Statystyka

niedziela, 31 marca 2013

Niestety .

Są Święta ( więc wszystkiego co najlepsze, spełnienia marzeń, samych pozytywów i spełnienia marzeń ) a ja muszę, niestety, Was o czymś poinformować.
Wraz z początkiem kwietnia kończy się nasza współpraca z Oliwią. Jest mi to naprawdę ciężko mówić, ale nie miałyśmy wyjścia. Z pewnych powodów, zdecydowałyśmy się na aż tak drastyczne w skutkach kroki.
Jeśli chcecie więcej dowiedzieć się na ten temat, na oskarżenia i niemiłe słowa czekam tu : 24654668 ( gadu ) . 

Jeżeli wszystko się powiedzie od kwietnia do naszej załogi dołączy Paulina. Ale dokładniejsze informacje potem.
Przepraszam wszystkie czytelniczki wielbiące Oliwkę. Obiecuję, że będę informować ( o ile Oliwia wyrazi zgodę ) o jej nowych imaginach, czy też o blogu, jeśli założy.

#102. Harry. część 1

Kilka tygodni temu urodziłaś córeczkę, Hope. Twoja ciąża nie była taka jaką sobie byś wymarzyła. Na początku nie chciałaś jej, Harry także. Razem mieszkałaś z Harry'm. Byliście szczęśliwą parą. Dopóki nie zaszłaś w ciąże.
Rankiem Harry budzi się sam w łóżku. Jest zaskoczony, bo zawsze rano budził się obok ciebie. Wstaje i idzie się szukać, znajduje cię płaczącą w łazience, siedzącą na podłodze z głową schowaną w kolanach, a w rękach trzymasz coś mocno ściskając :
- [T.I], co się stało, dlaczego płaczesz ? - pyta cię siadając obok
Spojrzałaś na Harr'ego, po policzkach spływały ci łzy, byłaś roztrzęsiona :
- Jestem, jestem w ciąży. - odparłaś drżącym głosem
Harry momentalnie wstał i złapał się za głowę :
- Cholera, przecież się zabezpieczaliśmy !
- Antykoncepcja nie daje stuprocentowej pewności !
- To ją usuń ! - krzyczy
- Co ?
Momentalnie wstałaś, coraz więcej łez spływało ci po policzkach :
- Skoro ty nie chcesz tego dziecka, ja tez nie, to po co nam ? - pyta zły
Po tych słowach Harry wychodzi z łazienki mocno zatrzaskując za sobą drzwi. Ponownie siadasz na podłodze, rękę kładziesz na swoim brzuchu lekko masując. Dlaczego on go nie chce ? Teraz ?
Wychodzisz z łazienki i idziesz do Harr'ego, do kuchni. Nadal płaczesz. Harry spogląda na ciebie :
- Mam usunąć ? - pytasz
- Skoro ty go nie chcesz, ja tez nie, to dlaczego ma się urodzić ? - odpowiada siadając na krześle
- Teraz ?
- Ubierz się, chodźmy póki nie jest za późno !
Razem z Harry'm jedziecie usunąć ciąże. Jadąc samochodem nie spoglądasz wcale na niego, tylko patrzysz w okno. Gdy jesteście na miejscu :
- Iść z tobą ? - spytał
Ty nic nie odpowiedziałaś tylko wyszłaś z samochodu. Kierowałaś się w kierunku gabinetu.
Pukasz i wchodzisz do gabinetu twojego lekarza, jest tak akurat ktoś :
- Proszę ! - odzywa się lekarz
Wchodzisz do środka :
- Proszę usiąść, zaraz skończę - mówi lekarz
Siadasz na krześle przy biurku, jakaś kobieta właśnie bada swoje dziecko. Widzisz jak na monitorze ukazuje się malutkie dziecko. Serce ci niemal nie pękło. Kilka łez zaczyna ci spływać po policzku :
- Tutaj jest główka, widzi pani, niedługo też poznamy płeć dziecka - mówi lekarz do tej kobiety
Cały czas patrzyłaś się na ekran, na te malutkie dziecko. Niedługo potem lekarz skończył badać tą kobietę :
- Już kończymy - odezwał się do ciebie
Kobieta wyszła a lekarz usiadł za biurkiem :
- Dobrze, w czym mogę pomóc ? - pyta
- Chcę usunąć ciąże - mówisz lekarzowi
Harry czeka na ciebie w samochodzie. W końcu przychodzisz :
- I jak poszło ? - pyta
- Harry, ja nie mogę usunąć tego dziecka !
- Nie usunęłaś ?
- Nie mogę, przede mną była jakaś kobieta, widziałam jak na monitorze jest jakieś małe dziecko. Serce mi omal nie pękło, ja nie dam rady tego zrobić !
Harry odwrócił się, włożył kluczyk do stacyjki i ruszył z parkingu.
Zbyt często się do siebie nie odzywaliście. Harry nie chciał tego dziecka, ty wręcz przeciwnie. Początki przecież zawsze są trudne ? Chciałaś urodzić, zaopiekować się tym dzieckiem, nawet bez Harr'ego. Bez względu na wszystko, urodzisz.
Twój brzuch coraz bardziej się powiększał. Harry nie zwracał uwagi na to, że jesteś w ciąży. Pewnej nocy przyszedł od kolegi i włączył głośno telewizor. Ty w tym czasie już spałaś. Zdenerwowana przychodzisz do salonu. Wyłączasz telewizor z kontaktu, Harry szybko reaguje :
- Oszalałaś, ja tu oglądałem ! - krzyczy
- Cholera, Harry nie rozumiesz, że mieszka tu z tobą dziewczyna w ciąży ?! - krzyczysz na niego
- To nie ja chciałem tego dziecka, tylko ty ! Ja tez tu mieszkam ! - wydziera się na ciebie
- Cholera jestem w ciąży uszanuj to trochę, okaż trochę współczucia, wcale mi nie pomagasz tylko szkodzisz !
- Nie moja wina, że nie chciałaś usunąć !
- Myślisz, że mi łatwo, sama zostałam, ty wcale się tym nie interesujesz !
Harry ustał obok ciebie. Nagle zaczynasz krzyczeć i łapiesz się za brzuch :
- [T.I] co się stało ? - pyta podtrzymując cię
- Kopnęło, pierwszy raz kopnęło !
Patrzysz na Harr'ego, on w tym czasie lekko masuje twój brzuch. Szybko jednak przestaje, odchodzi od ciebie i idzie do innego pokoju, zostajesz sama w salonie.
Rankiem Harry zajął łazienkę. Tobie zebrało się na wymioty, szybko biegniesz do łazienki, drzwi są zamknięte. Pukasz jak najmocniej możesz :
- Harry, otwórz szybko !
On nie otwierał, coraz bardziej robiło ci się nie dobrze. Pobiegłaś szybko do najbliższego pokoju. W nim była jakaś czapka, wzięłaś ją i zwymiotowałaś do niej.
Teraz poszłaś na taras, nie minęło długo a Harry już do ciebie przyszedł :
- Co to jest ? - pyta zdenerwowany
- Niedobrze mi było, nie chciałeś otworzyć. Masz za karę ! - krzyczysz wstając
- Ale to moja ulubiona czapka, nie mogłaś w co innego ?!
Tobie znowu zrobiło się niedobrze, wzięłaś do rąk jego czapkę i ponownie zwymiotowałaś :
- No nie, moja czapka ! - krzyczy zły
W nocy Harry przychodzi od kolegi. Tym razem po cichu otwiera drzwi i nie zapalając ani jednej lampki wyjmuje coś do jedzenia. Harry wyjmuje po cichu sztućce, powoli otwiera lodówkę :
- Aaaaaa ! - krzyczysz uderzając Harr'ego czymś w głowę
Harry zapala światło, trzymając się za głowę :
- Czyś ty oszalała ? To przecież ja ! - krzyczy na ciebie
- Boże, myślałam, że to złodziej ! - mówisz przerażona
- Tak, złodziej ma nasze klucze ! - mówi trzymając się za głowę
Ty odchodzisz od niego i otwierasz zamrażarkę :
- Dlaczego nie śpisz ? - pyta cię
- Mam ochotę na lody ! - odpowiadasz
- Lody ? Na noc ? - pyta
- Harry, jestem w ciąży, jak mam na coś ochotę to nie mogę się powstrzymać ! - odpowiadasz krzycząc na niego
Harry podszedł do ciebie, zmusił byś popatrzyła mu w oczy. Zaczął coraz bardziej przybliżać do ciebie swoje usta. W końcu pocałował cię. Z każdą chwila coraz bardziej pogłębiał pocałunek. Był namiętny i czuły. Zdziwiłaś się trochę po nim. Po zakończonym pocałunku zaniósł cię do pokoju. Tam momentalnie usnęłaś.


 Imagin z dedykacją dla Natalii ;D ♥
Podoba się ? Przepraszam jak się nie spodoba ! ;)
Następna część jutro ! ;)

                                                                                 Do następnego :
                                                                                     Gosia ♥

piątek, 29 marca 2013

# 101. Louis



(Włącz to, naprawdę warto ♥ )



Dla Miss Abstraction ♥

Wszyscy uważali ze jest stuknięta. Ja uważałem, że jest inna. Jedyna w swoim rodzaju. To chyba nic złego, prawda? Nikt nie wiedział skąd jest. Tak jak by pojawiła się znikąd. Na korytarzu rzucałem jej ukradkowe spojrzenia. Zawsze była sama. Czasami zastanawiałem się czy nie podejść i nie zagadać. Ale zawsze tchórzyłem. Była śliczna. Miała długie, jasne, proste włosy, niebieskie oczy, różowe usta i delikatne rysy. Nie byłem w sumie zdziwiony, dlaczego nie ma chłopaka. Miała po prostu inny pogląd na świat. To właśnie im się nie podobało. Pamiętam ten dzień, w którym to się zaczęło. Wpadła zdyszana na geografię.
-Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie.- powiedziała delikatnym głosem.
-Dobrze, usiądź.- powiedział nauczyciel, i odwrócił się z powrotem do globusu.
Rozejrzała się po sali. Wszystkie miejsca były zajęte oprócz obok mojego. Podeszła do mnie i oznajmiła.
-Usiądę tu.
-Jasne.- odpowiedziałem zdziwiony i zlustrowałem ją.
Miała na sobie dresowe, szare spodnie do kolan, i czarną koszulkę z napisem ,,RECYKLING”.Włosy upięła w wysokiego kucyka.
-Nie masz podręcznika?- spytałem szeptem.
-Nie.
Podsunąłem swój podręcznik na środek ławki. Ona uśmiechnęła się delikatnie i wyciągnęła notatnik. Spodziewałem się że będzie pisała to co mówi nauczyciel. Ale zauważyłem ze to szkicownik. Zaczęła rysować. Robiła to niesamowicie. Z pasją i uczuciem. Czasami zerkała do książki do geografii, po czym wracała do rysowania.
-Co tam rysujesz?- spytałem niby od niechcenia.
-Ciebie.
Skwitowałem to podniesioną brwią.
-Jak możesz mnie rysować, skoro nawet na mnie nie spojrzałaś. Pewnie w ogóle nie wiesz jak wyglądam.
-Nie prawda. Często na ciebie patrzę. Lubie cię obserwować. Podobasz mi się.- uśmiechnęła się nad szkicownikiem.
Zakrztusiłem się śliną i oblałem się rumieńcem.
-Zawsze jesteś taka bezpośrednia?- warknąłem marząc żeby wypieki zniknęły.
-Panno Evans, panie Tomlinson!- ryknął nauczyciel.- Co to za rozmowy na MOJEJ lekcji?!
-Przepraszam panie profesorze.- powiedziała cicho Lilly.
Wszyscy zarechotali szyderczo. Pochwyciła torbę i wybiegła z sali. Wszyscy chichotali i szeptali. Zauważyłem że zostawiła szkicownik na ławce. To jak mnie narysowała było niesamowite Uchwyciła każdy szczegół. Na rysunku wyglądałem jak żywy. Przewróciłem kartkę. Ładnym pismem dostrzegłem kawałek piosenki:



