Cause with your hand in my hand and
a pocket full of soul
I can tell you there's no place we
couldn't go
Moje
serce jeszcze nigdy nie biło tak szybko i gwałtownie. Próbowałem skupić się na
jeździe, ale myśli nadal krążyły wokół tego, co przed chwilą zrobiłem. Przecież
to było jedyne wyjście, nie miałem wyboru. Ile jeszcze miałem bezczynnie
patrzeć jak dziewczyna, którą pierwszy raz szczerze pokochałem, cierpi? Jak
codziennie musi znosić na swoim ciele ręce obcego faceta?! Mydliło mnie na samą
myśl, że ktoś poza mną mógł obejmować jej wątłe ciało. Kiedy byliśmy
wystarczająco daleko od burdelu, pierwszy raz od tego czasu spojrzałem na
{T.I}. Siedziałam skulona na siedzeniu i nerwowo bawiła się rąbkiem bluzki.
-
Wszystko w porządku? – spytałem świadom tego, że to pytanie nie jest na
miejscu. Ale tylko to byłem w stanie powiedzieć. Przeżywałem to wszystko nie
mniej niż ona.
- …
Tak, teraz już tak – szepnęła odwracając się w moją stronę. Uśmiechnęła się
promiennie, a w jej oczach zaczęły tańczyć iskierki – Dziękuję ci Harry. Za to,
że przyszedłeś wtedy, że wybrałeś właśnie mnie. Za to, że mnie uratowałeś i za
to, że mnie kochasz…
Złapałem
ją za rękę i mocno ścisnąłem. Moje serce biło tylko i wyłącznie dla niej.
Czułem jak z każdą chwilą byłbym w stanie poświęcić dla niej wszystko. Wydawało
mi się, że przez ten jeden gest, jej oddech stał się spokojniejszy. Ostatni raz
posłałem jej przelotne spojrzenie po czym z powrotem przeniosłem wzrok na
jezdnie.
-
Teraz już wszystko będzie dobrze – szepnąłem. Nawet nie do niej lecz sam do
siebie, by przekonać się w tym, że to, co zrobiłem było prawidłowym posunięciem
i jej serce warte jest naprawdę wiele.
Przed
zachodem słońca stanęliśmy pod naszą posiadłością. Wcześniej opowiedziałem
chłopakom wszystko co stało się między nami. Chciałem by mnie zrozumieli i
poprali mój pomył – nie pomyliłem się. Jako prawdziwi bracia wspierali mnie we
wszystkim. Wspólnie uznaliśmy, że wszystko to, co się stało można uznać ze
„szczęście w nieszczęściu”. Zaraz po telefonie {T.I} wiedziałem co będzie
dalej. Już dawno chciałem ją stamtąd zabrać, dlatego poprosiłem chłopców żeby
nie zajmowali jej pytaniami czy głupimi spojrzeniami. Chciałem żeby poczuła, że
są z nami i nas wspierają.
-
Gdzie jesteśmy? – spytała rozglądając się po okolicy.
- U
nas, w domu – odparłem spokojnie i nim zdążyła jakoś zareagować, otworzyłem
przed nią drzwi i pomogłem wysiąść. Mocno złapała się mojego ramienia.
Uspokoiłem ją, zapewniając, że nigdzie indziej nie będzie jej lepiej i
weszliśmy do środka.
W salonie
siedziała cała czwórka, wszyscy wyglądali na poddenerwowanych i czekali na
dalszy rozwój wydarzeń. Pierwszy zauważył nas Liam. Zapatrzony w {T.I} wstał z
kanapy. W jego ślady poszła reszta.
-
Jesteśmy… – szepnąłem z ulgą. Wreszcie mogłem odetchnąć. Wreszcie byłem w domu,
z ukochaną dziewczyną u boku. Objęłam ją i powoli weszliśmy do pomieszczenia.
Dziewczyna zachowywała się niczym dzikie, przestraszone zwierzę. Posadziłem ją
na fotelu, długo nie chciała puścić mojej koszuli.
