Zapraszam na ostatnią część.
Włączcie koniecznie.
- Musimy już jechać - usłyszałem od Nialla, ale nie zareagowałem. Cały czas siedziałem na parapecie okna, wpatrując się w nieboskłon zasłonięty chmurami. Odezwałem się dopiero po chwili.
- Nie mam ochoty tam iść. Nie chcę patrzeć na ich cierpienie, łzy.
- Wiem, Zayn - Niall westchnął - Nikt nie chce tam iść, ale musimy o zrobić, aby pokazać im, że nie są sami, że mają w tym wszystkim wsparcie.
Wiedziałem, że miał rację. Spojrzałem Niallerowi w twarz. Mogłem tylko się domyślać jakie targały nim uczucia, w końcu sam kiedyś stracił brata bliźniaka, a teraz wydarzyła się podobna sytuacja. Trzyma się dzielnie. To on po mnie przyjechał, gdy Perrie im powiedziała, że nie chcę iść.
- Dobrze, chodźmy.
Po minucie szliśmy w kierunku samochodu, tym razem to Horan prowadził. Po jakimś czasie dojechaliśmy na cmentarz. Poszliśmy w kierunku pozostałych. Harry, Louis z Eleanor, Ed, Josh i oczywiście Perrie stali w pobliżu Liama i Nadine. Oboje spuścili głowy, gdy dębowa trumna spoczęła w głębokim dole. Prawda była taka, że poród był strasznie wykańczający dla Nadine. Lekarze mówili, że to cud, że przeżyła, ale dziecko już niestety nie. Ona sama strasznie się zmieniła. Gdy ją poznaliśmy, była pewną siebie, dumną z ciąży dziewczyną Liama, teraz jest bardzo chudą, bezradną osobą, której zabrano kogoś bliskiego. A Liam ? Robi wszystko, co może, by jej pomóc. Przeszukałem powietrze po mojej prawej stronie, aż natrafiłem na dłoń Perrie, którą mocno ścisnąłem.
***
Byłam rozdarta, nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Cały czas się trzęsłam. Tak, jak dotychczas pokazywałam, że jestem dzielna, tak teraz jakby pękłam na miliony kawałeczków. Nie dawałam sobie rady, muszę temu spojrzeć prosto w oczy. Spodziewałam się, że dziecko nie będzie zdrowe, ale śmierć ? Kochałam je. Mogłam się nim nacieszyć przez 8 miesięcy. Wszyscy tu przyszli. Jestem im bardzo wdzięczna. I pomyśleć, że na początku tak się bałam, że mnie nie zaakceptują. A teraz jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Obejmujące mnie ramiona Liama zacieśniły się. Odwróciłam się w jego stronę.
- Liam, jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało. - szepnęłam - Jak to mówią, nie można mieć wszystkiego. Trzeba zamknąć jeden rozdział i iść pisać kolejny. Ale mimo wszystko myślę, że ten mi się udał, bo mam jeszcze ciebie. Wspaniałego, czułego, troskliwego. Przyjaciół, którzy pójdą za mną w ogień. Nie chcę chodzić na żadne terapie. Poradzimy sobie sami, Li. Obiecuję ci to. Nie będę robić żadnych głupot, nie chcę, abyś cierpiał podwójnie. Nadszedł czas na zmiany. Zmiany na lepsze. Kocham cie, skarbie. Pamiętaj o tym zawsze.
Przytuliłam się do niego, a ponieważ nie byłam wysoka, obejmowałam jego klatkę piersiową, a nie szyję. Miałam przy swoim boku najwspanialszego faceta na Ziemii, moją pierwszą miłość i, choć będzie to trudne, muszę zacząć żyć pełnią życia i myśleć o przyszłości, a nie o tym co było.
Świetny jest ;)
OdpowiedzUsuńŚliczne ;**
OdpowiedzUsuńjest, hmm, no okej :) xx
OdpowiedzUsuńPopłakałam się !!! Zajebiste <333
OdpowiedzUsuń