Statystyka

niedziela, 22 grudnia 2013

#152. Zayn (2.2)

 Katy Perry - Unconditionally 


Mojej mamy już nie było w domu. Weszliśmy do środka, zapaliłam światło w kuchni w poszukiwaniu apteczki, musiałam jakoś opatrzyć wargę mojego wybawiciela :
- Chodź, trzeba to odkazić - zawołałam go, nalałam na gazik wody utlenionej i chciałam do niego podejść, ale zatrzymał mnie
- Poczekaj - Zayn wziął mnie na ręce i posadził na kuchennym blacie, rozchylił moje nogi i zbliżył się do mnie - Teraz możesz przejść do działania - uśmiechnął się
Byłam trochę zdziwiona, ale jakoś przecież musiałam jakoś opatrzyć mu wargę. Lekko zaczęłam pocierać o jego trochę spuchniętą wargę. Ku mojemu zdziwieniu nawet nie zajęczał, że go boli. Czyżby już kiedyś dostał kilka razy i przyzwyczaił się do bólu ? Może Hope miała rację, może faktycznie jest niebezpieczny, często wpada w bójki. Naprawdę przestraszyłam się, kiedy zaczął brutalnie okładać pięściami tamtego faceta :
- Gotowe ! - powiedziałam, kiedy zaczęłam wszystko chować
- Dzięki, chyba powinnaś zmienić tę bluzkę - zachichotał, spojrzałam na pozostałości po mojej bluzce, była rozdarta na pół, zarumieniłam się i zeszłam z blatu
Poszłam do swojego pokoju i zaczęłam szperać po szufladach, żeby znaleźć coś odpowiedniego. Wzięłam kremową bluzkę z motywem sowy. Zdjęłam z siebie podarty materiał i założyłam nowy. Wszystkim moich ruchom przyglądał się Zayn, cholera, zapomniałam zamknąć drzwi :
- Nie dziw się, pewnie nie raz dziewczyna się przy tobie rozbierała - dogryzłam mu, co jak co, ale obronić to ja się umiem
- Ale żadna nie była tak piękna jak ty - uśmiechnął się
Zaśmiałam się tylko pod nosem i usiadłam na łóżku, Zayn powtórzył moją czynność :
- Dlaczego mnie uratowałeś ? - zapytałam po chwili milczenia
- Dlaczego uciekłaś ? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Zrobiło mi się trochę głupio, ale w końcu bałam się go, nie wiadomo co by mi zrobił, gdyby wyszedł z łazienki
- Pierwsza zapytałam - Zayn usiadł bliżej mnie, czułam bijące od niego ciepło
- A co miałem zrobić ? Stać i patrzeć jak taką piękną dziewczynę ktoś wykorzystuje ? - zaśmiał się
- Ale mogłeś go tylko nastraszyć, a nie okładać pięściami - spojrzałam na niego, przez chwilę tak patrzyliśmy na siebie, co jak co, ale oczy to ma ładne
- On pierwszy mnie uderzył w twarz, to co miałem zrobić ? - nie wiedziałam co mu odpowiedzieć- Wiesz, nadal masz u mnie przysługę - uśmiechnął się łobuzersko
- A jak mam ci się odwdzięczyć ? - spojrzałam na podłogę, Zayn złapał za mój podbródek i zmusił bym na niego popatrzyła
- Mogę cię pocałować ? - zaskoczył mnie tym, nie czekał na moją odpowiedź tylko wpił się w moje wargi, były takie ciepłe, poczułam jak przez moje ciało przechodzi dreszcz, stado motyli latało w moim brzuchu

Szłam już pustą ulicą Londynu. Lekki wiatr powiewał moimi włosami, małe kropelki deszczu spływały z nieba. Poczułam dziwne uczucie, coś jakby w sercu mnie zakuło. Rozejrzałam się po okolicy i to co zobaczyłam niemal wbiło mnie w ziemie, zobaczyłam Zayn'a całującego się z jakąś blondyną, jej ręce były wplecione w jego włosy a on trzymał ją za pośladki, to był dla mnie odrażający widok. Stałam jak wryta w ziemie, moje ciało zesztywniało. Hope miała rację, rozkocha w sobie jedną i zostawia ją dla innej. To było jak cios prosto w serce. Odkleili się od siebie z mocnym mlaśnięciem, spora ilość łez spłynęła po moim policzku :
- [T.I] ?! [T.I] poczekaj ! - krzyczał do mnie, ale ja zdążyłam uciec
Biegłam ile sił miałam w nogach, kolejne gorzkie łzy spływały po moich policzkach. Ktoś mocno zacisnął mój nadgarstek i pociągnął w tył :
- Czego chcesz ?! - krzyknęłam, byłam na skraju załamania
- Wyjaśnić ! - Zayn stanął przede mną
- Co wyjaśnić, co ?! Że tamta dziewczyna niby sama wskoczyła ci do gardła ? Że sama położyła sobie twoje ręce na pośladkach ? - ciągle ocierałam łzy z policzków, nie mogłam ich powstrzymać
- Całowałem ją, ale .. - nie dałam mu dokończyć, bo z całej siły uderzyłam go w policzek
- Nienawidzę cię, nienawidzę cię Zayn ! - wykrzyczałam i uciekłam

