Statystyka

czwartek, 25 października 2012

#31. Niall. Praca na konkurs.

- I pamiętaj, że cokolwiek by się nie stało, ja zawsze będę przy tobie nawet, jeśli mnie nie będziesz widziała ani słyszała. Zawsze będę nad wami czuwał - usłyszałam w głowie słowa ojca, a potem zobaczyłam zamazane rysy jego twarzy. A po sekundzie wszystko zniknęło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Poderwałam się z łóżka, odrzucają kołdrę na bok. Wstałam i podeszłam do okna, które szeroko otworzyłam, po czym zaczerpnęłam świeżego powietrza. To było bardzo dziwne. Mój tata umarł dwa lata temu i ni skąd ni zowąd widzę go w moim śnie. I to kiedy? W dniu moich urodzin! Zamknęłam okno, ubrałam się szybko i zeszłam do kuchni. Jako najstarsza z rodzeństwa wykonywałam podstawowe obowiązki, aby choć trochę odciążyć mamę, która pracowała po kilkanaście godzin dziennie. To ja budziłam rano dwie młodsze siostry i wyprawiałam je do szkoły, a przez resztę dnia zajmowałam się dwuletnim braciszkiem. Lecz dzisiaj mama wzięła sobie dzień wolny, więc gdy weszłam do kuchni ona już tam była.
 - Witaj, jubilatko - przywitała mnie z serdecznym uśmiechem na twarzy. - Moja pierworodna córka kończy dzisiaj dziewiętnaście lat!
Tak, byłam już dziewiętnastolatką. W naszej rodzinie obchodzimy urodziny w skromny sposób. Zazwyczaj musiały wystarczyć życzenia i robione ręcznie prezenty. Tak było też tym razem, lecz dla mnie ważniejsze niż rzeczy materialne było to, ile serca wkładali moi bliscy w wykonanie upominków. W momencie, gdy odbierałam je od rodzeństwa usłyszałam zza okna pokrzykiwania mieszkańców miasteczka. Wyjrzałam na zewnątrz i zobaczyłam rozhisteryzowanych sąsiadów wskazujących jakieś miejsce. Podniosłam na nie wzrok i wtedy zobaczyłam coś znacznie gorszego. Był to dym unoszący się znad jednego z budynków kilka ulic dalej. A ja doskonale wiedziałam co to był za budynek.
 - Dokąd idziesz?! - zawołała za mną mama, gdy wybiegałam z domu.
 - To piekarnia! Piekarnia się pali! - odkrzyknęłam do niej. - Niall miał dzisiaj pomagać ojcu!
 - Zaczekaj! - rodzicielka zjawiła się przy mnie w kilku krokach - Obiecaj, że nie zrobisz nic głupiego. Już raz straciłam męża. Nie chcę, aby i tobie coś się stało.
 - Obiecuję, ze niedługo wrócę - powiedziałam, przytulając ją i pobiegłam w miejsce pożaru. Po jakimś czasie sprintu stanęłam twarzą w twarz z płonącym budynkiem. Dookoła stali ludzie, obserwujący akcję gaśniczą, a dwóch mężczyzn obok mnie szacowało szkody.
 - Podobno w środku było dwoje ludzi - rzekł jeden z nich - Mówią, że oboje nie przeżyli.
Na dźwięk wypowiadanych przez niego słów poczułam się jakby ktoś uderzył mnie w twarz. Przecież to było niemożliwe! To nie mogło się stać!
 - Nie! - wrzasnęłam i nie bacząc na konsekwencje zaczęłam biec do piekarni. Słyszałam jak ludzie się przekrzykiwali, żeby mnie zatrzymano, ale nie zważałam na ich uwagi, tylko gnałam przed siebie. W końcu dostałam się do niszczonego przez ogień budynku, okrywając się jakimś płaszczem, który wzięłam po drodze. Momentalnie zrobiło mi się gorąco i poczułam paniczny strach, lecz nie przed ogniem, a przed tym, że Jemu mogło coś się stać, a nawet mogłabym go już nigdy nie zobaczyć, jego wspaniałych roześmianych, błękitnych oczu, nie poczuć jego dłoni w uścisku swojej. Ta sytuacja była dla mnie jak cios nożem w serce. Sama nie wiem co kazało mi się udać w stronę głównego pieca, ale kiedy już tam dotarłam wiedziałam, że obrałam dobry kierunek. Chłopak leżał na podłodze w oparach kłębiącego się dymu. Podbiegłam do niego, odejmując od twarzy rękę, którą przytrzymywałam osłaniającą mnie chustę i próbowałam udzielić blondynowi pierwszej pomocy. Jednak moje starania nie na wiele się zdały, ponieważ już po chwili wiedziałam wszystko. Nialla już nie było. Było tylko jego ciało, lecz dusza przebywała już w Zaświatach. Przepełniona rozpaczą, przytuliłam się do jego martwego ciała. W tej chwili runęły wszystkie obietnice, które złożyłam, a których nie dotrzymam. Liczyło się tylko to, że chciałam być z nim, mieliśmy planowany ślub, a teraz to wszystko stało się tylko marzeniem. Nierealnym marzeniem. Musieliśmy zostać razem nawet jeśli oznaczałoby to to, co zrobiłam potem. Przytuliłam twarz do twarzy Nialla i zakryłam swoje matowe tęczówki powiekami w oczekiwaniu na... na przeznaczenie. Nie wiem po jakim czasie, ale straciłam możliwość rozróżniania rzeczywistości od fikcji. Przed moimi oczami pojawiały się coraz to nowe obrazy, z czego każdy przedstawiał zgoła inną sytuację. A były to moje złudzenia spowodowane dusznym, zanieczyszczonym dymem, który wciągałam do płuc. Lecz potem przestrzeń przed mymi oczami przybrała jeden kolor. Czerń. Głęboka, nieprzenikniona czerń.



