Statystyka

czwartek, 19 grudnia 2013

#151. Zayn (1/2)

 Zendaya - Replay


Niektórzy żyją samymi imprezami, alkoholem, narkotykami, popadają w złe towarzystwo. Niektórzy wolą spokojne życie na przedmieściach bez żadnych konfliktów. Jeszcze inni chcą od życia czegoś więcej, być kimś, znaczyć coś w świecie show biznesu. Nie chcą ani minuty nie zwalniać tempa. Ja należę do ludzi, których zadowala spokojne życie. Jestem dziewczyną bardziej delikatną, nie popadam w żadne konflikty czy bójki, to nie dla mnie. Chociaż nawet jak dla mnie zdarzają się sytuację, w których trzeba obronić swój tyłek. Gdybym mogła wybrać imprezy lub spokojne siedzenie w domu przy dobrym filmie z przyjaciółkami, wybrałabym to drugie. Gdybym też wiedziała, że jedno pójście na imprezę może zmienić moje spokojne życie w totalny mętlik, nigdy bym tego nie zrobiła ... Czasami jedna zła decyzja może zmienić całe twoje życie. Obrócić je o 180 stopni. Wystarczy kilka kroków, słów a życie przestaje być takie kolorowe.

Właśnie przeciskałam się przez tłumy pijanych ludzi. Chciałam jak najszybciej znaleźć moją przyjaciółkę Hope, by powiedzieć jej o moim zamiarze pójścia do domu. Przeciskając się pomiędzy tłumy zauważyłam jej drobne ciało przy barze, szybko skierowałam się w jej kierunku. Zapach tytoniu i alkoholu przepełniał całe pomieszczenie. Tłumy świetnie bawiących się ludzi jeszcze bardziej podgrzewało temperaturę. Usiadłam obok Hope i chciałam jej powiedzieć o moim zamiarze, ale moje ciało zesztywniało, oczy momentalnie rozszerzyły się. Moje serce zamarło :
- Hope, Hope odwróć się ! - krzyknęłam do przyjaciółki, Hope odkręciła się i momentalnie zamarła. Pod ścianą stał chłopak, którego się wszyscy boją, Hope opowiadała mi o nim. Jest bardzo dobrze znany w Londynie. Ten chłopak nie potrafi pohamować swojej złości, agresji. Jest bardzo niebezpieczny, zadaje się z niewłaściwym towarzystwem. Jego ciało było ozdobione licznymi tatuażami, na twarzy był widoczny lekki zarost. Nie wyglądał na przykładnego chłopaka, który w każdej sytuacji raczy pomocą. Po chwili otrząsnęłam się i pociągnęłam Hope do wyjścia, jak najszybciej chciałam się stamtąd wydostać i znaleźć w bezpiecznym domu. Zamówiłam taksówkę i ruszyłyśmy z piskiem opon spod klubu.
W tamtym momencie naprawdę się przestraszyłam, co by było, gdyby zauważył, że się tak na niego gapimy? Jeśli by nam coś zrobił ? Boję się nawet o tym pomyśleć ...

