Hej, mam na imię [T.I]. [T.I] Tomlinson. Moja mama zmarła przy porodzie. Wychowuje mnie tata - Louis Tomlinson. Trudno mi powiedzieć, czy za nią tęsknię, bo w ogóle się nie znałyśmy, a tata o niej nie wspomina. Czasami bardzo chciałabym móc jej o wszystkim powiedzieć. Wiedziałabym, że mnie zrozumie. Oczywiście, tacie też mogłam się wygadać, ale on jest facetem i niektórych spraw nie rozumie. Tak jak to było kilka miesięcy temu, gdy znalazłam się na zakręcie życia.
***
Ludzie mogliby powiedzieć, że mam wszystko. Sławnego tatusia, który daje mi kasę na wszystko i na wszystko pozwala. Wspaniałych, oddanych przyjaciół. I przede wszystkim wielką, szczęśliwą miłość. A prawda jest taka, że mam ograniczone godziny wychodzenia, kilka funtów kieszonkowego na tydzień, jedną, ale za to wspaniałą przyjaciółkę i brak chłopaka. Jest jeden, ale Luiza - przyjaciółka - mówi, że on jest dla mnie nie odpowiedni. " Za stary" jak to ciągle powtarza. Ale on nie jest taki jak moi rówieśnicy. Jest dojrzalszy, mądrzejszy i nadal jest singlem. Co z tego, że jest kumplem mojego ojca i jest ode mnie 2 razy starszy? Ja go kocham, nie potrafię sobie wyobrazić życia bez niego, ale dla niego to nic. Wie o wszystkim, ale nic to dla niego nie znaczy.
- Cześć, młoda. Jest ojciec? - wyrwał mnie z zamyślenia jego głos. Obejrzałam się i go zobaczyłam. To niesamowite, że jeszcze 18 lat temu był dokładnie w moim wieku. Gdy pomyślę o jego loczkach, które widziałam na starych zdjęciach. Gdybym urodziła się przynajmniej 15 lat wcześniej, moglibyśmy być teraz razem. Mogłabym stać dumnie u jego boku jako jego żona i matka jego dzieci. Moglibyśmy być razem szczęśliwi. Moglibyśmy ...
- Czyli nie trafiłem w porę? - ponowił pytanie, gdy nie uzyskał odpowiedzi ode mnie.
- Nie, nie ma go. Jest na swojej kolejnej randce. - odpowiedziałam, odkładając na stolik książkę, którą "czytałam". Wstałam z kanapy i podeszłam do mężczyzny. - Jesteśmy całkiem sami.
- A nie wiesz, o której wróci? - zapytał Styles, odchodząc na odległość kilku kroków. Miałam ochotę wykrzyczeć mu w twarz : A co mnie to obchodzi?! Nie jestem jego sekretarką! To ty mnie interesujesz, a teraz jesteśmy sami, mógłbyś coś z tym zrobić! Nie traktuj mnie jak powietrze, bo nim nie jestem! ale zamiast tego zdołałam się opanować i zaatakowałam z innej strony :
- Dlaczego to robisz? - spytałam, oglądając się na boki.
- Co takiego? - powtórzył, jakby nie wiedział o czym mówię.
- Dlaczego mnie odtrącasz?! Za każdym razem jak cię dotknę, czuję jak twoje ciało sztywnieje jak kamień. Wiesz, jak to boli?
- [T.I], musisz znowu poruszać ten temat? Przecież wiesz, że to nie ma sensu, bo ...
- Bo co?! - przerwałam mu rozwścieczona już jego gadką - Bo jesteś 2 razy starszy, bo przyjaźnisz się z moim ojcem, bo mógłbyś być moim ojcem?! Dla mnie to nic nie znaczy : ani różnica wieku, ani cokolwiek innego. Chcę tylko ciebie - zakończyłam dramatycznie.
- Nie, nie możemy - odparł i wyszedł tak szybko jak się pojawił. A ja rzuciłam się na podłogę i zaczęłam płakać.
