Statystyka

czwartek, 7 marca 2013

# 90. Harry. Imagin czytelnika - Oliwia ♥


Dzisiaj obiecałam Oliwii, że dodam jej imagina. Prosimy o komentarze ♥ 
Ah, i na dole mała informacja.


Wróciłaś do domu wcześniej, aby poinformować twojego ukochanego o genialnej wiadomości. Specjalnie urwałaś się z pracy, żeby mu to powiedzieć. 
Weszłaś do domu. Zrzuciłaś z siebie kurtkę szalik i ściągnęłaś buty. Torebkę zawiesiłaś na wieszaku.
- Harry! - krzyknęłaś, kierując się w stronę schodów, które prowadziły na piętro. Jednak nie usłyszałaś nikogo. Pomyślałaś że może on być w swoim pokoju. Powoli uchyliłaś drzwi i ujrzałaś go, pakującego swoje rzeczy do torby.
- Co ty robisz kochanie? - zapytałaś, przysiadając na skraju łóżka, na którym leżały sterty ciuchów.
- To koniec [T.I], koniec naszego związku. - usłyszałaś z ust Harry'ego. Koniec, tak po prostu ci to powiedział. Jakby był jakąś maszyną, robotem, który miał za zadanie ci powiedzieć te kilka słów. Kilka bardzo bolesnych słów...
I co dalej? Miałaś wymazać sobie wszystkie wspomnienia z ostatnich dwóch lat, kiedy to zaczęliście być razem? Przecież to jest niemożliwe. Kochałaś go jak nikogo innego. Najpierw jako najdroższego przyjaciela, później jako chłopaka i tak do dzisiaj. Planowaliście wspólną przyszłość. Chcieliście się razem zestarzeć, mieć dzieci, wnuków. On ci codziennie powtarzał jak bardzo cię kocha, no a ty naiwna, wierzyłaś mu. Zdałaś sobie sprawę, że to były tylko takie dwa słowa, rzucone na wiatr. 
Ale najgorsze w tym wszystkim było to, że właśnie w tym samym momencie miałaś mu powiedzieć że jesteś w drugim miesiącu ciąży. To była ta niespodzianka, która okazała się totalnym horrorem.
- Poznałem już kogoś. - dodał jeszcze, podchodząc do ciebie. Chciał się przytulić... Pożegnalny uścisk, którego nie chciałaś. Wstałaś z łóżka i zrobiłaś krok w tył a on zrezygnowany wyszedł z pokoju. Pobiegłaś za nim.
- Harry będziesz ojcem. - powiedziałaś, stając we framudze - Jestem w ciąży. - dodałaś jeszcze, a on zatrzymał się przed schodami i spojrzał na ciebie z niedowierzaniem. - Nie odchodź, proszę.
Nie dostałaś żadnej odpowiedzi. Chłopak pospiesznie zbiegł ze schodów, później tylko trzask drzwiami i już go nie ujrzałaś.

Kiedy odszedł było ci bardzo ciężko. Nawet straciłaś kontakt z resztą chłopaków. Przez pierwszy tydzień nie zmrużyłaś oka. Nie mogłaś się przyzwyczaić do tego że jego nie ma teraz koło ciebie. Że nie jest w ciebie wtulony, że już nie całuje cię na pożegnanie, kiedy wychodzisz do pracy i na przywitanie. Musiałaś po prostu o tych wspaniałych uczuciach zapomnieć. Nie udało ci się to, zawsze wieczorem, kiedy kładłaś się do łóżka wspomnienia wracały a ty myślałaś że on na ciebie czeka. Myślałaś...

