Nie mam pewności, że to się uda. Może stracę tylko czas ! - mówisz
- [T.I] nie wierze w to co mówisz ! Nie chcesz nawet spróbować ? Nie wierze ! Co się stało z tamtą [T.I] ! Nie poznaje cie ! Co się stało z [T.I], która nie bała się żyć. Ryzykowała, aby dotrzeć do celu ! Wiesz co, nie chce z tobą rozmawiać mam dość ! - mówi Niall po czym wychodzi z kuchni i idzie na górę do pokoju i zamyka się na klucz.
Ty próbujesz go zatrzymać. Nie udaje ci się jednak. Spadasz z wózka, próbując go zatrzymać. Spadasz bezsilnie na podłogę. Nie dasz rady wstać. Leżysz na podłodze zaczynając płakać. Nie wiesz, dlaczego to powiedziałaś. Nie wiesz, dlaczego mogłaś dopuścić do tego, że tracisz powoli Niall'a. Być może niedługo stracisz jego miłość. Próbujesz wstać. Bezskutecznie. Chcesz zawołać Niall'a, ale wiesz, że i tak nie przyjdzie. Teraz wszystko mu pewnie jedno. Czy będziesz chodzić czy nie. Być może to była twoja ostatnia rozmowa z nim. Nie chcesz go stracić, więc próbujesz ze wszystkich sił wstać. Potrafisz tylko usiąść. Jedna noga próbuje usztywnić się. Druga odmawia posłuszeństwa. Nie dasz rady, jest za wcześnie. Resztę dnia spędzasz na podłodze nie ma kto ci pomóc. Wieczorem słyszysz jak Niall wychodzi z pokoju. Jego oczy są całe czerwone od łez. Gdy cię widzi, jak leżysz na podłodze od razu do ciebie podbiega :
- [T.I] czyś ty oszalała ? - mówi
- Próbowałam się podnieść ! Nie widzisz ! - krzyczysz bezsilnie
- Widzę, nie jestem przecież ślepy ! - odpowiada ci
Po tych słowach zanosi się do salonu na sofę. Włącza ci telewizję i idzie do kuchni. Powoli oddala się od ciebie. Nie chce z tobą rozmawiać. Ty patrzysz tylko na niego, on nie chce nawet na ciebie patrzeć. Robi sobie kawę i idzie do pokoju. Ty próbujesz go zatrzymać :
- Niall, proszę przyjdź do mnie, proszę Niall ! - mówisz
Niall zatrzymuje się widząc, że zaczynasz płakać podchodzi do ciebie i siada obok :
- Co ?! - pyta
- Niall, jesteś dla mnie naprawdę ważny, nie chcę cię stracić. Postanowiłam, że chce zacząć wszystko od nowa. Spróbuje. Postaram się, żebym znowu mogła chodzić. Będę chodziła na rehabilitacje ! - mówisz mu
                                              *Kilka lat później*
Siedzisz sama w parku. Jest lato. Słońce mocno grzeje. Liście soczyście zielone. Trawa  wypełniona po brzegi kwiatami. Po chodnikach chodzą na spacery dorośli ze swoimi dziećmi. Niedaleko dzieci bawią się w berka i chowanego. Psy węszą obok drzew szukając nie wiadomo czego. Krążą w kółko. Jeden malutki podchodzi do ciebie i wpatruje się w ciebie swoimi oczkami, patrzy jak wypuszczasz kolorowe bańki. Twoje ulubione zajęcie w lato. Swoim malutkim noskiem rozbija je i patrzy jak pękają. Językiem próbuje spróbować jak smakują. Ty uśmiechasz się do niego. Skacze i biega za nimi. W pewnym momencie Niall siada obok ciebie z piłką w rękach. Gra z chłopakami w piłkę nożną. Mały piesek podbiega do swojej właścicielki i razem z nią oddala się :
- I jak chcesz grać z nami ? - pyta cię
- Jasne ! - odpowiadasz mu
Operacja i rehabilitacja udały się. Możesz chodzić. Ostatnie lata uświadomiły ci, ile mogłaś stracić. Mogłaś stracić miłość Niall'a, rodzinę i przyjaciół. Wpaść w depresję. Udało ci się jednak, przy pomocy Niall'a. Dałaś radę. Teraz wiesz, że nie wolno się poddawać. Dajesz z siebie wszystko w każdych sytuacjach. Nie dałaś się zamknąć w czterech ścianach, żyjesz tak, jak żyłaś dawniej, szczęśliwie.