Wbiegłam do domu, mojej mamy jak zwykle nie było. Byłam zdenerwowana, wściekła, łzy lały się strumieniami. Poszłam do szafki, w której moja mama trzymała alkohol. Wzięłam jedno Whisky i zaczęłam je pić, nie wiem co mi się stało. Poczułam lekkie ukojenie, nie było tak źle jak przedtem. Jedna butelka, potem jeszcze jedna. Słyszałam jakieś mocne pukanie do drzwi, nie zważałam na nie, wiedziałam kto to. Poczułam się wykorzystana, czekał tylko na to jak mnie pocałuje, zdobędzie, by za chwilę zostawić. Nienawidzę go ...

Co się stało ? Ałł, moja głowa ! Obudziłam się na podłodze w salonie w butelką Whisky w ręce, obok leżała jeszcze jedna. Były to małe butelki, ale dały mi mocnego kopa. Musiałam coś zrobić z tymi butelkami, żeby mama o niczym się nie dowiedziała. Musiałam coś wymyślić, może powiem jej, że była zmęczona i sama to wszystko wypiła. Jedna chwila, jedna chwila wszystko zepsuła. Byłam ciekawa co by wymyślił, jakby mnie okłamywał, gdyby nie zobaczyła tego ? Trzeba coś ze sobą zrobić, muszę wyjść na świeże powietrze, chociaż boli mnie głowa. Wyjdę chociaż na chwilę, parę minut. Mama pewnie ma nocną zmianę, albo zostaje po godzinach. Dobrze, że teraz jej nie ma w domu, nie wiem co bym jej powiedziała. Zamknęłam za sobą drzwi na klucz i zaczęłam kierować się w niewiadomym celu. Musiałam trochę pospacerować, poszłam do parku, usiadłam na jednej z ławek. Siedziałam tak przez kilka minut, starałam się hamować łzy, jedna prawie spłynęła po moim policzku, ale ktoś usiadł obok mnie i złapał mnie za rękę :
- Hej, co się stało ? Wyglądasz okropnie - jakiś chłopak zaśmiał się - Czyżby kac ? - sama się z tego zaśmiałam - Hmm, chyba się nie przedstawiłem, jestem Jonathan - chłopak podał mi rękę, ja ją uścisnęłam - Chyba nie zamierzasz płakać przez chłopaka ?
- Ja też się nie przedstawiłam, [T.I]. Ehm, dla takiego dupka chyba nie mam po co płakać - zaśmiałam się, popatrzyłam na chwilę na niego, był przystojnym brunetem, jego niebieskie tęczówki przyciągały, a uśmiech był zniewalający
- Może miałabyś ochotę gdzieś wyskoczyć ?
- Z chęcią, bo i tak nie mam nic lepszego do zrobienia, możemy iść - wstaliśmy i ruszyliśmy
Poszliśmy do jakiegoś klubu, świetne rozerwanie od rzeczywistości. W środku już o tej porze roznosił się zapach papierosów i alkoholu. Niektórzy siedzieli przy stolikach i popijali alkohol, a niektórzy szaleli na parkiecie :
- Tak wcześnie, a tutaj już taka zabawa ? - zapytałam Jonathan'a
- To najlepszy klub w Londynie, tu zabawa trwa dzień i noc - zaśmiał się, podeszliśmy do jakiegoś stolika, w którym jak mi się wydaje siedzieli jego znajomi, usiedliśmy z nimi
- Cześć, mamy nową koleżankę w grupie - odezwała się już pewnie nieźle wstawiona dziewczyna
- To jest [T.I], [T.I] poznaj kolejno Amanda, Jake, Chris i Lola - chłopak wskazał mi wszystkich po kolei
- Może się czegoś napijesz ? - zapytał Chris z uśmiechem na twarzy
Odpowiedziałam tylko przeczącym ruchem głowy. Wydawało mi się, że to wszystko dzieje się za szybko. Poznałam Jonathan'a w parku, nie zdążyliśmy się zbytnio poznać i od razu ruszyliśmy do klubu ? Poznałam jego paczkę, czułam się jakbym była jedynym obiektem zainteresowania w grupie, może faktycznie mnie polubili ? Atmosfera była przyjemna, śmialiśmy się, rozmawialiśmy, wygłupialiśmy :
- Dobra, to my idziemy potańczyć a wy sobie tu posiedźcie - reszta grupy wstała a ja zostałam z Jonathan'em
- Powiesz mi dlaczego płakałaś ? - spytał po chwili, gdy całe roześmiane towarzystwo poszło na parkiet
- To przez takiego jednego, nie chce o nim mówić. A tak w ogóle, to aż tak strasznie wyglądałam, że do mnie podszedłeś ? - zaśmiałam się
- Nie, po prostu zrobiło mi się szkoda takiej dziewczyny jak ty - uśmiechnęłam się, nie wiem dlaczego przy nim czułam się inaczej niż zwykle - A tak w ogóle to nie ma co płakać przez chłopaka, nie warto, skoro mówisz, że przez jakiegoś dupka to tym bardziej - na same jego słowa przypomniał mi się Zayn, nie chciałam o nim więcej myśleć, znienawidziłam go