,, I shot for the sky

I'm stuck on the ground
so why do I try
I know I'm gonna fall down
I thought I could fly
so why did I drown
Oh it's coming down down down


Następnego dnia w szkole Lilly nie było. Nie widziałem jej przez kilka następnych tygodni. Wreszcie postanowiłem ją odwiedzić. Wiedziałem gdzie mieszka ponieważ raz ją śledziłem. Głupie.. Ale nie potrafiłem się oprzeć pokusie.
Z kamieniem w żołądku zapukałem do białych drzwi. Nikt nie otworzył. Zza domu usłyszałem śpiew. Udałem się tam i zobaczyłem Lilly huśtającą się na huśtawce, śpiewającą, i płaczącą. Podbiegłem do niej i położyłem rękę na jej ramieniu.
-Louis, czas się pożegnać.- usłyszałem jej szept.- Muszę wrócić do swojego świata.
-C-co?- spytałem zdziwiony.
-Louis, będziesz o mnie myślał?
-Eee.. tak..- powiedziałem po czym przytuliłem się do jej pleców.
Zaciągnęła mnie do lasu na polankę. Słońce świeciło mocno, lekki wiatr rozwiewał jej włosy. Złapała mnie za ręce.
-Louis, myśl o mnie.- powiedziała po czym pocałowała mnie.
Zamknąłem oczy i oddałem pocałunek. Nagle poczułem straszny chłód. Zmrużyłem lekko oczy i oślepił mnie potężny blask. Poczułem jak ręce Lilly wyślizgują się z mojego uścisku. Otworzyłem oczy. Byłem sam. Odeszła...

Czasami zastanawiałem się czy nie była ona jakimś wytworem mojej wyobraźni. No ale przecież każdy ją widział. Czasami też, wniosek nasuwa się sam. Czy Lilly była aniołem? Tak, na pewno nim była. Żaden człowiek nie mógłby mieć tak czystego serca.

środa, 27 marca 2013

# 100. Liam.

DLA RAINBOW ROSE


Gdzieś tam stoi dziewczyna. Kim ona jest ? Jedni twierdzą, że to piękna i mądra istota. Inni mówią, że urwała się z innego świata. Ona sama uważa się za przeciętną marzycielkę z celem, do którego dąży małymi kroczkami.
Niedaleko niej stoi on, niezauważony. chciałby ukryć swą twarz pod maską. Nie chce być sobą.
Ale co łączy tych dwoje ludzi ? Więcej niż można byłoby się spodziewać.

Zawsze marzyła, by zobaczyć na żywo mecz piłki nożnej. Jakichkolwiek drużyn czy klubów. Ba, ona kiedyś sama chciała znaleźć się na takim boisku czy stadionie i kopać okrągły przedmiot, który przecież daje tyle radości. Dzieciństwo kojarzyło się jej z wieczorami przed telewizorem, gdzie toczyło się przedstawienie z piłką w roli głównej. Ale wszystko, o czym marzyła oddzielił od rzeczywistości przypadek.
Cholernie głupi przypadek.

On od zawsze razem z ojcem zamieniali ogród w boisko, a siebie w Rooney'a czy O'Shea i grali. Grali w jeden z najpiękniejszych sportów. Ah, ta piłka nożna.
On już jako dziecko postanowił, że zostanie zawodowym obrońcą na angielskich stadionach. To właśnie miłość do piłki ich połączyła. Szkoda tylko, że w takich okolicznościach.

W swoim życiu spotkała kilku piłkarzy, lecz swojego ukochanego kopacza piłki - nigdy.
Czy możliwość ujrzenia Franka Lamparta jest tak trudna ? Zawsze ironicznie powtarzała sobie, że to przecież bułka z masłem poznać legendę.
Na szczęście znaleźli się ludzie, którzy zechcieli jej pomóc. Jej, dziewczynie ze sparaliżowanymi nogami.

Pamiętała ten dzień, jakby to było wczoraj. Jej najlepszy przyjaciel jako prezent na urodziny zaproponował wyjazd do Londynu na mecz Manchesteru City i Borusii Dortmund. Choć nie miał być to jej pierwszy mecz ( licząc ligowe, ale mniej ważnych klubów oczywiście ) , to emocje sięgały zenitu. Nigdy się tak nie stresowała. Czym ? Tak naprawdę wszystkim. Tym, czy wygra Borusia ( choć była Angielką, to miłość do dortmundczyków była naprawdę wielka ), i podróżą. Mieszkała dobre 70 kilometrów od Londynu, a przecież mieli jechać samochodem. I niestety, tym razem kobieca intuicja jej nie zawiodła. Ten odgłos jadącej karetki zapamięta na zawsze. I czarny worek, z którym, jak z wszystkim znaną czarną dziurą, kończył się świat. Niby miała dla kogo i czego żyć, lecz to, co usłyszała potem odmieniło jej życie. NIE, nie odmieniło. ZABRAŁO i dało w zamian inne. Połatane i trudne do wykorzystania. 
Paraliż ...
Wcześniej słyszała o tym podczas lekcji biologii. W najgorszym scenariuszu nie przypuszczała, że spotka to właśnie ją. Dziewczynę, która chociaż miała teraz niewielkie szanse na spełnienie marzeń nadal w nie wierzyła. 

Nie został piłkarzem. W wieku dwunastu lat odkrył w sobie nową miłość. Muzykę. Mając dziewiętnaście lat postanowił zrobić karierę. Poszedł do jednego ze znanych programów telewizyjnych i ... udało się. Choć takie zakończenia rzadko się zdarzają, on okazał się być szczęściarzem. Ale nie chciał koncertować dla sławy. 
Został sławny, by pomagać innym.
W końcu znalazł się ktoś, dla kogo mógł coś zrobić. po prostu pomóc.

Obiecali jej pomoc. Ona, mimo że znała życie aż zbyt dobrze, wiedziała, że tak się stanie. 
Paręnaście dni od rozpoczęcia wakacji miał odbyć się mecz charytatywny. Dla niej. By mogła spełnić marzenie. To, które jej zostało.

Podskoczył z radości na wieść o tym, że ktoś postanowił zorganizować mecz, w którym miał odgrywać główną rolę. 
Przyszło naprawdę dużo ludzi. Nigdy nie przypuszczałby, że to się spełni. Spotkał się z Nią. 
Chociaż patrzyła na niego smutnymi oczyma, jej dusza się śmiała.
Chociaż siedziała na wózku, wydawało się, że unosi się na skrzydłach.
Zdradziła mu swoje motto na życie : " Na skrzydłach wzlecieć ponad strach i przeciwności losu " *.
 Tyle jej wystarczało. Wymienili się numerami i tak to wszystko się naprawdę zaczęło.

Poprosiła, by to On towarzyszył jej podczas spotkania z Frankiem. Stał się dla niej kimś więcej niż tylko sławnym piosenkarzem, który pomógł jej spotkać legendę, Stał się osobą jej najbliższą.

Tak, są szczęśliwi i doskonale się uzupełniają. 
On nauczył się od Niej, że nigdy nie wolno rezygnować z marzeń. Sam też, gdy był mały wiele doświadczył. Ale czy człowiekowi, który urodził się martwy, z jedną nerką należy współczuć ? Wręcz przeciwnie, dzięki tym doświadczeniom stał się silniejszy, nie spowolniło Go to.
Przeciwnie, dało kopa, a w skutkach pozwoliło robić to, o czym nawet nie śnił.
Ona zaś zrozumiała, że kimkolwiek jesteś ZAWSZE masz szansę na spełnienia marzeń. 
Masz szansę, choć jesteś inny.
Inny, co nie znaczy gorszy.
Inny, czyli na tyle silny, by powalczyć o życie. 
Choćby nie wiem co.


* cytat jest jednym z moim dewiz życiowych :)

Przepraszam za takie coś. Mocno się starałam, z niektórych fragmentów jestem zadowolona, ale wiem, że stać mnie na więcej.
Dalej, przepraszam, że tak mało Liama. 
Moimi intencjami było danie Wam poczucia, by " Nigdy nie mówić nigdy " . By "powalczyć o życie, o siebie".
+ 100 imagin, nie przypuszczałabym, że do tego dotrwamy. To dzięki WAM < 33

Przytuliłabym Was wszystkie. Kocham Was, jak najprawdziwszą rodzinę. 
Dziękuję za WSZYSTKO. 


Dominika xox

poniedziałek, 25 marca 2013

Wszystkiego najlepszego, Gosia ♥


Gosiu ♥ :

 Z okazji urodzin życzymy ci wszystkiego najlepszego! Abyś miała coraz lepsze pomysły na imaginy, mnóstwo komentarzy pod mini i przede wszystkim satysfakcję z pisania. Abyś miała dobre oceny w szkole, mnóstwo przyjaciół.  Żebyś spotkała One Direction i wszystkich, kogo uwielbiasz. 100 lat !!!


Agnieszka ♥
Dominika ♥
Oliwia ♥

#99. Zayn.