Do porodu został jeszcze miesiąc. Tak, już tyle żyłaś bez Harry'ego i bez żadnej pomocy. Rodzice odrzucili cię, kiedy dowiedzieli się o tym, że mają zostać dziadkami. Nadal mieszkasz w Londynie i to w tym samym domu. Nie chciałaś się wyprowadzać...
No więc to już ósmy miesiąc ciąży. Trudno ci uwierzyć, że to w tobie rozwija się kolejne życie - będziesz miała syna. Pewnie takiego samego jak on. Z dnia na dzień twój brzuch jest coraz większy. Ech...
Wygramoliłaś się z łóżka, zakładając na siebie dżinsy, luźną beżową bluzkę i czarny sweterek. Zaplanowałaś się wybrać dziś do Tesco kupić większe zakupy spożywcze. Zrobiłaś delikatny makijaż i zjadłaś jakieś lekkie śniadanie. Wzięłaś portfel i włożyłaś go do torebki. Założyłaś buty, kurtkę i zamykając drzwi wyszłaś z domu. Wychodząc z podwórka po drugiej stronie dość ruchliwej ulicy zauważyłaś auto. Auto takie jak ma Harry. 
- O nie. - powiedziałaś cicho do siebie, ruszając w stronę sklepu, do którego miałaś na szczęście dość blisko. To nie był on. Ile takich samych aut jeździ po Londynie, jak ma Harry. To nie możliwe. 
Idąc wolnym krokiem co druga osoba, którą mijałaś patrzyła na twój brzuch. Tak jest, byłaś już do tego przyzwyczajona. Do tych komentarzy, które praktycznie codziennie otrzymywałaś od fanek One Direction. No kurcze idzie sobie przez ulicę 18-letnia dziewczyna, która pod sercem nosi swoje dziecko. Dla innych sensacja, dla niektórych coś normalnego. 
Zabrałaś koszyk i wjechałaś z nim w głąb sklepu. Błądząc, wrzucałaś do niego najpotrzebniejsze rzeczy. Na drugim końcu spożywczaka stała jakaś grupka dziewczyn. Na myśl nasuwało się tylko jedno. No nic, to była przeszłość. 
A jednak. Wśród nich stał Harry, który rozdawał autografy. Starałaś się tym nie przejmować. W jednej chwili chłopak oderwał się do dziewczyn, kierując się w twoją stronę. Zauważyłaś to, więc skręciłaś z koszykiem w drugą stronę, przyspieszając przy tym. 
- [T.I]! - usłyszałaś, lecz nie miałaś zamiaru nawet cię zatrzymać - [T.I], zaczekaj. - powtórzył i złapał cię za rękę. Szybko się wyrwałaś.
- Czego chcesz? - zapytałaś, a twoje oczy zaczęły napełniać się łzami. On spojrzał na twój brzuch a później przeniósł wzrok na ciebie.
- Ja przepraszam. Przepraszam cię za to, że od ciebie odszedłem. - zaczął się jąkać a ty nie wzięłaś sobie tego do serca.
- W porę Harry, naprawdę. - odpowiedziałaś i ruszyłaś dalej olewając go.
- [T.I] wiem że popełniłem błąd zostawiając ciebie i nasze dziecko. Ja myślałem że to był żart z tą ciążą. Myślałem że w ten sposób będziesz chciała mnie zatrzymać przy sobie... - ty myślałeś w ogóle? To było coś - Dopiero później się dowiedziałem. - popchnęłaś koszyk przed siebie puszczając go.
- Gówno mnie obchodzi co ty myślałeś. - krzyknęłaś i pospiesznie wyszłaś ze sklepu, zostawiając tam Harry'ego i twój koszyk ze wszystkimi artykułami. Niezłe zakupy.
Nie miałaś pojęcia co on sobie wyobrażał. Przez te wszystkie noce, które były dla ciebie takie trudne on podchodzi do ciebie, mówi ci 'przepraszam i myśli że do niego wrócisz? Tak, kochałaś go, ale nie potrafiłaś mu ani tego powiedzieć a tym bardziej wybaczyć, że miał kogoś innego u swojego boku. To było dla ciebie ciosem w serce. Ogromnym... Jednak ty z czasem pozbierałaś się a on ponownie pojawia się w twoim życiu. 
Wyszłaś przed sklep i w tym momencie złapał cię skurcz. Cholerny skurcz. Przysiadłaś na schodku obok i zaczęłaś płakać coraz bardziej. Przecież to nie było możliwe, jeszcze miesiąc do porodu było. Zwijałaś się z bólu, płakałaś i krzyczałaś jednak żadna osoba która przechodziła obok nie zapytała nawet co ci się dzieje. Dopiero ze sklepu wyszedł Harry, który szybko do ciebie podbiegł. Chyba on był ostatnią deską ratunku w tym momencie.
- Co się dzieje? - zapytał, rzucając w bok wszystkie zakupy które miał w ręce.
- Szybko Harry, zadzwoń na pogotowie! - powiedziałaś głośniej, zaciskając zęby - Nie mogę już! Boli Harry!
- Momencik - uspokajał cię jednak nie mógł dodzwonić się do szpitala. 
- Ile mam czekać? Ja już nie mogę... - powiedziałaś nieco ciszej. Chłopak klęczał przed tobą trzymając cię mocno za rękę. Bez zastanowienia wziął cię na ręce - Co ty robisz? Chłopie ja rodzę chyba a ty... Jezuuu, a ty tu jakąś szopkę odwalasz? Ała! - krzyknęłaś.
- Sam cię zawiozę do szpitala. - odpowiedział drżącym głosem i posadził cię na tylnym siedzeniu. Nie wytrzymałaś, tak cholernie cie wszystko bolało.
- Pospiesz się! - krzyknęłaś, kiedy tylko chłopak wsiadł do auta. 
Styles pospiesznie ruszył w stronę szpitala. Nie zatrzymując się na światłach, na żadnych rondach w ciągu pięciu minut byliście na miejscu.
- Pomogę ci, poczekaj. - powiedział otwierając przede mną drzwi i łapiąc mnie za rękę. Wyszłaś mozolnie z auta łapiąc się za brzuch.
- Ja nie dojdę Harry, proszę cię pomóż mi jakoś, zawołaj kogoś. - powiedziałaś lecz on nie reagował tylko starał ci się jakkolwiek pomóc. 
Kiedy weszliście do szpitala zauważyła was pielęgniarka która szybko ci pomogła, podsuwając wózek inwalidzki. Nigdy w życiu nie czułaś takiego bólu jak wtedy. To był koszmar! Kobieta z tobą na wózku zaczęła kierować się w stronę porodówki. 
- [T.I], pamiętaj że cię kocham i już nigdy nie zostawię samej! - powiedział łapiąc cię za rękę. Ty ją ścisnęłaś z całej siły.
- Proszę tu zostać! - powiedziała kobieta do Harry'ego, przerywając waszą 'rozmowę'. Nie wytrzymywałaś...