-
Cześć {T.I} – pierwszy odezwał się Louis. Powoli podszedł do dziewczyny i podał
jej rękę – Jestem Lou Tomlinson.
-
Hej Lou, bardzo miło mi cię poznać – {T.I} uśmiechnęła się jak to miała w
zwyczaju i uścisnęła rękę chłopaka. Potem po kolei każdy z zespołu zaczął się
przedstawiać. Chwilę później śmiała się
w niebogłosy słuchając wypowiedzi chłopaków. W ręce trzymała kubek z gorącą
herbatą, który niebezpiecznie przechylał się raz w jedną raz w drugą stronę. Po
dawnej {T.I} nie było już śladu. Była teraz normalną nastolatką, która ciszy
się życiem.
Kiedy
Niall częstował ją swoim jedzeniem, a Louis opowiadał te sławne kawały, ja
stałem oparty o kolumnę i przypatrywałem się wszystkiemu z zadowoloną miną. W
pewnym momencie pojawił się przy mnie Liam.
-
Dobrze, że to zrobiłeś – szepnął podążając za mną wzrokiem – To naprawdę
wspaniała dziewczyna.
Pokiwałem
tylko głową, a na moją twarz wkradł się uśmiech kiedy {T.I} zjadła przed nosem
Nialla ostatnie ciastko. Liam tylko mi zawtórował, a Horan zrobił obrażoną
minę. Przyjaciel położył mi dłoń na ramieniu i jeszcze raz pokazał, że jest ze
mnie dumny. Dumny z nas. I z naszej miłości…
I don't wanna lose you now
I'm lookin' right at the other half
of me
Wieczorem
chłopcy chcieli wyjść na miasto, ale ja odmówiłem świadom, że {T.I} będzie wolała
zostać w domowym zaciszu. Lou trochę się spierał, mówiąc, że bardzo podoba mu
się wygrywanie ze mną zakładów, ale ja udałem, że puszczam tę uwagę mimo uszu.
Roześmiał się tylko po czym zmierzwił mi włosy. Kiedy był już w porogu posłał
mi przyjacielski uśmiech:
-
Uważaj na nią – spojrzałem na niego pytająco – Bo od teraz trzymasz w ramionach
cały swój świat.
Podziękowałem
mu bez słowa, a kiedy wyszli zamknąłem drzwi na klucz. Gasząc wszystkie światła
na parterze popędziłem do swojego pokoju, w którym spędziliśmy ostatnie kilka
godzin. Stanąłem w progu z ogromnym uśmiechem. To, co działo się teraz w moim
sercu nie dało się opisać słowami. {T.I} wylegiwała się w łóżku oglądając jeden
z albumów od fanów. Zająłem miejsce obok niej i objęłam ramieniem całując we
włosy. Dziewczyna spojrzała na mnie i pokazała kilka zdjęć, które najbardziej
się jej spodobały. Dopiero teraz uświadomiłem sobie, że jeszcze nigdy nie
widziałem tak dużych i pięknych oczu. Jakby czytając w moich myślach {T.I}
zaśmiała się.
-
Mówiłem ci, że jesteś piękna? – spytałem, ale zamiast odpowiedzi poczułem
słodki samek jej ust. Pogłębiłem pocałunek kładąc się na niej i obejmując ją
mocno. Dziewczyna jęczała cichutko, jakby prosząco o więcej. Włożyłem ręce pod
jej bluzkę i zacząłem jeździć po jej brzuchu. {T.I} delikatnie drapała mnie po
plecach, co powodowało u mnie ekstazę.
Oderwałem
się od niej na chwilę i spojrzałem głęboko w jej magnetyczne oczy. Wiedziała o
co pytam. Po prostu pokiwała głową, a na jej twarzy zagościł lekki uśmiech.