***
Kilka dni później odbywał się koncert z okazji 20 - lecia istnienia One Direction. Wielkie wydarzenie muzyczne, na które były zaproszone największe gwiazdy naszych czasów. Po kilku godzinach śpiewania odbywała się impreza tylko w gronie najbliższych osób. Plus był taki, że była ona w naszym domu, więc w każdym momencie mogłam pójść do swojego pokoju, wymówiwszy się uprzednio zmęczeniem. Ale najpierw musiałam doprowadzić do końca jedną sprawę. Czujnie obserwowałam Harry'ego i widziałam, że nie stronił od alkoholu. W pewnym momencie podeszłam do niego i zaczęliśmy tańczyć. Styles się do mnie przytulał, szeptał do ucha czułe słówka. Wiedziałam, że to tylko sprawa wypitej wódki, ale w tamtej chwili mi to nie przeszkadzało. I tak, nie wiedząc kiedy, wylądowaliśmy w moim pokoju.
Gdy następnego dnia się obudziłam, od razu chciałam się upewnić, czy mi się to nie śniło. Ale nie, obok mnie leżał Hazz. Spał, a ja mu się przypatrywałam chcąc nacieszyć oczy jego widokiem. Jednak, gdy się obudził i zdał sprawę z zaistniałej sytuacji moje nastawienie uległo zmianie.
- O cholera - powiedział tylko. Wstał z łóżka i zaczął się w pośpiechu ubierać. A gdy zdałam sobie sprawęz tego, co robi, przemówiłam :
- Dlaczego kolejny raz to robisz? Przecież spędziliśmy razem noc. Nic to dla ciebie nie znaczy? Myślałam, że się zmienisz, że ...
- Że co? - przerwał mi - Że się w tobie zakocham? Czy ty czasem myślisz, zanim coś powiesz? Byliśmy pijani i tyle. Popełniliśmy błąd, który nigdy nie powinien mieć miejca. - zbierał się do wyjścia, więc desperacko chwyciłam się ostatniej myśli.
- Chyba nie chcesz, żeby ta informacja wyszła na światło dzienne?
- Słucham? Czy ty próbujesz mnie szantażować? - spojrzał na mnie bez cienia strachu w oczach i wyszedł.
- Gratulacje. To ostatnie mogłaś sobie darować - powiedziałam do siebie.
***
Kolejne tygodnie mijały jakby nic się nie stało. Dla wszystkich oprócz mnie, bo wszystko wskazywało na to, że jestem w ciąży. I za cholerę nie wiem co z tym faktem zrobić. Na pewno nie usunę. Zawsze byłam przeciwko aborcji, przecież to morderstwo. Pewne jest to, że prędzej czy później wszyscy się dowiedzą. A najszybciej mój ojciec. Na szczęście był w dobrym humorze, więc musiałam wykorzystać taką okazję.
- Tatku? - zaczęłam, stając w drzwiach kuchni i nerwowo obciągając za długi już sweter.
- Co się stało? - zapytał.
- Dlaczego myślisz, że coś się stało?
- Bo zawsze, gdy mówisz do mnie per tatku coś ode mnie chcesz. Czy tym razem jest inaczej?
- Poniekąd nie. Chcę tylko rozmowy. - usiadłam przy stole naprzeciwko niego - Tylko nie wiem, jak mam ci to powiedzieć.
- Najlepiej prosto z mostu.
- No dobrze. Jestem w ciąży.
I potem wytłumaczyłam mu wszystko. Nie mogłam mu powiedzieć prawdy, więc gdy zapytał kto jest ojcem dziecka powiedziałam, że jakiś chłopak z dyskoteki, z którym nie mam kontaktu. Wtedy tata mnie przytulił i powiedział, że ze wszystkim sobie poradzimy. Pożałowałam moich kłamstw, ale chciałam uniknąć tego co byłby nieuniknione, gdy by dowiedział się prawdy. Wściekłość przesłoniłaby mu świat. Zrobiłby wszystko czego naprawdę chciałam uniknąć. Za to nie mogłam uniknąć rozmowy z Harry'm. Napisałam do niego esemesa z taty telefonu prosząc go o spotkanie. Kilka minut później siedziałam już w kawiarence. Wybrałam to miejsce w nadziei, że mogę tutaj nie urządzi awantury. Gdy tylko przyszedł i zauważył mnie zamiast Louisa, chciał się odwrócić i odejść, ale chyba również do niego dotarło, że potrzebna nam jest rozmowa.
- Czego znowu chcesz? - spytał, siadając przy stoliku.
- Uuu - przeciągnęłam - Żadnego "witaj, skarbie"?
- Nie przeginaj - warknął - Mów, o co ci chodzi?
- O nic mi nie chodzi. Chciałam cię tylko poinformować o jednej banalnej wprost rzeczy - mówiłam, uważnie się mu przyglądając.
