Statystyka

niedziela, 21 lipca 2013

#128. Zayn, część 1

BIP! BIP! BIP! 
O nie! Dlaczego noc musi trwać tak krótko? Dlaczego nie mogę zostać w cieplutkim łóżku, owinięta w pachnącą pościel i jego silne ramię? Dlaczego życie musi być takie ciężkie?
Nie otwierając oczu wymacałam na stoiku nocnym budzik, po czym chcąc go wyłączyć, zrzuciłam na podłogę, ale to wcale nie sprawiło, że to piekielne urządzenie umilkło. Niechętnie otworzyłam oczy i bez głębszego przekonania podniosłam się do pozycji siedzącej. Przeczesałam swoje włosy i zeskoczyłam z łóżka. Złapałam dzwoniące urządzenie i szybko go wyłączyłam. Rzuciłam ukradkowe spojrzenie śpiącemu, ale na szczęście nie wzruszyły go moje poranne przygody z budzikiem.
Pozbierałam wszystkie ubrania z podłogi i nie fatygując się pójściem do łazienki, szybko przebrałam. Złapałam w ręce torbę i po raz ostatni omiotłam wzrokiem cały pokój, aby sprawdzić czy nie zostały w nim żadne moje rzeczy. W końcu lepiej dmuchać na zimne… 


Ciepły, wiosenny wiatr otulił moją twarz. Ludzie nieśpiesznie podążali chodnikiem, każdy w swoim kierunku. Spojrzałam na zegarek, który błyskawicznie mnie dobudził. Byłam spóźniona. Znowu. Przyśpieszyłam kroku wkładając ręce do kieszeni. W jednej z nich znalazłam papierosa. Bez namysłu włożyłam go do ust, a potem wyciągnęłam z torby zapalniczkę. Kiedy zaciągałam się dymem pomyślałam o n i m. To on przyczynił się do tego, że zaczęłam popalać i na pewno zostawił używkę w mojej kurtce, bodajże kilka dni temu. Byłam jednak przekonana, że nie będzie miał mi za złe, jeśli „pożyczę” ją sobie, na dobry początek dnia. Byłam zdania, że i tak za dużo pali, więc mogłam śmiało powiedzieć, że w tym momencie wyświadczyłam mu przysługę. Na samą myśl o jego brązowych oczach i pogodnym usposobieniu uśmiech wkradł się na moją twarz.

Do szkoły wpadłam dokładnie w połowie przerwy. Modląc się w duchu, by nie spotkać dyrektora, popędziłam do sali, w której miała odbywać się druga, dla mnie pierwsza, lekcja. Kiedy tam dotarłam w ławce już siedziała Amy. Uśmiechnęłam się widząc przyjaciółkę, po czym śmiałym krokiem wkroczyłam do środka.
- O! Widzę, że nasza królewna się już wyspała. Jak minęła noc? Była pełna wrażeń? – syknęła dziewczyna bez powitania, widząc jak siadam obok niej.
- Amy, co cię ugryzło? – spytałam lekko przybita jej słowami. Wiedziała, że nie lubię, kiedy karci mnie za to jak wygląda m o j e życie.
- Kiedy masz zamiar wrócić do domu? – fuknęła na obdarzając mnie spojrzeniem.
- Dzisiaj… może… - nerwowo podrapałam się po karku.
- Może!? – krzyknęła uderzając dłonią w blat białej ławki. Posłałam jej karcące spojrzenie, żeby ściszyła swoja zachowanie. Ta tylko teatralnie przewróciła oczami. – Za dużo czasu spędzasz z tym chłopakiem…
- Przesadzasz! – błyskawicznie zaperzyłam, ale jednocześnie nie mogłam sobie wyobrazić, że miałabym spędzić chociażby jeden wieczór bez niego – Po prostu dobrze się razem bawimy i tyle.
Dziewczyna posłała mi znaczące spojrzenie, ale ja tylko wzruszyłam ramionami, nie wiedząc o co jej chodzi. Amy przez moment biła się z myślami. W końcu, jakby coś do niej dotarło, westchnęła ciężko.
- Życie to nie jest komedia romantyczna, {T.I} – zachowywała się jakby pozjadała wszystkie rozumy świata – Nie myśl, że twoja przygoda skończy się tak, jak te wszystkie opowieści z Natalie Portman czy Milą Kunis w rolach głównych. 
- Amy! – zaśmiałam się – Przecież wiesz, że to tylko głupie filmy!
- Tak, ale znasz ten schemat. Wszystko idzie z godnie z planem, do czasu. Jedna osoba się zakochuje, ale druga odrzuca to uczucie. Potem jest wielka rozpacz, ale… BAM! Niespodzianka! Okazuje się, że tak naprawdę wszyscy są w sobie na zabój zakochani. Na końcu następuje wyznanie miłości, wspaniały pocałunek bla, bla, bla… - gestykulowała dziewczyna – Szkoda, że w twoim przypadku może dość tylko do punkty rozpaczy i na tym niestety koniec…
- Spokojnie, mówiłam ci już tyle razy, że wszystko jest pod kontrolą. Wiesz, że po związku z Tomem nie zamierzam się na razie z nikim wiązać na poważnie. A Zayn… Zayn to tylko przyjemność bez zobowiązań… Ani ja, ani tym bardziej on nie mamy zamiaru zmieniać tego, co jest między nami. Obojgu chodzi tylko o dobrą zabawę, nic więcej…
- W porządku! – Amy podniosła ręce w obronnym geście – Ale kiedy jednak dotrze do ciebie ta oczywista  prawda, nie mów, że cię nie ostrzegałam, kochana.
- Nie będzie takiej potrzeby, moja droga. Wszystko jest tak jak być powinno i nic się nie zmieni.
- Oj, {T.I}, {T.I} – westchnęła Amy – Jesteś taka naiwna…


