- Dzień dobry, pani [T.N.]? - zapytał średniowysoki, około dwudziestoośmioletni mężczyzna. Przed blondynem stała drobna brunetka w ślicznej niebieskiej sukieneczce. Spojrzała na mnie i...
Wybiegłam z pomieszczenia. Byłam załamana, ale zarazem przeszczęśliwa. To była Mia. Moja Mia. Ten wzrok, tak strasznie podobny do jej ojca (z którym nie utrzymywałam kontaktu). I ten malutki nosek podobny do mojego. Byłam matką i wiedziałam, że to moja córka. Ale co ja najlepszego zrobiłam, musiała wrócić do dzieci.
- Przepraszam, źle się poczułam. Dziękuję, że został pan z dziećmi. A to jest M... Amelia, prawda? - uśmiechnęłam się do córki mężczyzny.
- Nie ma sprawy. Tak, to Amelka. Może ja już pójdę?
- Nie, niech pan zostanie. Mam do pana pytanie, ale to po zajęciach.
Mężczyzna skinął głową. Po skończonej lekcji (na której nie mogłam się skupić, gdyż cały czas patrzyłam na Mię - Amelię), gdy już wszystkie dzieci wyszły na przerwę podeszłam do blondyna siedzącego z tyłu sali.
- Jest pan ojcem Amelki, tak? Jak córka reaguje na przeprowadzkę? - 'zaatakowałam' z psychologicznej strony.
- Przeprowadzkę przeszła dość dobrze. Gorzej było z odejściem mojej narzeczonej... - posmutniał.
- Cóż, gdy matka zostawia dziecko, jest to dla niego ciężkie... - zaczęłam. Robił się ze mnie niezły psycholog.
- Maria nie była mamą Amelki. Ja też nie jestem jej biologicznym ojcem. Adoptowaliśmy ją ponad 5 lat temu, ale Maria nie podołała i mnie zostawiła. Przepraszam, wszystko w porządku? Może wody? - zapytał zaniepokojony.
- Nie, nie dziękuję i... przepraszam.
- Moja córeczka ma z panią coś wspólnego, tak? - niesamowicie dobrze wyczuł sytuację. Już chciałam powiedzieć, że geny, kolor oczu i nos, ale się wstrzymałam.
- To nie jest odpowiedni moment na taką rozmowę. Jutro w kawiarni niedaleko szkoły? - zaproponowałam.
Zgodził się i wyszedł. Odnalazłam córkę. Trzeba tylko sprawdzić, czy moja intuicja mnie z zawiodła. Tylko jak? Testy DNA? A może po prostu byłam wpisana jako jej matka?
- Dzień dobry. Jak samopoczucie, panie Horan? - zapytałam uprzejmie, gdy spotkaliśmy się w kawiarni.
- Niall. Proszę mówić mi po imieniu. Przyszła pani zapytać o Amelię. O co chodzi?
- Bo... bo - zaczęłam się jąkać - ja czuję, że to moja córeczka. Czuję, co nie znaczy, że to prawda. Urodziłam ją, gdy tak naprawdę sama byłam dzieckiem. Może... sprawdzilibyśmy to? Testy? A może jestem wpisana jako matka?
Mężczyzna z niedowierzaniem spojrzał na mnie. Poczułam się jak idiotka.
- Dobrze. Wiem, że będzie najlepiej, gdy Amelia pozna swoją biologiczną matkę. O ile pani nią jest.
Uśmiechnęłam się i... rzuciłam na szyję blondynowi. Ten objął mnie mocniej. Poczułam się, jakbym była w raju.
W trzy tygodnie później przyszedł list. Prawdopodobnie najważniejszy w moim życiu.
- Niall! List doszedł! - zawołałam, gdy tylko odebrałam przesyłkę. Tak, zamieszkaliśmy razem. Horan stwierdził, że 'jeżeli pokochałem to maleństwo, to moje uczucie tym bardziej będzie skierowane w stronę jej rodzicielki'. Rozumowanie mojego chłopaka rozumowaniem, a list czekał, więc odpuściłam sobie różnego rodzaj przemyślenia.
- Jestem matką Amelii! - rzuciłam się na szyję Niallerowi. Dziwne uczucie, gdy to kobieta sprawdza, czy jest matką, ale dziwne czy mniej to śliczna brunetka to moja córka. MOJA CÓRKA. Z Niallem planujemy ślub. Amelia to całe nasze życie i wierzę, że stworzymy rodzinę. Taką z prawdziwego zdarzenia, o jakiej zawsze marzyłam.
Z dedykacją dla Kornela obchodzącego dziś szesnastkę. Sto lat Staruszku ♥
~Dominika
genialny, jak zwykle zresztą ;)
OdpowiedzUsuńtylko jakoś dziwnie sie w niego wczułam, nie wiem dlaczego, w taki inny sposób :3
ale no, ogólnie to świetnie wyszedł i czekam na nowy xx
G-E-N-I-A-L-N-Y! czekam na następne ze zniecierpliwieniem! ;3 xx
OdpowiedzUsuńchciałam też napisać, że nominowałam cię do Liebster Award na moim blogu.: )
Więcej informacji w linku.;3 x http://imaginefordirectioners.blogspot.com/2012/11/liebster-award.html
Ekstra!! Ale słodki ten gif z Niallerem!. Nie mogę się na niego napatrzeć :**
OdpowiedzUsuńto taki sweet
OdpowiedzUsuń