Wieczór następnego dnia. Jest późno, ciemno i zimno, a ja właśnie wracam do domu od przyjaciółki, cudownie, po prostu cudownie. Jedynym oświetleniem są lampy, które i tak za jakiś czas zgasną. Otulona w swój płaszczyk szłam szybkim krokiem, by jak najszybciej znaleźć się w domu. Rozglądałam się wszędzie, gdzie się tylko dało by wiedzieć, że jestem teraz sama. Przechodząc obok jakiejś ciemnej uliczki zauważyłam dwóch nieprzyjemnych mężczyzn. Chciałam by mnie nie zauważyli, jednak było za późno, ruszyli w moją stronę. Przyśpieszyłam kroku, słyszałam jak zaczynają gwizdać w moją stronę. Chciałam zacząć biec, ale wiedziałam, że w ten sposób oni też zaczną biec i mnie złapią. Zaczęłam biec truchcikiem. Wyłaniając się zza rogu wpadłam na jakiegoś mężczyznę. To był ten sam co wtedy w klubie. Moje serce przyśpieszyło tempo. Zamarłam, po prostu zamarłam. To był Zayn, Zayn Malik :
- Ooo, co taka śliczna dziewczyna robi tutaj o tak późnej porze ? - zapytał z uśmiechem na twarzy, wzdrygnęłam się słysząc zbliżających się tutaj tych dwóch typów
- Ech, straciliśmy zabawę ! - krzyknął z poirytowaniem jeden z nich, ustałam za Zayn'em osłaniając się jego ciałem
- Zaczepki szukacie ? W każdej chwili możemy to załatwić ! - Zayn wypiął pierś do przodu, jak na komendę ci dwaj mężczyźni zmiękli, że co ?
- Nie, nie wiedzieliśmy, że ona jest twoja, już nas nie ma ! - byłam zdziwiona, przecież ich jest dwóch, a on jest jeden, przestraszyli się go ?
- Spadać mi stąd ! - warknął, obydwaj mężczyźni zniknęli nam z oczu w ułamku kilku sekund, dla pewności powtórzę, że co ?
Byłam zszokowana, bałam się, cholernie się bałam. Co teraz on może zrobić ze mną ? Chciałam uciec, ale wiedziałam, że i tak mnie złapie :
- Wisisz mi przysługę - uśmiechnął się do mnie ukazując szereg swoich zębów
- Ja .. ja muszę już iść ! - mój głos drżał, jego palący wzrok lustrował mnie od góry do dołu
- Wiesz, nie wydaje mi się, żeby taka delikatna dziewczyna poradziła sobie o tak późnej godzinie, co ? - przewyższał mnie, czułam jak serce nie zwalnia tempa, tylko coraz bardziej przyśpiesza
- Poradzę sobie - zadrżałam, kiedy kciukiem zaczął pocierać mój zmarznięty policzek
- Podobasz mi się, wiesz ? Jesteś taka delikatna, niewinna. Pozwolisz, że odprowadzę cię do domu ? - zapytał po czym chwycił mnie za rękę, nie byłam z tego zadowolona, więc od razu zabrałam swoją rękę, on tylko się zaśmiał - Mmm, zadziorna - rzucił
Szliśmy w ciszy, chciałam najszybciej znaleźć się jak najdalej od niego. W pewnym sensie czułam się przy nim bezpieczna. Sprawiał wrażenie łobuza, ale jak przyjdzie co do czego, to potrafi obronić dziewczynę w opresji. W gruncie rzeczy, gdyby nie on pewnie skończyłabym pobita albo zgwałcona przez tych dwóch mężczyzn. Szliśmy w ciszy dopóki nie dotarliśmy do uliczki, w której mieszkałam, szczerze mówiąc nie chciałam, żeby wiedział gdzie mieszkam :
- To tutaj .. - rzuciłam niepewnie, jeszcze się go bałam, naprawdę przerażał mnie
- Wiesz, przez drogę nie zdążyliśmy się poznać, więc zaproszę cię na randkę - schował ręce w kieszeni, bałam się mu odmówić, ale jednocześnie nie chciałam go rozzłościć - Przyjdę po ciebie jutro - powiedział i zniknął mi z oczu zanim zdołałam cokolwiek odpowiedzieć. Nie chciałam spędzać z nim czasu, nie miałam na to ochoty. Mogłabym mu odmówić, ale bałam się jego reakcji na moje zdanie do co tego. Może uda mi się to przeżyć ...