 - Bardzo się cieszę, że w końcu przyszła do nas jakaś miła dziewczyna - usłyszałam od swojej "szefowej" - Dotychczas trafiały nam się jakieś nadęte paniusie, którym rodzice kazali na siebie zarobić, a nie tylko brać kasę od nich. Naprawdę bardzo się cieszę, że ktoś mnie choć trochę odciąży. Jestem teraz strasznie zabiegana, aż trochę wstyd przyznać, ale nie czas czasu dla własnego dziecka. Czasami przychodzi syn mojej siostry, ale nie chcę ciągle zawracać mu głowy, chłopak ma swoje życie.
 - Nie ma pani powodów do zmartwień. Chętnie zajmę się Ellie, a przy okazji wpadnie mi do kieszeni parę funtów - odpowiedziałam, nie mogąc się już doczekać, aż zobaczę tą małą.
 - Dovrze, chodźmy więc - weszłyśmy na pierwsze piętro, kobieta zapukała do pierwszych drzwi po lewej stronie, a następnie ja otworzyła. Ściany pokoju były rażąco różowe, w rogu stało wielkie łózko z różową pierzyną, a na środku podłogi leżał również różowy dywan, na którym siedziały poustawiane laleczki. Słowem : pokój 5-letniej dziewczynki. Sama Ellie była bardzo ładna, o zaróżowionych policzkach, jej jasne włosy opadały na ramiona, a ubrana była w biało-różową sukienkę z kokardką na brzuchu.
 - Córciu, ja muszę teraz iść do pracy. Zostaniesz z [T.I], dobrze ? Jestem pewna, że będziecie się świetnie bawić - uściskała dziewczynkę i zostawiła nas same.
 - Cześć, Ellie. Miło mi cię poznać. Jestem [T.I] - powiedziałam do niej. Spojrzała na mnie, a raczej przeskanowała od góry do dołu, a następnie podbiegła do mnie, mówiąc :
 - W końcu jakaś normalna dziewczyna.
 - Tak - zaśmiałam się - Ja też się cieszę, że jestem jaka jestem.
 Usiadłyśmy na podłodze i razem częstowałyśmy herbatką Lady Margater, jak nazwała jedną ze swoich lal Ellie, i jej gościa Pana Tulisia - różowego misia. Później obie zgłodniałyśmy, więc poszłyśmy do kuchni coś zjeść. Ellie zachciało się piec ciasto. Było przy tym mnóstwo śmiechu i zabawy, ale udało nam się. Przez snem El chciała, abym jej poczytała.
 - I w królestwie księżniczki Ellie zapanował spokój, a ona sam żyła długo i szczęśliwie - zakończyłam historię i spojrzałam na śpiącą dziewczynkę, na której twarzy zagościł błogi uśmiech.
 Kolejne dni wyglądały tak samo. Jak wynikało z relacji mojej pracodawczyni, Ellie nie mogła się doczekać kiedy do niej przyjdę i za każdym razem niecierpliwie mnie wyczekiwała. Pochlebiało mi to, bo ja też szłam do pracy z wielkim optymizmem, a spędzanie czasu z tą małą istotką było czystą przyjemnością.
 Dzisiaj siedziałyśmy w salonie i oglądałyśmy bajki. Ellie jak zahipnotyzowana wpatrywała się w szklany ekran. Nagle zadzwonił telefon. Poszłam odebrać, ale to był tylko jakiś facet usiłujący mi coś wcisnąć, bo jak sam mówił " to jedyna taka okazja w mieście". Usłyszałam, że drzwi frontowe się otwierają i do środka ktoś wchodzi. Szybko odprawiłam akwizytora z kwitkiem i wróciłam do salonu. Na kanapie obok Ellie siedział chłopak mniej więcej w moim wieku. Wyglądali jakby się bardzo dobrze znali, rozmawiali i śmiali się z czegoś, a Ellie już całkiem straciła zainteresowanie bajką, o którą tak zażarcie się wcześniej wykłócała. Podeszłam do nich cicho i zatrzymałam się za ich plecami.
 - Co tu się dzieje ? - zapytałam, zwracając na siebie ich uwagę.Odwrócili się w moją stronę. Ciemne oczy bruneta przeszywały mnie na wskroś. O Święta Trójco! To Zayn Malik!
 - Cześć, nie chciałem przeszkadzać - odezwał się - Po prostu przechodziłem obok i chciałem zobaczyć jak czuje się Ellie. Ciocia mówiła, że ma nową opiekunkę do małej.
 - To znaczy, że jesteście rodziną, tak ? - chciałam się upewnić.
 - Tak, ale pewnie byłyście czymś zajęte. Nie będę wam przeszkadzał.
 - Nie, zostań. Nie przeszkadzasz. Przyda nam się kolejna osoba, prawda Ellie ?
 - Tak !!! - zareagowała energicznie i już miała pomysł na spędzenie popołudnia - Moja mama ma mnóstwo kosmetyków, możemy umalować Zayna!
 - Co ?! - przeraził się Malik, a ja przytaknęłam dziewczynce.
 - To leć do sypialni mamy i przynieś tutaj wszystko - byłam pewna, że jej mama się nie pogniewa, a my mieliśmy świetną zabawę. Wieczorem, gdy położyliśmy Ellie spać, Zayn zmywał swój "makijaż".
 - Jeśli ktoś się o tym dowie, to cię zabiję - ostrzegł mnie przy tym.
 - Oczywiście - odpowiedziałam, robiąc mu zdjęcie telefonem.
 - Ej, masz to usunąć! - zaprotestował, a gdy tego nie zrobiłam, zaczął mnie gonić. Broniłam się jak mogłam, ale jednak mnie złapał.
 - Oddawaj telefon - zażądał, zamykając mnie w mocnym uścisku.
 - A co będę z tego miała ?
 - Nic - odpowiedział - Tu chodzi o mnie, w końcu to ja byłem przez ostatnie godziny torturowany - dodał, kasując zdjęcie.
 - Ale słodko wyglądałeś - Zayn podniósł na mnie wzrok, cały czas trzymając mnie w ramionach. Szybko i przelotnie pocałowałam go w usta, ale Malik z powrotem odnalazł moje i pogłębił pocałunek. Nie myślałam teraz o niczym. Cały wszechświat przestał się liczyć. Byłam tylko ja i Zayn. Delektowałam się każdą sekundą. Jednak nic nie może trwać wiecznie i nasz pocałunek też niestety się skończył. Lecz mam nadzieję, że jeszcze wiele takich przeżyję.
 - Chodź - szepnął chłopak, ciągnąc mnie za sobą.
 - Dokąd ? - zapytałam, jak w transie.
 - Gdziekolwiek. Ellie śpi, a ciocia pewnie zaraz wróci. Nie musimy się o nic martwić.
 Wyszliśmy z domu, a potem Zayn podprowadził mnie do swojego motoru, którym przyjechał i pojechaliśmy "gdziekolwiek". Szczerze mówiąc, za nim poszłabym wszędzie.


 Mam nadzieję, że się podoba 
 Aga 

sobota, 23 marca 2013

#98. Liam

Był przepiękny letni dzień. Słońce mocno świeciło, pogoda była wspaniała. Ja oczywiście ten dzień musiałam spędzić w pracy, no cóż, takie życie. Żałuję troszeczkę, że przeprowadziłam się do Londynu. Ale przecież, co ja sobie myślałam ? Że będę tylko leżeć ? Odpoczywać ? Propozycje pracy będą tylko walały mi się pod nogami ? Zupełnie tak nie było. Musiałam pracować w restauracji jako kelnerka. Od samego rana miałam urwanie głowy. Piecyk się popsuł i oczywiście jak na złość dziś był duży ruch. Przyjmowałam po kolei wszystkich, starałam się jak najlepiej wypełniać moją pracę, jednak nie wychodziło mi to najlepiej. Podeszłam do kolejnego klienta, aby zapisać zamówienie :
- Dzień dobry ! Poproszę herbatę i danie dnia - powiedział młody brunet, gdy do niego podeszłam
- Dobrze, ale będzie musiał pan trochę poczekać, mamy trochę problemów w kuchni - burknęłam
Chłopak pokiwał głową i posłał w moją stronę ciepły uśmiech. Ja w tym czasie wzięłam się za kolejne zamówienia. Byłam w koszmarnym humorze. O mało co nie poślizgnęłam się w kuchni. Po dłuższym czasie wzięłam zamówienie bruneta i poszłam w jego kierunku. Podłoga była dość ślizga i poślizgnęłam się a zawartość tacki powędrowała na jego ubranie. On wyskoczył z krzesła jak oparzony :
- Ej, co jest ? - krzyknął
- Przepraszam, poślizgnęłam się ! - krzyknęłam z przerażenia
Młody chłopak pomógł mi się podnieść. Gdy ustałam już na nogach, szef stał już za mną :
- Panno [T.I], wie pani jak karzemy takie coś ?! - spytał mnie poważnie
- Tak, tak wiem. Już sobie idę - odparłam
Wzięłam swoją torebkę, zdjęłam fartuch i wyszłam z lokalu. Młody brunet wybiegł za mną :
- Hej, poczekaj ! - krzyknął biegnąc za mną
Zatrzymałam się i odwróciłam się w jego stronę. On zdążył akurat dobiec :
- A co to się stało ? Można tak wychodzić z pracy w ciągu dnia ? - spytał mnie
- Przez to, że się poślizgnęłam straciłam pracę. Przepraszam, że ubrudziłam ci ubranie - odparłam ze smutną miną
Spuściłam głowę do dołu, już prawie miałam zaczął płakać. Chłopak złapał mnie za podbródek i zmusił bym spojrzała na niego :
- Hej, nie płacz. Ubranie da się sprać - pocieszał mnie
- Łatwo ci powiedzieć, ty nie straciłeś pracy. W Londynie jak na moje nieszczęście nigdzie nie mogę znaleźć pracy - odparłam smutna
- Coś ty, na pewno coś się znajdzie - powiedział uśmiechając się
Jego uśmiech był zaraźliwy. Od razu zaczęłam się uśmiechać :
- I widzisz, uśmiech to podstawa ! - uśmiechnął się do mnie
Oboje patrzyliśmy tak na siebie przez kilka minut :
- A tak w ogóle, jestem Liam - przedstawił się
- [T.I] - odparłam
Tak zaczęła się nasza znajomość. Trochę to śmieszne, tak mi się wydaje. Zwykłe potknięcie i nowa znajomość ? To chyba zbyt proste ? Tak czy siak, ja i Liam staliśmy się dobrymi przyjaciółmi. Przyjaźń przerodziła się w związek. Byliśmy parą. Oboje byliśmy ze sobą szczęśliwi.
Tydzień temu musiałam wyjechać do Polski na kilka dni. Moja mama zmarła, straciłam ją już na zawsze. Musiałam pojechać na pogrzeb. Liam został w Londynie. Dziś jest dzień mojego powrotu do Londynu. Nareszcie zobaczę Liam'a.
Po cichu wchodzisz do domu, chcesz zrobić Liam'owi niespodziankę. Nie powiedziałaś mu, że wracasz dziś. Myślałaś, że będzie miło zaskoczony, tak się nie stało. Zamykasz za sobą drzwi po cichu, zostawiasz walizki w salonie i idziesz do jego sypialni. Otwierając drzwi doznajesz szoku, Liam leżał z jakąś dziewczyną w łóżku, spali ze sobą :
- Liam ?! - krzyknęłaś
Liam momentalnie się obudził, wyskoczył z łóżka jak oparzony :
- [T.I], ja, ja ci wszystko wytłumaczę ! - mówił przerażony
Wybiegłaś z jego sypialni, on ruszył za tobą :
- [T.I] poczekaj, daj mi wytłumaczyć !
- Nic mi nie będziesz tłumaczył. Myślę, że ci się podobało, życzę ci szczęścia z nią ! - już miałaś wybiec, ale Liam złapał cię za rękę
- Poczekaj, daj mi 5 minut - mówił
- 2 - odparłaś
- Dobra niech będą te 2. Byłem wczoraj na imprezie u Zayn'a. Wypiłem trochę. Ja nic do niej nie czuje. Dla mnie liczysz się tylko ty - mówił - Wybaczysz mi ? Proszę !
Tobie leciały po policzku łzy :
- Dlaczego miałabym ci wybaczyć ? Zdradziłeś mnie !
- [T.I] proszę, ona się dla mnie nie liczy, tylko ty !
- Nie wiem, ja muszę to przemyśleć !
Po tych słowach wzięłaś swoją walizkę i wyszłaś z jego domu. Wróciłaś do siebie, tam gdzie przez ostatnie miesiące mieszkałaś. Próbowałaś nie myśleć o Liam'ie, znalazłaś nową pracę w kawiarence. Żyłaś tak jak przedtem, gdy nie poznałaś Liam'a. On jednak nie dawał za wygraną, wciąż próbował. Nie chciał odpuścić ani na chwilkę.
Dziś jest pochmurny dzień, deszcz pada od rana. Ty byłaś wtedy w pracy. Liam akurat przyszedł, żeby napić się czegoś i ogrzać. Oprócz ciebie pracowała tam jeszcze jedna kelnerka, poprosiłaś ją, aby ona przyjęła od niego zamówienie. Ty wtedy podeszłaś do innego stolika, przy nim siedział jakiś mężczyzna. Wzięłaś zamówienie i odeszłaś od niego. Gdy odchodziłaś on uderzył cie w tyłek. Liam to wszystko widział. Zdenerwowałaś się, wzięłaś dzbanek z wodą i wylałaś jego zawartość na tego mężczyznę. Nie czekałaś długo, aby twój szef cię zwolnił. Wybiegłaś w lokalu, Liam ruszył za tobą. Ty nie miałaś parasolki i cała przemokłaś. Szłaś zdenerwowana. Liam przybiegł do ciebie :
- Hej, [T.I] wszystko w porządku ? - spytał
- Nic nie jest okej, nic. Prace straciłam, nie widziałeś ? - spytałaś oburzona
- Widziałem, dobrze zrobiłaś, że wylałaś na niego tą wodę - uśmiechnął się
Uśmiechnęłaś się lekko, ale szłaś dalej nie zatrzymując się.
Kolejny tydzień, znów pada. Znalazłaś prace w jakimś sklepie odzieżowym. Od rana zbyt dobrze ci nie szło, jak zwykle wręcz. Zakładałaś teraz ubrania na manekiny na wystawce. Liam akurat przechodził obok.  Zatrzymał się i patrzył na ciebie. Ty popatrzyłaś się na chwilkę za okno, gdy go zobaczyłaś od razu zaczęłaś się plątać wokół manekinów. Zaczęłaś się przewracać i rozwalać wszystko. Liam szybko wszedł do sklepu, żeby ci pomóc :
- [T.I], wszystko ok ? - spytał pomagając ci się podnieść
Twojej szefowej akurat nie było w pracy :
- Kurde Liam, co ty tu robisz, gdzie bym nie pracowała, to ty i tak tam się pojawisz - mówiłaś
- Ja po prostu nie mogę o tobie zapomnieć, proszę wybacz mi, ja tego na prawdę nie chciałem !
Liam wziął cie za podbródek i zmusił byś popatrzyła na niego. Zaczął przybliżać do mnie swoje usta. Wasze usta dzieliło tylko kilka milimetrów. Patrzyliście sobie głęboko w oczy. Liam zbliżył swoje usta bardziej, przestały was dzielić milimetry. Pocałował cię najpierw delikatnie, później bardziej namiętnie. Czułaś motylki w brzuchu :
- [T.I] wybaczysz mi ? - spytał przestając
- Liam, kocham cię, ale ... - mówiłaś ciężko oddychając
- Ale co ? - spytał
- A co jeśli znów wyjadę do Polski, a ty znów mnie zdradzisz przez alkohol ? Co jeśli nie będę w stanie ci znów zaufać ? - spytałaś
- [T.I] obiecuję ci, że to już nigdy się nie powtórzy ! Kocham cie ! - mówił
Kilka tygodni później wróciłaś do niego. Zdołałaś mu wybaczyć. Wszystko jest tak, jak dawniej, jakoś się ułożyło. Znalazłaś kolejną pracę, tym razem na dłużej. Twoje nieszczęście odwróciło się.