niedziela, 20 stycznia 2013

# 66. Liam.

- Proszę wstać, sąd idzie.
- Proszę usiąść - poprosiłam. Tak, byłam sędzią i kochałam ten zawód. Tak intrygujący, a zarazem niebezpieczny. Nigdy nie wiadomo, co przyjdzie do głowy osądzanemu. Dziś prowadziłam rozprawę zespołu One Direction przeciw antyfanom. Antyfanom, którzy zniszczyli mienie boysbandu i czyhali na ich życie. A więc czas zacząć.
- Panowie, proszę przedstawić stanowiska - zwróciłam się do członków owego zespołu. Zaistnieli dobre 9 lat wcześniej. Coś o nich słyszałam. A nawet więcej niż coś, gdyż byłam Directionerką. Brunet o kręconych włosach siedzący najbardziej po prawej, to Harry. Blondyn, czyli Niall jakieś 3 lata temu ożenił się ze Słowianką, Polką chyba. Zayn, mulat, szczęśliwy narzeczony Perrie Edwards. Ten w bluzce w paski to Louis, singiel o ile mi wiadomo. No i Liam. Najgrzeczniejszy, najprzystojniejszy i najbardziej wrażliwy. Mój rówieśnik. Jak mówią " Fanki odchodzą, Directioners zostają ". Tyle rzeczy pamiętałam na ich temat. Najpopularniejszy zespół na świecie. No, ale znaleźli się też przeciwnicy ich muzyki. Stoją teraz naprzeciw pięciu dorosłych chłopaków i czekają na wyrok, który wydam ja.
- To było dobre cztery miesiące temu. chcieliśmy jechać na próbę, a tu ktoś poprzebijał nam opony. Myśleliśmy, że to po prostu głupi wybryk dzieciaków z osiedla. Ale potem włamanie i zabranie ważnych dla nas pamiątek. Plus listy z pogróżkami z odciskami palców tych oto obecnych tu zuchwalców - Liam mówił trochę szybko i chaotycznie, ale zarejestrowałam najważniejsze informacje.
Oskarżeni oczywiście wypierali się wszystkiego, ale dyskusja ze mną, twardą sędziną nie ma żadnego sensu. Kilka kar porządkowych się posypało, nie powiem. Sprawę oczywiście wygrali chłopcy z zespołu. Antyfani dostali rok w zawieszeniu, odszkodowanie do zapłacenia i zakaz zbliżania się do piosenkarzy. Chyba starczy. Po skończonej rozprawie podszedł do mnie Payne.
- Bardzo pani dziękujemy za takie rozwiązanie. Może zgodziłaby się pani na filiżankę kawy w moim towarzystwie ? - zapytał odważnie.
- Przepraszam, jestem tutaj służbowo. Obowiązki wzywają, nie mogę przyjąć zaproszenia - odparłam.
Dobrze czy źle ? Pojęcia zielonego nie mam. Chciałabym porozmawiać z moim idolem w cztery oczy, ale z drugiej strony ja byłam tylko organem, który pozytywnie rozpatrzył sprawę tych chłopaków. I nic więcej. Poznałam ich dzięki swojemu obowiązkowi. Postanowiłam zapomnieć o sprawie i prowadzić dalej życie samotnej sędziny. 
Nie powiem, że dobrze zrobiłam. Liam był bliski mojemu sercu, choć tak naprawdę się nie znaliśmy. Na początku, jak to Directionerka " darzyłam uczuciem " wszystkich chłopców. A Liam ? Jego zachowanie, wrażliwość i dobre postępowanie z kobietami mnie urzekły. Był po prostu ideałem. A teraz mam możliwość, a właściwie miałam poznać go i to zaprzepaściłam. Only Me. Muszę Go spotkać. Poczuć zapach jego markowych perfum, spojrzeć w brązowe oczy. Stanąć z nim twarzą w twarz i powiedzieć, że jest dla mnie kimś więcej. Tak naprawdę on znał mnie tylko z sali rozpraw. I z twittera. Ale o tym drugiem nie wiedział. Dobre dwa lata temu odpisał mi, zwykłej fance. Zapytałam o ideał dziewczyny. Odpisał : " Możesz nią być i Ty. Pokocham każdą, która pokocha mnie. " Zostało mi to w pamięci. Wyryte. Spróbuję. Nic nie stracę. Nawet, jeśli da mi tylko autograf nie będę żałować. Będę dumna, że odważyłam się na taki krok.
11 maja. Berlin. Ja. Stadion. I On. Wybrałam się do Niemiec, gdyż wcześniej ( gdy byli w Wielkiej Brytanii ) nie dostałam wolnego. Życie. Stałam pośród kilkunastu tysięcy innych fanek, a może i fanów. Tych " starych " i " nowych " . Ja i moje pragnienie spełnienia marzenia. Wyszli i stanęli twarzą w twarz z rozwrzeszczanym tłumem. Rozbrzmiały pierwsze takty " Back For You " . 


" Whenever I close my eyes,
I picture you there,
I'm looking out at the crowd,
you're everywhere " 

Poczułam, jakby to o mnie śpiewał. Tak. O dziewczynie, której tak naprawdę nie zna. O dziewczynie, która tak bardzo chciałaby z nim być. Marzenia to bardzo złudne myśli. Bardzo. Po 1,5 godziny koncertu nic, a może prawie nic się nie zmieniło. Ja, zwykła dziewczyna, pracująca w sądzie. On, sławny piosenkarz. Dwa osobne światy. Wyszłam smutna, bez nadziei. I nagle olśnienie. Autografy. Muszę tam iść, choćbym stała w kolejce cały dzień. Może troszkę przesadziłam, bo już po niecałej godzince stałam przy stoliku. Zajmowanym przez One Direction. Dostałam autograf. Liam posłał mi uśmiech, bardzo promienny. Tylko nie wiem, czy obdarzał nim każdą fankę, czy był tylko dla mnie. Mam paranoję. Ehh ... Odeszłam, uprzednio dziękując, przewracając karteczkę z podpisami na zdjęciu. Moment. Na drugiej stronie coś było !
" O 22 na głównym, berlińskim placu, moja pani sędzio. L. " 
O mamusiu. Dwudziesta druga. Ja. Liam. Gwiazdy. Kurczę, zamiast cieszyć się z chęci rozmowy Liama ze mną marzę o rzeczach wręcz niemożliwych. Punkt 10 p.m. stanęłam na głównym rynku Berlina. Czekała. Aż w końcu się pojawił. Szedł powoli, odziany w długi płaszcz. Jak jakiś detektyw, ale nie o tym teraz. Nie mogłam oderwać od niego oczu. 
- Przyszłaś ... - chłopak jakby nie dowierzał. 
- Tak, przyszłam. Nie jestem tu służbowo, możemy porozmawiać, Liam  - jego imię wymówiłam tak ... tak jak zakochana dziewczyna wymawia imię ukochanego. Ugh, dziwnie zabrzmiało. Znów. 
- Cieszę się. Bardzo. Bo wiesz ... Ja ... muszę Ci coś powiedzieć. Tak, jak kiedyś napisałem do pewnej fanki. Pokocham każdą ...
- ... która pokocha mnie" - dokończyłam.
- Skąd to wiesz ? Ty nią byłaś, prawda ? A więc odwróćmy to zdanie w pytanie. Czy pokochasz tego, który pokochał Ciebie ? - zapytał - Miłość od pierwszego wejrzenia. Absolutnie tak. Więc ..
- Tak Liam, choć tak naprawdę się nie znamy. Ale mamy dużo czasu na dokonanie tego. Chcę spróbować.
Chłopak mocno mnie przytulił i pocałował w głowę. Berlińska noc. Niebo zasypane gwiazdami. My. Zakochani, szczęśliwi. I wierzący w marzenia, które niegdyś wydawały się złudnymi myślami.


Płaczę. Akcja. Siostry i Bracia, kocham Was ponad życie, i wiem, że gdyby nie Wy nie byłabym taka, jaka jestem. Dziękuję z całego serducha.

Mam nadzieję, że imagin w miarę się udał. W końcu miałam się dla kogo postarać, gdyż dedykuję go KAŚCE. Kochana, buziaki od Dominiki ♥


Dominika


sobota, 19 stycznia 2013

Quiz. Part 2.

Cześć. 
Jestem ja i druga część testu o One Direction. Mam nadzieję, że pytania będą trudniejsze, gdyż niektórzy się o to ubiegali w komentarzach. Chociaż tak naprawdę ma to być tylko zabawa :) Do zgarnięcia 13 punktów, kto się pokusi ? 

Gotowi ?   
START !