- Może pójdziemy już stąd, chyba niezbyt dobrze się czujesz ? - zapytał Jonathan, byłam już trochę napita, ale jeszcze trzeźwo myślałam
- Co ? Ale dlaczego ? - spytałam słodkim głosikiem
- Jesteś pewna, trochę już wypiliśmy, chodźmy może lepiej ? - Jonathan wstał i próbował zaciągnąć mnie do wyjścia, nie chciałam tego, zbyt dobrze się tutaj czułam
- Proszę, jeszcze pięć minut ! - chciałam jak najdłużej tutaj zostać, próbowałam wszystkiego, ale Jonathan miał więcej siły niż ja, więc szybko mu uległam. Przeciskaliśmy się przez tłumy ludzi, żeby się wydostać. Było już trochę późno, więc teraz panował tutaj spory tłum. Przez przypadek wpadłam na jakąś dziewczynę :
- Hej ! Uważaj jak łazisz pokraczna idiotko ! - odezwała się do mnie, nie miałam zamiaru jej pobłażać
- To przez przypadek nie widziałaś ?! - mój ton głosu znacznie się podniósł - Możesz sobie mówić tak do innych a nie do mnie łajzo !
- Zaraz ci pokażę łajzę idiotko ! - dziewczyna rzuciła się na mnie i zaczęła mnie ciągnąc za włosy, Jonathan [próbował nas rozdzielić, ale na próżno. Gdy wyrwałam się z jej uścisku z całej siły zamachnęłam się i uderzyłam ją w policzek. Przewróciłam ją na podłogę i zaczęłam okładać tym razem pięściami. Dziewczyna krzyczała, żebym ją zostawiła, ale to ona zaczęła a ja to skończę. Wypity alkohol dawał mi więcej odwagi. Próbowali mnie odciągnąć od niej, ale nie dawałam za wygraną. Dopiero dwóch ochroniarzy odciągnęło mnie od niej, zabrali mnie gdzieś.
Jak myślałam zabrali mnie do aresztu, że niby wszczęłam bójkę, przecież to ona pierwsza mnie uderzyła, ja tylko oddałam. Alkohol powoli tracił swoją siłę w moim ciele. Siedziałam w pustej sali, na ławce. Jonathan powinien już mnie stąd wyciągnąć. Siedziałam tutaj już sporo czasu, dla mnie to jak wieczność. Siedziałam, siedziałam i siedziałam. W końcu ktoś przyszedł :
- Mała, ktoś po ciebie przyszedł ! - za policjantem wszedł Zayn, co ? Zayn ? Policjant otworzył kratki i wypuścił mnie - Jak na razie dobrze się to dla ciebie skończyło - odezwał się jeszcze
- Co ty tu robisz ?! - spytałam, gdy wyszliśmy już na zewnątrz
- Zrobiłaś niezłą rozróbę jak na ciebie, widziałem jak okładałaś tamtą dziewczynę - Zayn zbliżył się do mnie, odsunęłam go od siebie i chciałam iść, ale zatrzymał mnie - Nie podziękujesz ?
- Tak, podziękuję ci na pewno za wykorzystanie mnie - uśmiechnęłam się do niego sztucznie i odeszłam w innym kierunku
- Wytłumaczę ci to, poczekaj ! - nie zwracałam na niego uwagi, gdy zobaczyłam idącego w moim kierunku Jonathan'a od razu rzuciłam mu się na szyję, widziałam kontem oka wściekłość w oczach Zayn'a, najwyraźniej wkurzyłam go
- Myślałem, że to ja mam cię odebrać z aresztu - zaśmiał się - Ostatni raz zabieram cię do jakiegokolwiek klubu, zrozumiano ? - rzucił żartobliwym głosem, gdy odwróciłam się Zayn'a już nie było.

Hmmm, bójka i ja ? Niemożliwe, a jednak. Byłam wtedy pod wpływem alkoholu, adrenalina we mnie buzowała. Chyba niepotrzebnie tam poszłam, jeszcze z Jonathan'em. Poznaliśmy się nieco lepiej w klubie. Zauważyłam, że ma niezłe poczucie humoru. Opowiadał mi różne zabawne historie z jego życia. Ja owszem nie byłam mu dłużna i także podzieliłam się historiami z mojego życia. Nieźle się czułam w jego towarzystwie mimo, że znaliśmy się od kilku godzin. Nie wydaje mi się, żeby traktował dziewczyny jak zabawki. Jedyne co mnie zdziwiło to to, że Zayn był w tym samym czasie w tym samym klubie co ja. Jeszcze odebrał mnie z aresztu ? Czyżby mnie śledził ... nie, ja chyba zaczynam dramatyzować.