                                                                                 Podoba się ? ;) ♥
                                                                                 Do następnego :
                                                                                     Gosia ♥

czwartek, 21 marca 2013

#97. Harry

~Dla VIOLI.♥
 (Włącz to, dodaje atmosfery ♥)

Beast - Say no



    Miałam dość pisków i jęków małolat, które były na pierwszym roku naszej akademii. Na dodatek ta cała sprawa z przyjazdem One Direction do Japonii. No szlag mnie trafiał jak po całym Tokio były porozwieszane plakaty z reklamacją ich koncertu. Nie to że ich nie lubię czy coś... Po prostu nie rozumiałam tej fascynacji nimi? O zgrozo. Teraz każda grupa starała się aby to ona mogła ochraniać ich podczas koncertu. TAK ochraniać.
    Nasza akademia nie była zwyczajna. Była Akademią Ninja. Tak, tak. Niby brzmi to tak niewiarygodnie i śmiesznie, ale kończąc akademię można było zostać najprawdziwszym ninja, lub sensei'em od karate. I to do naszej akademii zadzwonił ten no... Gościu od One Direction, znaczy ich menadżer, tak mi się przynajmniej wydaje. No i dzisiaj dowiemy się kto będzie ich dupochronem. Zakładałam że grupa rangi A, czyli ja i kilka psychofanek 1D. Grupa rangi A jest najsilniejszą w akademii.
    Weszłam do naszej szatni. Tam już siedziała Sekkei, Ino i Choau. Chichotały i oglądały coś na tablecie. Rzuciłam im spojrzenie ,,Lepiej się zamknijcie, mam kiepski dzień”, po czym rzuciłam moją torbę i zaczęłam mozolnie zakładać kimono które dostałam. To takie upierdliwe... Nie dość że będę musiała założyć to `Soł Słiti Japońskie Kimono`, to będę się w nim uganiała za pięcioma chłopakami z fistaszkiem zamiast mózgu. Nie no dobra... Nie powinnam ich osądzać, no nie? W końcu zobaczę się z nimi za dwa dni, to ich poznam. 
    Nałożyłam to kimono i weszłam na salę. Tam wykonałam podstawową rozgrzewkę. Zaraz potem przyszły dziewczyny i zaczęłyśmy się walczyć. Nie żebym się chwaliła, ale po kilku minutach wszystkie trzy leżały na ziemi, a ja z triumfalnym uśmiechem spoglądałam na nie z góry. Tylko Sekkei mogła mi dorównać, ale najwyraźniej była zbyt podekscytowana. Prychnęłam i zaczęłam walczyć z manekinem. Potem sto brzuszków i pompek, pod prysznic i do domu.

*Dwa dni potem*

    Dzisiaj przyjeżdżają ci kolesie. Oczywiście Setsuka, mój największy wróg, była zazdrosna jak cholera, i w akademii rzucała mi spojrzenia bazyliszka. Szczerze mówiąc miałam to w dupie. Dobra. Usłyszałam piski Sekkei, Ino i Choau. O zgrozo. Wbiegły do sali i ustawiły się obok mnie. Dyro poprawił sobie krawacik i splótł swoje dłonie. I wtedy weszli oni.
(Wiem, wiem, to zdjęcie jest z lotniska bodajże xD dop.aut.)

-Konichiwa!- zawołali.
    Nie no dobra, niezłe ciacha, ale co oni na siebie włożyli? Próbują się nam przypodobać czy co?
Z nimi przyleźli ochroniarze i chyba ich menadżer. Zaczął gadać po angielsku z naszym dyrektorem. Wszystko rozumiałam bo byłam brytyjko-japonką. Moja mamusia była Japonką a tatuś Brytyjczykiem. A teraz handluje Toyotą w Nagasaki i jak to mówi : ,,Robi interes życia”.
O zgrozo. Jeżeli ten w loczkach nie przestanie się na mnie gapić to mu przyłożę z prawego sierpowego. Spytałam Sekkei po Japońsku jak ma na imię ten słodziak. Harry. Ładnie. Dam łeb że mrugnął do mnie. Mhmm, mamy tu flirciarza. Ale ja się tak łatwo nie dam.
-Ari, przedstaw się gościom.- łypnął groźnie na mnie dyrektor i wyszedł z menadżerem 1D do biura.

~ Punkt widzenia Harrego ~

    Ta cała Ani od razu mi się spodobała. Wyglądała bardzo seksownie w swoim kimonie, i jeszcze te pończochy. Ahh. Bardzo się zdziwiłem kiedy podeszła do nas i po angielsku powiedziała:
-Cześć, jestem Ariel Hashimoto. Będziemy was ochraniać podczas waszego pobytu w Japonii. To są moje koleżanki – wskazała ręką na zarumienione Japonki – Od lewej Sekkei, Choau i Ino.
-Wy macie nas ochraniać?- zaśmiałem się chamsko. Nie mogłem się powstrzymać.
    Jej usta zacisnęły się w wąską kreskę a wesołe spojrzenie zamieniło się w chęć mordu. Ale nadal była taka słodziutka. Miała dwa wysokie kucyki lekko kręcone, prostą grzywkę, cudowne ciemnobrązowe oczka, i była taka niska. Miała może metr sześćdziesiąt? Jej pięści zacisnęły się a ja zachichotałem. W duchu oczywiście.
-A coś ci przeszkadza?- warknęła.
-Nie no... ale nie wyglądacie na takie które mogły by nas ochronić...
       Przygryzła wargi.
-Jesteście naprawdę urocze....
       Zatrzęsła się i zrobiła cała czerwona na twarzy.
-Jedyne co to możecie dotrzymać nam towarzystwa...
       Przesadziłem.
    Podeszła bliżej mnie i wyciągnęła rękę naprzeciw i układając dłoń tak jakby chciała mi przybić piątkę. Drugą ułożyła tak samo i zgięła ją do tyłu. Nagle zamieniając ręce dostałem z całej siły w klatkę piersiową. Poleciałem do tyłu i złapałem się za klatę. Zacząłem się dusić.
-C-co to było?!- zapytałem kiedy złapałem oddech a trwało to wieki.
-Tygrysia Łapa. To cios który pozwala uciec przed wrogiem. Gdybyś próbował wstać po oberwaniu Tygrysią Łapą wylądowałbyś w szpitalu. Wiesz, mogę zademonstrować na tobie jeszcze inne ciosy, jeśli masz wątpliwości co do nas.


* W hotelu *

-Przyznaj się że lecisz na nią.- zapiszczał Niall cały czerwony.
-Na kogo?- udałem zdziwienie.
-Na Mini-Tygrysa.
-Na kogo?!- powtórzyłem tym razem ze szczerym zaskoczeniem.
    Niall popatrzył na mnie z politowaniem. Załapałem.
-No dobra, ale czy musisz się wydzierać na cały hotel?! One mają pokój obok nas Idioto!- ryknąłem.
-Oj już dobrze, dobrze. Idę do bufetu.- powiedział i wyszedł.
    Westchnąłem i wałem się na łóżko. Po chwili zdecydowałem się na prysznic. Po pięciu minutach wyszedłem z ręcznikiem na biodrach. Nagle ktoś otworzył drzwi do pokoju kopniakiem.
-Ariel? Nie wiesz jak się po ludzku otwiera drzwi?- spytałem.
-Nie.- ucięła krótko i wreszcie uraczyła mnie spojrzeniem. Zrobiła się czerwona jak burak i chciała wyjść.
    Jednak ja byłem szybszy i zamknąłem drzwi kładąc rękę po lewej stronie jej głowy. Przyspieszył jej oddech i zamruczałem jej do ucha. Zauważyłem jak dyskretnie układa ręce do Tygrysiej Łapy. Odskoczyłem jak poparzony zaliczając glebę.
-Co ty robisz?!- spytałem podnosząc się z ziemi.
-No jak to co? Chciałam cię pocałować.- odparła z błyskiem w oku.
Zdziwiłem się bo dam łeb sobie uciąć że chciała mnie potraktować Tygrysią Łapą.
-Ano to co innego.- uśmiechnąłem się po pedofilsku jak to mówi Zayn i podszedłem z powrotem do Ariel.
Wplotłem palce w jej włosy. Nagle przywaliła mi w łeb i powiedziała:
-Żartowałam.- i wyszła.


~ Z punktu widzenia Ariel ~

    Mina tego idioty, bezcenna. Zachichotałam na samą myśl o tym i udałam się do bufetu. Tam zobaczyłam resztę 1D.
-Patrzcie kogo tu przywiało.- zawołał czarnowłosy.
-Mini-Tygrys!- zapiszczał blondynek i podbiegł do mnie z kartką i długopisem.- Czy mogę prosić o autograf?! Widziałem twoją walkę z Bestią z Osaki! Byłaś niesamowita! Najlepszy moment był kiedy wykonałaś na niej Pentagram Diabła. To było CUDOWNE!
    Wryło mnie w ziemie. Proszę, proszę. Koleś z One Direction jest moim fanem. Z resztą wogóle nikt nie mówił na mnie Mini-Tygrys. Używałam go tylko do walk. Cholera, ale jak on ma na imię?! O zgrozo.
-Yy.. Jasne. Jak mam podpisać?- uśmiechnęłam się i chwyciłam długopis.
-Dla Nialla Horana z One Direction.- zapiszczał.