1. Jaki znak zodiaku ma Liam, a jaki Harry ? ( 2 pkt )
2. Co oznacza nazwisko Nialla w języku szwedzkim ? ( 1 pkt, chyba wiecie xD )
3. Co było pierwszym słowem Louisa ? ( 1 pkt )
4. Jaką nazwę nosi konto Zayna na youtubie ? ( 1 pkt )
5. O czym opowiada piosenka " Moments " ? ( 2 pkt )
6. Jaką grupę krwi ma Harry ?  ( 1 pkt )
7. Który z chłopców potrafi beatboksować ? ( 1 pkt )
8. Zayn woli Nando's czy marchewki ? ( 1 pkt )
9. Hello, hello, I’m really hoping you’ll forgive me 
I keep talking, begging, tell me what I wanna hear, yeah 
Girl just tell me what I wanna hear ( 1 pkt )
10. Jestem tylko słabeuszem, który wreszcie zdobył dziewczynę

I nie wstydzę się przed powiedzeniem o tym światu ( 2 pkt )


GOOD LUCK, CARROTS ♥


Dominika

piątek, 18 stycznia 2013

# 65. Harry

Ten imagin dedykuję STYLESOWEJ. Mam nadzieję, że się spodoba :)



Z krainy snów zbudził mnie powiew delikatnego wiatru, wpadającego przez otwarte okno. Ale nie tylko to. Również kroki mojej mamy, która nie zaliczała się do osób chodzących po cichu. Otworzyłam oczy i usiadłam na łóżku, abym mogła lepiej widzieć poczynania mojej matki. Na podłodze stało wielkie kartonowe pudło, do którego wrzucała moje "stare" rzeczy. 
 - Miałaś przygotować te rzeczy, których już nie używasz - wypomniała mi mama, która zabierała z moich półek przeróżne przedmioty. 
 - Co ja na to poradzę, że wszystko mi jest potrzebne? - odpowiedziałam obojętnym głosem.
 - Proszę cię, nie zaczynaj znowu. Ustaliłyśmy już, że robimy tą wyprzedaż garażową, więc nie marudź teraz. - sięgnęła do najwyższej półki, na której siedział Harry.
 - Ani się waż! - zawołałam, zrywając się z łóżka i chwytając go przed mamą - Dostałam go od taty, zanim się wyprowadził. To moja jedyna pamiątka po nim.
 - Nie sądzisz, że jesteś już trochę za stara na miśki? - zapytała, podpierając się pod boki.
 - Nie - powiedziałam krótko, przytulając się do Styles'a.
 Mama wypuściła ze świstem powietrze i wyszła z pokoju. Poszłam do łazienki, ubrałam się i zeszłam na dół, aby jej pomóc. O dziwo, wszystko miała już przygotowane. Wystarczyło tylko usiąść na krzesełku i zacząć łapać klientów na przeróżne, okazyjnie sprzedawane, dobrej jakości sprzęty. Tak też zrobiłam. Włączyłam sobie płytkę 1D, żeby było mi raźniej i zaczęłam obsługiwać. Po jakiś 2 godzinach połowa "towaru" zniknęła, ale mimo tego zostało jeszcze bardzo dużo. Nalałam sobie zimnej coli i usiadłam, aby trochę odpocząć. Wtem ktoś zasłonił mi słońce. Domyśliłam się, że przyszedł kolejny potencjalny kupiec.
 - Pomóc w czymś? - zapytałam, nie zwracając na tego kogoś wzroku. Dopiero znaczące chrząknięcie kazało mi na niego spojrzeć. A więc spojrzałam i musiałam zdjąć okulary przeciwsłoneczne, żeby uwierzyć. Przede mną stał Harry Styles we własnej osobie.
 - Chyba tobie przydałaby się pomoc - zauważył z uśmieszkiem na twarzy.
 - Całkiem dobrze sobie radzę, ale dzięki za propozycję - odpowiedziałam, starając się zachować pozory normalności.
 - Na pewno?
 - Yyy ... Właściwie, to czemu nie?
 Chłopak przeszedł na moją stronę i w zaskakująco krótkim tempie zaczęły pojawiać się nowe klientki z naciskiem na ostatnie słowo. Nie wiem, jak przyjmie to Harry, ale ja wpadłam na genialny pomysł.
 - Zapraszamy wszystkich! Dzisiaj jedyna taka promocja! - zaczęłam się drzeć - Do każdej zakupionej rzeczy gratisowy buziak od tego tu obecnego przystojniaka!
 - Ej, za co? - jęknął Styles, a ja zaczęłam krzyczeć jeszcze głośniej. Działało.
 - Jeszcze tego pożałujesz - szepnął mi do ucha, a ja uśmiechnęłam się szeroko. 
 Hazz zajął się całowaniem, a ja każdej dziewczynie z nim robiłam pamiątkowe zdjęcie. Doprawdy w zastraszającym tempie pozbyliśmy się wszystkich rzeczy. Nawet gdy przyszła do nas mama, zdziwiła się jak szybko nam to poszła. 
 - A tak w ogóle to jest Harry, który pomógł mi się z tym uwinąć - przedstawiłam ich sobie.
 - Ach, to ty jesteś tym chłopakiem z plakatów oblepiających jej pokój i tym, którego imieniem nazwała swojego misia? - zapytała mama, a ja chyba spaliłam się ze wstydu.
 - Tak, to ja. Miło mi panią poznać. Czy mógłbym zobaczyć ten pokój? - pytał Hazza.
 - Pewnie nie masz ochoty ani czasu na spędzanie czasu z obcą dziewczyną - wtrąciłam się do ich rozmowy.
 - Ależ wręcz przeciwnie. I bardzo chętnie sprawię, aby ta dziewczyna nie była zbyt długo obca. - uśmiechnął się pięknie, a mi zakręciło się w głowie. Zdecydowanie zbyt dużo wrażeń jak na jeden dzień. 
 - To na początek zapraszam na ciasteczka - rzuciła jeszcze mama i pobiegła do domu.
 - No to chodźmy - pociągnęłam go za sobą.
 - I tak zobaczę ten pokój. Lepiej się przygotuj. - szepnął mi do ucha, idąc za mną. 


 Przeczytałyście, to teraz proszę o komentarz. 

CZYTAM = KOMENTUJĘ




Agnieszka

czwartek, 17 stycznia 2013

Ogłoszenia via Dominika

Hej, jestem.
Otóż mam kilka informacji dla moich Marchewek ♥

Po pierwsze :
Wszyscy musimy bardzo, ale to bardzo podziękować OLLIE za przepiękne tło. Od razu się przyjemniej zrobiło :D

Po drugie, jest mi niezmiernie smutno. Dlaczego ? Ja się męczę dodaję imagina, a tam żadnego komentarza. Trochę to nie fair w stosunku do mnie, że nie ma tak choćby słowa krytyki ( bo o czymś miłym już nie mówię ) . Ci, którzy nie zakładali tego bloga mają więcej fanów i znaków odzewu.
Zastanawiam się nad odejściem. Z bloga, w którego włożyłam całe serce i tak naprawdę dzięki mnie powstał.

Po trzecie , wraz z kumpelą założyłyśmy bloga z opowiadaniem o chłopakach, na którego bardzo serdecznie zapraszam :

Dominika

środa, 16 stycznia 2013

#64. Louis.