Weszłam do domu. Moja mama pewnie już spała, bo i tak rano musi iść do pracy. Mój tata zostawił nas, kiedy miałam z 5 lat. Od tamtej pory nie widuję go, nie wiem czemu nas zostawił. Jednak nie użalam się nad sobą. Razem z mamą dajemy sobie radę, choć ona w kółko pracuje, nie widzę jej codziennie. Brakuje mi jej bliskości, czasami widujemy się na śniadaniu, czasem tylko przelotnie. Szybko poszłam do łazienki, żeby się umyć. Spięłam włosy w warkoczyka, założyłam na siebie jakąś za dużą na mnie bluzkę i ułożyłam się pod ciepłą kołdrą. Długo nie mogłam spać, myślałam o tym co się niedawno wydarzyło. Szczerze ? Szczerze to Zayn uratował mnie od tarapatów, gdyby nie on, pewnie teraz leżałabym poobijana na ulicy. Ale i tak się go boję, cholernie. Z opowieści Hope często trafiał do aresztów za bijatyki, miał dużo problemów z policją. Wszyscy się go boją, jest znany w Londynie. Pewnie połowa dziewczyn leci na niego z powodu jego charakteru, za to, że jest taki niegrzeczny i w ogóle. Myślami byłam w zupełnie innym świecie. Zaprosił mnie na randkę ? Mnie ? Dlaczego nie wybrał sobie jakiejś dziewczyny, która z chęcią wleciałaby mu do łóżka. Wybrał sobie jako cel dziewczynę, w której budzi respekt. Nie chcąc myśleć o tym dłużej zasnęłam.

