Statystyka

niedziela, 20 stycznia 2013

# 66. Liam.

- Proszę wstać, sąd idzie.
- Proszę usiąść - poprosiłam. Tak, byłam sędzią i kochałam ten zawód. Tak intrygujący, a zarazem niebezpieczny. Nigdy nie wiadomo, co przyjdzie do głowy osądzanemu. Dziś prowadziłam rozprawę zespołu One Direction przeciw antyfanom. Antyfanom, którzy zniszczyli mienie boysbandu i czyhali na ich życie. A więc czas zacząć.
- Panowie, proszę przedstawić stanowiska - zwróciłam się do członków owego zespołu. Zaistnieli dobre 9 lat wcześniej. Coś o nich słyszałam. A nawet więcej niż coś, gdyż byłam Directionerką. Brunet o kręconych włosach siedzący najbardziej po prawej, to Harry. Blondyn, czyli Niall jakieś 3 lata temu ożenił się ze Słowianką, Polką chyba. Zayn, mulat, szczęśliwy narzeczony Perrie Edwards. Ten w bluzce w paski to Louis, singiel o ile mi wiadomo. No i Liam. Najgrzeczniejszy, najprzystojniejszy i najbardziej wrażliwy. Mój rówieśnik. Jak mówią " Fanki odchodzą, Directioners zostają ". Tyle rzeczy pamiętałam na ich temat. Najpopularniejszy zespół na świecie. No, ale znaleźli się też przeciwnicy ich muzyki. Stoją teraz naprzeciw pięciu dorosłych chłopaków i czekają na wyrok, który wydam ja.
- To było dobre cztery miesiące temu. chcieliśmy jechać na próbę, a tu ktoś poprzebijał nam opony. Myśleliśmy, że to po prostu głupi wybryk dzieciaków z osiedla. Ale potem włamanie i zabranie ważnych dla nas pamiątek. Plus listy z pogróżkami z odciskami palców tych oto obecnych tu zuchwalców - Liam mówił trochę szybko i chaotycznie, ale zarejestrowałam najważniejsze informacje.
Oskarżeni oczywiście wypierali się wszystkiego, ale dyskusja ze mną, twardą sędziną nie ma żadnego sensu. Kilka kar porządkowych się posypało, nie powiem. Sprawę oczywiście wygrali chłopcy z zespołu. Antyfani dostali rok w zawieszeniu, odszkodowanie do zapłacenia i zakaz zbliżania się do piosenkarzy. Chyba starczy. Po skończonej rozprawie podszedł do mnie Payne.
- Bardzo pani dziękujemy za takie rozwiązanie. Może zgodziłaby się pani na filiżankę kawy w moim towarzystwie ? - zapytał odważnie.
- Przepraszam, jestem tutaj służbowo. Obowiązki wzywają, nie mogę przyjąć zaproszenia - odparłam.
Dobrze czy źle ? Pojęcia zielonego nie mam. Chciałabym porozmawiać z moim idolem w cztery oczy, ale z drugiej strony ja byłam tylko organem, który pozytywnie rozpatrzył sprawę tych chłopaków. I nic więcej. Poznałam ich dzięki swojemu obowiązkowi. Postanowiłam zapomnieć o sprawie i prowadzić dalej życie samotnej sędziny. 
Nie powiem, że dobrze zrobiłam. Liam był bliski mojemu sercu, choć tak naprawdę się nie znaliśmy. Na początku, jak to Directionerka " darzyłam uczuciem " wszystkich chłopców. A Liam ? Jego zachowanie, wrażliwość i dobre postępowanie z kobietami mnie urzekły. Był po prostu ideałem. A teraz mam możliwość, a właściwie miałam poznać go i to zaprzepaściłam. Only Me. Muszę Go spotkać. Poczuć zapach jego markowych perfum, spojrzeć w brązowe oczy. Stanąć z nim twarzą w twarz i powiedzieć, że jest dla mnie kimś więcej. Tak naprawdę on znał mnie tylko z sali rozpraw. I z twittera. Ale o tym drugiem nie wiedział. Dobre dwa lata temu odpisał mi, zwykłej fance. Zapytałam o ideał dziewczyny. Odpisał : " Możesz nią być i Ty. Pokocham każdą, która pokocha mnie. " Zostało mi to w pamięci. Wyryte. Spróbuję. Nic nie stracę. Nawet, jeśli da mi tylko autograf nie będę żałować. Będę dumna, że odważyłam się na taki krok.
11 maja. Berlin. Ja. Stadion. I On. Wybrałam się do Niemiec, gdyż wcześniej ( gdy byli w Wielkiej Brytanii ) nie dostałam wolnego. Życie. Stałam pośród kilkunastu tysięcy innych fanek, a może i fanów. Tych " starych " i " nowych " . Ja i moje pragnienie spełnienia marzenia. Wyszli i stanęli twarzą w twarz z rozwrzeszczanym tłumem. Rozbrzmiały pierwsze takty " Back For You " . 