Idziesz parkiem. Sama, jest zima, zimno, słońce dawno schowało się za chmurami. W parku jest pełno śniegu, są duże zaspy, ławki przykryte śniegiem. Nie ma gdzie usiąść, bo wszędzie pełno śniegu. W koszach na śmieci jest dużo śnieżek, bo dzieci zawsze tam celują, gdy rzucają się nimi. Na drzewach nie ma wcale liści, ptaki już odleciały, nie słychać ich śpiewu. Na dróżkach jest pełno zamarzniętych kałuż. Każdy jest ubrany w ciepłą kurtkę, szalik, czapkę i rękawiczki. Małe dzieci rzucają się śnieżkami. Słychać krzyki ich zabawy. Psy biegają wokoło, aby się rozgrzać. Dorośli bawią się razem z dziećmi. W domach ludzie piją gorącą czekoladę. W karmnikach pełno pokarmu dla ptaków, które zostały na zimę. Ty także wybrałaś się na zimowy spacer. Byłaś ubrana bardzo ciepło. W kremową kurtkę i szalik obwiązany na szyi, białą czapkę, rękawiczki oraz kozaki. Idąc zauważasz jak coś malutkiego, próbuje przedostać się przez grube warstwy śniegu, całe zmarznięte. To malutki piesek, sam, nie ma domu, jest taki śliczny i bezbronny. Cały brązowy z jasnymi plamkami na brzuszku, mordce i łapkach. Jego uszy sterczą na głowie. Ogonek wywinięty to tyłu, nie merda. Łapki są bardzo zmarznięte. Nie mogłaś tak po prostu przejść obok niego obojętnie,  przykucnęłaś obok niego. On od razu przytulił się do twoich nóg, bo było mu strasznie zimno. Powiedziałaś do niego :
- Hej malutki, jesteś tu sam ? Gdzie twój dom ? - po tych słowach rozejrzałaś się wokoło
Piesek cały się trząsł z zimna. Postanowiłaś go wziąć do domu. Nagle ktoś położył rękę na twoim ramieniu, przykucają powiedział do ciebie :
- Cześć, właśnie zauważyłem tego pieska samego i pomyślałem, że go zatrzymam oraz się nim zaopiekuje, ale ty podeszłaś do niego pierwsza ! - mówił
Ty popatrzyłaś na nieznajomego, to był Louis Tomlinson. Ubrany w brązową kurtkę, czarną czapkę i rękawiczki. Uśmiechał się patrząc na ciebie i pieska :
- Przykro mi, ale ja chciałam go zatrzymać i to ja pierwsza go zauważyłam ! - mówiłaś uśmiechając się do chłopaka .
- Nie prawda, ja go zobaczyłem pierwszy, ale ty podeszłaś pierwsza a tak nawiasem mówiąc jestem Louis Tomlinson a ty ? - spytał
- Ja testem [T.I] [T.N] ! - odpowiedziałaś
- No cóż bardzo mi zależy na tym piesku ! - mówił
- A może, ja go wezmę a ty będziesz go odwiedzał u mnie w domu ? - spytałaś
Chłopak błyskawicznie się uśmiechnął i odpowiedział :
- To może dziś wieczorem wpadnę do ciebie i razem pomyślimy nad tym wszystkim na spokojnie, wypijemy gorącą czekoladę i pogadamy ok ?
- Tak. Pieskowi jest chyba zimno, to ja już pójdę ! - powiedziałaś do nowo poznanego
Najpierw wymieniliście się numerami telefonu i podałaś mu miejsce twojego domu, po czym poszłaś do domu. Nastał wieczór. Pierwsze co zrobiłaś, gdy weszłaś do domu to dałaś pieskowi ciepłego mleka, aby się rozgrzał. Później naszykowałaś mu miejsce do spania. Było już po świętach, więc dałaś mu ubranko, przypominające strój mikołaja. Oprócz mleka dałaś mu jeszcze coś do zjedzenia. Około godziny 19:00 ktoś zapukał do drzwi, to był Louis. Przyszedł cały zmarznięty, jego nos i policzki były całe czerwone, cały trząsł się z zimna :
- Cześć, mogę wejść ? - spytał
- Nie wiem, nie wiem. Nie powinnam zapraszać obcych do domu ! - odpowiedziałaś z figlarnym uśmiechem
- Aha, ale może wpuścisz zmarzniętego, co ?! - spytał uśmiechając się do ciebie
- Jasne, wchodź ! - odpowiedziałaś śmiejąc się
Weszliście razem do środka. Pierwsze co zrobił to spytanie o pieska :
- Gdzie on jest ?
-Jest w salonie, pije mleko ! - odpowiedziałaś Louisowi wskazując drogę do salonu
Louis od razu skierował się w stronę salonu. Mieszkanie miałaś bardzo przytulne. Barwy ścian ciepłe, najczęściej żółte lub kremowe. Na ścianach wisiały obrazy twoje i twojej rodziny. W centrum salonu znajdował się duży kominek. Okna przysłonięte lekko zasłonkami. Nieopodal kominku była niewielka biała sofa. Obok niej stolik i dwa fotele. Na stoliku często można było znaleźć twoją biżuterie i inne rupiecie. Louis, gdy wszedł do salonu i zobaczył pieska był nim zachwycony. Nie tylko jego ubrankiem :
- Jaki on śliczny ! - powiedział, gdy go zobaczył
Ty uśmiechnęłaś się, po czym razem usiedliście z pieskiem na kanapie. Długo rozmawialiście. Pytałaś się go, jak to jest być wielką gwiazdą, czy chciałby chociaż na chwilę być normalnym chłopakiem. On chętnie ci na te pytania odpowiadał. Oczywiście, też zadawał ci dużo pytań. Pytał czy ty, także chciałabyś być taką gwiazdą i czy fajnie jest być takim mało znanym przez media i gazety :
- Myślę, że czasem chciałabym być taką gwiazdą jak ty, ale bym miała mało prywatności ! No wiesz, wszędzie reporterzy, zadają ci mnóstwo pytań ! - odpowiedziałaś
- No cóż, to też wiąże się z odpowiedzialnością. Jak zawiedziesz fanów to zawodzisz samego siebie ! - mówił
- Aha, hej a może wypijesz gorącą czekoladę ? - spytałaś
- Pewnie ! - odpowiedział
Ty poszłaś zrobić do kuchni czekoladę a Louis został z pieskiem. Gdy skończyłaś, przyszłaś do nich. Bawili się razem na sofie. Ten widok był uroczy. Właśnie Louis Tomlinson bawił się z pieskiem na twojej sofie w twoim domu. Piesek przygryzał lekko jego palce. On próbował oderwać się z uścisku. Louis lekko ciągnął go za ucho, na co piesek odreagowywał skacząc na niego :
- Proszę ! - powiedziałaś do niego podając mu gorącą czekoladę
- Dzięki ! - odpowiedział ci
- Smakuje ci ? - spytałaś
- Tak jest bardzo dobra ! - odpowiedział ci uśmiechając się do ciebie
W końcu przeszliście do tematu pieska. Na początek daliście mu na imię Hope. A kto miał by go mieć u siebie w domu ? Gdy tak rozmawialiście nagle Louis zaczynał lekko się do ciebie przybliżać. Ty było wbrew jego woli, samo jakoś tak wyszło, zatopił w topie swoje usta. Hope  patrzyła się na was, swoimi błyszczącymi oczkami. W pewnym momencie przerwaliście namiętny pocałunek :
- To co, może teraz Hope będzie mieszkała z nami ? - spytał Louis
Ty uśmiechnęłaś się do niego. Od tamtej pory mieszkaliście razem, byliście parą. Kochałaś go tak samo jak on ciebie. Często wychodziliście z Hope na spacery do parku. Razem dzieliliście obowiązkami.
                                                                                                               Gosia

sobota, 12 stycznia 2013

# 63. Zayn.


Co zrobiłem źle ? Gdzie popełniłem błąd ? Dlaczego Ona mi to zrobiła ? Dlaczego ja zrobiłem to Jej ?