Dla Nialla Horana z One Direction

Mini-Tygrys z Tokyo. ♥


-Jeeej! Jaki wspaniały autograf, dziękuje!- jęknął.
    Nic specjalnego w tym nie widziałam ale okej...
* Dzień koncertu *

    One Direction zaczęło koncert. Szczęśliwa to ja nie byłam, ponieważ patrolowałam tylne wejścia kulis. Z krótkofalówką chodziłam w te i wewte. Nic podejrzanego. Nagle usłyszałam stykanie obcasów. Ujrzałam młoda Japonkę. Miała może siedemnaście lat.
-Kto ty?- spytałam po japońsku znudzonym głosem ale oczywiście byłam czujna.
-Eee.. no bo jestem z wiadomości i.. miałam po koncercie chłopców przeprowadzić z nimi wywiad ee... więc jeśli mogłabyś mnie przepuścić... - jąkała się.
-Pokaż plakietkę czy coś tam.
-Eee... no dobra.- i zaczęła grzebać w torebce.
    Ja do krótkofalówki powiedziałam po angielsku: SEKTOR 3. Na wypadek, gdyby ta laska coś mi zrobiła. Pewnie jakaś psychofanka. Zastygła trzymając rękę w torebce. Następnie szybko wyciągnęła dłoń z chusteczką po czym przyłożyła mi ją do nosa. Zdążyłam powiedzieć do krótkofalówki jeszcze: POMOCY, po japońsku, po czym zemdlałam.


    Refleksu nigdy nie miałam co prawda. Obudziłam się w pokoju hotelowym. Nade mną wisiał Harry i Niall.
-Mini-Tygrysie!- zapiszczał blondyn.
-Mhm. Cmsie spc djcie mipokój...- wymruczałam i zamknęłam oczy. Poczułam jak ktoś mną zaczął trząść.      
    Żyłka zaczęła mi pulsować. Poderwałam się i ryknęłam na całą Japonię:
-HARRY TY IDIOTO MÓWIŁAM ŻE CHCE MI SIĘ SPAĆ DAJCIE MI SPOKÓJ!!!
    Popatrzyli na mnie w osłupieniu.
Następnego dnia oprowadziłam Harrego po mieście. Za każdym razem chciał spowodować jednoznaczne sytuacje. Na przykład jak w metrze wylądowałam na jego kolanach, albo jak niby pobrudziłam sobie usta gofrem on chciał mi ,,pomóc”. W każdym bądź razie było bardzo fajnie.

* Dzień wylotu *
    Lotnisko

    Z Harrym się zaprzyjaźniłam ale nastał ,,TEN” dzień. 1D opuszczało Japonię.
-Em.. no to do zobaczenia.- mruknęłam splatając ręce na plecach i odwracając wzrok.
    Harry ujął moją twarz w dłonie i zmusił żebym na niego spojrzała.
-Jesteś mi coś winna.- powiedział z uśmieszkiem.
-Ciekawe co takiego.- powiedziałam choć widziałam.
-Buuuuzi!
-A niech cię szlag Styles.- mruknęłam.
Wspięłam się na palce i pociągnęłam Harrego za koszulę. Spojrzałam mu w oczy i musnęłam delikatnie jego usta.
-Słabo
Hashimoto. Liczyłem na coś więcej.
-Doprawdy.- mruknęłam.
Nachylił się nade mną i już miał ,,przejść do rzeczy” kiedy usłyszeliśmy głos Nialla:
-Harry pospiesz się! Sayonara Mini-Tygrysie!
Pomachałam mu ręką.
-Już czas. Cześć Hashimoto.- powiedział czule Harry
-Tak. Żegnaj Styles.- odpowiedziałam patrząc mu w oczy.
-Ariel?
-Tak?
-Do zobaczenia.- powiedział i pocałował mnie namiętnie i odszedł.
_________________


    Ohayo Tygrysy! xD Mam nadzieję że się spodobało, 
włożyłam w ten imagin kilka godzin mojego nędznego życia ^^
Za jakiekolwiek przeoczenia i błędy przepraszam, ale trochę
zmęczona jestem ;D
Violu, mam nadzieję że się podoba :)
Sayonara ♥
Ol.



wtorek, 19 marca 2013

Przepraszam

Przepraszam za to, że ostatnio bardzo Was zaniedbywałam.
Przepraszam, że nie zawsze daję radę zrobić to, o co prosicie.
Przepraszam, że nie dodaję imaginów w terminie.
Przepraszam, .. za wszystko.
Dzisiaj też należą Wam się przeprosiny. Bo znów nie dodałam imagina. Jest zaczęty, ale ja nie mam ani weny, ani czasu, ani humoru, by go dokończyć.
Jestem pełna podziwu, że nadal chcecie czytać tego bloga, i nadal to róbcie. jeśli nie dla mnie ( bo naprawdę ostatnio nie zasługuję, ale nie będę Was zadręczać historią mojego życia ) to dla innych redaktorek, dla Agi, która zaczynała razem ze mną.
Obiecuję, że imagin się pojawi. Nie dzisiaj, nie jutro, ale w kolejnym terminie, jaki mam.
Wybaczcie. 
Naprawdę mi wybaczcie, a ja postaram się być lepszą.

Wasza Dominika

sobota, 16 marca 2013

#96. Zayn część 2

Przez resztę dnia wcale nie widziałam Zayn'a. Szukałam go po całej szkole. Chodziłam jakaś zdenerwowana, jakby odcięta od świata. Czułam, że coś jest nie tak. Może coś się Zayn'owi stało ? Nie dopuszczałam do siebie tej myśli. Zayn dziwnie zareagował na to, co Eryk mówił. Zdenerwowało go to ? Przecież się przyjaźnimy.
          *około godziny 17:30*
Jestem w domu, oglądam filmy, czytam gazety i w ogóle. Tak zwykle spędzam czas po szkole, gdy Zayn nie ma czasu. To co przeczytam od razu zapominam, na niczym nie mogę się skupić. Może przyczyną jest brak Zayn'a ? Nagle dostałam SMS-a od jego mamy :
,,[T.I] przyjedź szybko do szpitala, Zayn miał wypadek*
Serce mi stanęło. Zayn'owi coś się stało. Jak najszybciej mogłam pojechałam do szpitala. Wzięłam swoją torebkę, kurtkę i wyszłam.
           *w szpitalu*
Jestem już na miejscu. Pod salą, w której jest Zayn siedzi jego mama :
- Proszę pani, co się stało ? - spytałam siadając obok niej
Mama Zayn'a płakała, z trudem mówiła każde słowo :
- Zayn miał wypadek, wpadł pod samochód ! - odezwała się drżącym głosem
- Wyjdzie z tego ? - spytałam
- Ani jeden lekarz nie wyszedł jeszcze z sali - odparła
Razem w mamą Zayn'a czekałyśmy sporo czasu. Nie mogłam wcale uspokoić jej. Płakała, każda łza spływała wolno po policzkach. Mnie ogarnął niepokój, zaczęłam się trząść, nie wiem czemu, też zaczęłam płakać. Jeden lekarz w końcu wyszedł z sali :
- I co z nim ? Wyjdzie z tego ? - spytałam odruchowo
Lekarz zrobił smutną minę :
- Niestety mam dla was smutna wiadomość. Zayn prawdopodobnie straci pamięć. Jest teraz w śpiączce - mówił
Nogi się pode mną ugięły. Bezsilnie upadłam na krzesło. Zayn może stracić pamięć, cholera !
- Nie wiemy kiedy się wybudzi - dodał
Zaczęłam płakać jeszcze bardziej. To pewnie przeze mnie Zayn wpadł pod samochód, był roztrzęsiony tym wszystkim i jeszcze pewnie zły. Boże to pewnie przeze mnie ! :
- Mogę do niego wejść ? - spytałam
- Jak na razie tak, ale tylko na pół godziny, dobrze ?
- Tak, chcę tylko go zobaczyć - powiedziałam
Łzy napływały mi do oczu coraz bardziej i bardziej. Zaczęłam efektowniej płakać. Weszłam do sali. Zobaczyłam zmasakrowanego Zayn'a leżącego na łóżku szpitalnym. Podeszłam bliżej. Buzia Zayn'a była podrapana, pod okiem miał siniaka. Głowę zawiniętą bandażem. Usiadłam obok. Patrzyłam się na niego przez dobrą minutę. Po chwili wzięłam lekko jego rękę i poddziadziałam do niego :
- Boże, Zayn, jeśli to przeze mnie nigdy sobie tego nie wybaczę, wiem, że mnie nie słyszysz, ale chcę cię przeprosić. Nie mogę cię stracić !
Łza spłynęła po moim policzku i spadła na jego rękę.
     *2 tygodnie później*
Idę odwiedzić go w szpitalu. Przez te dwa tygodnie w kółko o nim myślałam, przez kilka dni nie było mnie w szkole, jak najwięcej czasu chciałam spędzać z Zayn'em. Robiłam co mogłam, by pocieszyć choć trochę jego mamę. Na próżno. Jest załamana, podobnie jak ja. Idąc natchnęłam się na Eryka. Gdy go tylko zobaczyłam, krew się we mnie zagotowała. Od razu rzuciłam się na niego :
- Zadowolony z siebie jesteś ? - spytałam
- Nawet nie wiesz jak bardzo - odezwał się
- Przez ciebie Zayn wylądował w szpitalu ? Co ci odbiło wtedy ?
- Mówiłem, że obydwoje pożałujecie ! - zaczął się śmiać
Naplułam mu w twarz :
- Ej, oszalałaś ? - spytał wycierając się
- Oszalałam tak samo, jak ty ! Zobaczysz, że ty tez pożałujesz wielu rzeczy, tylko zbiorę siły ! - pogroziłam mu
Nie miałam ochoty dalej się z nim kłócić, poszłam w stronę szpitala. Nie popatrzyłam się nawet na niego. Gdy byłam na miejscu weszłam do sali. Usiadłam obok i zaczęłam znów płakać. Schowałam głowę w rękach. Zayn lekko się poruszył, od razu podniosłam głowę. Otwierał powoli oczy, gdy już całkowicie je otworzył i zaczął się rozglądać powiedziałam do niego :
- Zayn, nawet nie wiesz jak się o ciebie przestraszyłam !
- Słucham ? Kim ty jesteś ? Kim ja jestem ? Gdzie jestem ? - zadawał mnóstwo pytań
Boże ! Zayn stracił pamięć. I co teraz ? :
- Odpowiesz mi na pytanie ? - spytał
- Przecież jestem [T.I] nie pamiętasz mnie ?
- Nie wiem nawet kim jestem - odparł
Do sali wszedł lekarz, powiedział mi żebym wyszła z sali, bo on musi przeprowadzić z nim badania.
Ja w tym czasie usiadłam na krześle w korytarzu. Więc to prawda co lekarz powiedział. Zayn stracił pamięć. Jak to teraz wszystko się potoczy ? Co jeśli już nigdy nie odzyska pamięci ? Tysiące myśli przelatywało mi przez głowę. Po dłuższym czasie lekarz wyszedł z sali :
- [T.I] możemy pogadać ? - spytał
Odparłam głową na znak, że tak :
- Teraz dla odmiany mam lepszą wiadomość. Zayn odzyska pamięć już niedługo - mówił
- A ile to będzie trwać ? - odrzekłam uradowana
- Miesiąc, może mniej. Nie martw się wszystko będzie dobrze ! - uśmiechnął się do mnie
Ta myśl poprawiła mi humor. Zayn odzyska pamięć, nareszcie jakaś dobra wiadomość.
         *tydzień później*
Dziś Zayn wychodzi ze szpitala. Jestem bardzo szczęśliwa. Mogę więcej czasu spędzić z nim, pogadać, może nawet pośmiać się. Już niedługo Zayn może odzyskać pamięć. Będzie tak jak dawniej ? Czas pokaże !
Razem z mamą Zayn'a jedziemy do jego domu. On wydaje się nie obecny na świecie, jeszcze trochę a odleci. W kółko patrzy w okno, rozgląda się. Ciekawi go świat zupełnie, jak małego dziecka :
- Niedługo dojeżdżamy - powiedziała mama Zayn'a po dłuższej chwili ciszy
Uśmiechnęłam się i popatrzyłam na Zayn'a :
- Odzyskam pamięć ? - spytał
- Już niedługo - odparłam
      *na miejscu*
Pomagam Zayn'owi oswoić się z tym wszystkim. Jest trudno, ale daję radę. Powoli będzie odzyskiwać pamięć. Rozpakowujemy jego walizkę :
- A ty jesteś moją dziewczyną ? - spytał
- Ja ? Ja jestem przyjaciółką ? - oparłam
- A jak się poznaliśmy ?
- To było w szkole. Pomogłeś mi i odprowadziłeś mnie do domu - powiedziałam
- Aha, a było coś więcej ?
- Przyjaźń - odpowiedziałam uśmiechając się
Zayn usiadł na łóżku, wziął album leżący na szafce nocnej i zaczął oglądać zdjęcia. Często uśmiechał się :
- Patrz, tu jest nasze wspólne zdjęcie ! - krzyknął
Usiadłam obok. Zayn głęboko popatrzył w moje oczy, ja zrobiłam to samo. Przysunął się do mnie bardziej :
- Porobimy coś razem ? - spytał
- Tak, zależy co ! - uśmiechnęłam się
- Poukładamy klocki ? - zaśmiał się
- Czemu nie, haha !
Wyjęłam ze schowka pudełko klocków Zayn'a z dzieciństwa. Zaczęliśmy coś budować. Nie wiem dokładnie co to było. Jakiś człowiek, samochód ? :
- [T.I] a co jutro będziemy robić ? - spytał siadając bliżej mnie
- Jutro jest sobota, może pójdziemy do kina ?
- Pewnie - uśmiechnął się
      *wieczór następnego dnia*
Idziemy już z kina. Byliśmy na jakimś filmie romantycznym. Teraz zmierzamy już do domu. Zayn'owi powróciły wspomnienia z dzieciństwa. Tylko tyle, reszty nie pamięta. Jeszcze trochę a całkowicie powróci mu pamięć. Szliście popijając zimna coca-colę. Zayn niechcący się potknął i wylał zawartość kubka na twoją sukienkę. Sukienka zaczęła prześwitywać, Zayn'owi zrobiło się przykro :
- [T.I] nawet nie wiesz jak mi głupio, przepraszam !
- Za karę musisz zanieść mnie do domu ! - zaśmiałaś się
Przodu sukienki nie było widać. Gdy dotarliście do jego domu od razu poprosiłaś go o coś do przebrania. Zayn otworzył szafę i zaczął szukać czegoś. Dał ci swoją koszulę. Poszłaś się więc przebrać. Gdy wróciłaś zobaczyłaś jak Zayn nerwowo przełącza z kanału na kanał :
- Zayn, stało się coś ? - spytałaś
Zayn błyskawicznie wstał. Popatrzył na ciebie przez chwile i podszedł bliżej :
- Wyglądasz, wyglądasz ślicznie - powiedział zakłopotany
- Dziękuję - odparłaś trochę rumieniąc się
Zayn'a ręce powędrowały na twoje policzki. Lekko muskał je palcami. Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. Czułam jak jego oddech muska moją skórę. Czułam zapach jego perfum. Zapach, przy którym nie umiałam o niczym myśleć. Zapragnęłam, aby nasze usta przestały dzielić centymetry. On chyba pomyślał to samo, bo nasze usta w tym samym czasie złączyły się. Na początku całowaliśmy się delikatnie, lekko muskając się ustami. Jego ręce znalazły się na mojej tali. Moje owinęły się mu na karku.Z czasem nasze wargi zaczęły ze sobą współpracować, całowaliśmy się coraz namiętniej. Chciałam żeby to trwało wiecznie. Oderwaliśmy się od siebie, oboje ciężko oddychaliśmy. Zayn znów przybliżył się do mnie i mnie pocałował. Ten pocałunek tym razem skończył się na łóżku. Zayn'a ręce błądziły po moich udach. Oderwaliśmy sie od siebie, Zayn wcale chyba nie zamierzał kończyć. Popatrzył mi głęboko w oczy :
- [T.I] ... - zaczął
Ja patrzyłam mu się w oczy. Myślałam, że powie, że mnie kocha. W tej właśnie chwili usłyszeliśmy, że do jego pokoju ktoś chce wejść. To jego mama :
- Chcecie coś zjeść ? - spytała
- Nie, dobra idź już - powiedział Zayn
Zaśmiałam się :
- Co my tak właściwie robimy ? - spytałam
- Całujemy się ! - zaśmiał się
Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Zayn leżał obok mnie. Co mu się stało, że mnie pocałował ? Zapomniał się ?
- Wiesz co, jak się całowaliśmy przypomniało mi się coś - zaczął mówić
- Co ? - spytałam uśmiechnięta, przypomniało mu się coś
- Przypomniało mi się, jak się poznaliśmy i trochę co razem przeżyliśmy - mówił
- Tak ? - spytałam
- Tak, wtedy jak za tobą pobiegłem, to ja, ja wtedy chciałem ci coś ważnego powiedzieć .. - mówił
- Co ?
- Bo ja od chwili, gdy cię zobaczyłem, zakochałem sie w tobie, wtedy tak zareagowałem na tą wiadomość, że ty i Eryk moglibyście być razem, to nie mogłem w to uwierzyć. Załamałem się, chciałem, abyś była ze mną bliżej - mówił
- Zayn, kochasz mnie ? - spytałam ze zdziwiona miną
- Tak, kocham cię !
Pocałował mnie po raz kolejny. Uświadomiłam sobie też coś, że też go kocham. To nie była zwykła miłość. Oboje czujemy coś do siebie, to coś fajnego. Miłość do dobra rzecz. Dobrze jest się czasem zakochać, szczęśliwie. Ostatni raz byłam z kimś, kogo nie znałam. Od tamtej pory jesteśmy razem. Zayn odzyskał pamięć, wszystko jest dobrze. A jeśli chodzi o Eryka ? To w końcu sie odczepił, dał mi spokój. Przestraszył się jak pogroziłam mu policją. Wypadek Zayn'a ? Kierowca nie patrzył jak jedzie i uderzył w niego. Wszystko szczęśliwie się zakończyło.
1. Podoba się ? Okres czasu jest tutaj chyba zbyt krótki, żeby tak szybko odzyskać pamięć lub chyba trochę nierealne żeby ktoś w pocałunku sobie coś przypomniał ? :(
Przepraszam jeśli się nie spodoba ! :) ♥