Dzisiaj spotkałam się ponownie z Jonathan'em. Jak zawsze było świetnie, dobrze się bawiłam. Z jego znajomymi teraz czuję się lepiej niż z moimi. Dopełniamy się, że tak powiem. Jest późny wieczór, znowu. Czy ja nigdy nie mogę wrócić do domu o wcześniejszej porze ? Jak zwykle szłam otulona w płaszczyk, jak zwykle jedynym oświetleniem były lampy. Szłam sobie powoli, nie śpieszyło mi się zbyt specjalnie. Mamy i tak już pewnie w domu nie ma, do taty nawet bym nie miała po co iść, nie chce mnie na pewno. Jak o nim myślę chce mi się płakać, że zostawił nas. Teraz tylko żałuję, że nie powiedziałam mu ,,Idź, świetnie sobie poradzimy sobie bez ciebie". Chciałabym, żeby mama sobie kogoś znalazła, byłoby jej lżej, miała by zawsze z kim pogadać, gdyby mnie nie było. I tak jest wspaniałą kobietą, wychowała mnie, zawsze miałam dach nad głową, zawsze mogłam na nią liczyć. Nie wyobrażam sobie teraz życia bez niej. Nie wiem, co bym zrobiła gdyby mi ją zabrano, nie przeżyłabym tego. Szkoda tylko, że wciąż jej nie ma, że jest prawie ciągle w pracy. Nie mogę jej za to winić, dzięki niej mam do czego wracać pod koniec dnia. Idąc tak nie zauważyłam, że kieruję się do końca chodnika. Lewa noga omsknęła mi się i przewróciłam się prosto na ulicę. Kostka bolała jak cholera. Nie mogłam wstać, a do domu miałam jeszcze kawałek. Nie miałam przy sobie telefonu, żeby nawet po kogoś zadzwonić. Siedziałam tak na ulicy przez dobre kilka minut, myślałam, że ból szybko przejdzie, ale nie ustępował. Czułam jak puchnie mi kostka. I co ja teraz zrobię ? Usiadłam na chodniku, tyle mogłam zrobić. Mogłabym zacząć krzyczeć, ale kto by mnie usłyszał, przecież jest już późno wszyscy na pewno już kładą się spać. Bolało, chyba skręciłam sobie kostkę, może jakoś doczłapie się do domu na czworaka ? Głupi pomysł, lepiej posiedzę trochę i może ból minie. Siedziała, siedziałam i siedziałam. Zobaczyłam, że jakiś cień idzie po drugiej stronie ulicy, przestraszyłam się, bo nigdy nie wiadomo kto się może teraz o tej porze kręcić po ulicy. Gdy był coraz bliżej rozpoznałam tą osobę, do której należał ten cień. Nie kto inny jak mój ukochany przyjaciel Zayn, szczęście u mnie dopisuje, naprawdę. Może mnie nie zauważy ? :
- Hej, dlaczego ty tak siedzisz na tym zimnym chodniku o tej porze ? - zbliżył się do mnie
- Chyba skręciłam kostkę, geniuszu - odpowiedziałam patrząc w innym kierunku, jeszcze tego mi brakowało, żeby zajął się mną Zayn
- Możesz iść ? - spytał, ręką przejechał po mojej opuchniętej kostce przez co ja wydusiłam ciche ,,Ałć" - Chyba nie możesz, zabiorę cię stąd, chodź ! - Zayn wziął mnie na ręce i zaczął iść w złym kierunku, mój dom był gdzie indziej
- Zayn, mój dom jest tam ! - krzyknęłam oburzona, może jeszcze zabierze mnie do siebie ?
- Zabieram cię do siebie, przecież wiem, gdzie ty mieszkasz - zaśmiał się, patrzyłam na niego z oburzeniem, denerwował mnie
- Jeśli nie zabierzesz mnie do "mojego" domu zacznę krzyczeć ! - zagroziłam mu, on tylko zachichotał
- Nadal się nie nauczyłaś, że ja dostaje to, czego chcę ? - zakpił sobie, jasne pójdę do niego do domu, wskoczę mu do łóżka i prześpię z nim all day, all night
Zabrał mnie do swojego samochodu, delikatnie posadził mnie na miejscu pasażera i sam zajął sobie miejsce obok. Gdyby nie moja kostka wybiegłabym z tego samochodu. Uciekłam już raz z jego domu i ponownie mogę to zrobić, jeśli tylko kostka mi wyzdrowieje. Drogę przebyliśmy  w ciszy, dojechaliśmy do tej samej dzielnicy, co wcześniej. Zayn wysiadł z samochodu pierwszy i wyjął mnie z samochodu, nogą zamknął drzwi. Niósł mnie przez całą drogę do jego domu, z chęcią bym uciekła. Oparłam głowę i o jego ramię, byłam smutna, nie wiem czemu? Od Zayn'a biło przyjemne ciepło, czułam się przy nm bezpiecznie. Wiedziałam, że przy nim nic mi sie nie stanie, już kilka razy mnie uratował. Dlaczego ja mam takie szczęście ? Doszliśmy do jego domu, wszystko było na swoim miejscy, gdy pierwszy raz tutaj byłam :