Po kilku nurzących wykładach nadszedł czas na lunch. Wraz z Amy postanowiłyśmy, że wyjdziemy ze szkoły i zjemy coś na mieście. Podczas lekcji obiecałam również przyjaciółce, że spędzimy wspólnie wieczór. Zayn ostatnio wspomniał, że ma sporo pracy i raczej nie będzie miał czasu żeby pobyć ze mną, więc wreszcie miałam sposobność, żeby wynagrodzić przyjaciółce stracony czas. 

- To gdzie idziemy? – spytała dziewczyna rozglądając się za jakąś przytulną knajpką – Na co masz ochotę?
- Żeby pokazać ci, jak wiele dla mnie znaczysz, pozwolę ci dzisiaj wybrać – zaśmiałam się, na co przyjaciółka trzepnęła mnie lekko w ramię – Ale mniej na uwadze, że z chęcią zjadłabym sałatkę grecką – szepnęłam jej do ucha, na co ta tylko się roześmiała. 
Kilkanaście minut później siedziałyśmy w jednej z naszych ulubionych restauracji i wesoło gawędziłyśmy. Na moją prośbę, Amy nie poruszała już więcej wątku Zayna. Widziałam jednak, że bardzo chętnie podyskutowałby ze mną na ten temat i podpytała o kilka pikantnych szczegółów z naszego… musiałam to w końcu przyznać, łóżkowego życia.
Miłą atmosferę przerwała moja dzwoniąca komórka. Wygrzebałam ją z torebki po czym spojrzałam na wyświetlacz. Na mojej twarzy gościło zadowolenie pomieszane ze zdziwieniem. Amy posłała mi pytające spojrzenie, ale zamiast jej odpowiedzieć przyłożyłam telefon do ucha.
- Cześć, coś się stało? – spytałam zadziornym tonem bawiąc się serwetką. Przeniosłam swoje spojrzenie na Amy, która wyglądała jakby miała za chwilę wybuchnąć.
Cierpliwie słuchałam swojego rozmówcy, rzadko się odzywając. Co jakiś czas tylko przytakiwałam i uśmiechałam się na słowa tej osoby. Tym czasem moja towarzyszka o mało nie wyrwała mi z ręki telefonu, by sprawdzić z kogo połączenia tak bardzo jestem zadowolona.
- W takim razie do zobaczenia za kilka minut – rozłączyłam się i zaczęłam zbierać swoje rzeczy – Przepraszam cię, ale muszę iść. 
- Gdzie?! Kto dzwonił?! – zdziwiła się dziewczyna, krztusząc wodą.
- Zayn – odpowiedziałam tym jednym słowem na resztę pytań, zarzucając na siebie kurtkę. 
- Chyba sobie żartujesz… - jej spojrzenie mogło w tej chwili zabić.
- Przepraszam – szepnęłam jeszcze raz, po czym szybko wyszłam z lokalu i skierowałam się w stronę umówionego miejsca, mając nadzieję, że Amy nie znienawidzi mnie już całkowicie. 