                                                                                            Do następnego 
                                                                                                 Gosia ♥

# 95. Niall.



 - Mamo, wychodzę ! - krzyknęłam do wnętrza domu. Po chwili usłyszałam kroki dochodzące z salonu i zobaczyłam moją kochaną matkę.
 - Dokąd ? - zapytała.
 - Na spotkanie - odparłam wymijająco.
 - Z kim ? - ona jednak nie ustępowała.
 - Z kolegą  - myślałam, że się zadowoli moją odpowiedzią, ale ona tylko na to czekała.
 - Czy to dla ciebie ktoś ważny ? Chłopak ?
 - Boże, mamo. - powiedziałam z irytacją - Tak, jest dla mnie kimś ważnym. Poznałam go niedawno, podczas pracy wakacyjnej, w tym roku skończy 20 lat, a jego rodzice zostali w ich rodzinnym kraju, więc jest tutaj sam. Nie pali, nie pije, nie bierze narkotyków. Jak mi nie wierzysz, to mogę go przyprowadzić, abyś mogła zrobić mu przesłuchanie - wypaliłam w przypływie emocji. Od rana miałam kiepski humor, miałam nadzieję, że spotkanie z Nickiem trochę mi pomoże, ale teraz widzę, że lepiej było nie ruszać się z pokoju. Nigdy nie wybiegałam z propozycją przyprowadzenia do domu ukochanego. Żadnego. A teraz mama myślała, że ja tak na serio.
 - To w takim razie przyjdźcie jutro po południu. Powiedz mu, że bardzo chętnie go poznamy - i nie czekając na nic z mojej strony, wróciła do salonu zapewne planując przyjęcie jutrzejszego gościa. Założyłam trampki i wyszłam z domu, myśląc sobie 'Jeszcze się zdziwisz, mamusiu.'
 Ruszyłam przed siebie chodnikiem,  raz po raz kopiąc jakiś kamyk. Czasem naprawdę zachowuję się jakbym była niespełna rozumu. Nie dość, że mam przyprowadzić chłopaka, to jeszcze jakiego! Muszę temu spojrzeć prosto w oczy : mój chłopak jest czarny i cholernie boję się reakcji rodziców, a zwłaszcza ojca. On czasem bywa zbyt porywczy, mówiąc delikatnie. Ostatnio, gdy dowiedział się, że Afrykanin może zostać papieżem, wściekł się i powiedział parę słów, których nie przytoczę. Chciał nawet wyrzucić telewizor przez okno.
 Ze zdziwieniem stwierdziłam, że nie mam ochoty iść teraz do Nicka. Zadecydowałam, że wyślę mu SMS-a, a teraz zamiast na skrzyżowaniu skręcić w lewo, poszłam w przeciwną stronę. Niall, mój jedyny prawdziwy przyjaciel. To do niego kierowały mnie teraz nogi, a może i po trochu serce. Kochałam go, ale był jeden duży problem. Mianowicie on jest gejem. A przynajmniej tak mi powiedziała moja kumpela, po tym, gdy widziała go z jakimś chłopakiem. Może właśnie dlatego nigdy mu nic nie powiedziałam i spotykam się z Nickiem, aby zabić nieodwzajemnione uczucie do Horana. Jednak nie zmienia to faktu, że idę właśnie do niego i zwyczajnie się cieszę. Cieszę się, bo zaraz zobaczę jego piękną buźkę. Poczuję jego obejmujące mnie ramiona, a na twarz wpełznie uśmiech, który doda mu jeszcze więcej uroku, gdy będzie się pytał czy wszystko w porządku. I tak było też tym razem. Zaprowadził mnie do swojego pokoju, dał kubek ciepłego kakao, a potem siedzieliśmy i rozmawialiśmy do nocy.



 * Dzień później *

Mimo późnego powrotu do domu, nie mogłam spać. Wstałam z łóżka i usiadłam na parapecie okna, wpatrując się w budzący się do życia Londyn.
 Kilka godzin później siedziałyśmy z mamą w salonie oglądając tv, a raczej przeskakując z kanału na kanał. Mama co chwilę na mnie zerka ukradkiem, co nie uchodzi mojej uwadze, a ja na zegarek. W końcu nie wytrzymuję jej wzroku i pytam o co chodzi.
 - Nie, nic. Ja tak tylko - odpowiada, uśmiechając się tak jakoś dziwnie. Nagle coś mnie naszło, aby powiedzieć :
 - Tylko nie wystraszcie go, gdy tu przyjdzie.
 - Ale o co ci teraz chodzi, córciu ? - nie rozumiała, a ja brnęłam w to dalej.
 - Po prostu nie reagujcie nie wiadomo jak.
 - To kogo ty chcesz tu przyprowadzić ? - przestraszyła się mama, ale ja na szczęście nie musiałam odpowiadać, bo zadzwonił dzwonek do drzwi. Zerwałam się z kanapy i poszłam otworzyć, a za plecami usłyszałam głos mamy wołającej tatę.
 - Hej, skarbie - Nick przywitał mnie buziakiem - Dlaczego nie przyszłaś ? Trochę dziwnie dowiadywać się z SMS-a.
 - Przepraszam, nie mogłam - skłamałam, ciągnąc go za sobą - Mamo, tato, to jest właśnie mój Nick - nawet nie dokończyłam zdania, a już widziałam, że twarz ojca tężeje. Mama stała tylko i wodziła po nas oczami.
 - Ale ... A ja myślałam, że ... - próbowała powiedzieć, ale chyba sama do końca nie wiedziała co chciała mówić.
 - Że co sobie myślałaś ? Że ten jej "ukochany chłopiec" - tata pokazał w powietrzu cudzysłów - to będzie Niall ? No to masz : Niall Horan w wersji czarnej - ojciec machnął ręką, a potem wyszedł. Mama, chcąc nie chcąc, pobiegła za nim. Odwróciłam się do Nicka, ale ten cofnął się o dwa kroki.
 - Kim jest ten Niall ? - zapytał, a ja opowiedziałam mu wszystko. Chociaż teraz chciałam być wobec niego szczera.
 - Mogłaś mi chociaż powiedzieć, że twój ojciec jest rasistą. To wszystko nie ma sensu, na razie - powiedział na koniec i wyszedł.