- Kluczyki mam w tylnej kieszeni spodni, ja mam zajęte ręce, więc ty musisz otworzyć drzwi - poinstruował mnie a ja zaczęłam szukać kluczyków w jego tylnych kieszeniach - Jeśli chciałaś mnie pomacać, wystarczyło powiedzieć, chętnie bym się zgodził - uśmiechnął się do mnie łobuzersko, dopiero teraz zauważyłam, że moja ręka znajduje się na jego lewym pośladku, szybko ją zdjęłam i wyjęłam kluczyki, włożyłam je do zamka i szybko odtworzyłam drzwi. Weszliśmy do środka, Zayn zaniósł mnie do tego samego pokoju, z którego wcześniej uciekłam. Położył mnie na łóżku i zaczął oglądać moją kostkę, bolało, ale musiałam być silna :
- Muszę ci ją posmarować, nie wygląda tak tragicznie. Jutro powinno być dobrze - wstał i poszedł jak się domyślam po apteczkę, przyszedł z jakąś maścią i bandażem - Musisz zdjąć albo podwinąć spodnie, ale ja wolę to pierwsze - uśmiechnął się, nie miałam zamiaru zdejmować spodni, więc lekko podwinęłam je, żeby odsłonić mu bardziej kostkę. Nałożył sobie niewielką ilość maści i zaczął wcierać ją w moją opuchniętą kostkę. Maść była zimna, wywołało to u mnie dreszcze. Ręka Zayn'a była bardzo delikatna, bardzo delikatnie masował moją kostkę, jego dotyk był taki przyjemny. Patrzył na mnie, jego wzrok przyciągał, przez chwilę ja też na niego patrzyłam. Dziwne, jeszcze przed chwilą chętnie bym go rozszarpała, a teraz ? Może to właśnie nazywa się miłość ? Nie, to nie możliwe. Po skończeniu zawinął mi kostkę w bandaż, nadal byłam smutna, powodu sama nie znam :
- Hej, co się stało ? Uśmiechnij się - usiadł bliżej mnie, objął mnie ramieniem, odepchnęłam go trochę, co się ze mną dzieje ? Raz chcę mu przywalić, raz uciekłabym od niego, raz zatapiam się w jego oczach, co jest nie tak ? - Stało się coś poważnego ? - chyba nie ustąpi tak łatwo, pokiwałam tylko przeczącym ruchem głowy. Lekko uniosłam kącik ust, ale szybko ten niby uśmiech zniknął. Zayn złapał mnie za podbródek i zmusił, bym popatrzyła na niego. Nasze twarze niemal się stykały, znowu mnie pocałuje i znowu będę cierpiała ? Odsunęłam się od niego, teraz mogłabym tylko wybuchnąć płaczem :
- Chcę wracać do domu - rzuciłam obojętnie, nie rozumiałam swojego zachowania, cholera co jest ?
- Teraz ? Jest już późno, zobacz jak jest ciemno - wskazał mi palcem na okno, nie chętnie tam popatrzyłam, rzeczywiście, ciemno
- Mam tu niby zostać ? - powiedziałam załamującym się głosem
- Zaopiekuję się tobą, nie martw się - chciał mnie przytulić, ale zauważył, że oddalam się od niego, zaprzestał swoich ruchów i wstał - Może chcesz wziąć prysznic ? Chociaż, jak ty sobie poradzisz z tą kostką ? Chyba muszę ci pomóc - zaśmiał się żartobliwie i wziął mnie na ręce kierując się do łazienki. Posadził mnie na jakiejś półce i zaczął zdejmować ze mnie obranie :
- Ej ! Co ty robisz ? - krzyknęłam na niego, gdy zaczął rozpinać guziki od mojej koszuli
- Muszę ci jakoś pomóc - strząsnęłam z siebie jego ręce
- Sama umiem się rozebrać !
- Ale ja to robię lepiej - uśmiechnął się do mnie i wznowił swoje ruchy
Rozebrał mnie tylko do bielizny, dalej bym mu nie pozwoliła. Kuśtykając na jednej nodze doszłam do kabiny prysznicowej, otworzyłam ją i dopiero w środku zdjęłam swoją bieliznę, musiałam uważać na bandaż. Odkręciłam wodę i pozwoliłam, żeby ciepła woda otuliła moje ciało. Po skończeniu zakręciłam wodę i wychyliłam głowę zza kabiny, a Zayn cały czas był w łazience, super. Widział wszystko, podał w moim kierunku ręcznik, chwyciłam go i owinęłam się nim. Otworzyłam szerzej drzwi, a Zayn wyciągnął mnie z kabiny. Ponownie posadził mnie na tej samej półce :
- No nie, umoczyłaś bandaż, muszę go wymienić. Czy na co dzień też jesteś taka "nieposkromiona" - specjalnie nałożył nacisk na słowo "nieposkromiona". Wyjął z szafki maść i bandaż i zmienił opatrunek. Przyglądał mi się co kilka chwil, przeszywał mnie wzrokiem - Przepraszam, ale nie mogę się powstrzymać,  wybacz - nie wiedziałam o co mu chodzi. Wyrzucił gdzieś przedmioty, które przed chwilą znajdowały się w jego dłoniach i wpił się z zachłannością w moje wagi. Zarzuciłam mu na szyję swoje ręce i oplotłam swoje nogi wokół jego talii. Zayn położył swoje ręce na moich udach i zaniósł na łóżko. Stało się ...