Jego zarost delikatnie załaskotał mnie po policzku kiedy się witaliśmy. Poczułam jak dłonie chłopaka oplatają moją talię i zaciskają się na niej. Przytulił mnie do siebie, czułam na sobie każdy centymetr jego ciała. Mimo że nie powinniśmy, nie mogliśmy powstrzymać się przed okazywaniem sobie „uczuć” nawet w miejscach publicznych. Kiedy oderwał swoje usta od moich, usiedliśmy przy stole.

- Dlaczego tak pilnie zależało ci na tym spotkaniu – spytałam czując jak jego dłoń gładzi moje udo – Coś się stało? Mam nadzieję, że to nic poważnego.
 - Chciałem po prostu spędzić trochę czasu z tobą, czy to coś złego? – spytał, posyłając mi uśmiech. Żeby podsycić ogień wzruszyłam tylko ramionami. – Poza tym mam coś dla ciebie…
- Hmm… mam nadzieję, że to propozycja wakacji na Hawajach – odparłam zalotnie, a chłopak tylko zaśmiał się wesoło kręcąc głową.
- Coś lepszego – poruszył śmiesznie brwiami. Wyjął z kieszeni kopertę i podał mi do ręki – Chciałem dać ci to rano, ale kiedy się obudziłem już cię nie było… Ranny z ciebie ptaszek.
- I tak spóźniłam się na zajęcia… - mruknęłam zaglądając do środka koperty i wyciągając połyskujący, prostokątny kawałek papieru.
- Wiem, że może jest już trochę za późno, ale bardzo chciałbym żebyś przyszła. Naprawdę zależy mi na twojej obecności tego wieczoru…
W ręce trzymałam bilet wstępu na koncert One Direction w Ministry of Sound, który miał odbyć się dzisiejszego wieczoru. Uśmiech sam wkradł się na moją twarz. Spojrzałam na Malika, który z zaciekawieniem przyglądał się mojej reakcji.
- Ostatnio byłaś smutna i spięta, pomyślałem więc, że chętnie się rozerwiesz, a przecież nie zrobisz tego lepiej niż ze mną – znowu ten uśmiech, który powodował u mnie wyższe ciśnienie.
- Na pewno przyjdę – w podzięce przytuliłam się do chłopaka.
Zegar w restauracji wybił kolejną godzinę. Podskoczyłam na krześle jak oparzona. Zostało mi tylko kilka minut do końca przerwy. Inaczej po raz enty będę spóźniona, a to coraz bardziej przybliżało mnie do opuszczenia mojej uczelni. I to jak najbardziej nie dobrowolnie. 
- Muszę już lecieć, za chwilę zaczynają się zajęcia – pośpiesznie włożyłam bilet do portfela – Czuję, że moja kariera na uniwersytecie wisi na włosku. 
- Jeśli o mnie chodzi, tylko czekam aż cię wyleją. Wtedy będziemy mogli cię zatrudnić jako naszą tancerkę! Jesteś zbyt seksowana żeby siedzieć w ławce i słuchać wykładów – odparł dumny mulat.
- Trzymam cię w takim razie za słowo – zaśmiałam się, całując go na pożegnanie w policzek i szybko zniknęłam za szklanymi drzwiami restauracji. 


Krytycznie przyglądałam się swojemu odbiciu w lustrze. Po kilku nieudanych próbach w końcu stwierdziłam, że wyglądam naprawdę dobrze. Miałam na sobie krótką czerwoną sukienkę, czarną skórzaną kurtkę i botki na obcasach. Przeniosłam swoje spojrzenie na Amy, która leżała na łóżku i przeglądała jakiś magazyn.

- Myślisz, że mogę tak iść? – spytałam, chcąc zainteresować czymś przyjaciółkę.
- A czy to ma jakiekolwiek znaczenie, skoro Zayn i tak zerwie z ciebie te ubrania? – syknęła z ironią. Westchnęłam tylko na jej słowa poprawiając kołnierz kurtki.
- Mam nadzieję, że nie jesteś zła, że Zayn podarował mi tylko jeden bilet. W sumie i tak ich nie słuchasz… ale jeśli tylko masz ochotę zaraz do niego zadzwonię, żeby…
- Po co? Żebym go zabiła gołymi rękami, za to że demoralizuje mi przyjaciółkę? – przewróciła oczami – Jak masz ochotę to idź i baw się dobrze, przecież nie jestem ci tam potrzebna…
Bez słowa pokiwałam głową, że zrozumiałam. Podeszłam jeszcze do szafy i wyciągnęłam wieczorową torebkę, do której włożyłam kilka kosmetyków i bieliznę. Dziewczyna przyłapała mnie na tym, ale nie odezwała się już ani słowem. Widziałam jednak po jej twarzy, że nie jest przychylna temu co robię.