Wpiłem swoje usta w jej malinowe wargi i powoli zacząłem ściągać z niej
ubrania. {T.I} nie była mi dłużna i powoli zatraciliśmy się w przyjemności. Jej
oddech omiótł moją szyję, jej ręce zaplątały w moje włosy i zbliżyła swoją
twarz do mojej. Chwilę stykaliśmy się czołami. Mógłbym przysiąść, że widziałem
w jej oczach tańczące płomienie. Kochała mnie, była moja, chciała nią być…
Zrobiliśmy
to. Tak jak obydwoje chcieliśmy. Nie dlatego, że ktoś nam kazał, że zostaliśmy
do tego przymuszeni przez ludzi, których nie obchodziło co dzieje się w naszych
sercach. Pragnęliśmy siebie i to co działo się wtedy między nami było niczym
magia. Jej delikatne dłonie głaskały moje rozgrzane ciało, moje usta błądziły
po każdym zakamarku jej jedwabistej skóry. Czułem, że w tej chwili znalazłem
swoje miejsce na ziemi. I nic więcej nie było mi potrzebne do szczęścia. Bo
mięliśmy siebie… Nareszcie.
***
Show me how to fight for now
And I'll tell you, baby, it was easy
Promienie
słońca, które nieśmiało zaglądały do sypialni oświetliły moją twarz. Powoli
uchyliłam oczy, modląc się, aby to wszystko co stało się wczoraj nie było tylko
snem. Mimo że najpiękniejszym jaki do tej pory miałam. Na mojej twarzy zagościł
duży uśmiech i niewysłowiona ulga, kiedy ujrzałam przed sobą spokojną twarz
śpiącego Harry’ego. Powoli, tak żeby go nie obudzić podniosłam jego ramię i
wślizgnęłam się pod nie. Od razu uderzył mnie jego zniewalający zapach.
Przytuliłam się do jego torsu marząc, by ta chwila trwała wiecznie. Przy nim
zapomniałam o tym, co przeżyłam do tej pory. Przeszłość nie była ważna, bo
miałam przed sobą coś o wiele ważniejszego – przyszłość.
-
Dzień dobry, księżniczko – Harry zamruczał całując mnie w czubek głowy – Jak
się spało.
-
Wyśmienicie – odparłam po czym szybko cmoknęłam go w usta – Czy zdajesz sobie
sprawę, jakie masz cholernie wygodne łóżko?
-
Mamy – poprawił mnie szybko – Mamy. Tak kochanie, wybierałem je bardzo
starannie, żeby sprostało wymaganiom tak wspaniałej księżniczki jak ty…
Po
raz kolejny tego dnia zaśmiałam się serdecznie. Przez te dwa dni spędzone z
chłopcami na mojej twarzy więcej razy gościł uśmiech niż przez ostatnie kilka
miesięcy. Czyż nie tak wygląda niebo?
Wylegiwaliśmy
się w łóżku jeszcze kilkanaście minut po czym udaliśmy się do kuchni na
śniadanie. Chłopcy musieli naprawdę dobrze się bawić, bo mimo zbliżającego się
południa żaden z nich nie wstał. Harry przygotował swój specjał – naleśniki z
syropem, po czym zasiedliśmy przed telewizorem żeby oglądając poranne kreskówki
i skonsumować śniadanie.
Potem
powstawiali chłopcy i wraz z nimi spędziłam cudowne godziny. Mimo że cały
zespół miał kilka dni wolnego po południu ktoś z branży zadzwonił, że szybko
muszą zjawić się w studiu. Harry nie chciał mnie zostawić, ale go przekonałam.
Obiecując, że wróci jak tylko będzie mógł wyszedł nieśpiesznie. Kiedy w domu
byłam sama, w pokoju Liama znalazłam kilka ciekawych książek, które zaczęłam
czytać.
Nie
panując nad czasem nawet nie zauważyłam, że na dworze się ściemniło, a w domu
pojawił się Harry! Zastał mnie w swoim pokoju zaczytaną w jedną z książek
fantasy. Z uśmiechem wszedł do środka i obdarzając pocałunkiem wręczył duży
pakunek.
- A
co to takiego? – spytałam, zaglądając do środka.
