Statystyka

niedziela, 11 listopada 2012

#41. Liam.

 - Jak mogłaś to zrobić?! Naprawdę jesteś taka głupia?! Nie masz co liczyć na naszą pomoc! - to jedyne słowa, które zapamiętałam, a które padły z ust moich rodziców. Tamtej pamiętnej nocy poszłam z przyjaciółmi na dyskotekę. Zabawa trwała do białego rana. Jak zwykle na imprezach, nie obyło się bez alkoholu. Był tam też chłopak, który mi się podobał. Po tamtej nocy okazało się, że jestem w ciąży. Niby nic nadzwyczajnego: jak ludzie się kochają, to zakładają rodzinę. Tylko, że w moim przypadku jest zupełnie inaczej. Po pierwsze on mnie w ogóle nie kocha. Po tej przygodzie nie odezwał się do mnie ani słowem. A co najgorsze - ja miałam dopiero 15 lat. Rodzice nieźle się zdenerwowali, gdy ich nastoletnia córka oznajmiła im, że będzie matką, a oni sami dziadkami. Właśnie dlatego robię teraz to co robię. Mianowicie siedzę w taksówce zmierzającej do ośrodka adopcyjnego, a obok mnie jest moje miesięczne dziecko. To jest moja ostateczne decyzja. Nie mogę być szesnastoletnią matką. Przychodzi mi to z wielkim trudem, nigdy nie przypuszczałabym, że przyjdzie mi zrobić coś takiego. Gdy taksówka się zatrzymuję, wysiadam i idę w kierunku burego budynku. Niejaka pani Johns, starsza kobieta, która jest kierowniczką, już na mnie czekała. Po wszystkich formalnościach, spytała mnie jeszcze:
 - Jesteś pewna, że chcesz to zrobić?
 - Nie. Bardzo bym chciała z nim zostać, ale nie mogę - spojrzałam na synka, którego trzymałam w ramionach - Muszę skończyć szkołę, z którą już mam problemy. Nie poradzę sobie z wychowaniem dziecka.
 - Rozumiem. Mieliśmy już kilka takich osób. Wszystkie te dzieci są w szczęśliwych rodzinach, a ich matki regularnie ich odwiedzają - przekonywała mnie o słuszności mojej decyzji pani Johns.
 - Dobrze. Pójdę już, ale proszę mnie informować, gdyby pojawił się ktoś, kto chciałby go adoptować.
 - Oczywiście. Mamy twój numer.
 Przekazałam jej dziecko, ostatni raz pocałowałam jego czółko, ścisnęłam małą, pulchną rączkę i skierowałam się w stronę wyjścia.
 Przez tydzień była cisza. Żadnego telefonu, a następnego dnia dostałam wiadomość, że pojawiła się chętna para. Jechałam do ośrodka z zamiarem oznajmienia im, że zmieniłam zdanie. Będziemy żyli w nie wiadomo jakich warunkach, ale nie oddam dziecka w obce ręce. Jego miejsce jest przy mnie, a moje przy nim. Po kilku minutach siedzę na bujanym fotelu w pokoiku synka, a jego trzymam na kolanach. W gabinecie kierowniczki odbywa się rozmowa z przyszłymi rodzicami, do której za niedługo zostanę zaproszona, a wtedy powiem im, że zabieram chłopca do domu. Jednak, gdy zobaczyłam tych dwoje, zrozumiałam, że u nich znajdzie prawdziwy dom i ciepło rodzinnego ogniska. Oni nigdy go nie zaniedbają, niczego mu nie zabraknie. A skąd ta pewność? Ponieważ ludzie, którzy chcieli adoptować mojego jedynaka, to Liam Payne i Danielle Peazer.
 - Witaj, [T.I] - przywitali mnie. 
 - Nie sądziłem, że jesteś taka młoda - dodał Liam.
 - Tak, nie mogliście się tego spodziewać. Mały nie ma jeszcze imienia. Możecie mu nadać jakie tylko chcecie.
 Zabrali go. Odebrali mi dziecko, głównie z mojej winy. Przez całe swoje życie popełniałam całą masę błędów, lecz ten był największy. Wiem, że czeka go lepszy los, ale i tak nie mogę się z tym pogodzić.

~.~


 - Wszystkiego najlepszego!

 Zabawa, śmiechy, prezenty. Will kończy dzisiaj 5 lat. Takie imię wybrali. Liam i Danielle są rodzicami zastępczymi, ale ja jestem jego prawdziwą matką. Mogę go odwiedzać, kiedy tylko zachcę. W taki oto sposób mogę obserwować jak synek rośnie, byłam przy nim, gdy stawiał pierwsze kroki, gdy wymówił pierwsze słowo. Przełom w moim życiu stanowiły również moje osiemnaste urodziny. To wtedy odważyłam się wyznać Zaynowi co naprawdę do niego czuję. Od tamtego dnia, już 2 lata jesteśmy razem. Malik mnie wspiera, jest ze mną we wszystkim co robię. On i Will dodają mi sił.



Jak da się zauważyć, w tym imaginie wystąpiła Danielle, pomimo tego, że Li i ona nie są już razem. Dlatego, że chciałam, aby cząstka jej osoby w nas została i dlatego, że tak szybko o niej nie zapomnimy.

                                                                                                                  ~Agnieszka

3 komentarze:

Szablon by S1K