Statystyka

sobota, 15 września 2012

#12 Louis.

Wróciłam do domu. Zamknęłam za sobą drzwi i opadłam na podłogę. To Louis kazał mi zrobić te badania. Mówił, że to dla mojego zdrowia, że każda kobieta powinna je zrobić, więc poszłam. A teraz co? Co ja mam teraz zrobić?
Chłopak usłyszał jak zamykam drzwi i wyszedł z salonu. Gdy mnie zobaczył, już po sekundzie był przy mnie i pomagał mi wstać.
 - Co się stało? - spytał. Ja, nic nie mówiąc, poszłam do salonu i usiadłam na kanapie.
 - Byłam u tego lekarza. 
 - I co? - niecierpliwił się Lou. Idąc tutaj długo zastanawiałam się jak mam mu to powiedzieć, ale teraz wszystkie ułożone zdania wyleciały mi z głowy. Byłam w stanie wyszeptać tylko dwa, ale wszystko wyjaśniające słowa:
 - Mam raka.

 *3 dni później*

Louis będzie musiał powiedzieć o wszystkim pozostałej części One Direction. Początkowo chciałam, żeby to zostało między nami, nie potrzebowałam ich litości. Ale później Lou przekonał mnie, że prędzej czy później i tak wszyscy się dowiedzą i lepiej, żeby ich nie oszukiwać.

 *perspektywy Lou*

 Postanowiłem zrobić to na najbliższej próbie. Nie było sensu tego odkładać, a im szybciej to z siebie wyrzucę to może będę się mniej zadręczał. Wszedłem do domu, który teraz służył nam jedynie jako miejsce do takich spotkań jak dziś.
 - No, nareszcie! Gdzieś ty się podziewał? Wiesz, ile my tu na ciebie czekamy? - przywitało mnie zrzędzenie Harry'ego.
 - Daj spokój, Hazza. Zaczynajmy już - rzekł Liam.
 - Muszę wam coś powiedzieć - zacząłem bez ogródek.
 - To mów - odparł Zayn.
 - A gdzie Niall? Nie chciałbym tego powtarzać dwa razy.
 - Już jestem - usłyszałem głos Horana, który wyszedł z kuchni z miską chipsów - O co chodzi?
 - Najpierw usiądźcie - wszyscy ulokowali się na kanapie a ja zająłem miejsce naprzeciwko nich. - Chodzi o to, że przez jakiś czas nie będę z wami występował. To znaczy nie tak od dziś. Na najbliższych koncertach jeszcze się z wami pojawię, ale potem będziecie musieli radzić beze mnie.
 - Dlaczego? - spytał zaniepokojony Harry - Co się stało?
 - Chodzi o [T.I]. Jest chora. Ma raka piersi - po moich słowach nastąpiła chwila ciszy przerywana jedynie chrupaniem Niallera - Niall, do jasnej cholery! czy możesz być przez chwilę cicho?! - wydarłem się na Horana, wstałem, przewracając krzesło i podszedłem do okna, stając tyłem do chłopaków. Łzy, których do tej pory mi brakowało teraz nie powstrzymywane lały się po mojej twarzy. Poczułem czyjąś rękę na ramieniu, odwróciłem się i zobaczyłem blondyna.
 - Przepraszam - powiedziałem cicho i z całych sił go przytuliłem. Po chwili dołączyli do nas pozostali. Staliśmy na środku pokoju, zbici w jedną, ciasną grupę a moje łzy zlewały się z łzami chłopaków.

 ~*~ ( [I.T.C] - imię twojej córki)

Cześć, skarbie. Jak widać po otoczeniu jestem w szpitalu. Postanowiłam nagrać dla ciebie krótki filmik, żebyś wiedziała jak wyglądała twoja mama. Akurat mam wolną chwilę, bo nie ma przy mnie twojego taty, który nie odstępuje mojego łóżka na krok. Jest mi strasznie trudno powiedzieć co czuję, bo wiem, że w dniu urodzin mojego kochanego męża odejdę na zawsze. Po prostu go tu zostawię z tymi wszystkimi problemami. Zostawię jego i ciebie, [I.T.C]. Wiedz, że przez te 5 lat, przez które byłam w twoim życiu, starałam się wychować ciebie na wspaniałą dziewczynkę. Musisz wiedzieć, że przez swoje 28-letnie życie nikogo nie kochałam tak bardzo jak ciebie i twojego tatę. 
 Jeśli to oglądasz to masz już pewnie z 15 lat. Ciekawe czy jesteś chodź trochę do mnie podobna? Czy jednak jesteś drugim Louisem? Masz mój wisiorek? Jeśli jeszcze go nie dostałaś upomnij się o niego. Zależy mi na tym, żebyś coś po mnie miała. To moje ostatnie Święta. Jestem coraz słabsza i coraz trudniej mi mówić. Louis, mój kochany mężu. Proszę cię, nigdy o mnie nie zapomnij. Opiekuj się naszym dzieckiem i bądź szczęśliwy. Pamiętajcie, to że wy mnie nie widzicie, wcale nie znaczy, że ja was też. Obserwuję was z góry...

  W tym momencie film się urywa i na ekranie nie ma już obrazu mojej matki, strasznie wychudzonej, zapadniętej w białej szpitalnej pościeli, ale nadal mojej matki. Tata podszedł do telewizora i go wyłączył, po czym zastygł w takiej pozycji z pilotem w ręku. Ja siedziałam na kanapie ze wzrokiem wbitym w ekran.
 Mama miała rację: mam już 15 lat. Przez całe życie uważałam, że jestem podobna do taty, ale teraz widzę, że mam rysy twarzy mamy i kolor jej włosów. Tylko oczy mam po ojcu.
 Dziś mija 10 lat odkąd mamy nie ma wśród nas, a on nadal nikogo sobie nie znalazł. Całe życie opiekował się mną, poświęcał mi całą swoją uwagę. Chyba jedyną przyjemność czerpał ze śpiewania i z zespołu, który mimo wszystko przetrwał i teraz jest najpopularniejszym brytyjskim zespołem na świecie.
 - Tato, czy ty jesteś szczęśliwy? - spytałam go cicho. Usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem.
 - Oczywiście - odparł.
 - A dlaczego nie znalazłeś nikogo na miejsce mamy?
 - Bo jej się nie da zastąpić. Jest jedyna w swoim rodzaju i to właśnie ona jest miłością mojego życia. Nadal kocham ja najbardziej w kosmosie i mam ją w sercu - odpowiedział. Mówił o niej w czasie teraźniejszym a nie przeszłym: niezbity dowód na to, że jest tak jak mówił.
 - Chciałabym mieć takiego męża jak ty - powiedziałam i schowałam zalaną łzami twarz w jego ramionach. Dłoń zaciskałam na prezencie od taty - na wisiorku mamy.




                                                                               ~by Agnieszka

8 komentarzy:

  1. Ojejku, wzruszyłam się. Świetny imagin... brak mi słów po prostu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też płakałam :,( to takie wzruszające

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tu płaczę prze cb :'( Świetny imagin tylko dlaczego taki smutny ??

    OdpowiedzUsuń
  4. wzruszyłam się;(;)piękny

    OdpowiedzUsuń
  5. No to płaczemy cholera!

    Cudowny *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. PIĘKNY, AŻ RYCZEĆ SIĘ CHCE <33 ;_;

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K