Ale kim jest owa Ona ? Nad czym głowi się chłopak ? Co tak naprawdę się stało ?

Spakowałam wszystkie rzeczy do dużej walizki w kropki, która już od dawna czekała po łóżkiem na użycie. Czekała, aż w końcu zdecyduję się spakować do niej wszystkie smutki i wyjadę nie pozostawiając po sobie śladu. Zapomniana. Za którą nikt nie będzie tęsknił. Która pozwoli bez problemu, jaki sprawiała, użyć sobie komuś życie. Zamknąwszy torbę rozejrzałam się po pokoju. Te śliczne lazurowe ściany, widok z okna na park, który teraz, wiosną budził się do życia. Będę za tym tęskniła, ale nie mam wyboru. On nie dał mi wyboru. Zeszłam powoli po schodach, ciągnąc za sobą wielką walizę. Odszukałam klucz, obróciłam go kilkakrotnie w ręce i włożyłam do drzwi, zakluczając tym samym dom. Zakluczając smutki, cierpienie, opuszczenie i swoje dawne życie. Skierowałam się ... Właściwie to przed siebie. Gdzie się podzieję ? A kogo to tak naprawdę obchodzi ? Stanęło na hotelu, leżącym na skraju Londynu. Przekroczyłam próg pokoju i pomyślałam, czy dobrze postąpiłam. Rozum mówił mi, że zrobiłam najlepszą rzecz w życiu. Zaś serce ... Ono było innego zdania. Ale ja należałam do osób kierujących się tym pierwszym. I tu pojawił się malutki problem. Rzuciłam się na łóżko wylewając łzy. Cholerne życie. Cholerna miłość. Cholerny On ...

Z uśmiechem na twarzy, zresztą jak zwykle, przekroczyłem próg mieszkania. Dziwne, przecież Ona nigdy nie zakluczała drzwi. Wyszła na zakupy ? Do przyjaciółki ?
- Skarbie, wróciłem - zawołałem z nadzieją, że na szczycie schodów pojawi się Ona. W za dużej bluzie wziętej z mojej szafy, w dresach i powie : " Nareszcie " . Nie. Nic takiego nie miało miejsca. Wyszła ? Na jak długo ? Postanowiłem pójść do jej garderoby. Wydawało mi się, że zostawiłem tam swoją koszulę. Akurat była mi bardzo potrzebna. Wszedłem i ... Pustka. Kompletna pustka ... Żadne bluzki, sukienki nie wisiały w szafie. Jasnoniebieskie ściany zaczęły mi się rozmazywać. Tak. Płakałem.

Co sobie pomyślał ? Idiotka. Nie szukał mnie, bo uznał, że nie ma sensu. Skoro i tak mnie nie kochał. Kochał Ją. Ona była dla niego " kimś " . Nie " czymś " do czego wracał po całym dniu spędzonym z inną. Radosny. Szczęśliwy. Zakochany. Kochałam Go. Tak bardzo Go KOCHAŁAM. Jaki sens ma życie w tak toksycznym związku ? Myślałam o tym, gdy kolejny raz płakałam. Nie wymyśliłam odpowiedzi. Ale On powinien zrozumieć, że " jeśli kogoś się kocha, powinno dać mu odejść " . Dał mi odejść, bez jakiegokolwiek smutku. Tylko czy On kiedyś mnie kochał ? Może jedynie zanim poznał Perrie.

Lato 2009. Morze, Ona i ja. Ona - radosna, biegnąca do mnie. Zaplatająca ręce wokół mojej szyi, całująca mnie z miłością. Ona, jaką kocham. KOCHAM. Ona, której nigdy nie chcę stracić. " Za późno idioto " - usłyszałem w głowie Jej głos. Powstrzymując łzy wspominałem dalej. 2010. X - Factor. Poznanie najwspanialszych kumpli pod słońcem i założenie zespołu. A Ona wciąż przy mnie była. Wspierała mnie, gdy najbardziej Jej potrzebowałem. Wydanie płyty w '11, zyskanie rzeszy fanów. A Ona, nie zważając na moją pracę nadal przy mnie była. I początek 2012 roku. Niby wydawał się być najlepszym, wcale taki się nie okazał. Styczeń '12. " Będziesz z Perrie Edwards. Wypromujemy Little Mix. Jesteście sławni, pomóżcie dziewczynom " - głos menadżera przemawiał do mnie w myślach. I co zrobiłem ? A co święty Zayn Malik mógłby zrobić ? Zgodziłem się. Zgodziłem się tym samym raniąc Ją. Prowadziłem podwójne życie. Z Perrie i z Nią. Popełniłem tak cholernie wielki błąd. Błąd, przez który straciłem sens mojego życia. Ją.

Kochał mnie, ale zostawił ot tak, kocha mnie, kochał mnie ...
Skończyły mi się płatki stokrotki. Dziecinna zabawa, która utwierdziła mnie w przypuszczeniach. Nie ma NAS. Jest On i Perrie. Uczucie złamanego serca ostatni poznałam za dobrze. Może czas z tym skończyć ? Skończyć z problemami, wyszczerbionym sercem i uszczkniętą duszą ? Skończyć ze sobą ...

Pierwszy tydzień - uczucie wielkiej pustki. Drugi tydzień - zdanie sobie sprawy, że nigdy nie odzyskam Jej. Stracenie nadziei. Wiary w cuda. Obserwowałem konwalie zasadzone w NASZYM ogrodzie. Jej kwiaty. Porównałem Ją do nich. Byłem ogrodnikiem, który podlewał Ją komplementami, pocałunkami. Rozkwitała, gdy dawałem Jej prezenty. A Perrie wyrwała Ją z mojego życie, potraktowała Ją jak chwasta. Szukałem jej. I nic. Kompletna porażka. Uciekła ode mnie. Może nie tyle " ode mnie " , co od potwora, jakim byłem. " Ułożysz sobie życie na nowo. Ona nie jest Ci do niczego potrzebna. " Fałsz. Ona jest dla mnie słońcem w słoneczny dzień. Czyli Kimś, bez kogo nie byłoby mnie. Po trzech latach istnienia bez Niej opuściłem zespół. Perrie się wypromowała - może tyle dobrego. A ja ? Lubiłem ubierać się w dresy, jak zwykły, młody człowiek i iść ulicą. rozmyślając, co by było, gdyby Ona była przy mnie.