-
Wiem, że zostawiłaś wszystkie swoje rzeczy w… agencji – chłopak wypluł to słowo
– Więc na dobry początek kupiłem ci coś nowego…
Z
torby wyciągnęłam przepiękną, białą sukienkę z odkrytymi plecami, marynarkę i
czarne sandałki na obcasach. Zachwycona i onieśmielona jednocześnie rzuciłam
się mu na szyję.
-
Poza tym nie byliśmy jeszcze na pierwszej prawdziwej randce. Co powiesz na
dzisiaj? – pokiwałam z zadowoleniem głową – W takim razie czekam na ciebie na
dole. Zejdź, kiedy tylko będziesz gotowa.
Kiedy
Harry opuścił pokój od razu zrzuciłam z siebie za duże dresy chłopaka i
włożyłam to, co sam mi przed chwilą kupił. Wszystko prezentowało się po prostu
idealnie. W łazience poprawiłam tylko włosy, gdyż nie byłam w posiadaniu
żadnych kosmetyków. Po kilku minutach byłam gotowa do wyjścia.
I couldn't get any bigger
With
anyone else beside me
Zeszłam
do holu, gdzie stał mój chłopak. Nasze spojrzenia spotkały się ze sobą. Jego
zielone tęczówki błyszczały niczym najjaśniejsza gwiazda. Uśmiechnęłam się
spuszczając głowę. Harry złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
-
Wyglądasz pięknie – szepnął mi do ucha po czym delikatnie pocałował – Kocham
cię {T.I} i chcę żebyś wiedziała o ty zawsze.
Pokiwałam
nieznacznie głową rumieniąc się. Styles wskazał tylko głową na drzwi i nie
puszczając mojej dłoni udaliśmy się do samochodu. Po kilkunastu minutach
podróży byliśmy w ekskluzywnej restauracji. Po zajęciu stolika i zamówieniu dań
pochłonęliśmy się w rozmowie. Mogliśmy rozmawiać o wszystkim, nigdy nie
brakowało nam tematów. To była jedna z tych cech, które w nim kochałam –
otwartość. Właśnie opowiadaliśmy sobie najśmieszniejsze momenty z naszego
życia, kiedy Harry niepokojąco spochmurniał. Przerwał swoją wypowiedź, a wzrok
utkwił gdzieś za mną.
-
Harry, co się dzieje? – spytałam zaniepokojona, ale nie uzyskałam odpowiedzi.
Postanowiłam się odwrócić i zaczęłam rozglądać się po sali.
Nagle
moje oczy napotkały dwójkę mężczyzn, którzy siedzieli kilka stolików dalej,
prowadzili ożywioną dyskusję i cały czas patrzyli w naszą stronę. Jeden z nich
zobaczył, że im się przyglądam, powiedział coś drugiemu, który po chwili
również na mnie popatrzył. Uśmiechnął się, a ja poczułam jak serce staje mi w
piersi.
Szybko
odwróciłam się w stronę Harry’ego który patrzył na mnie nieodgadnionym
wzrokiem. Za plecami usłyszałam jak owa dwójka wstaje i kieruje się w stronę
naszego stolika. Posłałam przerażone spojrzenie chłopakowi.
-
Mój Boże, Harry… - szepnęłam.
***
And I can't help but stare, cause
I see truth somewhere in your eyes
Siedziałem
jak na szpilkach. {T.I} patrzyła na mnie przerażonymi oczami. Lecz ja byłem
równie przestraszony co ona. Mężczyźni podeszli do naszego stolika i stanęli
tak, żebyśmy nie mogli uciec. Jeden z nich stanął za mną i położył wielką rękę
na moim ramieniu. Drugi zbliżył się do {T.I} i pochylił się nad jej twarzą.
- A
kogóż my tu mamy? – spytał wypuszczając na nią dym papierosowy. Dziewczyna
wykrzywiła się, ale nadal nie odpowiedziała – Kochanie, przecież wiesz, że
bardzo nieładnie jest uciekać.
- A
czy wiesz, Mitch, że to bardzo nieładnie trzymać kogoś wbrew jego woli, niczym
zwierzę? – wysyczała mu prosto w twarz, bez żadnych emocji.