Boże, co ja zrobiłam ? Uległam mu, teraz tego żałuję. Dlaczego tego nie przerwałam ? Dlaczego ? Wytłumaczcie mi to, dlaczego ?
- Żałujesz ? - z zamyśleń wyrwał mnie Zayn, który właśnie wyszedł z łazienki
- Tak, żałuję, że ci uległam. Jak ja mogłam to zrobić ? - przytuliłam się do pościeli, kilka łez spłynęło mi z policzków. Moje słowa najwyraźniej go zabolały, położył się obok mnie na łóżku i okrył się pościelą
- Teraz żałujesz, tak ? Teraz, dopiero teraz ? A co było chwilę temu ? Co było ? Jakoś ci to nie przeszkadzało jak się dotykałem czy całowałem? - niemal wykrzyczał mi to - Teraz żałujesz ?! - najwyraźniej podniosłam mu ciśnienie, był wściekły
- Gdybyś nie zaczął .. - nie skończyłam, przerwał mi
- Teraz to moja wina ?! - krzyknął
- Zamknij się ! Tak, to twoja wina ! Sama bym sobie wcześniej dała radę, teraz by tego nie było ! Nie przespalibyśmy się ! - też krzyknęłam na niego, nie mogłam pozwolić na to, żeby krzyczał na mnie a ja będę siedziała cicho jak mysz pod miotłą
- Tak, to moja wina ! Tylko jakoś wcześniej nie protestowałaś ! Może jeszcze mi powiesz, że ci dobrze nie było ? - wykrzyczał mi w twarz, nic nie odpowiedziałam, zacisnęłam mocno oczy, odkręciłam głowę byleby nie patrzeć na niego - Tak myślałem !
- Odwieź mnie do domu ! - krzyknęłam jeszcze mocniej niż było potrzeba, za głośno
- Nie, nigdzie cię nie będę odwoził ! Może uciekniesz tak jak poprzednio, co ?
- Z chęcią stąd ucieknę ! I nigdy nie wrócę ! Nienawidzę cię po prostu, nienawidzę ! - krzyknęłam tak głośno, że na pewno słyszeli mnie w promieniu kilku mil
- Wiesz, ja ciebie też nienawidzę ! Cholernie nienawidzę ! - nie zastanawiał się długo i wyszedł z pokoju, nie pozostało mi nic innego niż tylko ubrać się i odjeść stąd
Zebrałam swoje ubrania z podłogi i zaczęłam się ubierać. Byłam wściekła, łzy leciały mi po policzkach. Wściekła dziewczyna, której ze złości lecą łzy po policzkach. Zdążyłam tylko ubrać bieliznę, bo do pokoju wparował Zayn :
- Jednak uciekasz ? - przestraszyłam się jego reakcji, chwilę temu wyszedł stąd wściekły do granic możliwości Zayn, a teraz wszedł tu taki spokojny, co on wziął ? Nie odpowiedziałam mu, ukląkł przede mną i spojrzał prosto w oczy - Przepraszam cię za wszystko, wybacz mi. Zrobię jak chcesz, odwiozę cię do domu. Zniknę z twojego życia, nie będzie problemów, nigdy więcej ... - wstał i wyszedł z pokoju, co on właśnie powiedział ? Ubrałam się i wyszłam z pokoju szukając Zayn'a, siedział już ubrany na kanapie. Kiedy tylko mnie zauważył wstał i zaczął kierować się do drzwi, kuśtykając poszłam za nim ...