Założyłam krótkie czarne szorty, białą bluzkę na krótki rękaw i czarną kamizelkę. Zrobiłam lekki make-up i byłam gotowa. Nie wiem, czy powinnam iść na tę ,,randkę". Zdenerwowanie rosło w siłę, gdy wciąż patrzyłam na przejeżdżające samochody. Nie wiedziałam, który jest jego. Bałam się iść, bałam się go, byłam zdenerwowana, wspaniały nastrój na randkę z kolesiem, którego wcale nie znam. Patrząc przez okno zauważyłam podjeżdżający czarny samochód, z którego wyłonił się Zayn. Zacisnęłam zęby i wyszłam do niego. Oparł się o samochód i czekał na mnie z uśmieszkiem na twarzy. Zaczęłam się coraz bardziej niepokoić. Co jak zabierze mnie w jakąś dziurę, zgwałci, zabije ? Chyba dramatyzuje ..
- Wyglądasz słodko - rzucił w moją stronę, lekko zarumieniłam się, on w tym czasie otworzył drzwi dla pasażera, wiedziałam, że mam tam usiąść
- Gdzie .. gdzie jedziemy ? - spytałam, gdy miejsce obok mnie zostało zajęte przez Zayn'a
- Do restauracji - uśmiechnął się do mnie i ruszył z miejsca postoju
Całą drogę próbowałam na niego nie patrzeć. Moje buty stały się bardzo interesujące. Co chwila czułam na sobie jego wzrok. Patrzyłam przez okno by zapamiętać drogę, po której jedziemy. Gdybym chciała uciec musiałabym wiedzieć, w którą stronę, prawda ? Jechaliśmy w ciszy, ta cisz wydawała się bardziej znośna niż fakt, że siedzę w samochodzie z zupełnie obcym mężczyzną. Chciałam się choć trochę o nim dowiedzieć:
- Ile masz lat ? - zapytałam jąkając się
- 19, a ty ? - zamyśliłam się, 19 lat i takie rzeczy odwala ? Już tyle bójek i wpadek jest na jego koncie ? Było to dla mnie co najmniej dziwne - A ty ? - ponowił pytanie
- Też, chyba nie przedstawiłam swojego imienia ? - odparłam
- Nie musisz, znam je - odpowiedział z uśmiechem
Skąd on niby wiedział, ale mniejsza o to, teraz martwię się o moje życie. Resztę drogi przebyliśmy w ciszy, znowu. W końcu dojechaliśmy do jakiejś restauracji, do której Zayn mnie zabrał. Wysiadł pierwszy i otworzył mi drzwi, wyciągnął rękę w moją stronę, eh czy on uważa, że sama nie potrafię wyjść z samochodu ? Nie odpowiedziałam na ten gest tylko o własnych siłach wysiadłam, on tylko zaśmiał się na mój gest. Weszliśmy do środka, wszystkie spojrzenia od razu zostały skierowane na nas. Czułam się niezręcznie. Zajęliśmy miejsce na samym końcu pomieszczenia. Złapałam za jego rękę, gdy zauważyłam jak jakiś dobrze umięśniony mężczyzna wlepia we mnie swoje oczy. Zajęliśmy swoje miejsca. Chciałam jak najszybciej wyjść stąd, oddalić się :
- Wiesz, może ty coś zamówisz a ja pójdę do łazienki ? - zapytałam
- Jasne, byle nie za długo - ostrzegł mnie żartobliwym tonem
Wstałam ze swojego miejsca i ruszyłam do planowego miejsca ucieczki. Byłam zdenerwowana jak nigdy. Weszłam do łazienki rozglądając się za jakimś oknem. Zauważyłam jedno nad umywalkami. Rozejrzałam się czy czasem nie jestem tu sama. Wzięłam się w garść i zaczęłam wspinać  do okna. Dosięgłam je tylko rękoma, więc musiałam na coś wejść żeby dobrze je złapać. Nie byłam zbyt silna, więc zajęło mi to trochę czasu. Kiedy usiadłam na oknie i chciałam już wyjść usłyszałam jak ktoś z impetem otwiera drzwi. W nich stanął wściekły Zayn, musiało mi to zająć trochę czasu. Chciałam już zeskoczyć, ale jego ręce szybko mnie złapały. Szybko ściągnął mnie na ziemie :
- Tak chcesz się bawić ? Dobrze, ale wiedz, że ja i tak dostaje to czego chce ! - niemal krzyknął na mnie
Złapał mnie za nadgarstki i wyprowadził z lokalu. Wsiedliśmy do samochodu, co on teraz ze mną zrobi ? Było tak blisko. Zayn nadal był wściekły, czy on naprawdę uważa, że kiedy czegoś chce to dostaje to ? Widocznie tak, bo by tak się nie wściekał. Jechaliśmy znów w ciszy, nadal czułam kipiącą od niego złość. Dojechaliśmy jak mniemam do przedmieścia, na którym on mieszka. Wysiadł mocno zatrzaskując za sobą drzwi, otworzył mi i ruszył w stronę budynków :
- Długo mam czekać ? - spytał, gdy nie ruszyłam za nim
- Ja chcę żebyś mnie zabrał do domu ! - wyjąkałam, po czym spotkałam się z jego groźnym spojrzeniem, od razu pożałowałam tych słów
- Jak już mówiłem ja dostaje to, co chcę, więc nie marudź i chodź ! - krzyknął
