@heartatack20
@awhmyharreh
@AgaHej
Możecie domyślić się wszystkiego od samego początku, a jeśli tak się stanie, to mam chociaż nadzieję, że macie przyjemność podczas czytania tego imagina.
Twitter, moja internetowa oaza spokoju, baza informacji, możliwość nawiązywania nowych znajomości a także małe uzależnienie, ale najprzyjemniejsze w jakie dotychczas wpadłam. Kim jestem ? Tego nie muszę zdradzać. Wystarczy spojrzeć na mój profil : tło, header, banner, ikonka. To wszystko mówi o mnie wystarczająco wiele. Mianowicie, wszędzie jest Niall Największa Miłość Mojego Życia Horan. Moim największym sukcesem jest nasze wspólne zdjęcie, które pozwolił sobie zrobić, gdy pewnego razu spotkałam go na londyńskim lotnisku. Czasami, kiedy nie mogę zasnąć, wpatruję się w to zdjęcie i wyobrażam sobie, że jesteśmy parą, a to tylko jedno z naszych wspólnych fotek. Tak, pomarzyć dobra rzecz. Niestety na nic więcej nie mogę sobie pozwolić. Ale skończmy o mnie i przejdźmy do sedna sprawy, mojej historii.
Któregoś dnia wchodzę na twittera i zamieszczam krótkiego tweeta :
" Ciężki dzień. Przytuli ktoś ? xx "
Idę dalej, przeglądam trendy, daję retweet niektórym fajnym i zabawnym tweetom i dopiero wtedy wchodzę w reakcję / connect. Pojawiła się odpowiedź.
" Ja mogę! * wielki hug (ang. przytulas) * "
Od razu uśmiech wpełza mi na usta. Niby taka mała rzecz, a mnie ogromnie cieszy. To znak, że ktoś mnie zauważa.
" Aww, dzięki. Od razu mi lepiej. "
Odpisuję i czekam na kolejną odpowiedź. Przychodzi już po chwili.
" Nie ma sprawy. Polecam się na przyszłość xx "
" Uważaj, bo jeszcze skorzystam .. "
" Będę zaszczycony mogąc pocieszać twoją osobę. "
" Zaszczycony ", z nie " zaszczycona ". Robiło się coraz ciekawiej. Postanowiłam brnąć w to dalej i już wyszukiwałam w głowie tematy do rozmów.
Kilkadziesiąt tweetów później wiedzieliśmy o sobie wiele interesujących rzeczy. Miał na imię James, lat „prawie” dwadzieścia, ale to „prawie” to wiecie ... Np. ja używam tego słowa na pół roku przed urodzinami. Ale mniejsza z tym. Jest blondynem o niebieskich oczach, mieszka w Londynie, chociaż stąd nie pochodzi. Powiedział, że moglibyśmy się kiedyś spotkać i najwyraźniej brał to całkiem na serio. A co najważniejsze, jest boyDirectionerem.
Dzień później wchodzę w profil James'a i widzę, że opublikował twitlongera. No ok, to czytam, nie ? Pisze on tam, że widzi tweety ludzi, których nie stać na kupienie płyty czy książki One Direction. On sam jest w posiadaniu trzech takich i jest gotowy dwie o nich oddać " w dobre ręce ". Wystarczy tylko napisać TL, w którym wyjaśni się, dlaczego jesteś Directionerem, a już ma się szansę na wygraną.
" Co tam, misiu ? xx "
Napisał chłopak, gdy skończyłam czytać. Uwielbiamy zdrobnienia.
" Ty masz dobrze, aż ci zazdroszczę "
Gdy nie wiedział o co mi chodzi, wyjaśniłam, że nigdzie nie mogę znaleźć Siły Marzeń, a ona ma aż trzy egzemplarze.
" To na co czekasz ? Pisz TL i miej nadzieję, że będziesz tą jedyną! "
Właściwie dlaczego nie ? Nawet, jeśli się nie uda, to przecież będzie dobra zabawa. Otworzyłam nowego twitlongera i zaczęłam pisać. Po pół godzinie byłam w szoku, co mój mózg może wymyślić, gdy walczy o coś cennego.
" Mam czekać dwa dni ? Chyba nie wytrzymam emocjonalnie. "
Brzmiał mój kolejny tweet, gdy okazało się, że James właśnie po tych 48 godzinach ogłosi wyniki. Aby o tym nie myśleć, wyłączyłam twittera i zaczęłam rysować.