- No, o czym? - zniecierpliwił się.
- O tym, że jestem w ciąży - wyrzuciłam z siebie. Styles zerwał się na równe nogi, ale zaraz się opanował zdając sobie sprawę z tego, że wokół siedzą ludzie.
- Chyba sobie żartujesz! - zawołał - Może jeszcze powiesz, że moje?!
- A niby czyje? Świętego Mikołaja? Byłeś moim pierwszym facetem, czy tego chcesz czy nie - dodałam, przygotowawszy się uprzednio do kontrataku z jego strony.
Hazz pobladł, ale nadal nie mógł w to uwierzyć. Powiedział tylko :
- Nie wierzę ci.
Wstał i wyszedł. Wypiłam do końca sok pomarańczowy i poszłam do domu.
Popełniłam kolejny błąd. Jak się można łatwo domyślić, po wczorajszym wszystkie wieści trafiły do gazet. Ojciec był wściekły, ponieważ dopuściłam się kłamstwa wobec niego. Był wściekły również na Hazzę. Niestety byłam świadkiem ich kłótni. Stałam w drzwiach kuchni tak, że nie mogli mnie zobaczyć, a ja słyszałam każde ich słowo.
- Jak mogłeś do tego dopuścić?! - krzyczał tata - Przecież wiedziałeś, że ona coś do ciebie czuje. Nawet ja to widziałem, chociaż mi o tym nie mówiła.
- Co ja niby mogłem zrobić? Byliśmy pijani i nie wiedziałem co się dzieje!
- A trochę za późno zdałeś sobie z tego sprawę - powiedział już nie ze złością, ale po prostu ze smutkiem. Ze smutkiem, ponieważ właśnie stracił przyjaciela i nie może ufać nawet własnej córce.
***
Po tamtej rozmowie ślad po Harry'm zaginął. Jedni mówili, że wyjechał gdzieś na drugi koniec świata, inni, że nadal jest w Londynie i praktycznie możemy go spotkać za zakrętem. Ja przeprowadziłam się do przyjaciółki, żeby dać czas ojcu. Nim się obejrzałam minęło 9 miesięcy i wylądowałam w szpitalu, gdzie urodziłam zdrowego chłopczyka. Leżałam tam przez kilka dni, a wszyscy - Liam, Danielle, Niall i jego żona, Zayn i Perrie - mnie odwiedzali. Również ojciec przychodził. Któregoś poranka, dzień przed wypisem, Gdy byli u mnie w komplecie, Niall powiedział coś, co nas wszystkich wprawiło w osłupienie.
- Już mu rosną loczki, jak u Hazzy.
Pierwszy raz od dawna ktoś wypowiedział przy mnie jego imię. Odwróciłam głowę w nadziei, że włosy opadną mi na twarz zakrywając ją, ale zapomniałam, że miałam je spięte klamrą. Opuścili mój pokój, opieprzając Nialla po cichu. Najgorsze, a może najlepsze było to, że miał rację.
***
Kolejny dzień. Opuszczam szpital. Wraz ze spakowaną torbą i z synkiem na rękach wychodzę z sali i wpadam na ... Harry'ego. Patrzę na niego szeroko otwartymi oczami, a on łapie mnie za rękę i wciąga z powrotem do pokoju.
- Przepraszam - mówi na wstępie - Przez ten czas, w którym byliśmy osobno dotarło do mnie, że nie powinienem był cię tak zostawiać. Nawet jeśli nie możemy być nikim więcej niż przyjaciółmi, powinienem zapewnić małemu godne jego warunki wychowania. Zrobię wszystko, aby nasz syn był szczęśliwy. Wybaczysz mi?
Nie odpowiedziałam, tylko go przytuliłam. Bardzo chciałam, żeby to się wydarzyło. Ale marzenia okazały się rzeczywistością. Bardzo szczęśliwą. Los może nas zaskoczyć w najmniej spodziewanym momencie.
_______________________________________________________
I jest mój imagin. Pisałam wcześniej, że będzie on o Larry'm, ale bardziej dotyczy samego Harry'ego. Chcę zobaczyć pod tym imaginem chociaż z 5 komentarzy. Napiszcie kilka słów, bo jest to dla mnie znak, że ktoś czyta, a jak widzę zero komentarzy, to myślę, że to jest bez sensu.
Do następnego.
~Agnieszka