Statystyka

środa, 19 września 2012

#14 Liam

Nie ma nic gorszego niż sytuacja, w której chłopak, na którym ci zależy zakochuje się w innej dziewczynie.


Byliśmy sąsiadami od zawsze tzn. od czasu, gdy wraz z rodzicami przeprowadziłam się do Londynu. Od tamtej chwili dorastaliśmy razem, spędzaliśmy wspólnie każdą chwilę, nasi rodzice się zaprzyjaźnili, więc o tyle było nam łatwiej. Z czasem nasza znajomość przerodziła siew wielką miłość. Niestety, tylko z mojej strony. Zakochałam się w chłopaku, ale nigdy mu tego nie powiedziałam, bo on widział we mnie tylko przyjaciółkę.
 Pewnego letniego wieczoru siedziałam w swoim ogródku. Nie widziałam GO cały dzień, tęskniłam, chciałam, żeby się do mnie odezwał.
 -[T.I]? - usłyszałam nagle jego głos. Odwróciłam głowę i go ujrzałam. Moje serce zabiło szybciej, puls podskoczył chociaż teoretycznie powinnam się przyzwyczaić do jego widoku.
 -Hej, Liam. Siadaj - siadł obok mnie na równo skoszonym trawniku. - Co tam? Nie było cię w domu chyba przez cały dzień.
 -Tak, musiałem obgadać kilka spraw z chłopakami - No, tak. Odkąd jest członkiem zespołu One Direction spędzamy ze sobą mniej czasu. - Chciałbym ci kogoś przedstawić.
 -Tak? A kogo? - miałam nadzieję, że chodzi mu o 4/5 1D, ale pomyliłam się i to bardzo. Następnego dnia miałam pracować w  ogrodzie. Założyłam ogrodniczki, stare trampki i złapałam za węża, lejąc wodę na wszystkie strony. W czasie, gdy podlewałam róże moje myśli powędrowały w stronę Payne i nim się spostrzegłam w kwiatach stała wielka kałuża. Trochę zbyt impulsywnie skierowałam wąż w inną stronę i właśnie wtedy usłyszałam dziewczęcy pisk. Gdy odwróciłam się w tamtym kierunku, zobaczyłam Liama w towarzystwie brunetki, która stawała się coraz bardziej mokra. Ocknęłam się ze zdumienia, wyłączyłam wodę i podeszłam do nich.
 -Przepraszam cię. Naprawdę nie wiem jak to się stało - powiedziałam, jednocześnie zastanawiając się kim jest nieznajoma i starając się wyprzeć z pamięci ciążącą mi myśl.
 -Nic szkodzi. Nie zrobiłaś tego specjalnie - odparła brunetka.
 -To jest Danielle. A to [T.I], o której ci wspominałem - rzekł Payne - Chciałem was sobie przedstawić, spędzić z wami czas, ale widzę, że w tej sytuacji nic z tego nie będzie.
 -Przepraszam, możesz się u mnie odświeżyć jeśli chcesz - zaproponowałam.
 -Dziękuję. Pójdę do Liama, prawda, skarbie?
 -Oczywiście.
 Tym jednym zwrotem zrozumiałam całą sytuację : on, miłość mojego życia przyprowadził do mojego ogrodu swoją nową dziewczynę i jeszcze chciał spędzić dzień z nami obiema jak gdyby nigdy nic. Jedno było pewne - teraz już nic nie będzie takie samo. "Może jednak to oblanie wodą nie było tak całkiem przypadkiem" pomyślałam, próbując walczyć z napływającymi do oczu łzami.
 Przez następny tydzień strasznie się nudziłam. Klara, moja przyjaciółka wyjechała na wakacje, a z Liamem wolałabym spotykać się tylko we dwójkę, a w tej sytuacji było to raczej niemożliwe. Lecz któregoś ranka zadzwonił i zaprosił mnie na dyskotekę, oczywiście z Danielle, ale w tamtej chwili nie miało to dla mnie znaczenia. Liczyło się tylko to, że chce się ze mną spotkać. Założyłam swoją najlepszą sukienkę i wyszłam z domu. Dziewczyna Payne miała na sobie białą bluzeczkę i rurki. Poszliśmy do najbliższej dyskoteki i Dan od razu porwała Liama na parkiet, zostawiając mnie samą sobie. Przecisnęłam się do baru i zamówiłam drinka. Sącząc płyn ze szklanki, obserwowałam tańczącą parę. Wyglądali jakby świat się dla nich nie liczył, a przecież ja mogłabym być na jej miejscu i była bym 100 razy szczęśliwsza niż Pearez. Gdy dopiłam drinka, podszedł Liam i zaprosił mnie do tańca. Byłam w siódmym niebie co chyba było po mnie widać: uśmiech nie schodził z mijej twarzy i w ogóle byłam jakaś pobudzona. W trakcie tańca prawie pocałowałam chłopaka. Popatrzył na mnie ze zdumieniem lecz ja byłam zażenowana i udawałam, że nic się nie stało. Pobiegłam do łazienki, w której zastałam Danielle.
 -Hej - powiedziałam niepewnie. Podeszłam do umywalki i spojrzałam w lustro, wiszące nad nią. Tak jak się spodziewałam byłam spocona i czerwona.
 -Słuchaj [T.I]. Widzę co się dzieje, więc powiem prosto z mostu - spojrzała na mnie z wrogością - Zastaw mojego chłopaka w spokoju, ok? On jest mój jeśli jeszcze tego nie widzisz i nie odbierzesz mi go.
 -Dan, nie rozumiem - wymamrotałam chociaż doskonale wiedziałam o czym mówi.
 -Nie kłam! - zawołała - On kocha mnie. Nigdy by się nie zakochał w kimś takim jak ty.
 Tego było za wiele. Wybiegłam z łazienki kierując się do wyjścia. Słyszałam wołającego mnie Liama, ale nie zwracałam na niego uwagi. Jednak dogonił mnie i złapał za rękę.
 -Co się stało? - spytał.
 -Puść mnie!!! - wykrzyknęłam mu w twarz. Spojrzałam w stroną drzwi feralnego pomieszczenia, w których stała Danielle - Żmija - rzuciłam wściekle, wyrwałam się chłopakowi i wybiegłam. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu. Gdy już tam dotarłam, spakowałam swoje rzeczy i napisałam kartkę do Liama:


"Pewnie już się tego domyśliłeś, ale muszę ci to powiedzieć - jestem w tobie zakochana po uszy. Kocham cię całym sercem. Nie będziesz miał okazji, żeby mi odpowiedzieć, bo jestem na lotnisku i czekam na samolot lecący do Polski. Już mnie nigdy nie zobaczysz.
                                                                                                         [T.I]
 P.S - Danielle miała rację: taki chłopak jak ty nigdy nie zakocha się w takiej dziewczynie jak ja."

Miałam nadzieję, że gdy przeczyta ostatnie zdanie zrozumie, jaka Dan jest naprawdę i to, że nigdy nie chciałam jego szczęścia. przekazałam mamie, żeby przekazała wiadomość Liamowi i pojechałam na lotnisko. Nie zważałam na to, że jest już późno. Przesiedziałam tam całą noc. 20 minut przed odlotem, gdy cały czas siedziałam w poczekalni i czekałam na spóźniony samolot, usłyszałam jak ktoś mnie woła. Odwróciłam się w zobaczyłam biegnącego w moim kierunku... Liama.
 -Błagam cię [T.I]. Nie wyjeżdżaj - powiedział zasapany - Nie mogę pozwolić ci wyjechać.
 -Dlaczego?
 -Bo cię kocham. Zrozumiałem to tego dnia w dyskotece i po przeczytaniu tej kartki od ciebie.  Nie mogłem znieść myśli, że już nigdy cię nie zobaczę. Zrozumiałem, że kocham tylko ciebie i już nic więcej nie jest mi potrzebne do życia w pełni szczęścia. Wierzysz mi? - spytał, bo przez jakiś czas się nie odzywałam, przetrawiając jego słowa.
 -Wierzę - odpowiedziałam w końcu. Rzuciłam się MOJEMU CHŁOPAKOWI na szyję i mocno go przytuliłam, odgradzając nas tym samym od świata i dziejących się dookoła rzeczy.


                                                                         ~by Agnieszka

1 komentarz:

  1. Ojej... Są takie sytuacje kiedy nie potrzeba wielu słów. Wydaje mi się, że to jest właśnie taka okazja. Uroczy, na prawdę, uroczy...
    Ps. przepraszam, że krótko, ale nowa klawiatura = brak umiejętności pisania ;)

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K