Nie miałam innego wyjścia, musiałam iść za nim. Szliśmy przechodząc obok różnych budynków, po nim spodziewałam się, że to będzie jakaś rudera. Musiałam czekać by zobaczyć jego dom. Okolica nie wydawała się przyjazna, wręcz przeciwnie. Była odstraszająca. Zobaczyłam trochę dalej bardziej zadbany dom niż inne. Domyśliłam się, że to jego, bo kierowaliśmy się w jego kierunku. Robiło się trochę ciemniej, ale dało się jeszcze dobrze coś zobaczyć. Gdy szliśmy zobaczyłam kilku mężczyzn palących papierosy i pijących alkohol. Przestraszyłam się ich, bo nie wyglądali na zbyt grzecznych. Mocno chwyciłam ramię Zayn'a :
- Co ? Teraz nagle chcesz być blisko mnie ? - zapytał z pogardą w głosie
Nie odpowiedziałam tylko mocno zacisnęłam oczy. Doszliśmy do naszego celu, Zayn wyjął z kieszeni spodni kluczyki i otworzył drzwi. Wpuścił mnie pierwszą do środka, dżentelmen się w nim odezwał nagle ? Zayn chwycił moją rękę i zaprowadził do jakiegoś pokoju. Było tam łóżko, szafka nocna i drzwi prowadzące do jak myślę łazienki. Nie wiedziałam co on zamierza teraz zrobić, przy najbliższej okazji muszę stąd uciec, to nie miejsce dla mnie. Zayn usiadł na łóżku i poklepał miejsce obok siebie, wiedziałam, że mam tam usiąść. Miałam nadzieje, że jakoś uda mi się odwrócić jego uwagę, by móc wyrwać się stąd :
- Dlaczego mnie tu przywiozłeś ? - zapytałam, nagły przypływ odwagi, co nie ?
- Chciałaś mi uciec, taka kara, proste - zakpił sobie ze mnie, czułam jak adrenalina we mnie buzuje, naprawdę zaczął mnie wkurzać, co on sobie myśli ?
- Kara ? - zaśmiałam się, myślał, że będę mu posłuszna ?
- Tak, kara, pamiętasz ? Dostaje to co chcę ! - zaraz mu przywalę, jak Boga kocham
Zaczął niebezpiecznie blisko zbliżać się do mnie. Obrócił mnie tak, że byłam pod nim, no tego było już za wiele :
- Może się zabawimy ? - zaproponował, teraz to już 100% przegięcie
- Jak śmiesz ?! - krzyknęła, wymierzyłam mu z całej siły jaką miałam siarczystego policzka, na pewno zostanie po nim ślad, widocznie tylko go tym rozgniewała, momentalnie zszedł ze mnie
- Bronić to się umiesz ! - złapał za bolące miejsce, byłam z siebie dumna
Nigdy bym nie pomyślała, że będę taka odważna. Wstałam ze swojego miejsca i stanęłam przed nim :
- Teraz mnie zbijesz ? - zakpił
- Zdziwiłbyś się ! - krzyknęłam, teraz to ja drwiłam z niego, role się odwróciły
- Muszę do łazienki, zaraz się policzymy - zaśmiał się i zniknął za drewnianymi drzwiami
To był najlepszy moment na ucieczkę. Po cichu wyszłam z pokoju kierując się korytarzem do upragnionej wolności. Zamknęłam za sobą drzwi i jak burza ruszyłam przed siebie. Gdybym miała obcasy na pewno musiałabym je zdjąć. Biegłam ile sił w nogach, co chwilę mijałam kolejne budynki. Dotarłam do samochodu Zayn'a, ruszyłam w stronę, z której tu przyjechaliśmy. Robiło się ciemno, ile bym dała za latarkę. Nie zwalniałam tempa, wręcz przeciwnie, przyspieszałam. Powoli robiło się coraz zimniej, straszniej. Po kilku minutach biegu postanowiłam zwolnić. Dobra, to w którą stronę teraz ? Super, zgubiłam się. Co teraz ? Muszę jakoś sobie poradzić, najgorsze, że jestem tu w krótkich szortach i bluzce na krótki rękaw. A trzeba było poczekać do rana. Drugi kilometr, trzeci, czwarty ? Nie wiem gdzie ja w ogóle jestem ?! Ustałam w jednym miejscu i próbowałam usłyszeć jakiś dźwięk, może jakiś samochód będzie teraz przejeżdżał i znajdę jakąś drogę ? Usłyszałam dźwięki jakiejś muzyki, poszłam w jej kierunku. Dźwięk nasilał się, ratunek ? Zobaczyłam jakieś światła, chyba tu jest jakiś klub. Zaraz zaraz, tu jest jakaś droga. Znak, na nim coś napisane : Londyn, zaraz, zaraz, Londyn = wybawienie. Tak ta droga prowadzi do Londynu. Zaczęłam biec, chciałam sprawdzić moją teorię. Światła, przejeżdżające kolejno samochody, przede wszystkim hałas. Tak, to Londyn. Udało mi się wrócić, teraz tylko dojść jakoś o własnych siłach do domu i wszystko będzie dobrze.
 Weszłam do domu cała zmęczona, zdyszana. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w moim łóżku. Zdjęłam z sienie ubrania i założyłam jakąś bluzkę. Ułożyłam się wygodnie i próbowałam zasnąć. Teraz to dopiero Zayn się wścieknie. Jedyne co mnie dziwi to to, że skąd wzięła się u mnie taka energia, odwaga. Nigdy bym nie pomyślała, że będę taka w stosunku do jakiegoś chłopaka. Nie bałam się mu odpowiedzieć, uderzyć. Ciekawe co teraz robi ? Szuka mnie ?