Alfons
stał chwilę osłupiały po czym poderwał się, złapał {T.I} za twarz i przybliżył
się do niej na niebezpiecznie bliską odległość. Zacząłem się szarpać, ale
dryblas, który mnie trzymał, szybko mnie obezwładnił.
-
Posłuchaj mnie ty mała dziwko! Przez ciebie straciłem wiele pieniędzy,
dziewczyny zaczęły się buntować, a ja prawie
musiałem zamknąć klub! – wrzeszczał na nią coraz mocniej zaciskając
swoje łapska na jej delikatnej buzi – Jesteś moja, słyszysz?! I nikt inny nie
ma do ciebie prawa, suko! Skoro nie możesz pracować dla nie to nie będziesz
pracować dla nikogo. Zginiesz niewdzięcznico!!!
Po
roztrzęsionych policzkach {T.I} zaczęły spływać łzy. Nie mogłem dłużej patrzyć
jak to bydle robi jej krzywdę. Poczułem wszechogarniającą mnie złość.
Odepchnąłem od siebie osiłka i rzuciłem się na alfonsa z pięściami.
Zdezorientowany upadł na podłogę, a ja zacząłem bić go po twarzy. Jak on śmiał
tak nazwać moją miłość?! Jakim prawem nazywał ją swoją własnością, skoro nawet
ja nie miałem śmiałości tak powiedzieć, a co dopiero obcy mężczyzna, dla
którego była tylko towarem!?
W
przypływie niepohamowanej złości biłem alfonsa po twarzy i brzuchu. Z jego nosa
i głowy sączyła się krew, a sam próbował mi jakoś przeszkodzić – na próżno, z
każdą chwilą stawał się coraz słabszy.
-
Harry, proszę, nie! – za plecami usłyszałem rozpaczliwy głos {T.I}. Kiedy
odwróciłem się w jej stronę, Mitch wykorzystał moją nieuwagę i resztkami sił
uwolnił się spod mojego ciała.
Wstał
i na chwiejących się nogach próbował do mnie podejść. Również podniosłem się z
ziemi pokazując mi zakrwawioną pięść. Jego towarzysz chciał mu pomóc, ale ten
tylko powstrzymał go gestem ręki. Mierzyliśmy się spojrzeniami, po czym na
twarzy alfonsa pojawił się szyderczy uśmiech.
- To
jeszcze nie koniec. Jeszcze się z wami policzę i zapłacicie za wszystko –
drżącym placem wskazał na zapłakaną {T.I} – A ty… skoro raz się stałaś dziwką,
już zawsze nią będziesz.
Przy
pomocy osiłka zaczął zmierzać w stronę wyjścia. W tym czasie ja złapałem {T.I}
za rękę i wybiegłem z nią na parking. Wsiedliśmy do samochodu i z piskiem opon
wyjechałem na jezdnię. Dziewczyna cała się trzęsła, a po jej policzkach nieprzerwanie
płynęły łzy. Chciałem ją dotknąć, ale moja ręka była we krwi. Ledwo panowałem
na kierownicą, mimo że ulice były puste bałem się, że nie dojedziemy do domu w
jednym kawałku.
Jedno
było pewne. To nie był koniec – to był dopiero początek. Mitch nie rzucił tych
słów na wiatr. Doskonale wiedział co mówił. Jeśli ktoś taki jak on chce zemsty,
to prędzej czy później będzie ją miał. Ten człowiek był zdolny do wszystkiego i
już wkrótce mogliśmy się o tym przekonać. Bałem się o nas. Ale w szczególności
o {T.I}. Za wszelką cenę chciałem ją przed nim obronić. Ale nie miałem pojęcia
jak!?
Dotarliśmy
do domu. Dziewczyna siedziała niczym sparaliżowana. Wziąłem ją na ręce i
zaniosłem do środka. Chłopaków nie było, co przyjąłem z niewysłowioną ulgą.
Zaniosłem {T.I} do mojego pokoju i położyłem na łóżku. Sam szybko otuliłem ją
własnym ciałem. Kiedy poczuła na sobie mój dotyk rozpłakała się niczym małe
dziecko. Kołysałem ją próbując uspokoić jej roztrzęsione ciało.