Ołkej, dochodzi godzina 21 dwie doby później.
" Denerwujesz się ? "
Pisze James na pół godziny przed terminem.
" Jeszcze jak! "
Odpowiadam i postanawiam zagrać z innej strony.
" Skarbie, a może byś zdradził mi wyniki ? Obiecuję, że nikomu nie powiem. "
" Och, nie ma tak dobrze. Będziesz musiała się pomęczyć tak, jak pozostali. "
" Nie lubię cię :P "
" A ja cię kocham ♥ "
Moje serce latało. Nasza znajomość się rozwijała, a ja lubiłam go coraz bardziej, chociaż to głupie, bo nawet się nie widzieliśmy. Ale co ja na to poradzę ? Serce nie sługa. Aby zabić czas, wdałam się w konwersację z jakąś dziewczyną. W pewnym momencie podesłała mi link do czegoś i kazała czytać. Twitlonger, zapomniałam.
" Witam wszystkich, to znowu ja.
Na początku chcę was zawiadomić, że nie było łatwo wybrać dwóch osób spośród tylu nadsyłanych zgłoszeń. Jednak wyboru musiałem dokonać i zaraz wam go przedstawię. Swoimi historiami mnie wzruszyliście, ucieszyliście, zaskoczyliście, etc. Dużo by wymieniać uczuć, które mną zawładnęły. Już przechodzę do sedna sprawy. Otóż jedną z książek postanowiłem przyznać osobie, która kryje się pod tą nazwą : @one_direction_4ever *. Gratuluję! A druga nagroda wędruje do bardzo miłej, ciepłej i uprzejmej osoby o imieniu [T.I] : (twój nick na tt). Tak, znamy się i bardzo lubimy, a jeśli sądzicie, że przyznałem jej tą nagrodę tylko ze względu na naszą znajomość, to przeczytajcie jej TL, z zrozumiecie, że moja decyzja była słuszna.
Dziewczynom gratuluję, a resztę zostawiam do omówienia na DM.
James xx "
Nie wierzyłam. Czyżbym to na serio była ja ? Kliknęłam na nick i gdy wyświetlił się mój profil, uwierzyłam. Pierwszy raz coś wygrałam. Moje interakcje były pełne tweetów typu : " Gratuluje, naprawdę zasłużyłaś." " Twój TL był wspaniały. Gratuluję, siostro. " Dobra, muszę przyznać, że miło usłyszeć takie rzeczy. Prawie przegapiłam tweeta James'a.
" I jak pani sobie życzy swoją książkę ? Pocztą, a może poprzez osobiste spotkanie ? "
" Proponuję spotkanie. To będzie najlepsze rozwiązanie "
OMG, umówiliśmy się. Jutro o 15 w parku.
Moje przygotowania trwały od samego rana. Największy problem stanowił wybór ciuchów. Miałam dwie fajne, nowe bluzki i nie wiedziałam, którą założyć. W końcu zdecydowałam się na tą luźną, z rękawami 3/4 w kolorze szarym, a do tego ciemniejsze rurki i brązowe buty z ćwiekami z tyłu. Na miejscu byłam 15 minut przed czasem. Usiadłam na jednej z ławek i czekałam. Opisałam siebie mniej więcej, więc myślę, że James nie będzie miał problemu ze znalezieniem mnie. Czas mijał, a każdy przechodzący blondyn był dla mnie właśnie tym z twittera. W końcu przyszedł ten długo wyczekiwany. Zaskoczył mnie zza pleców, mianowicie kucnął za mną i wyciągnął przed siebie rękę, w której trzymał książkę.
- Cześć - powiedział chłopak.
Odebrałam od niego książkę i się odwróciłam.
- Niespodzianka! - zakrzyknął blondyn.
- Nia .. Niall ? A co ty tu robisz ? - jąkałam się - A James ?
- Niall James Horan - podkreślił drugie imię - we własnej osobie.
- To znaczy, że cały czas pisałam z tobą ?
- Dokładnie! Sekretne konta czasem się przydają - uśmiechnął się i usiadł obok mnie.
- Wiesz, nie wiem, co mam powiedzieć.
