Statystyka

poniedziałek, 12 listopada 2012

#42. Zayn.

Piękna pogoda - czas na wycieczkę rowerową. Wyjęłam z piwnicy mój dwukołowy pojazd, przygotowałam go do jazdy i ruszyłam w stronę lasu. Droga nie była zbyt równa, ale urok lasu wszystko przyćmił. Zachwycałam się pięknem przyrody. Chyba aż za bardzo, gdyż po jakiejś godzince pedałowania straciłam orientację. Zsiadłam z roweru i usiadłam na pieńku, myśląc, gdzie ja w ogóle jestem i w którą stronę mam jechać. Moją chwilę relaksu przerwał odgłos zbliżającego się samochodu. Kierowca się zatrzymał. Uchylił okno i zapytał : 
- Zgubiłaś się? Pomóc Ci? - miał bardzo ładny, delikatny głos.
- Nie, z nieznajomymi nie rozmawiam - odparłam.
- Z nieznajomymi? Nie kojarzysz mojej ślicznej buźki? - zapytał z uśmiechem na twarzy.
- Jeśli nie należysz to jakiejś z rockowych kapel, to niestety nie. - wypaliłam.
- Czyli nie chcesz pomocy? - było to raczej pytanie retoryczne, bo już po chwili auto zniknęło w chmurze dymu.
Nawet nie zdążyłam odpowiedzieć. Prawdę powiedziawszy mogłam go poprosić o podwózkę. Kojarzyłam go, lecz tak naprawdę nie wiedziałam, kto to jest. No, ale trzeba jakoś dojechać do domu. Telefon rozładowany, brak orientacji w terenie - dlaczego mnie to ciągle spotyka? Wsiadłam na jednoślad i ruszyłam w jedną z dróżek, która prowadziła do jeziora. Na szczęście kobieca intuicja tym razem mnie nie zawiodła, stamtąd znałam już drogę. Co jak co, ale farta to ja mam.
Od tamtego zdarzenia minął tydzień. Ciągle myślałam o tym chłopaku z samochodu. W internecie znalazłam informację, iż należy do jakiegoś boysbandu (rozpoznałam po zdjęciach). Ja niestety (albo i na szczęście) mam zupełnie inny gust muzyczny. Musiałam go znaleźć. Ta jego karnacja, ciemne włosy i figlarne jasne pasemko. Te czekoladowe oczy... Był niesamowicie intrygujący... Z zamyśleń wyrwał mnie głos mamy.
- [T.I.] , idź do sklepu. Już dawno temu miałaś sobie coś kupić. Jakąś bluzkę czy spodnie. Tylko nie czarne, błagam córeczko - usłyszałam.
- Dobrze, dobrze - odparłam, ale i tak nie miałam zamiaru wypełnić prośby rodzicielki. Wzięłam od niej pieniądze i ruszyłam w stronę sklepu. Przeglądałam bluzki wiszące na wieszakach. Wszystkie kolorowe. Masakra jakaś... Wzięłam pierwszą lepszą z nadrukiem. Widniał na niej napis: "I am Directioner" i zdjęcie pięciu chłopaczków.
- Podoba Ci się? - zapytał znajomy głos. Odwróciłam się, a przede mną stał... chłopak z samochodu.
- Nie za bardzo - jeszcze raz dokładnie przyjrzałam się zdjęciu. Nie wierzę! Jeden z nich wyglądał identycznie jak mój towarzysz. Czyli to prawda, że on jest w boysbandzie. 
- Zayn jestem. Widzę, że koleżanka woli inne klimaty, ale takiej okazji nie przepuszczę. Dasz się zaprosić na kawę? 
- Czemu by nie? - powiedziałam i wyszliśmy ze sklepu, kierując się do najbliższej kawiarni.

~*~

Los postawił nas naprzeciw siebie aż dwa razy. Pierwsze podejście zaprzepaściłam, ale za drugim... no cóż. Co tu dużo mówić, jesteśmy razem. Teraz wierzę, że przeciwieństwa się przyciągają. Zrozumiałam, iż chociaż jesteś zupełnie inny to i tak masz szansę w oczach drugiego człowieka.



Przepraszam za ten niewypał - stary, wygrzebany ostatnio. Jestem w trakcie pisania (moim zdaniem lepszego) imagina o naszym kochanym Zenku ♥

~Dominika

3 komentarze:

  1. Dlaczego ty prawie zawsze siebie krytykujesz?
    Nie wymyśliłabym takiej fajnej historii.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zenek jest kochany :* I LOVE HIM :*

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K