- [T.I] już wróciłem! - usłyszałam wołanie mojego chłopaka, a wcześniej drzwi wejściowych. - Gdzie jesteś, skarbie?
Chciałam mu powiedzieć, że w sypialni, ale gardło odmówiło mi posłuszeństwa. Po kilku sekundach chłopak pojawił się w pokoju.
- Och, nie - jęknął, gdy mnie zobaczył - Czyli nic ci się nie polepszyło?
Zaprzeczyłam ruchem głowy. Brunet usiadł obok mnie, odgarniając z pościeli zużyte chusteczki i pocałował mnie w czoło.
- To kiepsko, bo w tym fajnym barze jest dziś imprezka. Myślałem, że pójdziemy razem - powiedział ze smutkiem.
- Charli - wymówiłam i poczułam się jakby w moim przełyku rozszalała się piła mechaniczna - Niedawno byliśmy - dodałam.
- Wiem, ale ta byłaby wyjątkowa.
Zawsze tak mówił ilekroć gdzieś szliśmy. Za każdym razem miało się stać coś, co zmieniłoby moje podejście do życia. Charli jest idealny - miły, opiekuńczy, ale imprezowanie jest jego wadą. Nigdy mu nie powiedziałam dlaczego nie lubię chodzić na dyskoteki. Bo jak można wytłumaczyć to, że na jednej z nich przyłapałam mojego byłego, który wtedy jeszcze nie był byłym, z inną dziewczyną? Był to chłopak, który był moją pierwszą miłością. Obiecywał mi, że będziemy razem do końca życie, że będzie mnie kochał z każdym dniem coraz bardziej, a potem tak po prostu mnie zdradził. Nie odezwał się do mnie z przeprosinami, nawet nie próbował. Zniknął, zostawiając mnie z tym bagażem, w którym dźwigałam wszystkie swoje smutki i problemy. A kim teraz jest? Jakąś pieprzoną gwiazdą jakiegoś pieprzonego brytyjskiego zespołu. Nie miałam ochoty na imprezowanie i przynajmniej miałam wymówkę w postaci mojej choroby. Lecz dwa tygodnie później Charls poprosił mnie znowu. Dodatkową atrakcją miało być to, że w klubie miały być jacyś popularni ludzie, chociaż Charli sam jeszcze nie wiedział jacy. Po namowach poszłam. Gdy tylko weszłam do pomieszczenia, poczułam się jakby mi miała pęknąć głowa. Głośna, dudniąca muzyka po tylu dniach ciszy, to zdecydowanie nie jest dobry pomysł. Usiadłam przy stoliku, a Charli poszedł po drinki. Chwilę po tym jak odszedł ktoś zakrył mi oczy dłońmi. podskoczyłam, bo się tego nie spodziewałam. Gdy powiedziałam, żeby dał sobie spokój, ktokolwiek to był zabrał ręce, a ja mogłam się odwrócić i zobaczyć jego twarz.
- Niespodzianka! - zawołał Zayn.
- Żartujesz sobie?! Co ty tutaj robisz? Zostaw mnie w spokoju! - wydarłam się.
- To jest ta twoja dawna znajoma? - spytał blondyn, podchodząc do Malika.
- Myślałem, że już odpuściła - przyznał tamten.
- Twoje niedoczekanie - prychnęłam i ruszyłam do łazienki, po grodze potrącając jakąś dziewczynę.
- Ała. Uważaj trochę - powiedziała, ale się nie obejrzałam. Jednak usłyszałam jak pytała Zayna :
- Kto to był, kochanie?
Wtedy uświadomiłam sobie, że to jest ta sama dziewczyna co 2 lata temu. Zamknęłam się w łazience, która na szczęście była pusta. Usiadłam na jednym z sedesów i zaczęłam płakać. Dlaczego on musi mi to robić? Wraca do mojego życia, gdy mam wszystko poukładane i znowu przewraca je do góry nogami. Z uśmiechem na ustach, z błyskiem w oku, z pasemkiem we włosach. I z tą samą laską u boku. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do łazienki, więc wytarłam twarz, spuściłam wodę i wyszłam z kabiny.
- Zayn, czego ty ode mnie chcesz? - spytałam, gdy go zobaczyłam.
- Chce ci wszystko wytłumaczyć - odparł chłopak.
- Co tu jest do tłumaczenia? Zdradziłeś mnie i ... - nie dokończyłam, bo przerwał mi Malik, który mowił bardzo spokojnie i dobitnie.
- NIE. ZDRADZIŁEM. CIĘ.
- Nie wypieraj się.
- Mówię prawdę! - zawołał. Wziął głęboki oddech i kontynuował :
- Między mną a Perrie do niczego nie doszło. Wtedy chciała mnie tylko pocałować, ale ja jej na to nie pozwoliłem. Wkurzyła się i zaczęła wszystkim rozpowiadać, że było inaczej. A ty nie dałaś sobie niczego wytłumaczyć.
- To co one tu robi?
- Kazali nam udawać parę, żeby nie było skandalu. Nasi menagerowie bali się, że przez złośliwe plotki stracimy fanów, a zespół się rozpadnie. A tak jej zespól też zyskuje popularność.
- I niby dlaczego mam ci wierzyć? - zapytałam, chociaż już niczego nie byłam pewna. Tamtego dnia nie miałam żadnych dowodów i, jak się okazało, uwierzyłam w plotki.
- Dlaczego masz mi wierzyć? - powtórzył moje pytanie. - Bo cię kocham. Nidy nie przestałem. Przez ten rok miałem ochotę wszystko rzucić, pójść do ciebie i wytłumaczyć ci wszystko co do słowa. - podszedł do mnie i mnie pocałował, przypierając do ściany tak, że nawet jak bym chciałam nie miałam dokąd uciec. Czekałam na to 365 dni i nie zmarnuję tej szansy.
- A co z Charlim? - spytałam, gdy się od siebie oderwaliśmy.
- Nie przejmuj się nim - odparł Zayn, muskając płatek mojego ucha - Razem z Perrie świetnie się bawią.
Ucieszyła mnie ta informacja, bo znaczyło to bowiem, że ja i Mulat mieliśmy szansę. Chyba.
- Zayn? - spojrzałam na niego - Co z nami będzie?
- Powiem ci czego pragnę. Chciałbym móc zasypiać z myślą, że jestem szczęśliwy, że już na drugi dzień będę mógł cię zobaczyć, przytulić. Żebyś, siedząc mi na kolanach bawiła się moimi włosami i mówiła ile dla ciebie znaczę.
- Ja mam pewność, że tak będzie - dodałam, wtulając się w jego kurtkę.
~Agnieszka
Świetne! Dzisiaj na nic więcej mnie nie stać. Sorry ;) ;*
OdpowiedzUsuńświetny :*! i zapraszam do mnie :*http://imaginy1ddrugs.blog.pl/
OdpowiedzUsuńtrolololo świetny imagin (nie wiem po co te trololol ale nosi mnie chyba za dużo cukru sporzyłam)
OdpowiedzUsuńświetny jak zawsze z resztą:-* :-* :-* :-*
OdpowiedzUsuń