Statystyka

niedziela, 12 stycznia 2014

#156. Niall. Część 1.

 Cieszę się, że znów do Was wracam. Tęskniliście? :)

Jestem beznadziejna. Może życie stanęło w najmniej spodziewanym momencie. Mam dość. Mam wszystkiego po uszy, bardzo wysoko ponad uszy. Ale mam Ciebie. Musi być dobrze. Ale nie zmienia to faktu, że nadal się boję.

- Niall, muszę Ci o czymś powiedzieć - przytuliłam się do chłopaka na 'cześć' i usiadłam na kanapie w jego salonie. Mieszkanie, w którym się znajdowaliśmy rodzice sprezentowali Horanowi na osiemnaste urodziny, które obchodził 3 miesiące temu.
- Idę wstawić wodę na herbatę i za moment wracam.
- Nie - złapałam chłopaka za rękaw, czym uniemożliwiłam mu udanie się do kuchni - To, co muszę Ci powiedzieć jest bardzo ważne. Daj sobie spokój z tą herbatę, dobrze?
Irlandczyk spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem, ale uległ. Musiał być zdziwiony, że nie chcę tej cholernej herbaty, którą tak ubóstwiam. Ale ta sprawa była poważna, żeby nie powiedzieć bardzo poważna.
- Otóż ... - zaczęłam, ale nie dane było mi skończyć. Po policzku spłynęła pierwsza z łez. A po niej kolejne. Nie potrafiłam się opanować.
- Skarbie, co się dzieje? Dawno się tak nie zachowywałaś! - mój ukochany zaniepokoił się moją reakcją. Właściwie. Byliśmy ze sobą od dwóch lat, poznaliśmy się w szkole, chodzimy do jednej klasy.
- Ale obiecaj, że nie będziesz krzyczał - poprosiłam.
- Krzyczał? Ale dlaczego miałbym to robić? Przestań tak mówić, wiesz, że nigdy tego nie zrobię. Za bardzo Ciebie kocham - powiedział, ujął moją dłoń w swoją i mocno ścisnął.
- Niall ... ja jestem ... - z trudem starałam się wydusić z siebie kolejne słowa. Wyrazy przeplatane łkaniem. Nie było dobrze - Jestem w ciąży.
Cisza. Cisza. Nadal cisza. Oczy Nialla powiększyły się. Spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
- Powiedz, że sobie żartujesz - poprosił.
- Żartuję sobie. Przecież to taka mało poważna sprawa, Nialler.
- Claire ... Będziemy rodzicami, tak? - chłopak był biały jak sufit w salonie. Chyba do końca nie kontaktował.
- Tak - zwiesiłam głowę. Blondyn objął mnie ramieniem i mocno przytulił.
- Dasz radę - szepnął mi do ucha. Też zaczął płakać. Jakby nie wierzył w to, co właśnie powiedział. Ja też przestawałam być optymistką - Wiesz, że czeka nas rozmowa z moimi rodzicami?
Wiedziałam i bardzo się jej bałam. Moi rodzice 3 lata temu wyjechali do Stanów Zjednoczonych, a mnie wychowywała babcia, która zmarła na pół roku przed osiągnięciem przeze mnie pełnoletności.
- Niall, boję się. Tak bardzo się boję - łkałam nieprzerwanie od dziesięciu minut.
- Niczym się nie martw, to tylko zaszkodzi naszemu maleństwu - położył swoją dłoń na moim, płaskim jeszcze, brzuchu.
- Dobrze. Kocham Cię i wierzę, że będziesz dobrym ojcem.
- Ja też.