Wstałam około godziny 10. Ubrałam się w nowe ubrania i skierowałam do kuchni. Jak zwykle mojej mamy już nie było. Zaczyna mi jej coraz bardziej brakować, gdy się budzę nie ma jej, gdy idę spać nie ma jej, gdy idę gdzieś jej nie ma. Musiałam sobie zrobić śniadanie. Wyjęłam z lodówki sok i naleśniki, które jak mniemam zrobiła mi mama przed pójściem do pracy. Zjadłam kilka i poszłam do salonu w nadziei, że w telewizji będzie leciało coś fajnego. Ktoś zaczął pukać do drzwi, wstałam z łóżka i poszłam zobaczyć kto to. Otworzyłam je i zobaczyłam w nich moja mamę :
- Mamo ? Co ty robisz ? - spytałam, była szczęśliwa, że w końcu ją zobaczyłam
- Przyszłam do twojego domu, żeby dostarczyć ci zakupy ? Nie, zaraz, zaraz to też mój dom - obydwie zaśmiałyśmy się, wzięłam od mamy kilka siatek z zakupami i zaniosłam je do kuchni
- A ty nie powinnaś być w pracy ? - zapytałam
- Dzisiaj idę dopiero o 15, mam trochę czasu - uśmiechnęła się, zalała sobie szklankę soku i wyjęła nowo kupioną gazetę- A ty masz jakieś plany na dziś ? - zapytała upijając łyk soku
- Dzisiaj idę przed wieczorem do Hope, chciała o czymś pogadać - odparłam opierając się o kuchenny blat