Zapomniałam o smutku ? Została głęboka rysa na sercu. Pamiątka po Nim. On ...
Szłam ulicą dzierżąc w ręku teczkę z dokumentami na uczelnię. Rozmyślałam o przyszłej rodzinie, dzieciach. Ale z kim, jeżeli Go już dla mnie nie ma ? Nie przysłał zaproszenia an ślub z Perrie, a mniemam, że takowy się odbył. Przecież tak się kochali. Nagle ktoś wpadł na mnie. Z rąk wypadła mi teczka.

- Przepraszam panią bardzo - przeprosił mężczyzna i zaczął zbierać dokumenty, które wypadły z rąk kobiety. - Ty ... Znalazłem ! Naprawdę Ją znalazłem ! - krzyknął przeczytawszy uprzednio podpis na kartce.
- Zayn ? Nie wierzę ... Pozwól mi odejść w spokoju. Nie psuj sobie szczęścia mną. Przecież jestem dla Ciebie nikim. NIKIM, pamiętasz ? - krzyknęła mu w twarz i ruszyła omijając chłopaka.
- Kochanie, błagam. pozwól mi wytłumaczyć - złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie.
- 5 minut.

Powiedział Jej, że nigdy nic nie czuł do Perrie. Że to Ona jest dla niego wszystkim. Że szukał Jej wszędzie. Że zrezygnował z kariery. Że chce prosić o drugą szansę. Obiecał nie popełnić takiego błędu. Zgodziła się.

Są szczęśliwi ? Jak bardzo tęsknili za sobą przez ostatnie 5 lat ? Ale On nie zyskał jeszcze stuprocentowego zaufania od Niej. Są razem. On wie, że jest niesamowitym szczęściarzem. Warto wierzyć w marzenia ? Warto czekać na coś, co jest dla ciebie cenniejsze od własnego życia ? Tak. Ona dała mu świadomość, że nie ma rzeczy niemożliwych. Że uczucie, jakim darzysz drugiego człowieka jest silniejsze od czasu, błędów popełnionych w związku, od wszystkiego. Że to najcenniejsze, co masz.



" Wish that we could be alone now,
If we could find some place to hide,
Make the last time just like the first time,
Push a button and rewind "


Sto lat, Zayn ♥ 


Dominika

piątek, 11 stycznia 2013

Quiz. Part 1.

HeY. Przybywam z pierwszą częścią testu o One Direction. Jak już wcześniej wspominałam będzie miał on 10 pytań. Ale pojawiły się pewne zmiany. Otóż, będzie 8 zamiast 9 pytań o chłopakach plus 2 fragmenty piosenek, jedna po polsku, druga w oryginalne. I zamiast przyznawać miejsca, za każde zadanie będą przyznane punkty 
( podane w nawiasach obok pytań ) .
Miłego rozwiązywania, i nie zapominajcie się podpisać :D



1. Którzy z chłopców ( jest ich dwóch ) ma takie samo drugie imię i jak ono brzmi ?  ( 2 pkt )

2. Kto to powiedział ? " Cisza ! Kurde wywiad robię " . ( 1 pkt )
3. Który z chłopców jest Belieberem ? ( 1 pkt )
4. Jak ma na imię mama Lou ? ( 1 pkt )
5. Kiedy powstał nasz kochany boysband ? ( 2 pkt, jeden za dzień, drugi za rok )
6. Czy pobiłyśmy rekord w wyświetleniu " Kiss You " ? ( 1 pkt )
7. Podaj datę urodzenia Harry'ego . ( 1 pkt )
8. Który z chłopców miał brata bliźniaka, lecz ten, niestety, zmarł ? ( 1 pkt )
9. " Now girl I hear it in your voice and how it trembles
When you speak to me I don't resemble, who I was
You've almost had enough " ( 1 pkt )
10. " I nic nie może być gorsze,
kochanie, kochałem cię pierwszy " ( 2 pkt )


W sumie można zdobyć aż 13 punktów. Na odpowiedzi czekam do niedzieli. 
Powodzenia ♥ 

czwartek, 10 stycznia 2013

# 62. Liam.

   Jak to mówią, wszystko co piękne szybko się kończy. Niemal z płaczem rozstawałam się z wspaniałymi widokami, plażami i lazurowym morzem. Zostałabym tutaj już na zawsze, zwłaszcza, że nie bardzo mnie ciągnęło do Londynu. No właściwie tylko jedna rzecz. Prawdopodobieństwo spotkania One Direction. Wiem, że z moim pechem jest to prawie niemożliwe, ale mam nadzieję. Dużą siłę dodaje mi również Monika. Moja kuzynka z Polski. Gdy tylko osiągnęła wiek dorosły, przeprowadziła się do mnie i teraz jesteśmy nierozłączne. Stałam na balkonie i patrzyłam na rozsiane wszędzie cuda, gdy Monika pociągnęła mnie za rękę.
 - Ej, [T.I] obudź się. Musimy już iść, bo spóźnimy się na samolot - przypomniała mi.
 - Idę, idę. Ale spójrz na to - wskazałam ręką przed siebie - Nie żal ci się z tym rozstawać?
 Moni westchnęła. Miała rację i zawsze mi to powtarzała : za bardzo przywiązuję się do miejsc. Zniknęła w pokoju hotelowym. Tym razem to ja westchnęłam, poszłam za nią. Opuściłyśmy pokój, hotel i po blisko 2 godzinach siedziałyśmy na pokładzie samolotu. Monika od razu założyła słuchawki na uszy, odwróciła twarz do okna i zapatrzyła się w dal. Mniej więcej po pół godzinie lotu musiałam pójść do łazienki. Nawet nie mówiłam o tym kuzynce, bo chyba już zasnęła. Wstałam i poszłam szukać ubikacji. Zapytałam stewardessę, bo sama bym nigdy nie znalazła. Gdy wracałam na miejsce, coś przykuło moją uwagę. Mianowicie dwa fotele przed nami siedział chłopak odwrócony do okna. Nie widziałam jego twarzy, lecz i bez tego mogłabym przypuszczać, że to był Liam Payne. Rozejrzałam się, ale wszyscy wydawali się być zajęci własnymi sprawami i nie zważali na mnie. Usiadłam na fotelu, który był wolny. Szturchnęłam go lekko w ramię. Zero reakcji. Powtórzyłam mój ruch, tylko że mocniej. Nie otworzył oczu i nie spojrzał na mnie, za to powiedział dwa słowa.
 - Czego chcesz?
 Nie wiedziałam jak zareagować. Siedziałam tylko i się w niego gapiłam. Liam, nie doczekawszy się niczego więcej, zdjął słuchawki i spojrzał na mnie.
 - Uuu - przeciągnął, gdy mnie zobaczył - Przepraszam, myślałem, że to Louis. Jest strasznie upierdliwy podczas tego lotu. Nie daje mi chwili spokoju, tylko gada i gada.
 - Ale ... Mówisz o Loui'm Tomlinsonie? - upewniłam się, chociaż już wszystko było jasne. Jednak nie miałam, aż takiego nieszczęścia.
 - Tak. Myślałem, że to on znów coś ode mnie chce. Przepraszam za atak. To musiało być dla ciebie dziwne : przychodzisz po autograf, a twój idol zaszczyca cię takimi słówkami.
 - Nie jest tak źle.
 Przez resztę lotu siedzieliśmy razem. Gdy przyszedł Lou z toalety, aby dosiąść się do kumpla, powiedziałam mu, że wcześniej siedziałam z kuzynką i ona teraz została sama. Poszedł do niej i już do końca lotu było słychać ich śmiechy. My z Liamem poznawaliśmy siebie. Rozmawiało nam się bardzo dobrze. Tak nam zleciał czas do przylotu do Anglii. Na lotnisku Liam i Lou rozdali kilka autografów, a potem wsiedliśmy do jednej taksówki i pojechaliśmy do domu chłopaków, aby  poznać się z pozostałą częścią zespołu.