-
Kocham cię Harry, przepraszam za wszystko, ale tak bardzo cię kocham… –
szeptała jak w amoku, a ja czułem, jak w moich oczach zbierają się zły, kiedy
{T.I} obwiniała się za to, co przed chwilą się stało.
W
końcu, wyczerpana płaczem usnęła. Położyłem ją delikatnie na poduszkach i
przykryłem kocem. Sam podszedłem do okna. Niebo tej nocy było czyste i
gwieździste. Westchnąłem zrezygnowany. Dlaczego, do jasnej cholery, szczęście
było w naszym przypadku zabronione? Dlaczego nie mogłem nic zrobić, żeby
dziewczyna, którą kochałem całym swoim sercem była bezpieczna i szczęśliwa…
Nie… jednak mogłem…
I can't ever change without you
You
reflect me
Wyszedłem
z pokoju tak, żeby nie obudzić {T.I}. Usłyszałem, że chłopcy wrócili. Właśnie
ich potrzebowałem. Zszedłem na dół zapominając o tym jak wyglądam. Kiedy
przyjaciele zobaczyli mnie w takim stanie nie mogli wyjść z transu. A ja, jako
ich brat po raz kolejny opowiedziałem im wszystko to, co się wydarzyło.
Słuchali
mnie uważnie, może nawet za bardzo. Wyglądali niczym przybite psy, które ktoś
wyrzucił z domu podczas ogromnej nawałnicy. Ale nie było wyboru. Tak już jest,
że jeśli jest taka potrzeba trzeba coś poświęcić. A ja chciałem zrobić wszystko
dla mojej miłości. Byłem gotowy na wszystko.
-
Harry… - zaczął niepewnie Liam – Czy wszystko przemyślałeś?
Pokiwałem
wyraźnie głową, żeby nie mieli wątpliwości. Wszystkie za i przeciw. I to było
jedne wyjście żebyśmy mogli być razem… szczęśliwi. Żebyśmy choć na chwilę mogli
zapomnieć co to znaczy trwoga i strach. Louis nie wytrzymał panującej między
nami ciszy i rozpłakał się. Podbiegłem do niego i zaczęliśmy się przytulać.
Chłopak łkał w moje ramię, coraz mocniej mnie obejmując.
-
Harry, proszę, nie – jęczał, a jego łzy moczyły mi ubranie – Nie możesz, co
będzie z nami?
-
Kocham was, chłopcy – poczułem jak z moich oczu zaczyna płynąć ciecz – I zawsze
będę, bez względu na wszystko. Ale kocham też {T.I} i wiem, że to rozumiecie.
Nawet nie wiecie jak mi jest przykro, boli mnie serce, ale…
-
Nic już nie mów – jęknął Zayn kręcąc głową i pociągając nosem – Lepiej nic już
nie mów…
Yesterday
is history
Tomorrow's
a mystery
Klęknąłem
przy łóżku w którym spała {T.I}. Delikatnie pocałowałem ją w usta, a jej oczy
lekko się uchyliły. Miała je podpuchnięte i czerwone od płaczu. Posłała mi
pytające spojrzenie.
-
Kochasz mnie? – pokiwała twierdząco głową – I czy byłabyś gotowa zrobić
wszystko dla tej miłości? – znowu twierdząca odpowiedź. – Czy zaufasz mi
właśnie teraz i dasz się poprowadzić?
{T.I}
chwyciła moją wyciągniętą dłoń i wstała z posłania. Nadal miała na sobie
sukienkę, którą jej kupiłem. Splotłem w jedność nasze dłonie i pociągnąłem ją
za sobą, trzymając w drugiej dłoni walizkę. Wyszliśmy na dwór. Słońce powoli
zaczynało wschodzić ponad horyzont. Zacząłem zmierzać was stronę samochodu.
Dziewczyna zatrzymała się robiąc zdziwioną minę.