 * Wieczorem *

Dlaczego nigdy nic mi się nie udaje ? - zastanawiałam się, gdy leżąc w łóżku, zużywałam jedną chusteczkę za drugą. Moje wywody przerwał dźwięk SMS-a od Niallera.

 "Jak ci minął dzień ? xx "

Nie odpisałam, tylko schowałam telefon głęboko pod poduszkę. 15 minut później usłyszałam pukanie do drzwi, a potem do środka wszedł Niall.
 - W porządku, mała ? - zapytał, przysiadając na skraju łóżka.
 - Nic nie jest w porządku - burknęłam, siadając. Podciągnęłam nogi pod brodę i objęłam je rękami. - U dwóch facetów, na których mi zależy, mam prawie zerowe szanse na związek.
 - Daj spokój, przecież to jeszcze nie koniec ... - przerwał Horan w połowie zdania - Jak to dwóch ? To jest jeszcze ktoś ? A ja głupi myślałem, że jak się skończyło z tym Nickiem, to może w końcu coś się zmieni z nami. Że w końcu zauważysz, jak bardzo cię kocham.
 - Ale ja mówiłam o tobie - byłam zaskoczona jego słowami - Naprawdę mnie kochasz ? Ale moja przyjaciółka mówiła mi, że jesteś gejem.
 - Co ? Że niby ja ? - uśmiechnął się rozbawiony.
 - Nigdy nie widziałam cię z dziewczyną - przedstawiłam mu mój najmocniejszy argument.
 - Nie spotykałem się z nikim, bo czekałem na ciebie - zwrócił się do mnie Nialler. Spojrzałam na niego w osłupieniu. Myśl, dziewczyno! Zrób coś, rzuć mu się na szyję, przytul, pocałuj, ale rusz się i nie siedź jak trusia! I zrobiłam wszystkie te rzeczy naraz. Gdy w końcu mogliśmy coś powiedzieć, odezwał się Niall.
 - A twoi rodzice ? Myślisz, że mnie zaakceptują ?
 - Nie doceniasz się, skarbie. Oni myśleli, że Nick to masz być ty. Byli strasznie zawiedzeni, gdy okazało się to być nieprawdą.
 - Serio ? - zapytał Horan.
 - Mmmm. Nie powinieneś się dziwić. Jesteś tak słodki, że trudno cię nie kochać.
 - A wiesz co ? - odparł chłopak po chwili zastanowienia. - Masz całkowitą rację, wszyscy mnie kochają. A teraz ubieraj się i wychodzimy. Zabieram cię na naszą pierwszą randkę.
  Dał mi jeszcze jednego buziaka i wyszedł, abym mogła się przebrać. Założyłam czarne rurki i żółtą bluzkę i zeszłam na dół. W salonie siedzieli tata i Niall i żywo komentowali jakiś mecz w telewizji. Tak, to musiało się udać.



1. Dedykacja dla Eweliny.
2. Moje GG : 44077808
    Mój twitter : @Follow_me_Zouis
 Podaje je, bo może chcecie o coś spytać albo chociaż follownąć :)

Agnieszka ♥

piątek, 15 marca 2013

#94. Zayn część 1.

Imagin z dedykacją dla Karoliny ♥

W wakacje miałam chłopaka. Poznaliśmy się na jakimś festynie. Miał na imię Eryk. Wydawał się fajny, był przystojny, wysportowany i w ogóle. Jednak to nie była miłość. Na początku podobało mi się, że mam chłopaka. Nie wiem czy chodziliśmy chociaż kilka dni. Pisaliśmy tylko sms-y, wiem to głupie, ale jak byliśmy razem, nawet się nie spotkaliśmy. Jedyne co się spotkaliśmy, to na tym festynie. Tylko tyle. Teraz tego żałuję. Po wakacjach, gdy przyszłam do szkoły nie było mi łatwo. Na początku bałam się chodzić tam. Gdy tylko mogłam, omijałam go szerokim łukiem, byle by tylko mnie nie zauważył i nie wyzwał od nie wiadomo czego. To było najgorsze co zrobiłam w życiu. Związek z nim.
       *pewnego dnia*
Dziś na dworze jest bardzo ciepło. Pogoda dopisuje. Nie widziałam go przez cały dzień. Cieszyłam się z tego powodu, bo w końcu miałam od niego spokój, ale nie na długo. Po skończonych lekcjach udałam się do szatni, aby się przebrać. Szczęśliwa wyszłam ze szkoły. On stał tam ze swoimi kolegami. Myślałam, że umknę niezauważona. Był tam jeszcze duży tłum ludzi, czekających na autobus. Jak zwykle popisywał się przed wszystkimi. Szłam ze spuszczoną głową, jednak zauważył mnie :
- Ej ty, dziwko z pod płotu, myślisz, że cie nie widzę - krzyczał jak najgłośniej, żeby wszyscy usłyszeli
Wszyscy zaczęli się patrzeć, niektórzy się śmieli, zaczęli cicho plotkować na mój temat. Ja ustałam, już miałam uciec, gdy nagle jeszcze raz zawołał :
- Stój, mam ci coś do powiedzenia !
Odwróciłam się. Niepotrzebnie :
- I co ty sobie myślisz, że jak będziesz mnie unikać problem zniknie. Że dam ci spokój, wiesz co, pomyliłaś się. To dopiero początek, jeszcze zobaczysz, pożałujesz, że ze mną zerwałaś !
Wszyscy patrzyli się na nas. Jak on mnie wyzywa, było mi strasznie wstyd. Zaczęłam się lekko trząść, kilka łez spłynęło mi po policzku, nie wiem dlaczego :
- Oj dobra weź już nie becz. Jesteś skończoną su** rozumiesz. A tak nawiasem mówiąc, to beznadziejnie to robisz, myślałem, że dziwka potrafi lepiej ! - krzyczał
Wszyscy zaczęli się śmiać, oprócz jednego chłopaka. Ja zaczęłam uciekać. On i reszta ludzi nie powstrzymali się od drwin. Uciekałam jak najszybciej mogłam, schowałam się za jakimiś koszami na śmieci i zaczęłam płakać. Jakiś chłopak przybiegł za mną :
- Hej, trzymasz się jakoś ? - spytał
Ja popatrzyłam na niego. Stał przede mną jakiś nieziemsko przystojny chłopak :
- Co ? Też się chcesz ze mnie pośmiać ? - spytałam
- Co, wcale nie ! Chciałem cię pocieszyć. Eryk to naprawdę mega świnia. Nie płacz, proszę ! Jesteś za ładna, żeby się z takim śmieciem przejmować ! Nie płacz ! - mówił przytulając mnie
- Łatwo ci powiedzieć, ciebie on nie ośmieszył przed połową szkoły. Jutro gdy tylko pojawię się w szkole, wszyscy będą mnie wyśmiewać. Jeśli nie zmienię szkoły to moje życie zmieni się w piekło ! - mówiłam
Nie mogłam się powstrzymać od płaczu :
- A tak w ogóle, to mam na imię Zayn - powiedział po chwili milczenia
- [T.I] - odparłam
- Wiesz co [T.I], mogę cię odprowadzić do domu ? - spytał
- Chcesz się spotykać z taką ofiarą losu, która nie potrafi przeciwstawić się komuś, która daje się wyzywać ?
- Widzę, że nie masz humoru ? Co byś powiedziała na lody lub coś innego ? A i nie jesteś ofiarą losu !
- Wiesz co Zayn, raczej dam się tylko namówić na wspólny powrót do domu - odparłam
- Dobrze, to chodźmy ! - uśmiechnął się do mnie po czym ruszyliśmy w stronę mojego domu
Tamtego dnia razem wróciliśmy do domu. Wtedy zaczęliśmy się przyjaźnić, nie wiem dlaczego, ale Zayn mi się trochę spodobał. Oczywiście jako kolega, nie liczyłam na nic więcej, od wakacji bałam się trochę zaufać miłości. Wszystko przez Eryka. Bałam się, że Zayn może mnie tak samo skrzywdzić jak Eryk.
          *miesiąc później*
Razem z Zayn'em wracałam ze szkoły do domu, jak zwykle wręcz. Szliśmy w miarę weseli. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, Bóg wie z czego. Nasz szczęśliwy spacer nie trwał długo. Natchnęliśmy się na Eryka. Szedł dziarsko, ręce miał w kieszeniach, gumę w buzi. Gdy go zobaczyłam spuściłam głowę w dół, Zayn nie wiedział o co mi chodzi :
- No proszę, proszę. To dziwka ze swoim obrońcą. Idziecie pewnie ****** się, co nie ? - zaczął się śmiać
W Zayn'ie coś pękło. Zacisnął mocno pięści, myślałam, że on już chce go zabić :
- Słuchaj ! Nie pozwalaj sobie na za dużo ! Czujesz się pewnie dowartościowany jak kogoś wyzywasz ! - mówił
- Haha ! Grozisz mi ? Ej wiesz co ? Po buzi twojej [T.I] chyba sperma leci ! Wytrzyj ją ! - zaczął się jeszcze gorzej śmiać
Zayn'owi puściły nerwy. Z całej siły uderzył Eryka pięścią. On upadł na ziemię :
- Szybko [T.I] uciekajmy ! - krzyknął Zayn
Oboje uciekliśmy jak najszybciej mogliśmy. Uciekliśmy do mojego domu. Gdy uciekaliśmy Eryk podniósł się i krzyknął do nas :
- To jeszcze nie koniec ! Pożałujecie tego obydwoje !
W moim domu od razu uciekliśmy do mojego pokoju. Bałam się tych słów Eryka. Co jeśli on wezwie policję, albo co gorsza zrobi nam coś ? Bałam się strasznie :
- Zayn i co my teraz zrobimy ? - spytałam go
- Git, jakoś damy radę ! - odparł
- Dlaczego mówisz to tak spokojnie ?
- Nie boje się go ! Ty też nie powinnaś, on więcej szczeka niż gryzie ! Uwierz mi - mówił
- A co jeśli nam coś zrobi ?
- Policja się nim zajmie, jeżeli coś nam zrobi !
- Zayn, weź kurde to sobie trochę na poważnie ok ?
- Dobrze, dobrze !
      *następnego dnia w szkole*
Po szkole chodziłam jak potłuczona. Smutno mi było, byłam przerażona. Bałam się o siebie i o Zayn'a. Chyba nie ma go dziś w szkole. W nocy wcale nie zmrużyłam oka. Jeszcze ta sprawa z Erykiem. Dzisiaj wcale go nie widziałam, nikt mnie nie zaczepił, to było dziwne. Ha, myślą, że uśpią moją czujność. Ich niedoczekanie. Od tamtej pory jakoś przestałam się go bać, gdy Zayn go uderzył. Nie wiem dlaczego, wielu rzeczy nie potrafię wytłumaczyć. Tego w szczególności. Po szkole chodziłam sama, normalnie skończyłam lekcje i udałam się do domu, nie było obok mnie Zayn'a. To chyba cisza przed burzą ? Gdy wyszłam ze szkoły natchnęłam się na kolegę Eryka :
- Hej, [T.I] tak ? - spytał
- Tak, bo co ? - spytałam groźnie
- Zaraz zrzednie ci ta groźna minka jak usłyszysz co ci powiem !
- Czego chcesz, byle szybko śpieszę się ! - odezwałam sie
- Erykowi nie spodobało się to, że spotykasz się z jakimś chłopakiem !
- A co go co obchodzi ? - spytałam ze zniesmaczoną miną
- Obchodzi, obchodzi. Podobno cię kocha, a zaczepia cię i wyzywa dlatego, żebyś pocierpiała jak on ! - mówisz
- Niech te swoje niby ,,kocham" wsadzi gdzieś !
- Zobaczysz, jeszcze pożałujesz, że z nim zerwałaś ! - odparł i oddalił się
Dziwnie się poczułam. Eryk mnie kocha ? Pff. Ja go nie. Niech w*********. Za to co mi zrobił już nigdy nie usłyszy ode mnie miłego słowa.
      *kolejny dzień, tym razem jeszcze dziwniejszy*
Wraz z Zayn'em szłam z korytarzem obok sklepiku szkolnego. Eryk jak zwykle stał ze swoimi kolegami i popijali jakiś napój.Gdy schodziliśmy po schodach on krzyknął do nas :
- Kochanie, te lalunia !
Oboje ze zdziwieniem odwróciliśmy się, on przyszedł do nas :
- No hej kochanie, o której mam u ciebie dziś być ? - spytał z tym swoim głupkowatym uśmiechem
- Kochanie ? Jakie kochanie ? - spytał odruchowo Zayn
- No przecież ja i [T.I] razem jesteśmy !
- Że co ? [T.I] to prawda co on mówi ? - spytał mnie Zayn
Ja stałam zamurowana, nie wiedziałam co powiedzieć :
- Przecież my nie jesteśmy razem, coś sobie pewnie uroił w tym swoim głupim łbie ! - odparłam
Eryk objął mnie :
- Wiesz co, nie odzywaj się do mnie ! - krzyknął Zayn, gdy zobaczył jak on mnie obściskuje
- Zadowolony ?! - krzyknęłam
- Mówiłem, że pożałujesz i że to nie koniec !
1. Podoba się ? Przepraszam za słownictwo, chyba mi wybaczycie ?! :)
2. Jeśli spodoba się wam ten imagin to drugą część dodam jutro ! :) ♥