_________________________________________________________

 Dedykacja dla Agnieszki :* Za to imie już cię kocham, dziewczyno. Przepraszam, jeśli coś wam się nie spodobało, np. to, że imagin taki krótki. Następne postaram się przedłużać. Teraz nie miałam tyle czasu na pisanie. A więc do następnego, fistaszki :*

~Agnieszka

środa, 9 stycznia 2013

Hej ♥




   To ja Osha wasza Oliwka... Niestety moja przygoda z byciem tu redaktorką skończyła się. Szkoda bo to wspaniale było do was napisać ♥ Świetny Zespół, wspaniali Czytelnicy, czego mozna chcieć więcej? Odchodzę ponieważ nie wytrzymałam psychicznie hejtów które posypały się na moje GG. Doprawdy nie mam pojęcia jakim cudem ktoś dostał mój nr.
    Po za tym jestem chora i wyjeżdżam do sanatorium. Nie będę się rozpisywać, dziękuje Domi, Adze i Gosi, oraz wam Kochani
                                Trzymajcie się cieplutko xoxo
...~~Osha

Ogłoszenia .

CZEŚĆ !

To znów ja, Dominika. Muszę poinformować Was o kilku zmianach na blogu :) 

Po pierwsze. 
Na blogu, co piątek, będą pojawiały się QUIZY. Będą miały one po 10 pytań : 9 odnośnie chłopców i jeden tekst z piosenki. W komentarzach proszę ujawnić swoją opinię na ten temat. Na rozwiązanie teściku będziecie miały dwa dni, do niedzieli. W niedzielę będą pojawiały się wyniki, trzy pierwsze miejsca. A pierwsze miejsce zwycięzca otrzyma 5 punktów, za drugie - 3, a za trzecie - 1. Osoba, która zgromadzi najwięcej punktów w miesiącu wygrywa. Wygrana to specjalnie zadedykowany imagin oraz reklama bloga na tym blogu ( jeśli oczywiście zwycięzca takowy ma ) . I jak się podoba ? 

Druga sprawa, mniej sympatyczna. 
Otóż Oliwia postanowiła pożegnać się z blogiem. Dlaczego ? Jacyś " odważni ludzie " z anonima pisali do niej hejty. Dziewczyna nie chciała tego znosić, tym bardziej, iż jest chora. Wyjeżdża do sanatorium i tak nie znalazłaby czasu na pomaganie przy blogu.
Jest mi okropnie przykro z tego powodu, gdyż Oliwia jest bardzo sumienną i uzdolnioną dziewczyną. Ale ja niestety, nie mogę ingerować w jej prywatne sprawy. 

Postaram się namówić moją koleżankę ze szkoły, Alicję do prowadzenia bloga z nami. Na razie pisze ona do szuflady, może zechciałaby mi pomóc.

Jest mi naprawdę wstyd za niektórych. Może i mnie z chęcią wywalilibyście z bloga, którego założyłam, o którego dbałam ? 


Dominika 

#61 Harry część 2

Dziecko. Czy to wszytko możliwe ? Nie wiesz, nie masz pojęcia. Pamiętasz jednak tą noc, tak tą, kiedy byłaś z nim, z Harry. Zrobiliście to, nie planowana ciąża ? Nie. Wcale nie. Chciałaś tego, chciałaś obdarować Harrego małym dzidziusiem. Chłopcem czy dziewczynką, wszystko jedno. Mały dzidziuś, taki malutki, raczkujący po salonie, śpiący słodko w nocy, rano budzący was swoim śmiechem. Jednak bałaś się, czy zdołasz zadbać o nią, zadbać o dach nad głową. Czy będziesz w stanie dać jej taki sam,  szczęśliwy dom jaki miałaś ty lub Harry.