W klubie znajdowało się naprawdę sporo ludzi. Nawet nie podejrzewałam, że chłopcy mają tylu fanów wśród dorosłych. Byłam jednak zadowolona z tego odkrycia. Zajęłam swoje miejsce, która okazało się być lożą VIP i zamówiłam sobie drinka. Po kilku minutach czekania rozpoczął się występ.

Klubowicze przyjęli zespół bardzo ciepło i już po kilku minutach występu bawili się w rytm piosenek śpiewanych przez chłopców. Tym czasem ja spokojnie siedziałam na swoim miejscu i przyglądałam się wszystkiemu popijając drinka. Znajdowałam się blisko sceny, tak że Zayn bez problemu mógł mnie dojrzeć. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, uśmiechnęłam się do niego, a ten puścił mi oczko. Poczułam, że ten wieczór będzie naprawdę udany.
W pewnym momencie podszedł do mnie jakiś mężczyzna. Spytał mnie o imię, a kiedy przekonał się, że znalazł właściwą osobę wręczył mi małą karteczkę. Zaciekawiona od razu rozwinęłam papier.
Ty i Ja. U mnie. 15 minut po koncercie. - Z
Podniosłam głowę, ale Malik zajęty był swoimi fanami. Uśmiechnęłam się sama do siebie, wyczekując końca występu. Jeszcze nigdy minuty nie dłużyły mi się tak bardzo jak tego wieczora…


Jego dłonie błądziły po moim ciele przyprawiając mnie o przyjemne dreszcze. Usta co chwilę gubiły się w moim dekolcie, to z powrotem powracały do rozgrzanych warg. Jego perfumy powodowały  u mnie zawrót głowy mimo że leżeliśmy na łóżku. Wziął w dłonie mogą nogę i zaczął podnosić sukienkę ku górze. Oddałam się mu bez reszty chcąc, by zerwał wreszcie ze mnie ubrania i sprawił mi tą cholerną przyjemność…

Nasze pieszczoty przerwał dzwonek do drzwi. Oboje zignorowaliśmy go, byliśmy zbyt zajęci sobą, by myśleć teraz o kimkolwiek innym, niż my sami. Ale uporczywy dźwięk nie ustawał ani na chwilę. 
- Zaaayn – zamruczałam próbując oderwać jego usta od swoich –Trzeba iść otworzyć…
- Daj spokój – jęknął całując moją szyję – Podzwoni chwilę i sobie pójdzie. Chcę mieć cię teraz dla siebie…
- To tylko chwila – nalegałam odpychając go do siebie. W końcu się poddał i niechętnie wypuścił mnie ze swoich ramion. Zaproponowałam się, że to ja pójdę, zeskoczyłam z łóżka, poprawiłam sukienkę i wychodząc z pokoju puściłam mu oczko.
Mając nadzieję, że ta wizyta nie zajmie dużo czasu i za chwilę będę mogła wrócić do Zayna otworzyłam drzwi z błogim uśmiechem, zastanawiając się przy tym, kto chce odwiedzić Malika kilka minut po północy. 
Jednak kiedy zobaczyłam kto stoi w progu moja mina momentalnie zrzedła, a z ust wyrwało się:
- Cholera jasna…




Jak wam się podoba Zayn w takim, hmm... niegrzecznym wydaniu? :D 
Macie pomysł, kto mógłby zjawić się w drzwiach, że wywołał taką reakcję? 
Do napisania! ;*

PS. Chciałybyście przeczytać coś o Larry'm mojego autorstwa? ;)
Aga

10 komentarzy:

  1. Super,...!!! Czekam na 2 część. Kocham czytać imaginy z Zaynem w takim wydaniu . Pozdrawiam. xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Błagam tylko nie Perri-bo spierdolisz ten partowiec!
    Mam nadzieję, że nas zadziwisz i to nie będzie żadna jego dziewczyna. Własnie może to by mogła być mamusia? Mhmm to by było super!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak niech to bedzie mamusia!!! :D

      Usuń
  3. Cudowny :))) pisz dalej!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty!! TAK!! CHCE LARRY'EGO!! jako romance :D
    @Horankyyy

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałaś nominowana do "The Versatile Blogger Award"
    Info na moim blogu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fantastyczny nie wiem czy już byłaś ale nominuję cię do Liebster Award :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K