-
Kocham cię i właśnie robię najlepszą rzecz dla naszej miłości – odpowiedziałem
z lekkim uśmiechem.
Już
się nie odezwała. Ona jako jedyna osoba na tym świecie była w stanie zrozumieć
mnie bez użycia słów. Wsiedliśmy do samochodu. Odpaliłem silnik. Ostatni raz
spojrzałem na nasz dom. Już nigdy tu nie wrócę, już nigdy nie spotkam moich przyjaciół, rodziny. A
nawet jeśli, to w bardzo odległej przyszłości, kiedy będę pewien, że naszej
miłości nie grożą już żadne niebezpieczeństwa.
Przeniosłem
swoje spojrzenie na {T.I} i chwyciłem ją za rękę. Samochód powoli toczył się w
stronę autostrady. W naszych oczach odbijała się czerwona kula, która wchodziła
ponad miasto. Czułem jej spokojny i opanowany oddech. Jakby godziła się na
wszystko, co szykuje teraz dla nas los.
Tak,
zostawiłem za sobą cały swój dobytek, wszystko co miałem do tej pory.
Zostawiłem przeszłość. Ale tuż obok siebie miałem coś więcej. Miałem swoją
przyszłość…
And I just wanna see your face light
up since you put me on
So now I say goodbye to the old me,
it's already gone
(Justin Timberlake –
„Mirrors”)
Zaskoczone? Mam nadzieję, że tak! :)
Chcecie 3 część tej historii? Czekam na komentarze z waszymi opiniami na ten temat!
Oglądacie/oglądałyście mecz, gdzie Lou grał charytatywnie? Ponoć przez faul ma teraz kontuzję. #niepotwierdzone! Miejmy nadzieję, że wszytko będzie dobrze, a ja już szykuję 3 część Zayna! Mam nadzieję, że nie zapomniałyście jeszcze o tej historii!
PS Mam do Was małe pytanko! Czy włącznie linki z muzyką, jeśli je podaję? To dla mnie bardzo ważne i liczę na SZCZERE odpowiedzi! ;*
Aga
zawsze otwieram linki z muzyką :) czekam na 3 część :) imagin niezwykły :)
OdpowiedzUsuńTo się nazywa talent ♥ Czekam na część 3 i życzę weny ;*
OdpowiedzUsuń/Zuza
zajebisty imagin i tak bardzo chce 3 częśc
OdpowiedzUsuńAwww *.* next !!!
OdpowiedzUsuńJasne, że chcemy 3 część. Genialny imagin!
OdpowiedzUsuń3 część 3 część 3 część!!!
OdpowiedzUsuńMuzyczka zawsze pomaga przy czytaniu ;)
OdpowiedzUsuńDobrze dopasowałaś ją do imagina :*
Świetna część! Nie pozostaje nic innego jak czekać na 3 cz *.*
Zapraszam do sb
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com
Jprdl ..... kocham Kocham Kocham dawaj nexta szybko :********
OdpowiedzUsuńSuuuperaśny :**
OdpowiedzUsuńGorąco zapraszam na mojego bloga http://chceciastko.blogspot.com/
Dopiero zaczęłam pisać ale mam nadzieje, że się spodoba :)
http://sprawadzic-one-direction.blogspot.com/2013/09/akcja-pomocy.html CHCECIE KONCERTU 1D W POLSCE? WEJDŹ I SKOMENTUJ!
OdpowiedzUsuńhttp://directioners967.blogspot.com/2013/09/pomoc-do-polski.html
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAww ;) ŚWIETNY!!! BOMBA!!!
OdpowiedzUsuńAh jooi 3 czesc. Szybciutko ;)
OdpowiedzUsuń3 cześć proszę ~^^~ np fajne fajne, ale żeby on wrócił do przyjaciół itd żeby był happy end na końcu PAMIĘTAJ, ale podczas tego niech będzie dreszczyk zaskocz nas!! żebyśmy się niczego nie spodziewały :D
OdpowiedzUsuńCzekamy z niecierpliwieniem ;)
mYdliło cię? xD
OdpowiedzUsuńA tak na serio to super <3