Następnego dnia zaraz po szkole poprosiłam ukochanego, by towarzyszył mi u lekarza. Nie chciałam być sama w tak ważnej dla nas chwili. Horan bez zastanawiania się zgodził. W pół godziny dotarliśmy do przychodni.
Usiadłam na wolnym krzesełku w poczekalni, Niall z braku wolnego miejsca stanął obok mnie.
- Pani Smith, zapraszam - po piętnastu minutach z gabinetu wyszła wysoka brunetka w białym kitlu.
Zerknęłam na swojego chłopaka i wstałam z zajmowanego miejsca. Poszukałam dłoni Horana, ścisnęłam ją i skierowałam się do pomieszczenia.
- Proszę usiąść - poprosiła lekarka, a my wykonaliśmy polecenie - Mam wyniki pani badań, które robiłam, kiedy zawitała tu pani po raz pierwszy.
- I jak? Wszystko jest w porządku? - wyrwał się Niall. Czułam, że będę mogła na nim polegać, zaczynał dobrze wczuwać się w rolę przyszłego ojca.
- Tak. Ciąża póki co przebiega prawidłowo. Mamy 8 tydzień, prawda? - zapytała szukając tej informacji w mojej karcie, a ja kiwnęłam potakująco głową.
- Dobrze. Pani Claire, niech się pani położy, zbadam panią, a potem wyznaczę kolejną wizytę.
Położyłam się, jak kazała brunetka. Zbadała mnie. A potem postanowiła zrobić mi USG. Niall podszedł bliżej kozetki, na której leżałam.
Po chwili na ekranie pojawiły się czarno-białe plamy. Na początku nie wiedzieliśmy, na co patrzeć, ale po chwili pani doktor wszystko nam wyjaśniła. Ja, ze łzami w oczach nie mogłam uwierzyć, że właśnie patrzę na swoje dziecko. To było niepojęte. Mam osiemnaście lat i jestem w ciąży. Spojrzałam na Nialla. Płakał. Oboje byliśmy naprawdę szczęśliwi. I równie mocno przestraszeni.
Po skończonych badaniach lekarka umówiła się z nami na kolejną wizytę. Wyszliśmy z gabinetu i udaliśmy się w kierunku domu rodziców Niallera. Bałam się tej rozmowy, już dawno tak bardzo się nie stresowałam. Zapukaliśmy do drzwi, które po kilku sekundach otworzyła nam mama chłopaka.
- O, witajcie! Wejdźcie do środka. Niall, mój przystojny syneczek postanowił odwiedzić stare śmieci - ucałowała syna, mnie zręcznie omijając. Nie lubiła mnie, ja starałam się mieć do niej wielki szacunek, czego nie doceniała - Usiądźcie na sofie w salonie, ja zawołam tatę i sobie porozmawiamy. Dawno u nas nie gościliście.
Widziałam, jak na mnie spojrzała. Jak bazyliszek. Niecierpiałam tego jej wzroku.
Po chwili weszła do zajmowanego przez nas salonu razem z mężem.
- Kochanie, nasz synek przyszedł. Z Claire. Zrobię Wam coś do picia, nakroję ciasta i sobie porozmawiamy - powiedziała czterdziestolatka i wyszła do kuchni. Z ojcem Nialla miałam lepszy kontakt, co nie znaczy, że rzuciliśmy się sobie szczęśliwi na szyję. Siedzieliśmy w milczenia, kumulując siły na wyznanie prawdy. Matka mojego chłopaka dołączyła do nas w dziesięć minut później.
- Coś się stało, że nas RAZEM odwiedziliście? - zapytała kobieta, akcentując dobitnie przedostatnie słowo.
- Musimy Wam coś powiedzieć - wyznał mój ukochany.
- Zamieniamy się z mamą w słuch - ojciec Nialla w końcu coś powiedział.
- My, znaczy się ja z Claire ... - zaczął, ale nie dane było mu dokończyć. Poczułam ucisk w żołądku i biegiem ruszyłam do łazienki. Fajnie, symptomy ciąży nadeszły w najlepszym momencie.
- Kochanie, co się dzieje? Żyjesz? - chłopak pobiegł za mną zobaczyć, co się dzieje. A ja sobie wymiotowałam.
- Może się czymś zatruła? - zaoponowała moja prawie teściowa.
- Nie, mamo. Claire się niczym nie zatruła. Ona jest w ciąży - powiedział przyciszonym głosem Niall. Klęczał niedaleko mnie, ja już skończyłam robić, to co robiłam.
Nastała grobowa cisza. Matka Horana chyba się przeżegnała. Fajnie, bardzo dobrze. Cieszy się jak cholera! Bałam się. Bałam się, co teraz z nami będzie.



Powróciłam. Z takim sobie jednopartem podzielonym na części. Z moim ukochanym Niallem. Liczę, że zostawicie po sobie chociaż 10-15 komentarzy. Wówczas dodam część kolejną :)

Pozdrawiam, Misiaczki! Tak bardzo tęskniłam ♥

Dominikaa x





18 komentarzy:

  1. Fajny podoba mi się czekam na następna część :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe jak mama Niall'a zareaguje :) Nie mogę doczekać się następnej części . Pozdrawiam i życzę weny <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna część czekam nn ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Uuu ciekawa jestem co na to mama Nialla hahah dodaj szybko nexta <3
    Łucja

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajna część czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  6. piękny xd czekam z niecierpliwością <3 weny życzę;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie sie zaczyna;) czekam na następny x

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękny. Ciekawe co powiedzą jego rodzice. Cieszę sie że wróciłaś :-) - DynaHope1DEW

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo fajnie się zaczyna, więc czekam na rozwinięcie tej historii ;) x

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajnyy , czeekam na next ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Boski tak dalej i daj szybko nową część bo nie wytrzymam jest boski na maxa zaj*****y tak dalej trzyma kciuki za cb ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy bedzie nowa czesc

    OdpowiedzUsuń
  13. Ojej *.* takie słodkie :) czekam niecierpliwie na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Dajesz następną!

    OdpowiedzUsuń
  15. Aww świetny ;) Fajnie, że wróciłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  16. dodawaj 2 czesc szybko

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K