~.~



Biel. Otaczała ją biel. Gdziekolwiek by nie spojrzeć wszędzie widziała tylko ten kolor. I nagle z jej lewej strony zmaterializowała się jakaś postać. Blond włosy chłopaka prawie kontrastowały z jego jasną szatą, w którą był ubrany. Stanął naprzeciwko dziewczyny i długo się w siebie wpatrywali. W końcu ujął jej dłoń i szepnął do niej:
 - Zrobiłaś to dla mnie?
 Ona podniosła wzrok znad ich splecionych dłoni i spojrzała w jego pełne miłości oczy, a potem odszepnęła :
 - Zrobiłam to dla nas.


A teraz kilka słów wyjaśnienia. Wiem, że ojciec Nialla nie pracuje w piekarni, itd. Mam zamiar wysłać tą pracę na konkurs, ale zanim dam ją do sprawdzenia nauczycielce, chciałam was spytać czy ona się nadaje do szerszego publikowania? Oczywiście zmienię imiona, itp. Bardzo was proszę o szczere opinie.

P.S - Godzina 15.31 jest magiczna dla wszystkich Directioners, ponieważ dnia 25 pażdziernika na 4fun.tv było Lwwy One Direction!                      
                                                                                                            ~by Agnieszka

8 komentarzy:

  1. Oczywiście, że się nadaje kochana! Lepsze to niż moje durnoty ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet tak nie mów. Ty pięknie piszesz!
    ~A.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ma to być szczere to...nic z tego nie rozumiem.Czyli BEZNADZIEJNE!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. do reszty cię porąbało świetny jest ogarnij się człowieku!

      Usuń
  4. Moim zdaniem sie nadaje. Nie przejmuj sie niektórymi Anoninami. Widać nie rozumieją, że nawet w beznadziejną pracę jest włożona jakaś praca, a w tekst trzeba się wczytać by go zrozumieć. Ale to jest super!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Co za Anonimy, kurwa ! Taki mądry/a , a nawet się nie podpisze -.-' Debilizm. Aguuś, kochanie Ty moje ♥ Jest przepiękne, prawdę powiedziawszy troszkę się wzruszyłam ( biorąc pod uwagę moją miłość do Niallerka :D ) . Ja się pytam dlaczego ja dopiero teraz to czytam ? Chciałam w szkole, ale nie. Bla, bla, bla. Dobra, nie przynudzam, nie psuję tego jakże bistego dzionka, nieprawdaż :D
    Jeszcze raz : przecudowniste, pani Eli się spodoba ♥
    ~Dominikaa ♥ ( Twój zakochany Hinduus :P )

    OdpowiedzUsuń
  6. jejku ja tak na wstępie mówię: nie przejmuj się tym anonimem. myślę że sam/sama lepiej nie pisze c: uwierz mi, głupi człowiek :3 pewnie nawet tego nie przeczytał a komentuje... :)
    oczywiście że się nadaje. genialne ci to wyszło :3 piękny, cudowny, kochany i wszystko co tam jeszcze... genialny po prostu x
    czekam na nowego imagina!
    Oliwia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj się szykuje! Podobno zdemoralizowana jestem, więc szykujcie się na powybijane zęby i przecięte łuki brwiowe! Oj szykuję się nawrót kary... Cel uświęca środki ;)
    Aguś, trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K