Leżałaś w sali szpitalnej wpatrzona w okno. Poród był bardzo ciężki. Obawiano się że dziecko nie przeżyje. Jednak udało się. Dałaś sobie radę. Twój, wasz syn urodził się jako wcześniak ale nie zagrażało to jego zdrowiu. Usłyszałaś pukanie do drzwi i spojrzałaś w tamtą stronę. Stał tam Harry. 
- Jak się czujesz? - zapytał, siadając na krześle obok twojego łóżka.
- Dobrze. Dziękuję za pomoc Harry. Nie mam pojęcia co by się stało gdyby nie ty... - uśmiechnęłaś się delikatnie. W tym samy momencie do sali weszła pielęgniarka z dzieckiem na rękach. Podeszła pod twoje łóżko.
- Zdrów jak ryba. - powiedziała, wręczając ci dziecko do rąk.
Usiadłaś na łóżku i wzięłaś go w swoje objęcia. Był śliczny... Na moment przeniosłaś wzrok na Harry'ego. Przyglądał ci się z zaciekawieniem i uśmiechem na twarzy.
- Chcesz potrzymać? - zapytałaś go. 
- Mogę? - zapytał, wstając z krzesła.
- Jasne, przecież to twój syn. - odpowiedziałaś, podając mu chłopca do rąk. Harry wyglądał z nim tak słodko. 
- Kocham cię [T.I]. - powiedział do ciebie, odrywając wzrok od syna. 
- Ja ciebie też Harry. I naszego synka... - odpowiedziałaś z uśmiechem na twarzy. 


Kochana Oliwio ! Masz mega talent i dziękuję siostro, że jesteś ♥

Pewna Agnieszka prosiła mnie o reklamę jej bloga, a więc zapraszam <klik>



Dominika

10 komentarzy:

  1. Świetny. Oliwio masz wielki talent :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski. .. Jeden z najlepszych jakich czytałam jak Oliwia masz bloga to podaj linka a jak nie to załuż :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hej! :D no tak miałam bloga z opowiadaniem, ale zakończyłam go jakiś czas temu. jeśli chcesz to zajrzyj :)
      http://one-thing-one-band-one-direction.blogspot.com/

      dziękuję wszystkim za miłe komentarze <3 :)

      Usuń
  3. Moja Misska ma rację. Wielki talent :3 Pisz więcej, koniecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ty masz naprawdę Oliwio wielkki Talent! GIVE ME MORE!!! genialny <3 *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko przecudny jest ja chcę więcej

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny jest *.*
    Masz talent! ♥.♥
    -@andzelikaab



    http://directionersimaginy69.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudny proszę o reklamę bloga;http://psiapsiolkinazawsze.blog.onet.pl/


    Werka

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K