" Whenever I close my eyes,
I picture you there,
I'm looking out at the crowd,
you're everywhere " 

Poczułam, jakby to o mnie śpiewał. Tak. O dziewczynie, której tak naprawdę nie zna. O dziewczynie, która tak bardzo chciałaby z nim być. Marzenia to bardzo złudne myśli. Bardzo. Po 1,5 godziny koncertu nic, a może prawie nic się nie zmieniło. Ja, zwykła dziewczyna, pracująca w sądzie. On, sławny piosenkarz. Dwa osobne światy. Wyszłam smutna, bez nadziei. I nagle olśnienie. Autografy. Muszę tam iść, choćbym stała w kolejce cały dzień. Może troszkę przesadziłam, bo już po niecałej godzince stałam przy stoliku. Zajmowanym przez One Direction. Dostałam autograf. Liam posłał mi uśmiech, bardzo promienny. Tylko nie wiem, czy obdarzał nim każdą fankę, czy był tylko dla mnie. Mam paranoję. Ehh ... Odeszłam, uprzednio dziękując, przewracając karteczkę z podpisami na zdjęciu. Moment. Na drugiej stronie coś było !
" O 22 na głównym, berlińskim placu, moja pani sędzio. L. " 
O mamusiu. Dwudziesta druga. Ja. Liam. Gwiazdy. Kurczę, zamiast cieszyć się z chęci rozmowy Liama ze mną marzę o rzeczach wręcz niemożliwych. Punkt 10 p.m. stanęłam na głównym rynku Berlina. Czekała. Aż w końcu się pojawił. Szedł powoli, odziany w długi płaszcz. Jak jakiś detektyw, ale nie o tym teraz. Nie mogłam oderwać od niego oczu. 
- Przyszłaś ... - chłopak jakby nie dowierzał. 
- Tak, przyszłam. Nie jestem tu służbowo, możemy porozmawiać, Liam  - jego imię wymówiłam tak ... tak jak zakochana dziewczyna wymawia imię ukochanego. Ugh, dziwnie zabrzmiało. Znów. 
- Cieszę się. Bardzo. Bo wiesz ... Ja ... muszę Ci coś powiedzieć. Tak, jak kiedyś napisałem do pewnej fanki. Pokocham każdą ...
- ... która pokocha mnie" - dokończyłam.
- Skąd to wiesz ? Ty nią byłaś, prawda ? A więc odwróćmy to zdanie w pytanie. Czy pokochasz tego, który pokochał Ciebie ? - zapytał - Miłość od pierwszego wejrzenia. Absolutnie tak. Więc ..
- Tak Liam, choć tak naprawdę się nie znamy. Ale mamy dużo czasu na dokonanie tego. Chcę spróbować.
Chłopak mocno mnie przytulił i pocałował w głowę. Berlińska noc. Niebo zasypane gwiazdami. My. Zakochani, szczęśliwi. I wierzący w marzenia, które niegdyś wydawały się złudnymi myślami.


Płaczę. Akcja. Siostry i Bracia, kocham Was ponad życie, i wiem, że gdyby nie Wy nie byłabym taka, jaka jestem. Dziękuję z całego serducha.

Mam nadzieję, że imagin w miarę się udał. W końcu miałam się dla kogo postarać, gdyż dedykuję go KAŚCE. Kochana, buziaki od Dominiki ♥


Dominika


9 komentarzy:

  1. Super imagin i świetny blog <3 Wiki. xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratulacje, wspaniały imagin. I zgadzam się, świetny blog. Czekam na kolejne ;* :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny, tylko jedna uwaga - sędzina to żona sędziego. Więc jeśli była sędzią to możesz powiedzieć po prostu pani sędzia... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Shibushi , Marcheweczko dziękuję za uwagę ♥
      Pozdrawiam i całuję ♥

      Usuń
  4. Hej ;) super imaginy, zapraszam również do mnie: http://we-love-imagines.blogspot.com/ PRZEPRASZAM ZA SPAM :)

    OdpowiedzUsuń
  5. super dziękuje :*

    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny imagin . zapraszam też do mnie: i-imaginyonedirection-n.blogspot.com . mam nadzieję, że wpadniesz i napiszesz swoją opinię, to dla mnie bardzo ważne, ponieważ dopiero zaczęłam . x

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny zresztą jak zwykle <3

    OdpowiedzUsuń
  8. śliczny jak zawsze :-* :-*

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K