Statystyka

poniedziałek, 25 lutego 2013

# 84. Niall.



Dla Oliwii M.

♥ Koniecznie włącz to (dodaje atmosfery) ♥

~ Niall

Obudziłem się z potwornym kacem. Cholera. Co się wczoraj działo? Aaa.. Impreza... Ogarnąłem wzrokiem moją chatę. No tak... Nathan leżał nieprzytomny na stole, Harry na podłodze, Zayn na kanapie, Louis pod stołem a Liama nie było. Musiało być wczoraj ostro. Wszędzie leżały puszki po piwie, papierosy, a waliło niemiłosiernie.
Podniosłem się z kanapy. Szybko tego pożałowałem. Czułem się jak by ktoś od środka rozwalał mi łeb. Jęknąłem i ujrzałem w drzwiach Liama niosącego aspirynę.
-Masz.- podał mi szklankę.
-Aha.- mruknąłem i wypiłem lekarstwo.- A ty jakim cudem trzymasz się na nogach?
Liam roześmiał się i powiedział:
-Ja nie schlałem się jak świnia.
Wyszedł z pokoju a ja jakimś cudem doszedłem do łazienki. Wziąłem zimny prysznic. Ooo taaak... Nawet zacząłem śpiewać. Byłem strasznie zachrypnięty więc fałszowałem.
-Niall zamknij się.- usłyszałem marudzenie Liama.
Ubrałem się w czyste ciuchy i wróciłem do salonu.
-Hmmm... Trzeba ich jakoś obudzić.- powiedział Liam.
-Ta.- przytaknąłem.
Sam byłem zdziwiony kiedy po pięciu minutach wszyscy byli na nogach. Szczęka Liama była gdzieś przy ziemi, a jego oczy zrobiły ogromny wytrzeszcz. Zachichotałem w duchu na ten widok i poszedłem coś zjeść.
-Ej Nathan.- powiedziałem do wysokiego bruneta ( brunet – czarne włosy. (Niektórzy mylą) dop. aut.)
-Yhym.- mruknął.
-Zrób śniadanie.- poprosiłem.
-Sam se zrób.- burknął i strzelił focha.
-Ej no stary.
-Zamknij się.- powiedział i podszedł do lodówki.
Zaczął wyjmować składniki do naleśników. Po dziesięciu minutach leżał przede mną stos naleśników polanych nutellą. Oczy zaświeciły mi się a na ustach pojawił się banan. Z uśmiechem pałaszowałem śniadanie. Nathan stał przy blacie z założonymi rękami i patrzył jak jem.
~ Nathan ~

Ten debil jest naprawdę nie możliwy. Czasami wydaje mi się że przyjaźni się ze mną tylko przez moje zdolności kulinarne. Z Niallem znamy się od piaskownicy. Kiedy poszedł do tego cholernego x factora zapomniał o mnie. Na początku dzwonił i wysyłał bilety na koncerty 1D ale potem przestał. Zapomniał... Cholernie bolało... Aż pewnego zimowego dnia, stanął w moich drzwiach i zapytał czy może liczyć na gorącą czekoladę. Miałem zatrzasnąć mu drzwi przed nosem? Nie... to nie w moim stylu. Dałem mu tą cholerną czekoladę, a potem wykrzyczałem mu wszystko w twarz. ,,Jakim prawem wróciłeś?! Chcesz żebym znów przez ciebie cierpiał?! Byliśmy jak bracia, a tobie wystarczył bilet do sławy i tłumy fanek żeby zapomnieć o najlepszym przyjacielu!”
Wysłuchiwał się w każde moje zdanie, każde słowo, każdą sylabę. To mnie jeszcze bardziej wkurzyło. Wysłuchał nawet każdą obelgę pod swoim adresem... Potem wstał i ze łzami w oczach powiedział ,,Przepraszam”. Wiedziałem że nie uda nam się nadrobić straconego czasu, bo mi zostało go już nie wiele. W każdym momencie mogłem przegrać walkę o swoje życie.

~ Niall ~

Coraz częściej obserwowałem Nathana. Wiedziałem że jest coś nie tak, ale nie chciał powiedzieć.
Koniec w końcu postanowiłem go śledzić. ,,Zachowuje się jak zazdrosna żona” Zachichotałem w myślach. Przeraziłem się kiedy zobaczyłem dokąd zmierza. ,,Centrum Szpitalne, Walka z rakiem” (nazwa mojego autorstwa xD dop. aut.) Dobra, na pewno jest jakieś logiczne wyjaśnienie. Hmm...

* Następny dzień *


~ Niall ~

Zaciskając pięści czekałem na Nathana. Dobra Niall. Ogar. Poczochrane czarne włosy opadały mu na zielone oczy.
-Siema, co tam.- powiedział i usiał przy stole. ( Tak, mieszkają razem, 1D i Nathan dop. aut.)
-Cholera Nathan nie udawaj.- krzyknąłem.
-O co ci chodzi?- spytał zdziwiony.
-Jak to o co?! Przecież cię widziałem. Po cholerę chodzisz do tego szpitala?!
Momentalnie pobladł i wpatrywał się we mnie z wściekłością.
-Śledziłeś mnie?!- wrzasnął.
-Tak, a bo co?!
-Jakim prawem?!
-Martwiłem się o ciebie Nathan.- powiedziałem spokojnie.
-Mam raka.- powiedział smutno.
    Wmurowało mnie. Cholera! Straciliśmy tyle czasu, a teraz on znów odejdzie?! Nie, nie Niall. Przecież raka da się wyleczyć. On jest silny. Poradzi sobie.
-Pamiętasz jak ukradliśmy kota sąsiadce?- spytałem z uśmiechem.
-Ta.- mruknął a jego kąciki ust poszły lekko w górę.
-No. Mieliśmy szlaban.
-Ta.- zaśmial się.
-Ale...
-Ale co?- spytał.
-Poradziliśmy sobie.- odparłem.
-Nie musiałeś brać całej winy na siebie.- uśmiechnął się.- I tak mi się dostało.
-Nathan... Teraz też tak będzie. Poradzimy sobie.
-Dzięki Niall.
-Za co?
-Za wszystko...
~ KONIEC ~
___________________________

     Ohayo ! :) Hmm... Imagin taki sobie wyszedł. To smutne :C Jestem chora i czuje się jak bym miała umierać. A propos imagina, ten Nathan miał jeszcze umrzeć, ale nie jestem w stanie pisać tego dalej. Okropnie się czuje i głowa mnie strasznie boli. Aha, jest mi niezmiernie przykro, ponieważ ktoś dał mi ,,1" pod ostatnim imaginem :C Domyślam się kto ale nie ważne. Rozumiem że mogło się komuś nie spodobać, ale miło by było, gdyby w komentarzu napisał dlaczego wystawił mi taką notę. W tedy bym wiedziała co poprawić. :)

    Ohh i namęczyłam się z piosenką, żadna mi nie spasowała :/ Zdecydowałam się więc na Adele ♥

Sayonara
...~~
Ol.



7 komentarzy:

  1. zajebisty , tylko szkoda , że taki krótki :( mogłabym go czytać w nieskończoność :D zrobisz nexta??? dzięki z góry :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny umiliłaś mi dzień ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Od razu mam lepszy humor :) Nie przejmuj się tym "1", pewnie jakiś hejt albo coś w tym stylu, imagin był genialny! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Supcioo !! Zapraszam do mnie http://imaginyonedirection2012.blogspot.com/ !! :D xxx

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K