Wybiegłam z domu. Musiało do tego dojść. Biegłam przed siebie nie zważając na donośne nawoływanie ojca. Łzy zasłaniały mi świat. Chodnik oświetlały stojące w równym odstępie latarnie. Moje nogi same kierowały się w stronę mostu. W tamtej chwili nie widziałam innego wyjścia. Tylko jedno miałam w głowie. Spojrzałam w dół. Pode mną był jeden wielki strumień lodowatej wody. Otarłam policzki zimnymi dłońmi lecz to niewiele pomogło, bo na myśl o zdarzeniach sprzed kilkunastu minut z oczu popłynęły mi świeże łzy. Postawiłam jedną stopę na barierce a drugą przełożyłam poza most. Po chwili byłam całkowicie poza nim, gdy usłyszałam czyjś głos:
- Naprawdę myślisz, że warto?
Rozejrzałam się dookoła zlękniona i dostrzegłam autora tych słów. Był nim chłopak, na oko dwudziestoletni, z brązowymi lokami na głowie.
- A co ty możesz wiedzieć? - burknęłam w odpowiedzi.
- Widzę, że nie tyle co ty. Zejdź. Porozmawiajmy. Może mogę ci jakoś pomóc?
- Nikt mi nie może pomóc a tym bardziej jakiś zwykły, obcy chłopak.
- Nie muszę być obcy. Jestem Harry - przedstawił się nastolatek.
- [T.I].
- Zejdziesz? - Harry wyciągnął rękę w moim kierunku. Po namyśle ją uścisnęłam .
- Więc, [T.I] masz może ochotę na spacer?
- Dokąd?
- Przed siebie. Bez konkretnego celu.
- Dobrze.
Chodziliśmy po mało ruchliwych ulicach miasta.
- Powiesz mi dlaczego chciałaś to zrobić? - pyta chłopak.
- To skomplikowane i długo by o tym opowiadać.
- Mam masę wolnego czasu. Na początek mogłabyś wytłumaczyć pochodzenie tego siniaka pod okiem.
Odruchowo dotknęłam miejsca, o którym mówił. Już nie bolało co wcale nie znaczyło, że nie było widać. Przez ten pośpiech zapomniałam okularów przeciwsłonecznych. Chłopak, widząc moje skonsternowanie, podał mi swoje.
- Dzięki - mruknęłam niewyraźnie. To mogło wydawać się dziwne : jest już ciemno a ja idę w ciemnych okularach. - No, więc mam to od ojca - powiedziałam to tak jakby chodziło o jakiś przedmiot.
- To znaczy, że twój ojciec cię biję?
- Nie. To mu się zdarzyło tylko raz. Pierwszy i ostatni - Nie broń go - pomyślałam ze złością.
- A twoja mama?
- Najwyżej policzek i to tylko wtedy, gdy nie jest tak pijana, że aż nieprzytomna.
- Twój ojciec też pije?
- Jeszcze więcej niż matka. Ale akurat dzisiaj miał siły, żeby zrobić mi kolejną awanturę z cyklu: "Jesteś beznadziejna i nikomu niepotrzebna".
Harry złapał mnie za nadgarstek i wyczuł moje blizny. Zrozumiał bez słowa. Cięłam się na początku całej tej historii. Wtedy byłam jeszcze słabsza i nie radziłam sobie z sytuacją, teraz jestem uodporniona na to co się dzieję chociaż słowa rodziców nadal mnie bolą. Loczek uniósł moją dłoń do ust i złożył na niej delikatny pocałunek.
- Masz gdzie spędzić tę noc? - pyta cicho - Bo zgaduję, że do domu nie wrócisz?
- Nie ma mowy o powrocie. Poszłabym do przyjaciółki, ale aktualnie nie ma jej w domu.
- W takim razie nie masz innego wyjścia jak przespać się u mnie - rzekł Harry i nadal trzymając mnie za rękę zaprowadził do swojego domu.
Spotykaliśmy się z Harry'm przez jakiś czas jako przyjaciele aż w końcu chłopak wyznał mi miłość i ja odwdzięczyłam mu się tym samym. O rodzicach staram się zapominać i stopniowo mi się to udaję. Zaczynam od niezaproszenia ich na nasz ślub, który odbędzie się już za miesiąc. To będzie najszczęśliwszy dzień w moim życiu.
~by Agnieszka
jejku nie mam co tutaj pisać. imagin jak zawsze przepiękny <3 naprawdę c:
OdpowiedzUsuńharry taki awawa *___*
dobra nie ma co tu pisać, bo wiesz już że mi sie bardzo podoba. czekam więc na nowy :)
Cieszę się, że ci się podoba. Ja również dziękuję za dedykację na twoim blogu.
Usuń~Agnieszka
Ojeju...(dlaczego każdy komentarz zaczynam od ojeju?). Za to lubię imaginy, za prostotę(co nie oznacza braku opisów itd.), romantyczność, słodkość, humor... Aww... No lubię Wam, sorry: kocham! I co ja będę dalej truła? Oby tak dalej! ;)
OdpowiedzUsuńImagin przepiękny!
OdpowiedzUsuńboże, masz dar. Zapraszam do mnie http://opowiadanielondonismyparadise.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńpięknie....świetnie piszecie <3
OdpowiedzUsuń