                                                                                             Do następnego
                                                                                              Gosia ♥

środa, 13 marca 2013

# 93. Liam.


Najgorsza świadomość to taka, że kogoś kochasz, a nie możesz z nim być. I że 
akurat przytrafiło się to tobie... Mdli Cię kiedy widzisz ukochaną osobę
 z jego dziewczyną. Chciałabyś powiedzieć mu o tym co czujesz, ale nie 
chcesz niszczyć jego związku. W końcu jesteście przyjaciółmi... 
Przyjaciele nie ranią siebie nawzajem. Jednak to co ON robi Cię rani... 
Lecz on o tym nie wie. Sztucznie uśmiechasz się do swojego najlepszego 
przyjaciela, Liama i jego dziewczyny. Wiesz, że gdybyś pospieszyła się 
ze swoimi wyznaniami nie było by za późno. Jednak idziesz dalej.

Wracasz po imprezie do domu, masz w głowie pełno myśli. Musisz przejść przez 
las. Jednak nie boisz się. Lecz w końcu zrozumiałaś że źle zrobiłaś. 
Widzisz za sobą ciemną postać. Przyspieszasz kroku. Nieznajoma osoba 
zaczyna cię gonić. Potykasz się. W zakapturzonej postaci poznajesz 
chłopaka który przywalał się do Ciebie na imprezie. Krzyczysz i się 
szarpiesz, lecz opadasz z sił. Chwile potem jest już po wszystkim. 
Podnosisz się i opuszczasz brudną spódniczkę. Chłopak już uciekł, pewnie
 przestraszył się tego co zrobił. Z rozmazanym od łez makijażu wracasz 
do domu. Zapłakana wchodzisz do wanny. 

Następnego dnia przychodzi do Ciebie Liam.
-[T.I] dlaczego się zmyłaś tak szybko z imprezy? Było fajnie, Elizie też się podobało.
Eliza, Eliza. Masz tego dość. On nawet nie wie jak bardzo Cię rani. Zaczynasz płakać.
-Co się stało?- pyta Liam i przytula się do Ciebie. 

Liam już poszedł. Wyjmujesz czystą kartkę z zeszytu i piszesz list. 
Pożegnalny list. Napisałaś go dla Liam. Drugi napisałaś do swoich 
rodziców. Sama potem wręczasz Liam list, i każesz mu przeczytać go 
dopiero za pół godziny. Idziesz nad rzekę i rzucasz się w jej nurt...

...Oczami Liama...

Minęło pół godziny. Otworzyłem list. Zobaczyłem tekst, napisany twoim pięknym pismem. Zacząłem czytać....
,,Liam, to nie jest taki normalny list. Chciałam Cię pożegnać. Już się nie 
zobaczymy. Zakochałam się w tobie. Nie miałam odwagi Ci tego powiedzieć 
bo byłeś szczęśliwy z Elizą. Przykro mi... Kiedy wracałam do domu z 
imprezy, ktoś dogonił mnie i mnie zgwałcił. Nie mogę żyć z tym co się 
stało. Kocham Cię Liam i zawsze Cię kochałam. Twoja [T.I] ♥ 

Kilka dni później odbył się twój pogrzeb. Twoje ciało wyłowiono z rzeki. 
Nie mogę się z tym pogodzić.... zwłaszcza dlatego że Cię kochałem. Nie jak 
przyjaciółkę, jak kogoś ważniejszego... Jestem na siebie wściekły 
dlatego ze Ci tego nie powiedziałem... A teraz żegnaj ...
__________________________

Ohayo ! To mój stary imagin, przerobiłam go trochę ponieważ nie mam czasu żeby naskrobać nowy.
Ja nienawidzę pisać o gwałtach i samobójstwach ale nie miałam wyboru. Wgl ten styl jaki jest napisany imagin też mnie drażni. Ten imagin był na TYM blogu. Był on napisany PRZEZE MNIE dla ścisłości. Nie chce żeby mnie ktoś posądzał o plagiat XD
Sayonara  ♥
Ol.

# 92. Harry.

Z Gemmą trzymałam się od czasów liceum. Chociaż byłam młodsza o niespełna dwa lata, Gemm traktowała mnie jak rówieśnicę. Pamiętam nasze sobotnie wypady do lodziarni, a potem na zakupy. Zawsze była po mojej stronie. Czułam się jak jej siostra. Gemma nierzadko pomagała mi przygotować się do zaliczeń. Przynajmniej raz w tygodniu wpadałam do niej na ploteczki. Tam poznałam Harry'ego, jej młodszego o rok brata. W trójkę świetnie się dogadywaliśmy. Razem graliśmy na PlayStation czy w najzwyklejsze na świecie planszówki. Czas z nimi był tym najlepiej zagospodarowanym, na pewno. Ale 26 sierpnia wszystko się posypało. Hazza z Gemmą wracali właśnie od swojej babci, niezwykle miłej pani Styles, którą miałam poznać. Niestety, minusy wieczornych, piątkowych powrotów do domu to pijani kierowcy. I właśnie jeden z takich idiotów spowodował wypadek. Brało w nim udział rodzeństwo. 

- [T.I.], Harry i Gemm mieli wypadek - tyle, z łamiącego się głosu pani Anne, zdołałam wywnioskować. 
Zrobiło mi się słabo. Co też ta kobieta wygaduje ? Przecież moja przyjaciółka to dobry kierowca. Tu się nie myliłam. Zawinił ktoś inny. 

- Przepraszam, gdzie mogę znaleźć moich przyjaciół ? 
- Nazwisko ? - poprosiła kobieta w recepcji szpitala, w którym to mieli znajdować się Gemma i Hazz. 
- Styles.
- Korytarzem prosto. Potem w lewo i tam powinna już pani trafić.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się beznamiętnie. Ruszyłam korytarzem. Dostrzegłam, na ławeczce pod ścianę, Harry'ego.
- O Boże, nic Ci nie jest ? Hazz, powiedz, co się stało - ujęłam w dłonie jego podrapaną twarz. 
- Nic mi się nie stało. ALe Gemma ... Nie chcą mnie do niej wpuścić. Do cholery, chyba nie jest aż tak źle. Nie jest, prawda ? - zapytał z nadzieją. Ale ja nie potrafiłam dać mu prawidłowej odpowiedzi. 
Mijali nas lekarze, pielęgniarki, ale nikt nie chciał nam nic powiedzieć. Zastanawiałam się czy to ze względu na jej stan czy procedury. Nie wiedziałam tego, nie miałam do tego głowy. Harry, pani Anne i ja siedzieliśmy w ciszy, każde na swój sposób myślało o zaistniałej sytuacji. 
I nagle z sali wyszedł lekarz, o dziwo zatrzymał się przed nami.
- Muszę z panią porozmawiać - mężczyzna zwrócił się do pani Anne. Oddalili się od nas. Po małych dziesięciu minutach kobieta wróciła do nas, usiadła obok syna i ukryła twarz w dłoniach.
- Mamuś, to coś poważnego ?- Harry ze łzami w oczach popatrzył na rodzicielkę.
- Gemma ma obrażenia wewnętrzne i uszkodzony mózg. Potrzebna jest krew.
- A jaką grupę ma Gemma ? - wyrwałam się.
- A Rh + - odparł Hazz, nadal wpatrzony w matkę, obejmujący ją ramieniem.
- Oddam tę krew. Zrobię dla niej wszystko. Jesteście dla mnie jak rodzina, muszę pomóc - powiedziałam - Ale mam prośbę Harry, pójdziesz ze mną ? 
Chłopak się zgodził. Tak naprawdę nic nie bolało. Myślałam tylko o przyjaciółce, by jej pomóc.
Codziennie z Loczkiem przychodziliśmy do Gemmy. Czasem nas do niej wpuszczano, czasem nie. Zależnie od jej stanu, który ciągle się zmieniał. 
- Harry, boję się - spojrzałam smutnymi oczyma na Stylesa i się w niego wtuliłam. Poczułam dziwne ukłucie w sercu.
- Ja też - objął mnie ramieniem - Ale będzie dobrze. Musi być.
Siedzieliśmy, a właściwie trwaliśmy w milczeniu już piątą godzinę. I nic. Nikt nas o niczym nie informował. Aż przyszedł lekarz. Poprosił Harry'ego na bok, jednak ten powiedział, że beze mnie nie idzie.
- Panie Styles, mam dla pana ważną wiadomość - z twarzy mężczyzny nie potrafiłam nic wyczytać, dlatego na początku nie pojęłam, o co może mu chodzić.
- Niech pan mówi, błagam.
- Panie Styles, pańska siostra zmarła wskutek zbyt poważnych obrażeń wewnętrznych.
Dla mnie skończył się świat. Nie mówiąc już o Hazzie.

Gdyby nie Gemma nadal byłabym szarą myszką z tysiącem niespełnionych marzeń. Ale dzięki przyjaciółce, którą tak naprawdę uznawałam za siostrę, spełniłam jedno z nich. Poznałam Harry'ego. 
Początki były trudne. 
Bez Gemmy nic nie było takie samo.
Nic nie było jak dawniej. 

Mieliśmy siebie i to było dla nas najważniejsze. Nic nie było łatwe i to właśnie dzięki temu na nowo się poznaliśmy. Na nowo rozpoczęliśmy życie. Życie, choć bez Gemmy, to szczęśliwe. Bo nasze.

Wiem, wyszło takie bardziej o Gemmie, przepraszam.
Przepraszam też za dwa dni opóźnienia.
Bo nic nie jest jak dawniej. 
Nie będę Wam tu pisała historii życia, więc jeszcze raz przepraszam. Mam nadzieję, że wybaczycie < 3

Dominika ♥
Szablon by S1K