                                          * 4 miesiące później *

Po 4 miesiącach, gdy byliście u lekarza, na USG, wszystko było idealne, dzidziuś urodzi się zdrowy, dziewczynka i będzie to mała Oliwia. Harry był zachwycony, widział ją na ekranie. Serduszko zdrowe,bije tak jak powinno - Dziewczynka jest zdrowa - mówił lekarz z przekonaniem. Nawet zaczęliście kupować ubranka. Różowe lub pomarańczowe. Zaczęło się kupowanie, smoczków,pieluszek, zabawek i innych rzeczy.
                                        * Miesiąc do narodzin *
Ponowne USG. Jesteście szczęśliwi, został tylko miesiąc do porodu. Twój brzuch często był całowany przez Harrego. Jednak. Oliwia ... Coś się stało. Lekarz mówił :
- Jest ryzyko że pani nie przeżyje porodu. Przykro mi .
- Co, jak to ?! Wszystko było przecież idealne, dlaczego ?! - krzyczał Harry
Ty nie mogłaś uwierzyć w to co lekarz mówi. Jednak tak, twoja mama, ona także zginęła podczas porodu, oddała życie za ciebie. Mogła pozbyć się ciebie, poronić, przeżyć, dać sobie żyć, ale chciała cię urodzić zdrową.  Była dobrą kobietą, nie myślała tylko o sobie, udało się jej, urodziła cię, jednak nie przeżyła. Dla ciebie nie było już ratunku, było już za późno, żeby móc myśleć o aborcji. Śmierć, to tylko przewidywali lekarze. Nic innego. Harry cały czas był załamany w nocy nie spał, płakał, nie wiadomo, czy zdoła cie odzyskać, znów cię traci. Cały był przerażony, że już niedługo cię straci. Przez ostatnie tygodnie, musiałaś być w szpitalu. Harry nie odstępował od ciebie, był cały czas przy tobie, noce i dnie, nie ważne, byle by być przy tobie. Rozmawialiście razem dużo :
- Harry, wiem, że nie chciałeś żeby to tak się skończyło, ale obiecaj mi, zadbasz o Oliwię, mimo że mnie nie będzie, dasz jej dach nad głową, dasz kochającą rodzinę, pokochasz ją tak, jak mnie, obiecaj mi, dobrze ?! - mówiłaś
- [T.I], obiecuję, zajmę się nią tak, jak twój ojciec tobą, dam jej to czego będzie potrzebowała ! - obiecywał ci
Nagle poczułaś potworny ból, kręgosłup zaczął ci się wyginać do tyłu, tak, to właśnie miało nastąpić. Oliwia przychodzi na świat. Zaraz ją urodzisz. Lekarze musieli wyprowadzić Harrego z sali. Ból był niemiłosierny, czułaś, jak Oliwia łamie ci ciało  - Da pani radę - krzyczeli lekarze, poród trwał bardzo długo, Harry czekał na korytarzu. Płakał, bał się, wszyscy z zespoły byli tam, trzymali Harrego, próbowali go jakoś uspokoić. Wszyscy słyszeli twoje krzyki. Twój ból .Oliwia w końcu wyszła na świat, wyskoczyła z ciebie taka mała kuleczka, drobna dziewczynka ! Nagle wszystko zaczyna się dziać, serce powoli przestaje bić, zwalnia tępo. Lekarze cię reanimują. To koniec . Być może nie przetrwasz. Nie bałaś się jednak wcale, śmierć okaże się dla ciebie wybawieniem od bólu, wiesz, że Harry zajmie się Olivią, zadba o nią, by miała wspaniałe dzieciństwo, słyszysz krzyki Harrego z korytarza :
- [T.I] nie odchodź nie zostawiaj mnie, proszę !
Ty popatrzyłaś na niego ostatni raz, spojrzałaś mu głęboko w oczy zamykając powoli swoje. Nie wiedział czy przeżyjesz, cały czas stał tam, jak wbity w ziemie, płakał, to było dla niego jedyne wyjście w tej sytuacji. Pełno krwi. Krzyczałaś z bólu, śmierć być może  przyszła znienacka, zrobiłaś to, co chciałaś, tak jak twoja mama, wydała na świat cudną istotkę, przeżyłaś ? Nikt nie wie, lekarze nie przewidywali przeżycia. Nie wiadomo :
- Przeżyła ?! - Harry pytał płacząc lekarza, który nagle wyszedł z sali .
                                          * Po porodzie *
Małe światełko, tak nagle zgasło ? Śmierć ? Jedyne wybawienie od Twojego bólu ? Wcale nie musiało tak być ? Mogłaś żyć ? Żyć ze świadomością, że dopuściłaś do śmierci małego maleństwa ? Abyś ty mogła przeżyć ? Nie, nie zrobiłaś tego, nie potrafiła byś. Ból, krzyki Harrego z korytarza, płacz. To wszytko wydaje się banalne, bólu doświadczamy każdego dnia, niezależnie w jakiej postaci, krzyk i płacz, w momentach bezsilności. Urodzić, wydać na świat maleństwo, dla niektórych nic nadzwyczajnego  a jednak , wydanie na świat małej istotki, to coś pięknego. W być może ostatnich chwilach swojego życia, nawet nie zdążyłaś zobaczyć Oliwki, owocu waszej miłości, twojej i Harrego. Lekarze robili wszytko, aby twoje serce nadal biło, być może się nie udało. Śmierć,  jedyne wybawienie od twojego bólu, być może tak. Harry na pewno wie, że będziesz nadal przy nim, chociaż nawet cię nie będzie widział. Kocha cię. Gdy po dłuższym czasie lekarz wyszedł z sali, jedyne pytanie, czy przeżyła, dała radę .? :
- [T.I] .... - powiedział lekarz
Nie mógł skończyć, bo Harry wbiegł do sali w której leżałaś, być może martwa. Wbiega do sali, ze łzami w oczach, widzi cię, twoja blada twarz nie dawała żadnych znaków, nie było słychać Twojego serca :
- [T.I], [T.I] dlaczego mnie zostawiłaś ? - mówił Harry z płaczem
Po tych słowach opadł bezsilnie na podłogę, obok twojego ciała, oparł głowę o łóżko. Był załamany, jego cały świat nie żyje, jego sens, w tych ostatnich chwilach, gdy siedział bezsilnie przy twoim ciele, całe jego życie, pojawiło się w jednej myśli. Wasze pierwsze spotkanie, pierwsza rozmowa, pierwszy pocałunek, ta noc, te chwile które razem spędziliście, wszystko skończone, nie ma, nie ma nikogo, kto by Harremu pomagał iść przez życie :
- Co ja zrobiłem ?! - myślał Harry
Nagle ktoś kładzie rękę na jego głowie, to pewnie lekarze muszą wynieść ciało. Nie, to Ty, twoje serce wcale nie przestało bić,  przeżyłaś. Lekarze dali z siebie wszystko :
- Harry, Harry to ty ? - mówiłaś odzyskując powoli siły
- [T.I], żyjesz ?! - mówił niedowierzający temu co właśnie słyszy
- Tak żyje, jestem tu, jestem ! - mówiłaś
- Nawet nie wiesz jak się o ciebie bałem. Myślałem że cie już na zawsze straciłem ! - mówił ci
- Harry, co z Oliwią ? Ał .! - mówiłaś próbując się lekko podnieść
- [T.I] nie wstawaj, odzyskaj siły, zaraz sprawdzę co z nią, musisz odpocząć ! - powiedział
Po tych słowach Harry wybiegł z sali, aby zobaczyć co z Oliwią . Na szczęście ty i Oliwia jesteście całe i zdrowe, niedługo możecie wyjść ze szpitala, do domu. W pewnym momencie Harry przychodzi znowu do sali, lecz nie sam  z Oliwią. Z radości  prawie płaczesz :
- [T.I] poznaj Oliwię ! - powiedział po czym dał ci ją w ramiona.
                                          * miesiąc później *
Jesteście wszyscy razem na spacerze. Ty, Harry i Oliwia, która śpi w małym wózeczku. Wspominacie dawne momenty waszego życia. Harry nadal nie może uwierzyć w to, że cię w końcu odzyskał, burzliwe momenty ostatniego roku sprawiły, że Harry zrozumiał to co zrobił, jak bardzo cię zranił, że mógł cię stracić  i nigdy nie odzyskać ! Jesteście szczęśliwi. Oliwia ma dom, wasz mały dzidziuś,  słodkie maleństwo Oliwia. W pewnej chwili Harry łapie cię za rękę, zatrzymuje i przykucając nad tobą mówi :
- [T.I] wyjdź za mnie, proszę !



P.S. dziękuję za miłe komentarze od was pod 1 częścią. Nie mogłam dodać wczoraj drugiej, bo internet mi nie działał. Podoba się ? Komentujcie ♥
Szablon by S1K