Przez ostatnie dni wcale nie widziałam Zayn'a. Ostatnio też nie pojawiał się w Londynie. Może to nawet dobrze, jeden problem będę miała z głowy. Dzisiaj razem z Hope wybrałam się do Empiku, chciałam kupić sobie jakąś książkę, dawno nie czytałam czegoś dobrego. Miałam nadzieję, że znajdę jakiś dobry horror, albo romans. Przechodząc między kolejnymi półkami przeglądałam każdą książkę :
- Słyszałaś już ? - zapytała Hope, która odkładała jakąś książkę na półkę
- O czym ? - zapytałam
- No, o Zayn'ie, coś nie pojawia się tu za często od kilku dni. Podobno znalazł już sobie jakaś dziewczynę - Co ? Czyżby ktoś nas widział, nie na pewno nie, znalazł sobie jakąś inną - Biedna, zostawi ją tak, jak każdą inną - Hope westchnęła, czyżby on robił tak z każdą dziewczyną ? Rozkocha ją w sobie a potem zostawi ? Czyli ze mną dał już sobie spokój - Ciekawi mnie dlaczego nie pojawia się w Londynie, może znowu jest w areszcie ?
- Co ? Jak to znowu ? - zapytałam
- No, skoro nie pokazuje się tutaj, to na pewno jest w areszcie. Nie zdziwiłabym się, żeby przez kilka dni nie wpadł w jakąś bójkę, zresztą co mnie on obchodzi ...
Po skończonych zakupach pożegnałam się z przyjaciółką i ruszyłam do domu. Jak zwykle, gdy żegnam się z Hope jest ciemno, o późnej porze wracam do domu. Jest sobota, kręci się tu dużo pijanych ludzi. Czułam się trochę niezręcznie, czułam na sobie czyjś wzrok. Za każdym razem, gdy się odwracałam nikogo za mną nie było. Słyszałam czyjeś kroki, czyjś oddech. Przestraszyłam się, nie powiem, że nie. Usłyszałam czyjeś gwizdanie, śmiech. Odwróciłam się i zobaczyłam stojącego za mną jakiegoś pijanego mężczyznę:
- Widzę, że mam już plany na ten wieczór. Widzę też, że się zabawimy - zaśmiał się, od razu zebrało mi się na wymioty, jego twarz była obrzydliwa, w pół mroku jeszcze dało się wytrzymać
- Zostaw mnie ! - krzyknęłam, on tylko się zaśmiał
- Nie wydaje mi się - zadrwił, wyrywałam się mu, ale on był silniejszy, zaczął powoli zdejmować ze mnie moją kurtkę, nie dawałam mu rady, podarł moją kurtkę, zaczął dobierać się do mojej bluzki, wyrywałam się, krzyczałam, ale to nic nie dało, moją bluzkę rozerwał na pół, nagle usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła, momentalnie nad głową mężczyzny pojawiły się miliony drobnych kawałków szkła, ktoś rozbił mu butelkę na głowie, mężczyzna został odciągnięty ode mnie
- Wszystko w porządku ? - usłyszałam znajomy głos, to był Zayn
- Nic nie jest w porządku, gdzieś tutaj powinna leżeć moja podarta kurtka - zaczęłam płakać, Zayn mocno mnie przytulił
Mężczyzna, który próbował mnie zgwałcić zaczął się podnosić :
- Hej, to moje znajdź sobie własne ! - usłyszałam, Zayn dostał prosto w szczękę od tego faceta
- To ? Zaraz ci pokażę to ! - z Zayn'a wargi zaczęła lać się krew, od razu rzucił się na niego, okładał go pięściami, skąd o niego bierze się taka siła ? Z wargi i łuku brwiowego z twarzy tego mężczyzna powoli sączyła się krew, musiałam to przerwać, żeby nie doszło do czyjejś śmierci
- Zayn przestań, dość ! - zaczęłam odciągać Zayn'a od niego
- Jeszcze nie skończyłem ! - odgryzł się
- Zayn, błagam przestań ! - krzyknęłam i w końcu udało mi się odciągnąć od niego Zayn'a, zakrwawiony mężczyzna uciekł
- Po raz kolejny ratuję cię - zaśmiał się wycierając krew z wargi
- Wiem, jestem ci z tego powodu wdzięczna - łzy nadal leciały mi z oczu, wzięłam swoją kurtkę, lub to co z niej zostało i ruszyłam w stronę mojego domu
- Poczekaj ! - złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie, byliśmy naprawdę blisko, czy można się zakochać w osobie, która przeraża cię ? Bo chyba właśnie to stało się ze mną - Może odprowadzę cię do domu ? - zapytał
- Nie, nie wiem czy to dobry pomysł - zamyśliłam się, a może to dobry pomysł, nie wiadomo czy ktoś jeszcze może mnie zaczepić
- Odprowadzę cię, nie wiadomo czy coś jeszcze cię złapie - Zayn wziął mnie na ręce, zaczęliśmy się kierować do mojego domu - Zakryj brzuch, rozerwał ci bluzkę, a jest zimno - zrobiłam tak jak powiedział, faktycznie, zapomniałam o tym.


ZWIASTUN CZĘŚCI 2

Wbiegłam do domu, mojej mamy jak zwykle nie było. Byłam zdenerwowana, wściekła, łzy lały się strumieniami. Poszłam do szafki, w której moja mama trzymała alkohol. Wzięłam jedno Whisky i zaczęłam je pić, nie wiem co mi się stało. Poczułam lekkie ukojenie, nie było tak źle jak przedtem. Jedna butelka, potem jeszcze jedna. Słyszałam jakieś mocne pukanie do drzwi, nie zważałam na nie, wiedziałam kto to. Poczułam się wykorzystana, czekał tylko na to jak mnie pocałuje, zdobędzie, by za chwilę zostawić. Nienawidzę go ...




Cześć wszystkim :) Końcówkę chciałam zrobić bardziej dramatyczną :) Jak wiecie początki zawsze są najgorsze, każdy kolejny imagin na pewno będzie lepszy i mam nadzieję, że dużo lepszy :D

Gosia :)

8 komentarzy:

Szablon by S1K