- Nie musisz nic mówić. Lubię zadowalać swoich fanów. Zwłaszcza tych największych.
- Dzięki - mruknęłam.
Niall mówił coś jeszcze, ale moją uwagę skupiło coś innego.- Słuchasz mnie ? Coś nie tak ? - pytał - Jednak źle zrobiłem ? Do samego końca miałem wątpliwości ...
- Nie, nie o ciebie chodzi. Tylko zastanawia mnie tamta dziewczynka - wskazałam głową na matkę z dzieckiem siedzące kilka ławek dalej. Mała, na oko 6-7 lat, wpatrywała się w nas, a jej matka coś jej tłumaczyła, ale ona jakby nie słuchała. Wyrwała się z ramion opiekunki i zaczęła biec w naszą stronę, ale w połowie drogi zwolniła, jakby nagle przypomniała sobie, że jesteśmy dla niej obcymi ludźmi. Jednak jej to nie zniechęciło i w końcu do nas podeszła.
- Cześć - powiedziałam do dziewczynki, która stanęła oparta o moje kolana.
- Coś się stało ? - dopowiedział Nialler.
W odpowiedzi mała wyciągnęła rękę i dotknęła okładkę książki, delikatnie, jakby się bała, że się rozpadnie pod jej dotykiem.
- Daj ją jej - usłyszałam od Horana i podsunęłam "Siłę ... " bliżej. Dziewczynka przekartkowała książkę, aż dotarła do strony ze zdjęciem Nialla, na którym się zatrzymała. Następnie spojrzała na mojego towarzysza i znowu na zdjęcie, jak gdyby porównywała, a w końcu się uśmiechnęła. Piękną chwile przerwała jej matka, która do nas doszła i zaczęła się tłumaczyć, nawet nie dając nam dojść do słowa.
- Przepraszam za nią. Tłumaczyłam jej, ale jak to dziecko zawsze musi postawić na swoim. Chodź, Molly, nie będziemy przeszkadzać. - wzięła małą za rączkę i chciała ją odprowadzić, ale jej córka się zaparła.
- Niall - powiedziała tylko cienkim głosikiem. Matka wzięła ją na ręce i odeszła, nie cackając się dłużej. Wstałam z ławki i pobiegłam za nimi.
- Proszę zaczekać! - zawołałam - Proszę, to dla ciebie - dodałam, wręczając książkę małej.
- Naprawdę ? - jej oczka zabłysły, zupełnie jak u Zayna w teledysku Little Things.
- Tak.
- Nie, ona nie może tego przyjąć - zaprzeczyła jej matka.
- Może. To będzie wielka przyjemność i dla mnie o dla niej - mówiłam i nie pozwalając na nic więcej po prostu odeszłam, uśmiechając się do dziewczynki.
- Wiesz, pierwszy raz widzę, aby ktoś zrobił coś takiego - powiedział Niall, gdy z powrotem obok niego usiadłam.
- Siostrom trzeba pomagać, co nie ? Dla mnie to nic takiego.
- Przejdziemy się ? - zaproponował.
- Jasne - wstaliśmy z ławeczki i ruszyliśmy przed siebie, a Niall złapał mnie za rękę. Po minutach, godzinach wiedziałam już, że nie idziemy tylko na spacer. Idziemy w nową przyszłość. Przyszłość, którą spędzimy razem, kochając się najmocniej na świecie.
* Nie sprawdzajcie, czy istnieje, bo nie istnieje nikt taki.
Oooo... Jakie to słodkie *.*
OdpowiedzUsuńemmm... też tak chcę ;d
OdpowiedzUsuńDomyśliłam się wszystkiego na początku ( no może prawie wszystkiego), ale mimo to czytało się super ;) Imagin jest świetny ;))
OdpowiedzUsuńuroczy *w*
OdpowiedzUsuńuuu.. też tak chce. Zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńhttp://dziewieclier.blogspot.com/2013_04_01_archive.html
Zostałaś nominowana do Liebster Award!!! Idealny blog :*
OdpowiedzUsuńWięcej szczegółów na naszej stronie
http://just-you-and-one-direction.blogspot.com/2013/05/ponowna-nominacja.html / Niallowa♣
uxofifeiuxicofejeiifuddkuxkdkufu :* też bym tak chciała na twitterze
OdpowiedzUsuńjaki sweet!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJuliaxD