Jestem tego pewna,
w głębi duszy to wiem,
że gdzieś na szczycie góry,
wszyscy razem spotkamy się.
Kim jestem ? No właśnie... Kim ja właściwie byłam? Zwykłą nastolatką buszującą po wszystkich butikach w mieście ? Przeciętną gimnazjalistką z milionem znajomych, ale tylko na Twitter'ze? A może laską ze sztucznymi piersiami i będącą dziewczyną największego ciacha w szkole? Na wszystkie te pytania odpowiedź brzmi: NIE. Byłam po prostu nastolatką po przejściach. Nie przychodzi mi do głowy inne określenie. Ale dla niektórych byłam po prostu nikim. Dziewczyną, która trafiła na oddział, bo przedawkowała. Ludzie nie szanują odmienności. Ja nie mogłabym zostawić w potrzebie najbliższej mi osoby. Zostałabym z nią do końca. Moi rodzice są inni. Wymazali mnie z pamięci, wiedząc, że nie radzę sobie. Że życie mnie przytłacza. Według nich ważniejsze są zwierzęta od rodzonej córki. Wiedzieli, że się staczam, ale mało ich to odchodziło. To właśnie "dzięki" nim moją przyjaciółką została heroina. Dziwne, ale prawdziwe. Chciałam uciec od problemów, teraz wiem, że to raczej niemożliwe. Na szczęście miałam Chrisa, odwiedzał mnie w szpitalu. Miał mnie też z niego odebrać. Stałam pod wielkim, nieciekawym i obskurnym budynkiem czekając na chłopaka. Każda zbliżająca się osoba była dla mnie Chrisem, który i tak się nie pojawił. Bo po co? Po co miał się zadawać z narkomanką? Lepiej zostawić ją z przytłaczającym problemem, jakim jest sens życia. Życia, które tak naprawdę miałam ochotę już skończyć. Bo po co żyć? Życie to jeden wielki problem i tyle. Ruszyłam w stronę domu. Zabrałam ukochane skrzypce i pożegnałam się z miejscem, gdzie wszystko się zaczęło. Szłam ulicami. Ludzie patrzyli na mnie jak na wariatkę. Widocznie takową byłam. Usiadłam na chodniku pod galerią i zaczęłam grać. Tylko tyle mi pozostało. Chociaż tyle przeszłam zatrzymałam w sobie troszeczkę delikatności i wrażliwości. Moje palce tańczyły po gryfie. Poczułam szczęście. Szczęście, które dawała mi muzyka. Grałam, a ludzie rzucali mi pieniądze, jakbym była żebraczką. Nie chciałam ich, grałam, by choć na chwilę zapomnieć o tym, kim byłam. Zauważyłam chłopaka, który wyróżniał się z tłumu. On... płakał . Po chwili i moje policzki zrobiły się wilgotne. Skończyłam grać i ruszyłam w kierunku bruneta.
- Dlaczego płaczesz? - zapytałam.
- Widzę, że sama musisz radzić sobie z życiem, a ja? Mam przyjaciół, rodzinę, która mnie wspiera. Istnieją też ludzie, którzy zawsze i wszędzie potrafią poprawić mi humor. Czego chcieć więcej? Niczego, bo moje życie jest po prostu idealne. Jesteś niesamowita. Może dałabyś się zaprosić na kawę? Porozmawialibyśmy. - Po raz pierwszy na jego twarzy zagościł uśmiech.
- Okey, ale najpierw chciałabym poznać Twoje imię. Ja jestem [T.I.] - wyciągnęłam rękę w kierunku chłopaka.
- Liam, mów mi Liam.
Spędziłam z Liamem (cudowne imię, prawda?) całe popołudnie. Powiedziałam mu o mojej przeszłości. O przedawkowaniu, o braku wsparcia ze strony rodziców i w końcu o nieudanym związku z Chrisem. Chłopak słuchał mnie, a gdy zaczęłam płakać objął mnie ramieniem. Spotkanie powoli dobiegało końca, a ja rozpaczałam. Mogłam go już nigdy nie zobaczyć, a podanie numeru telefonu nie wchodziło w grę. Rodzice "nie mieli na to pieniędzy" podobnie jak na komputer czy telewizor. Dlatego też nie wiedziałam, że rozmawiam nie z przeciętnym chłopakiem, a z bożyszczem nastolatek Liamem Payne.
- Gdzie mam Cię odprowadzić, piękna? - zapytał z iskierkami w oczach.
- Błagam, tylko nie "piękna". Gdzie mnie odprowadzić? Sama nie wiem, może do schroniska dla bezdomnych, a może po prostu zostanę tutaj?
- O nie, nie będziesz spała na ulicy! Zbieraj się jedziemy do mojego domu - wyglądał na zaabsorbowanego.
- Ale... - zaczęłam, lecz Payne wszedł mi w słowo.
- Żadne "ale". Wsiadaj do samochodu - wskazał na czerwone BMW - i będziesz u nas nocować.
Zatrzymaliśmy się przed dwupiętrowym domem. Właściwie przed willą, a nie jakimś zwyczajnym mieszkankiem. Liam otworzył przede mną drzwi i... doznałam szoku. Mieszkali tam sami chłopcy, a było tam tak gustownie i przecudownie. Aż słów brakowało.
- Chłopaki, jestem! - chłopak poinformował swoje przybycie współlokatorom.
- Nareszcie. Mieliśmy iść na imprezę - z pokoju wyszedł Hazza, który wyglądał na bardzo zdziwionego obecnością mojej osoby.
- Liam, kto to jest? - Zayn, który stanął za Stylesem również był zaskoczony.
- To [T.I.]. Chcę dać jej przenocować, bo... - nie dokończył, gdyż napotkał na swojej drodze moje spojrzenie, które wyrażało wszystko.
- To nie noclegownia Matko Tereso z Kalkuty, ale rób co chcesz. My idziemy się zabawić - usłyszałam głos Lou, który właśnie wychodził z mieszkania z resztą chłopców.
- Nie przejmuj się. Wszystko z nimi załatwię. Pokażę Ci Twój pokój - złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku schodów. Niechętnie ruszyłam za chłopakiem, ale co miałam zrobić? Na "dobranoc" Liam pocałował mnie w policzek. Była to najprzyjemniejsza rzecz, jakiej doświadczyłam od czasów świąt, kiedy to rodzice jeszcze się mną interesowali i dostałam lalkę. Nazajutrz obudziła mnie wymiana zdań między Payne, a Harry'm.
- ...miała problemy z narkotykami, rodzice jej nie chcą, a ukochany nie daje znaku życia. Miałem ją tam zostawić?! Miałem pozwolić, by coś jej się stało?! Przy mnie włos jej z głowy nie spadnie, rozumiesz ? [T.I.].TU.ZOSTAJE - powiedział głośno i dobitnie Liam.
- Nie... Ja... - Hazza zaczął się jąkać - Niech [T.I.] tu zostanie. Jesteś niesamowity chłopakiem. Nigdy nie zostawiłbyś nikogo w potrzebie.
- Tym bardziej, że tego kogoś kocham.
~*~
W rodzinie Liama szykuje się wesele. Zostaną panią Payne. Wiem, że gdyby nie wrażliwość mojego przyszłego męża nie bylibyśmy razem. On jako jedyny zaakceptował moją przeszłość i jestem mu za to ogromnie wdzięczna.
+ przepraszam za wszystkie błędy i długi wstęp.
~Dominika
Przepraszasz za wstęp? Kurwa, zastrzelcie mnie! To dobrze, że piszesz wstęp. Że piszesz tak wspaniałe rzeczy o swoim dziadku. Ty pisząc płakałaś, ja płakałam czytając. ;)
OdpowiedzUsuńImagin, świetny. Szczególnie rozmowa Liam'a z Harry'm. Gdybym usłyszała coś takiego o sobie naprawdę umarłabym ze szczęścia!
Przeprosiłam, gdyż niektórzy tylko wchodzą i czytają, myśląc , że jesteśmy tylko zaprogramowanymi do pisania robotami. Ale My też mamy uczucia i czuję się szczęśliwa, że mogłam wspomnieć o Dziadku. Płakałam i czytając nadal mam łzy w oczach. Takich osób się nie zapomina. I kurde, znów ryczę. Dziękuję za wszystkie komentarze, za to, że po prostu jesteś, że mnie wspierasz. To jest niesamowite, iż na świecie są jeszcze osoby, które zauważą twoją wrażliwość, a nie tylko palą, piją i Bóg jeden wie co jeszcze robią. Jeszcze raz dziękuję, że jesteś. Niby nic, a tyle może znaczyć dla człowieka ♥
Usuń~Dominika
dokładnie, przepraszasz za wstęp? dziewczyno on jest cudowny - jak i cały imaign :c jest piękny - rozumiesz?
OdpowiedzUsuńwidzę że twój dziadek był wspaniałym człowiekiem i z całą pewnością teraz jest z ciebie dumny. łzy mi się pojawiły, czytając to wszystko - teraz już całkiem płaczę. w dodatku leci 'Same Mistakes'.
czasami zaprzeczasz. mówisz że twoje imaginy nie wychodzą. dlaczego tak piszesz? uwierz mi, że one są piękne. piszę to od serca, nie żeby napisać komentarz bo wypada... naprawdę ;)
nie chcę się rozpisywać, ale ty znasz już zdanie na ten temat.
jesteś wielka! x
Kochana, to Ty jesteś wielka. Wspierasz mnie, wierzysz we mnie. Poznałyśmy się dzięki temu blogowi i jestem za to bardzo wdzięczna. Znajdziesz czas, żeby ze mną popisać, czy przeczytać imagina i napisać komentarz. Z całego serducha dziękuję też za reklamkę na tt :D
Usuń~Dominika
Nie przepraszaj za wstęp. To było dla ciebie ważne,żeby zadedykować to swojemu dziadkowi.
OdpowiedzUsuńczy wy musicie pisać aż tak zajebiste imaginy?? <3 jestescie genialne i pomyslowe:-D aaaaaaa kocham was i wasze imaginy
OdpowiedzUsuń