Weszłam do swojego domu, zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Zaczęłam płakać, co się ze mną dzieje ? Czy on naprawdę zniknie z mojego życia na zawsze, tak jak powiedział ? Koniec problemów ? Może właśnie popełniłam największy błąd w moim życiu ?
Poszłam do swojego pokoju, nie patrzyłam nawet czy mama jest w domu czy nie. Ułożyłam się w swoim łóżku, otuliłam się kołdrą i powędrowałam w krainę snów.

Chyba faktycznie Zayn zniknął z mojego życia, na zawsze. Mijały dni, tygodnie, miesiące. Zayn wcale nie pokazywał się w Londynie, rzeczywiście, problemów już nie będzie, nigdy więcej. Musiałam jakoś żyć, spotykałam się ze znajomymi, myślałam, że może Jonathan pomoże mi zapomnieć o tym wszystkim ? Spotykaliśmy się, często. Zbliżyliśmy się do siebie, bardzo. Wciąż nie mogę zapomnieć naszej ostatniej rozmowy, jego słów. Chyba naprawdę się teraz znienawidziliśmy ...

*4 miesięcy później*
Zayn ani na chwile nie wylatywał mi z głowy. Ciągle o nim myślałam, cholera. Tamtej nocy kiedy zabrał mnie z chodnika czułam do niego nienawiść, później pod jego dotykiem się rozpływałam, jeszcze później znowu nienawidziłam. Cholernie tęsknie, nie, nie tęsknie, coś mi się pomyliło :
- Hej, co z tobą ?! - poczułam lekkie szturchnięcie w ramie, odwróciłam głowę i ujrzałam Zayn'a, siedział obok mnie
- Zayn ! - rzuciłam mu się na szyję, mocno go przytuliłam, jakbym się bała, że zaraz go stracę
- [T.I] słyszysz mnie, ziemia do [T.I] ! - kolejne szturchania
- Jonathan do ciebie mówi ! - pomachał mi ręką przed głową, czyli, że wcale Zayn'a obok mnie nie było ? Uroiłam to sobie, cholera
- Wszystko w porządku - uśmiechnęłam się, jakby miało to pomóc
Siedziałam z Jonathan'em i jego przyjaciółmi na jednej z ulic. Było ciemno, nikogo poza nami już nie było. Piliśmy alkohol, inni palili papierosy. Kilka osób zwracało nam już uwagę, żebyśmy stąd poszli. Szczerze mówiąc to ja sobie z tego nic nie zrobiłam. Alkohol powoli wypełnił moje wnętrze, poczułam ulgę. Robiło mi się coraz goręcej, może po tym alkoholu uroiłam sobie Zayn'a ? Jedna butelka, kolejna. Straciłam już panowanie nad sobą, ale jedynym plusem tego jest, że nie myślę już trzeźwo o Zayn'ie, życiu, problemach. Zobaczyłam jakieś niebieskie światło jadące w naszą stronę, cholera to policja :
- Policja ! Spadamy stąd ! - wszyscy jak na komendę rzuciliśmy się we wszystkie możliwe strony, wbiegłam gdzieś w jakąś uliczkę, co jest, tylko mnie gonią ? Reszta gdzieś zniknęła, cudni przyjaciele. Alkohol nadal we mnie buzował, co jak mnie złapią ? Kolejne godziny w areszcie ?
Cholera, wpadłam na kogoś! Przewróciliśmy się, teraz leżałam na nieznanym mi człowieku :
- [T.I] ? Cholera co jest ?! - to Zayn, słyszałam głośniejsze dźwięki syreny policyjnej, musiałam jakoś wstać, uciekać - Policja cię goni, czy co ? - spytał zdezorientowany
- Tak ! - nie zastanowiłam się długo i pocałowałam go, wepchnęłam do jakiegoś konta, może nas nie zauważą
Policja przejechała nie zauważając nas. Oderwałam się od niego i wychyliłam się znad uliczki, nie zauważyli nas, dzięki Bogu. Wyszłam na chodnik nadal się rozglądając. Poczułam rękę Zayn'a na swoim nadgarstku, szybko przekręcił mnie w swoją stronę. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, stałam jak wryta w ziemię :
- Znowu cię ratuję, hmm ? - złapał za mój podbródek, chciałam uciec
- Muszę, muszę iść - wymamrotałam
- Chodź ze mną, zaprowadzę cię gdzieś - złapał mnie za rękę i pociągnął w nieznanym mi kierunku
Szliśmy tak przez pięć minut, zaprowadził mnie na jakiś most. Usiedliśmy na nim, nadal patrzyłam na niego jak na kogoś, kogo znałam od dziecka. Byłam zdziwiona, skąd on się tu nagle wziął ? Przygryzłam lekko wargę ze zdenerwowania, nie wiedziałam co mam robić :
- Po raz który cię uratowałem ? - zaśmiał się - Bijatyka, areszt, a teraz policja, hmm, nieźle sobie nagrabiłaś. Muszę przyznać, że nie doceniałem cię, a byłaś taka niewinna .. - sama się z tego zaśmiałam, lekko oparłam się o jego ramię, nadal biło od niego niebezpieczeństwem, wyczułam także przyjemne ciepło
- Ty się wcale nie zmieniłeś - popatrzył na mnie, teraz nasze twarze prawie się stykały - Nadal mnie nienawidzisz ? - spytałam ostrożnie
- Nie, bardziej tęsknie za t... - nie dokończył, zrobiłam minę typu ,,Dokończ, nikt ci nie broni"- Nie, nie nienawidzę cię, nigdy bym tego nie zrobił ...
- Ale to powiedziałeś, przedtem jak się kocha... - teraz to ja nie dokończyłam, słowa chyba prawie nie chcą wyjść z waszych ust
- No dokończ, [T.I], poproszę - uśmiechnął się do mnie, nie odezwałam się, usiadłam na nim okrakiem, łokciami oparł się o bruk, jasne, zróbmy to na moście, czemu nie ?
- Kochasz mnie ? - alkohol w moim ciele dawał mi większą odwagę, cieszę się, że wypiłam, teraz mam odwagę, nie odpowiadał, musiałam go przycisnąć - Kochasz mnie czy nie ? - ponowiłam pytanie, moje pytanie chyba go rozbawiło - Śmieszy cię coś ? - przechyliłam lekko głowę w prawą stronę
- Skąd u ciebie taka odwaga ? - wkurzył mnie, dajesz odpowiedź albo nie będzie tak przyjemnie
- Tak czy nie ? Szybko, nie mam całej nocy - zaśmiał się, teraz to już leżał pode mną, niezła odwaga [T.I], pochwała
- Hmmm - wahał się, wkurza mnie powoli, może to ten alkohol ? Złapałam za jego nadgarstki i przycisnęłam do ziemi - Podobasz mi się taka - odpowiadaj człowieku jak cię o coś pytam - Tak, kocham cię, [T.I]
- Na to czekałam - wpiłam się w jego usta, wydawał się zszokowany, teraz to już wiem, że przesadziłam z alkoholem
Po chwili wstałam, Zayn nadal był zszokowany. Chyba taki efekt był u mnie mile widziany. Kierowałam się w stronę mojego domu z łobuzerskim uśmieszkiem na twarzy, nie czekałam długo, zanim Zayn znalazł się za mną :
- A czy ty mnie kochasz ? - zapytał
- Tak, Zayn, kocham cię.


CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)
Gosia :)

27 komentarzy:

  1. Jejku, jak to czytam to mam motylki w brzuchu *,* /@klaudia11532

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. motylki ? *o*tak działają moje imaginy ? :D
      dziękuję :)

      Usuń
  2. Świetny ! Czytałam to z wypiekami na twarzy. Masz talent!

    OdpowiedzUsuń
  3. O Boże najlepszy jaki czytałam <3 a dużo ich było ;o

    OdpowiedzUsuń
  4. cuuudowny ;* Pozdrawiam
    +Wesołych Świąt ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa i o takie zakończenie mi właśnie chodziło super!!!!!!!!!!!!!!!! XD

    OdpowiedzUsuń
  6. cuuuuuuudowne ;******

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow! Czuję się jakbym normalnie zażyła ekstazę! Normalnie twoje imaginy tak na mnie działają, że nie wiem...
    Boże, ale cudny koniec! Aww... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Motylki w brzuchu, wypieki na twarzy, teraz ekstaza ? ;o Jejku, nie wiedziałam, że będą takie opinie! ;o
      + Dziękuję :) ;*

      Usuń
  8. *0* Po prostu boskiii *0*
    Będzie kolejna część? :D
    Bardzo spodobała mi się ta historia ; >
    Czekam na więcej ;*

    Ps. Zazdroszczę talentu ;3

    ~~LULU~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że nie. Historia skończyła się na tym, kiedy obydwoje wyznali sobie miłość. Teraz żyją szczęśliwie ^^ :D
      Dziękuję :)

      Usuń
  9. Genialny! <3
    Czterej przyjaciele obdarzeni niezwykłymi zdolnościami poznają tajemniczego chłopaka. Wkrótce na ich drodze staje również urocza dziewczyna z mroczną przeszłością. Między Zaynem i Cher pojawia się romans. Przyjaciele wpadają w tarapaty.
    Jak zakończy się ta znajomość? Jak zakończy się romans Zayna i Cher? Czy przyjaciołom uda się pokonać zło i wrócić do dawnego stylu życia? Dowiesz się na stronie : http://fanfiction-zayn.blogspot.com/
    PS. Proszę o komentrze :)

    OdpowiedzUsuń
  10. KOCHAM! Chyba przeczytam go kolejny raz! Dziewczyno, masz ogromny talent :) Lubię tego typu imaginy, a ten.... Ah.... CUDO <3! Zrób taki na przykład z Bad Louis'em ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. KOCHAM! Chyba przeczytam go kolejny raz! Dziewczyno, masz ogromny talent :) Lubię tego typu imaginy, a ten.... Ah.... CUDO <3! Zrób taki na przykład z Bad Louis'em ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. To jest najlepszy imagin ever kocham cię i imaginy!!!!!!!!!!!!!!!! <3 ~Dorota Horan

    OdpowiedzUsuń
  13. nic dodać nic ująć <3 jedno wielkie wow :) xx

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja nie mogę aaaaaa! Kolejny najlepszy jaki czytałam *o*
    Boże jaki słodki!!!
    Kurna,masz talent nie no aaaaaaaaa! nie.mogę się opanować
    Jesteś super pisz tak dalej ^^

    OdpowiedzUsuń
  15. Jejju, to było... Genialne. Pisz więcej takich. Kocham jak piszesz!! <3 Alex T.

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K